Forum Ezoteryczne Dobry Tarot

Pełna wersja: Tajemnicze, dziwne, zabawne - historie związane z ezo, wróżeniem i nie tylko...
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Czasem zdarza się coś dziwnego lub bardzo ciekawego związane z wróżbą z kart Tarota. Chyba każdy zna chociaż jedną taka sytuację, więc zakładam wątek na tego typu historie, magiczne, niewytłumaczalne itp.

Na początek opowiem o mojej wróżbie jeszcze przed ubiegłymi świętami Bożego Narodzenia.
Moja zona przyszła z pracy i poprosiła mnie o wróżbę dla jej koleżanki z pracy, a właściwie nie dla koleżanki tylko jej jakiejś kuzynki, 13-letnia dziewczynka. Otóż dziewczynka od jakiegoś czasu zaczęła się dziwnie zachowywać, wpadała w jakiś trans i wrzeszczała, rzucała się z niebywałą siłą, że dorośli mężczyźnie jej nie mogli utrzymać. Dziewczynka była już u wielu lekarzy, a psychiatra powiedział, że to wykracza poza jego kompetencje. Nikt nie wiedział co jej dolega.
No dobrze mówię, powróżę, zobaczymy o co chodzi. nie pamiętam jakie karty miałem. W każdym razie wyszło mi że dziewczynce nic w sumie nie dolega, widziałem tylko że się czegoś boi i że nikt jej nie słucha. Wróżba zdawała się bez sensu, więc zadzwoniłem do tej koleżanki żony dowiedzieć się coś więcej, bo przyczynę tego zachowania widziałem w miesiączkowaniu, że może dziewczynka boi sie krwi i w ogóle ja to przerasta. Z rozmowy dowiedziałem się że dziewczynka już miesiączkowała i to nie jest problem. Ta koleżanka z pracy mojej zony chciała płacić, ale powiedziałem że na razie nie, dopiero jak coś pomogę. Potem położyłem jeszcze jeden rozkład i w zasadzie nic nowego mi nie wyszło. Upierałem się że nic dziewczynce nie dolega, tylko bardzo się boi czegoś, co przychodzi do niej. Miałem na myśli jakieś błąkające się dusze.
Za kilka dni zona mówi, że ta dziewczynka wylądowała w szpitalu i co ja na to. Ja powiedziałem że wróżb nie zmieniam, wolę się pomylić. Po kilku następnych dniach dziewczynka była w stanie krytycznym, wprowadzono ją w śpiączkę farmakologiczną. Podejrzewano jakiegoś wirusa w mózgu, wyniki badań były wysyłane do Niemiec, do jakiegoś znanego profesora.
Rozmawialiśmy o tym z żoną i nie mogliśmy się nadziwić, że wg Tarota nikt dziewczynki nie słuchał, przecież był psycholog, psychiatra, rodzice rozmawiali z nią.
O sprawie zapomniałem, gdy któregoś pięknego poranka zona mnie zbudziła :x (a ja śpię do południa) i mówi: dzwoniła moja koleżanka z pracy. Powiedziała że ta dziewczynka wychodzi ze szpitala dokładnie po 40 dniach, powiedziała że nic jej nie jest i że nikt jej nie słuchał :o Powiedziała wreszcie, że to wszystko przez jej wujka, który niedawno zginął w wypadku i ona go widywała jakby we śnie. W swoim widzeniu widywała go w kostnicy z pozszywaną twarzą i bardzo się tego bała :o i nie chciała żeby do niej przychodził.
No, z taką rewelacją zona miała prawo mnie zbudzić w środku nocy Rotfl
Zastanawiające były te 40 dni :roll: , jakby za wujka pokutę dziewczynka dostała. Nakazałem rodzinie zamówić gregoriankę za tego zmarłego.

PS. Kurde, koleżanka żony nie zapłaciła :|

Opowiedzcie podobne historie związane z Tarotem jeżeli wam się przytrafiły, bądź znacie z relacji innych.

