Forum Ezoteryczne Dobry Tarot

Pełna wersja: Grubosz drzewiasty, zwany drzewkiem szczęścia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
[attachment=2004]
Grubosz drzewiasty – Crassula arborescens; grubosz jajowaty- Crassula ovata
Grubosz drzewiasty należy do rodziny gruboszowate (Crassulaceae), jego ojczyzną jest Południowa Afryka. Ten sukulent bardziej znany bod nazwą drzewka szczęścia, ma krzewiasty pokrój i w domowych warunkach osiąga jeden metr wysokości. Crassula arborescens przypomina swym wyglądem, miniaturowe drzewko i często prawdziwi miłośnicy roślinnych kompozycji tworzą z nich fantastyczne kompozycje. Drzewko szczęścia odznacza się mięsistymi, naprzeciwległymi, okrągłymi a u nasady zwężonymi liśćmi z czerwonym brzegiem, wyrastających z grubych i rozgałęzionych pędów, które z czasem lekko drewnieją i nabierając srebrzystoszarej barwy. Ten gatunek charakteryzuje się również kwitnieniem, na przełomie maja/czerwca, chociaż w domowych warunkach jest to rzadkie. Kwiaty są drobne, o biało-różowej barwie, zebrane w baldachy. Nie można jednoznacznie określić czy posiadany przez nas grubosz zakwitnie czy też nie i kiedy to nastąpi. Może zakwitnąć i po trzech latach, ale również i po 15 czy 20, oczywiście jak będzie miał odpowiednie warunki. Ta niewiadoma sprawia, że uprawia się go wyłącznie dla bardzo zdobnych liści i pokroju.

Uprawa:
Grubosz drzewiasty jako, że pochodzi z obszarów półpustynnych uwielbia miejsca nasłonecznione i nie wymaga zbytnich zabiegów. Dzięki mięsistym liściom, może dłuższy czas wytrzymać bez podlewania, co jest bardzo korzystne zwłaszcza dla tych właścicieli, którzy nie zawsze mają czas na takie zabiegi. Okres wegetacji trwa od marca do sierpnia i wówczas crassula arborescens bardzo lubi słoneczne stanowiska, natomiast w okresie spoczynku, wymaga chłodniejszych stanowisk o temperaturze 10-15 ºC, chociaż wytrzyma również warunki pokojowe. Zbyt wysoka temperatura objawia się osłabionym wzrostem, zrzucaniem liści i podatnością na szkodniki. Nawożenie wykonujemy tylko w okresie wzrostu raz w miesiącu a podlewanie winno być umiarkowane a w okresie spoczynku bardzo oszczędne. Przesadzania dokonujemy na wiosnę, małe rośliny, co roku a starszym wystarczy tylko zmienić wierzchnią warstwę podłoża. Podłoże jako, że drzewko szczęścia, to sukulent powinno być także jak dla kaktusów z dobrym drenażem, aby chronić je przed nadmiarem wody. Reguła stosowana w uprawie tego gatunku mówi, że lepiej przesuszyć, aniżeli przelać. Zbytnia wilgoć objawi się opadającymi liśćmi. Jeżeli chodzi o rozmnażanie, to jest ono w przypadku tego gatunku, bardzo proste. Wystarczy tylko pobrać sadzonki z wierzchołków pędów lub sadzonki liściowe, które po zaschnięciu miejsca cięcia (kilka godzin a nawet dni) umieszczamy w piaszczystym podłożu i już po niedługim czasie możemy się cieszyć nowymi, własnoręcznie ukorzenionymi drzewkami szczęścia.

