Forum Ezoteryczne Dobry Tarot

Pełna wersja: Historie z duchami
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Chciałbym się z wami podzielić ciekawą historią i zapytać co wy o tym myślicieOczko Nie wiem czy dobrze to umieściłem, jeśli nie to prosiłbym o dobre usytuowanie tego tematu.

W moich okolicach krążą swego rodzaju straszne opowieści dotyczące dziwnego stwora, który miał się pokazywać ludziom w okolicy. Na poczatku traktowałem to z przymróżeniem oka, ale potem zaczęło się opowiadanie tego samego zjawiska przez różne nieznające się nawzajem osoby, przez co zaczęło mnie to interesować...

Mianowicie, wiele lat temu (około 40) mój wujek, który mieszkał z rodzicami i rodzeństwem w bardzo małej wsi został wysłany przez mojego dziadka na pole by sprawdził coś tam. Poszedł tam z psami. Kiedy już wracał z lasu wyszło mu na drogę pewne stworzenie. Opisał je później jak coś na kształt człowieka, tylko takie wielkie i całe owłosione (zawsze się śmiałem że widział wtedy yeti). Psy zaczęły piszczeć mu pod nogami i chować się za niego że o mało co ten się nie wywrócił. Wujek zaczął cofać się w stronę domu, a to szło za nim cały czas w tej samej odległości. Kiedy doszedł do skrzyżowania dróg, odwrócił się i biegł czym prędzej do domu nie zaglądając za siebie. Tak bardzo się bał. Wpadł do domu i nie mógł ze strachu oddychać. Mój dziadek postanowił pójść tam z innymi wujkami zobaczyć ślady, lecz nie było ich. Na ziemi widać było ślady tylko wujka i psów. Niestety nie zdążyłem porozmawiać na ten temat z wujkiem gdyż byłem za mały, a teraz już nie żyje tak samo jak dziadkowie. Zawsze traktowaliśmy tę historię jak rodzinną legendę, jednak...

Około 7 lat temu, mój brat remontował wraz ze swoją firmą kościół w pobliskiej miejscowości. Jadąc do pracy zatrzymał się po drodze by podrzucić znajomego pana. Jadąc drogą ten zaczął opowiadać o takim samym stworze którego miał widzieć tydzień wcześniej jadąc tędy rowerem. Dodam że droga prowadzi przez las. Człowiek ten nie znał tej opowieści ani mojego wujka. jak brat mi to powiedział zacząłem się zastanawiać nad tym... no ale dalej patrzyłem na wszystko z przymróżeniem oka.


Trzy lata temu pojechałem do pracy za granicę. Konkretnie do Niemiec. Pracowałem z pewną panią, która pochodziła z moich stron, choć nigdy jej nie spotkałem, gdyż jako młoda dziewczyna przeprowadziła się na południe Polski. Przy pracy zaczęliśmy opowiadać sobie straszne historie. Jakież było moje zdziwienie kiedy opowiedziała mi o swoim bracie, który spotkał pewnego razy spacerując na łące, jak on to nazwał DIABŁA. Opis pasował doskonale do poprzednich. Ale mieliśmy schizę jak opowiedziałem jej znane mi przypadki...

Ciekawe czy coś w tym jest, ja myślę że ... chyba nie wiem;P

Pozdrawiam
Hmm no ciekawe jest to, co opisujesz Sławku Myśli
Wiesz nie chce negować w żaden sposób tych informacji ale wiesz.. czasami jest tak, że ludziom zamajaczy coś przed oczami, wpadają w panikę i uciekają. Czasami jest również tak, że pewne fakty zacierają im się w pamięci albo "koloryzują" trochę rzeczywistość pod wpływem silnych emocji.
Mam koleżankę, która mieszka na wsi i sama mówi, że ludzie mają taką tendencję do tworzenia jakichś historii, legend. Ona tez się zajmuje wróżeniem i czarami - ale tam, na wsi to już urosła do miana legendy - potwora któremu oczy jarzą się na czerwono Uśmiech

Ja jako dziecko usłyszałam wiele rzekomo prawdziwych historii o duchach, a dopiero po latach uzmysłowiłam sobie że to po prostu takie gadanie było, żeby umilić sobie czas i postraszyć siebie na wzajem.
Znam szczególnie jedną historię mrożącą krew w żyłach i babeczka do końca życia zapierała się że to prawda.. a wiadomym było powszechnie że to zła kobieta, plotkara jakich mało. Oczko

Ja będąc dzieckiem też miałam niezłego "zwida". Siedziałam w domu sama (akurat tak wyszło, że miałam na popołudnie do szkoły). No więc siedziałam sobie w domu i czesałam sobie włosy, przeglądając się w lusterku. Nagle w odbiciu zobaczyłam kosę, która się nade mną unosi. Prawdziwą kosę taka jaką się ścina trawę na wsiach. Odwróciłam się błyskawicznie i z przerażeniem odkryłam że nikogo nie ma za moimi plecami. Wyprułam z domu wrzeszcząc na całe gardło i pobiegłam do babci. Byłam tak przestraszona że nigdzie się ruszyć nie chciałam a tym bardziej wracać do domu po plecak.
Dziś wiem, że to była tylko moja wyobraźnia ale przez wiele kolejnych lat bałam się zaglądać w jakiekolwiek lustra - taka mała schiza. I oczywiście wierzyłam całkowicie w to, co wtedy doswiadczyłam :-o
Pewnie większość tych historii to prawda, choć ja w niektóre z nich wierzęOczko Zawsze mnie to nteresowało. Pamiętam bardzo dobrze jak kiedyś w mojej miejscowości doszło do dość przerażającego zdarzenia.
Moja miejscowość lezy pomiędzy dwoma miastami (nie są to duże odległości). Pewien taksówkarz zawoził jakiegoś kolesia z jednego z nich do drugiego no i wracał na pusto. W połowie drogi (właśnie u nas) zatzymała go pewna dziewczyna prosząc o podrzucenie do domu leżącego na uboczu w takiej małej wiosce 2 km w bok z drogi głównej. Gościu się ucieszył że zarobi sobie i nie bd wracał całkiem za nic. Dojeżdża do domu który wskazała, zatrzymuje się ogląda a jej nie ma... Poszedł do tego domu, dzwoni do drzwi i mówi że chce kase bo podrzucił tu kogoś. Luddzie mówią że nikt tu taki nie mieszka, lecz on uparcie twierdził że przywiózł tu dziewczynę i opisał jej wygląd itp. Babka się oryczał, pokazała mu zdjęcie. On potwierdził, że to właśnie dziewczyna ze zdjęcia i że chce kasę. Ta pani powiedziała mu w końcu że to jej zamordowana przed laty córka i że to niemożliwe.
Wyobraźcie sobie że koleś nie wierzył, więc pojechali z nim na nasz cmentarz pokazać mu jej grób ze zdjęciem i dopiero przeprosił i przestraszony odjechał.

Dziewczyne zamordował taki koleś kiedy wracała na pieszo z pracy około kilometr od jej domu. T była masakra.

To historia potwierdzona, gdyż brat tej dziewczyny to mój znajomy... Pamiętam jak wszyscy o tym mówili. Kiedyś czytałem o takich przypadkach na necie, nazywają je chyba duch autostopowicz...

A co do pierwszej historii, to mój wujek szedł z tym czymś przed oczami na odległość patyka który trzymał w dłoni przez około 200 metrów i dobrze się temu przyjrzał... ale kto wie, nie wiadomo do końca;P

Macie może też takie przygody?

Pozdrawiam Ok
No to nieźle.. jestem skłonna w to uwierzyć bo już słyszałam o takich zjawiskach i to nie jeden raz.

Ja pamiętam jedną historie opowiedzianą przez moją koleżankę dotyczącą jej babci i domu w którym mieszkała.

Otóż kobieta była bardzo zła, ponoć uwielbiała rzucać klątwy na ludzi i złożyczyć. W czasie wojny ponoć dokonała makabrycznej zbrodni o czym napomknęła swojemu synowi na łożu śmierci a ten po pijaku - swojej córce (a mojej koleżce). Dom był przepełniony złą energią.. kilka razy byłam w środku i aż mi ciary przebiegały po ciele od nieuzasadnionego strachu. Nie wiem na ile ta historia jest prawdziwa ale chyba coś było na rzeczy, gdyż żaden z domowników nie chciał za żadne skarby chodzić na strych (wtedy jeszcze nie wiedziałam o co chodzi i dlaczego tak dziwnie się w nim czuję).