A tu jeszcze stronki, na których można sobie poczytać o drzewku...
<!-- m --><a class="postlink" href="http://cyklamen.blox.pl/2008/09/Drzewko-szczescia.html">http://cyklamen.blox.pl/2008/09/Drzewko-szczescia.html</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://naradka.wordpress.com/tag/drzewko-szczescia/">http://naradka.wordpress.com/tag/drzewko-szczescia/</a><!-- m -->

Prawdę mówiąc, mam w domu kilka drzewek szczęścia... Towarzyszą mi od wielu, wielu lat.... od okresu szkoły średniej, kiedy to ... uszczknęłam w pewnym miejscu zaszczepkę....
Pierwszego kwiatka już nie mam, zrobił się bardzo stary i pogubił liście... Ale zawsze mam kilka tych kwiatków, nasadzam zaszczepki, by mieć nowy kwiatek i możliwość odradzania kwiatka....
Jeszcze do niedawna, zanim zajrzałam do internetu i ... gdy jeden z najstarszych kwiatków mi zakwitł, nie  miałam pojęcia, że one kwitną.  Szok  Nie wiem, jak to się stało, że nie uwieczniłam tego faktu na zdjęciach, byłam przekonana, że robiłam zdjęcia, ale po usilnych poszukiwaniach w moich zbiorach okazało się, że niestety zdjęć nie mam... a szkoda...  Bezradny  Hodowałam te kwiatki kilkadziesiąt lat ... zakwitł mi jeden raz.... i może się to już nie powtórzyć...

A tak wygląda moje drzewko szczęścia...
[ATTACHMENT NOT FOUND]
Natka! właśnie dostałam szczepkę od koleżanki, która przywiozał mi ją z Polski ...
ma jakieś korzoneczki króciótkie i ... teraz nie wiem co robić bo pod ręką mam tylko angielski kompost, który oględnie jest prawdopodobnie drobno zmielonym próchnem ... czy do póki nie kupię odpowiedniej ziemi mogę tą szczepkę trzymać w tym omc próchnie czy musi być to piasek ...
gdzie ja tu teraz piasek znajdę w środku miasta ... w nocy ...
a na placach zabaw tu nie mają piaskownic pewnie ze względów sanitarnych ...
czy jak stara dobra plantatorka drzewek szczęścia mogłabyś mi coś poradzić???
z góry dziękuję Kasia Kwiatek
Kasha, jal chcesz to skocze nad morze i ci wysle troche piasku w kopercie... Rotfl
dzięki Rudalilu za pomoc! szczerze mówiąc wsadziłam właśnie szczepkę w to angielskie próchno drobnomielone zwane ziemią ogrodową lub kompostem ...
ale z braku wspomnianego przez natkę drenażu ( nie chciało mi się po nocy latać po ulicy szukac kamieni ) użyłam małych muszelek ...
więc coś w tym jest ... morze ... szum fal ... piasek ... i muszelki ... Kwiatek
Prawdę mówiąc, ja wkładam szczepkę do jakiejś szklaneczki z wodą i dopiero gdy roślinka porządnie się ukorzeni, sadzę ją w ziemi, takiej ogrodniczej.
Mój grubosz nie zakwitł jeszcze... Ale wiąże się z nim ciekawa historia... Pozornie dziwna i magiczna... Niepozornie - sama nie wiem o co chodzi...
Może jaki ogrodnik by wiedział... Opowiedzieć?
natka napisał(a):Prawdę mówiąc, ja wkładam szczepkę do jakiejś szklaneczki z wodą i dopiero gdy roślinka porządnie się ukorzeni, sadzę ją w ziemi, takiej ogrodniczej.
ożesz ... to co mam wyciągać teraz ... ???
tak się przestraszyłam bo przeczytałam, że lepiej przesuszyć niż przelać ... a szczepka i tak z jakieś 10 godzin bez wody była ... w wilgotnej bibułce ...
nie wiem co robić Krzyk
wyciągnąć z ziemi i wsadzić do wody?
czy zostawić ją w tym całym feng shujowym biznesie z muszelkami i 3monetami Rotfl
Kotek
KatiJo napisał(a):Mój grubosz nie zakwitł jeszcze... Ale wiąże się z nim ciekawa historia... Pozornie dziwna i magiczna... Niepozornie - sama nie wiem o co chodzi...
Może jaki ogrodnik by wiedział... Opowiedzieć?
opowiedz KatiJo proszę Kotek
to natki wątek ale myślę, że się na nas nie pogniewa w tym temacie Kwiatek
Kasha40 napisał(a):nie wiem co robić Krzyk
wyciągnąć z ziemi i wsadzić do wody?
czy zostawić ją w tym całym feng shujowym biznesie z muszelkami i 3monetami Rotfl
Spokojnie, Kasha40, nic już nie rób, jest dobrze... Pociesza
KatiJo napisał(a):Mój grubosz nie zakwitł jeszcze... Ale wiąże się z nim ciekawa historia... Pozornie dziwna i magiczna... Niepozornie - sama nie wiem o co chodzi...
Może jaki ogrodnik by wiedział... Opowiedzieć?
KatiJo, opowiadaj, ciekawa jestem Twojej historii... Uśmiech
KatiJo ! opowiadaj te historie !
KatiJo napisał(a):Mój grubosz nie zakwitł jeszcze... Ale wiąże się z nim ciekawa historia... Pozornie dziwna i magiczna... Niepozornie - sama nie wiem o co chodzi...
Może jaki ogrodnik by wiedział... Opowiedzieć?