Kilkanaście lat temu, kiedy postanowiono przemalować ściany w pokojach ojciec koleżanki postanowił spędzić tych kilka nocy na strychu żeby nie wdychać tych wszystkich chemicznych farb itp.
Wziął ze sobą pościel, poduszki i poszedł na strych. W środku nocy obudził się zmarznięty i uzmysłowił sobie że cała kołdra leży na podłodze. No to podniósł ją nakrył się i z powrotem poszedł spać. Nie minęło kilka minut a poczuł że kołdrę ktoś "ciągnie" i ściąga w stronę nóg. Wstał wkurzony że ktoś sobie jaja robi i zorientował się że jest zupełnie sam.

Moja koleżanka dowiedziała się już dużo dużo później, że na strychu były ukryte rzeczy osoby, której ta babka prawdopodobnie zrobiła krzywdę w czasie wojny.
Z tym ściąganiem w nocy kołdry to już tyle historii słyszałem że masakra, miał to mój wujek, znajomy i wiele innych osób. Chyba bym zawau dostał jakby mi tak coś zrobiło. hheheheh mam na to jednak sposób, moja kołdra zawsze zawinięta jest pod moje stopy Język

Z taką złą energią też znałem mieszkanie. Jak tam wchodziłem do znajomej która tam mieszkała, to czułem taki smutek, takie przygnębienie itp... Takie przytłaczające iejsce to było, po prostu smutne. Nie wiem czy coś miało to z tym wspólnego ale po jakimś czasie zmarł ojciec tej mojej znajomej... może ta jego choroba taką energię wprowadzała, nie wiem....

Straszną historię to moja mama przeżyła. Kiedyś mieszkali z moim ojcem w takim starym domu u dziadka, gdzie były jeszcze takie kaflowe piece w pokojach. W tym domu (przedwojenny budynek) zawsze straszyło coś jesienią. Różne rzeczy tam się działy, ale pewnego razu moja mama widziała jak z kupki drewna wysuwa się klocek i leci w kierunku łóżeczka mojego brata, tuż przed nim zakręca w powietrzu i lądujej jej pod nogami. Tak 3 razy zrobiło i ona uciekła, ze strachu zapomniała nawet o dziecku hehehhe mój brat do dziś jej to wypomina i śmieje się;P
slawek_88 napisał(a):Z tym ściąganiem w nocy kołdry to już tyle historii słyszałem że masakra, miał to mój wujek, znajomy i wiele innych osób. Chyba bym zawau dostał jakby mi tak coś zrobiło. hheheheh mam na to jednak sposób, moja kołdra zawsze zawinięta jest pod moje stopy Język

śmiem twierdzić, że robię tak samo :obscene-drinkingcheers:

Co do twojej mamy.. sorki tak to napisałeś że aż sama parsknęłam śmiechem Rotfl

Mam jeszcze jedną historię w sumie wydarzyła się ona trzy miesiące temu.. ale nie wiem czy powinnam ja tutaj opisywać. Ona jest z pogranicza "skutków czarnej magii" więc nie wiem czy jest to dobre miejsce na tego typu opowieści.
hehehehe.... Luzik klocek brzmi wuznacznie :obscene-tolietclaw:

dawaj, opowiedz Prosi zawsze może służyć jako przestroga Rotfl

A kołderka pod stopami sprawdzona i działa :violence-guntoting:
Ehh od czego by tu zacząć..?
Może od tego, że tak jak mówiłam mam znajomą, która wróży, zajmuje się magią itp. Od urodzenia mieszka ona na wsi. Przez kilkanaście lat miała ona za sąsiada bardzo agresywnego człowieka. Jak go nawiedziło to potrafił latać po okolicy z siekierą i wrzeszczeć że zarąbie. Moja koleżanka nie miała samochodu, czesto więc jeździła na rowerze i zawsze miała stracha czy ten facet czasem jej nie wyskoczy z krzaków i nie zamachnie się jakimś ciężkim drągiem na nią. Nie wiem czy on miał wariackie papiery i dlaczego nikt go wcześniej nie zamknął w jakimś oddziale zamkniętym. Może chodzi że to mała społeczność i tam po prostu inaczej podchodzi się do takich spraw? nie wiem..

W każdym razie koleżanka, kiedy po raz kolejny musiała grzać na rowerze i uciekać przed tym wariatem, wkurzyła się i postanowiła coś zrobić aby dał jej on spokój.
Miała rytuał (nie będę go tutaj podawać) który wiązał się z wycieczką na cmentarz po północy itp. Odprawiła go i spokojnie czekała na dalszy rozwój wypadków.

Dodam tylko że rytuał miał na celu uspokojenie pana, żeby się on od niej odczepił raz na zawsze, żeby jej tak nie nękał.

Po 3 miesiącach (od rytuału) zadzwoniła do mnie i wyznała że facet zmarł na atak serca. Ścigał kogoś po krzakach i zasłabł. Do tej pory uważa, że to ona ściągnęła na niego śmierć..

Dlatego tak ważnym jest ostrożne postępowanie z magią bo czasami ona może dosłownie zrozumieć nasze pragnienia..
dokłądnie, ja też czasami sobie pomagam jakimiś magicznymi pomocami, ale robie to stosunkowo rzadko, bo też zawsze się boję jak to sie skończy, skąd ta eneria zostanie wzięta i jaką drogą i jakim kosztem cel zostanie osiagnęty. Mamy co chcieliśmy, ale jakim kosztem... kurcze żal mi tej twojej znajomej, pewnie ciązy jej to nieźle, choć nigdy się nie dowie czy to na pewno jej wina Smutny

no niby dlatego powinno się patrze c wcześniej w karty jak to się zrobi.

Ok
Wiesz Sławku jak z nią rozmawiam to ona jakoś stara się tym nie przejmować - to znaczy nie popadać w szaleństwo. To młoda osoba, większą cześć życia spędziła samotnie to ja zahartowało i uodporniło psychicznie na takie zdarzenia. Ja sobie nawet nie wyobrażam, jak bym się zachowała gdyby jakiś facet ganiał mnie z siekierą w nocy po lesie..

Ekhmm a tak a propo, to dlaczego tylko my się udzielamy w wątku? Rotfl
bo chyba tylko my lubimy straszne historie Boi się

Zrobiliśmy sobie Halloween 4 miechy wcześniej hehehhehe.

A propos twojej opowieści o lustrze, to mama mojej koleżanki zobaczyła kiedyś w lustrze stojącego za nią jej kolegę ze szkoły średniej, którego bardzo lubiła kiedyś... przestraszyła się tak jak ty, ale po jakimś czasie dowiedziała się od kogoś że ten niedawno zmarł, pewnie dał jej w ten (jakże przerażający dla mnie sposób Shock ) znać że odszedł...
Weź.. jak ja teraz zasnę..? Lol
jak nie śpisz w łazience to nc ci nie grozi Lol
czy to nawiązanie do tych klocków? Rotfl
aż tyle nie muszę wiedzieć ... chociaż znając życie i z tego da sie powróżyć Myśli
nie wytrzymam! spadłam z mojego łoza i turlam sie jak drops po podłodze Lol
hehehee Figielek

ciekawe jak to by się mogło nazywać... klockomancja, jeszcze z rok i bd karty do kupienia, chyba że bd mżna jak z runami, zrobić własną wersję :orcs-buttshake:
Stolec Mityczny Rotfl

Weśś bo zaraz nas tutaj upomną, zostaniemy zrugani jak nic :violence-stickwhack:
już się uspokajam Głupek ach ta wyobraźnia, nie tylko w kartach działczy :banana-jumprope:
no ja też już się ogarniam.. Ale i tak dzieki za przedni ubaw. Juz dawno się tak nie śmiałam Uśmiech
Faaaaajne sa takie historie....ja tez je lubie...jak sobie cos przypomne to napisze...mam jakies zacmienie umyslu, choc wiem, ze znam takowe.
Przyjemność po mojej stronie, też cieszyłem się do laptopa jak ta pani
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=EecjEE390oE">http://www.youtube.com/watch?v=EecjEE390oE</a><!-- m -->