KatiJo czekamy na tę Twoją magiczną opowieść o drzewku szczęścia Prosi
kiedy znajdziesz czas oczywiście Kwiatek
Aj, aj, zupełnie zapomniałam...
Z moim drzewkiem było tak... Dostałam je od mojej najlepszej przyjaciółki, którą wręcz nazywam siostrą, na urodziny...
Chyba dwudzieste któreś, bliżej trzydziestki, nie pamiętam dokładnie... W roku 2001, albo 2002. Było piękne, symetryczne, niewielkie, takie akurat...
No i to moje drzewko przez kilka lat w miejscu sobie stało... Dacie wiarę? Nie więdło, nie odpadały mu liście, ale i nie rosło...
Żadnego przyrostu nowego, nic... Ani latem ani zimą... Zasięgałam porady mojej siostrzenicy, która ma gruboszy wiele i rosną jej jak na drożdżach. Bez przerwy je rozmnaża ze szczepek... Powiedziała mi, że czasem marszczą się liście i ona paradoksalnie wtedy podlewa je mniej...
Ale u mnie nie marszczyło się nic. Nie marszczyło, nie żółkło, nic... Jakby sztuczne było... Podlewałam raz mocniej, raz słabiej, nie działo się nic...
Przez co najmniej 3 lata, albo i 4, nie pamiętam...
W Sylwestra 2005 roku poznałam mego obecnego Lubego... W okolicach kwietnia lub maja 2005 drzewko zaczęło rosnąć jak głupie...
Nie nadążałam z podcinaniem i rozmnażaniem... Miłość przyszła i roślinka ruszyła... Czyż nie drzewko szczęścia?
Jesteśmy razem do dziś... Wciąż je podcinam... Ostatnio przystopowało, jako i my... Nie, nie, nie przestało rosnąc, ale robi to wolniej...
Miłość i szczęście są dojrzałe, przemyślane, spokojne...
Grubosz jest barometrem mojego szczęścia. Mam nadzieję, że nigdy nic mu się nie stanie... Szczepki rozsadzam i jak je podhoduję - daję znajomym... Na urodziny, imieniny, czasem bez okazji... Zwłaszcza tym samotnym, albo nie do końca szczęśliwym w związkach...
Kawałek mojego szczęścia dla Ciebie - mówię zawsze...
Ostatnim razem dostała je ode mnie koleżanka... Zatwardziała "stara panna", w moim wieku, tuż przed czterdziestką... Samotna, ale nie do końca nieszczęśliwa... Jakby pogodzona już z losem, aktywna, mająca wielu znajomych, roześmiana, spełniona... Ale bez partnera... Jej urodziny były w grudniu 2010. W czerwcu 2011 poznała Pana przez internet... W październiku 2011 wzięli ślub... Szybko... Przestrzegałam, hamowałam, nie dało się... Byli pewni siebie i swojej decyzji... Są szczęśliwi... Starają się o dzidziusia, bo to ostatni dzwonek...
Mam nadzieję, że im się uda... Może powinnam im jeszcze jedno drzewko podarować?

To tyle o moim gruboszkuUśmiech
PozdrawiamUśmiech
KatiJo ależ to wspaniała historia ... i iście magiczna ...
przynajmniej kilka dodatkowych typów kiedy się matrwić a kiedy nie ...
przepiękna ... ah! Kotek
Wspaniała historia, KatiJo... Buziak
Ja nie lubię tego drzewka . Dla mnie kojarzy się z nieszczęściem. Miałam go z 10 lat , gdy dzień przed śmiercią mojej mamy zakwitł i to po raz pierwszy. Pewnie nie zwróciłabym na to uwagi , gdyby nie to , ze dwa lata po śmierci mamy mój tato miał wypadek samochodowy na drugi dzień zmarł . W dniu wypadku drzewko zakwitło po raz drugi. Wyrzuciłam go i nie chce u siebie w domu. Uśmiech
Miriam ... a Twoja historia jest bardzo smutna i zrozumiałe, że masz takie odczucia ... może Ty masz swoje inne drzewko! mam nadzieję, że inna roślina cieszy Twoje oko i serce! Buźki
Slyszalam,ze tak latwo sie przyjmuje i latwo sie rozwija, ale z mojego doswiadczenia wiem, ze to nieprawda.
Chyba cos w tym jest Kasha, tak jak juz wczesniej gdzies pisalas ,ze w tym brytyjskim komposcie nic nie chce rosnac, bo chyba dwa czy trzy razy probowalam je wyhodowac, tzn. kupilam malutkie w Homebasie, ale mi sie nie udalo, a bardzo mi sie podoba ta roslinka, te grube , lsniace , zawszze zielone listeczki ... przesliczna...Ciekawe dlaaczego nazywa sie drzewkiem szczescia ? po angielsku to chyba cos z money prawda, Kasha ? czy moze cos pokrecilam ?
Faktycznie inna nazwa tego kwiatka to "drzewko pieniędzy".  Uśmiech
http://cyklamen.blox.pl/2008/09/Drzewko-szczescia.html
Tak tak Lila! dobrze mówisz money tree ... myslę, że tak czy siak wyszło to ze wschodniego symbolu obfitości i dobrobytu ...
wiesz jak to nasi tubylcy - wszystko upraszczają - im chodzi tylko o kasę lub jeśli to nie dotyczy wszystkich to może związane jest ze zwyczajem wschodnim wsadzenie w ziemię pod sadzonkę 3 złotych monet ... na szczęście i dobrobyt

ale to prawda ... ziemia w workach ze sklepów czy centrów ogrodniczych jest do wielkiej bani! Cięzko tu coś uhodować ... a to co kupujesz w sklepie w doniczkach też jest sezonowe ... padnie to idziesz do sklepu i kupujesz drugie ... tak to tu chyba działa

na przełomie marzec /kwiecień przesadzałam i rozsadzałam skrzydłokwiata w pracy ...
tybylcy patrzyli na mnie jak na przybysza z kosmosu
1. raz, że po co ja to robię - można przecież kupić
2. skąd ja wiem jak i kiedy to robić?

a ja sobie przynajmniej też do domu zrobiłam rozsady Cwaniak
Dzieki, natko, faktycznie. Money tree.
KatiJo, wspaniała historia Oklaski
Pieniądze dlatego, że liście tego drzewka podobne sa do monet, ot cała magia Język
U mnie nie rosło ale może dlatego, że wysępiłem :uoee:
Tarofides napisał(a):Pieniądze dlatego, że liście tego drzewka podobne sa do monet, ot cała magia
ot powiedział co wiedział Rotfl Rotfl Rotfl
jeszcze w życiu żadnego pieniążka / monety/ muszelki/kamyczka czy koralika i co tam jeszcze wymieniali i uważali za środek płatniczy nie widziałam nawet w porywach przypominającego kształtem listka drzewka szczęścia Myśli
ot nie mogę sobie przypomnieć Myśli Myśli Myśli Rotfl
Stron: 1 2