Uff, spociłem się Lol
No co jest :roll: nie znacie podobnych historii Shock

Przypomniały mi się 2 karty, pierwszą była królowa kielichów, a była jeszcze 8 mieczy, z której właśnie wywróżyłem, że nikt tej dziewczynki nie słucha.

Rani

Daj sie namyslic czlowieku. Na pewno cos nam sie ciekawego z tarotem przydarzylo, ale na razie nie pamietamy tego ...
O Ty Shock Normalnie ciary po grzbiecie mi poszły. Uśmiech

Iwona

mnie się ciągle coś przytrafia dziwnego , ostatnio pomyłka w przysłanych taliach, w zeszłym tygodniu w nocy coś pocięło mi buty(jakby żyletką równo w jednakowych miejscach na obu butach -nie mam myszy w domu) i tak samo miałam zadrapane plecy , w zeszłym roku na balkon(mieszkam na 4 piętrze w centrum miasta )wpadł mi jakiś łowny drapieżny ptak i musiałam mu pomóc się z niego wydostać -to było cudowne przeżycie itp przypadki. Wracając do kart Tarota miałam smutny przypadek gdy koleżance stawiałam karty na jej męża z którym miała się rozwieść różne karty tam były -w każdym razie powiedziałam coś takiego że razem nie będą ale rozwodu też nie będzie, ostrzegłam ją przed wypadkiem męża po pijanemu (rycerz buław, Wieża, Wisielec) powiedziałam że może nie móc chodzić i jeszcze kilka spraw. Dziewczyna za tydzień dzwoni że mąż po pijaku miał wypadek i policja go wyniosła z samochodu ale z nogami nic nie miał, na drugi dzień chłopak wrócił do domu i powiesił się w łazience, na klamce , rano tak go żona znalazła i tu Wisielec pokazał dokładnie powieszenie Smutny smutna i tragiczna historia ale można jej było zapobiec.

Rani

Iwona, normalnie SZOK Shock :? :fie:
Shock Shock Shock no to nieźle...
I to jak dosłownie pokazało...

Iwona

szok, także tarot jest dosłowny , i lepiej nie pytać czasami o rzeczy na które nie jesteśmy gotowi. Chociaż w tarocie karta strażnika też spełniła u mnie swoją rolę, gdy zadawałam kartom pytanie jaki będzie dla mnie następny dzień nie chciały mi odpowiedzieć, kilka razy wypadał strażnik więc sobie odpuściłam i może dobrze bo nie byłam na to gotowa,co się stało, w nocy nie mogłam spaść, wiedziałam że coś złego dzieje się u kogoś mi bliskiego, moja córka nie mieszkała wtedy z nami i to chodziło o nią , przedawkowała kilka różnych środków przeciwbólowych i znalazła się w szpitalu na płukaniu żołądka na szczęście nic sobie poważnie nie uszkodziła, wszystko działo się nocą a ja dowiedziałam się o tym rano od jej chłopaka. Obie dostałyśmy lekcję życia Uśmiech
Dokładnie, dlatego to jest tym bardziej niesamowite Shock
Ja w sumie nie mam takich historii, ale chyba wszystko przede mną.
W kilka dni po zakupie Kart Tarota dostałam od nich taki dar,o którym przypominam sobie w chwilach załamania.Otóż ,po kazdej przerwie w pracy trzeba podpisywać karte pracy.Ciągle o tym zapominałam.Dzień wczesniej dostałam nawet wpis do akt.Tuż przed kolejną kontrolą sfrunęła mi na blat,karta do podpisu i to tak,że nie musiałam ani jej odwracać,ani przybliżać.Leżała dokładnie tak jak piszę,lekko na skos.Kiedy odkładałam ją do woreczka foliowego sprawdzałam jakim cudem ona się z tego woreczka wydostała.Nie było takiej możliwości.Uczucie jakiego wtedy doznałam nie ma odniesienia do żadnej radości jaka dotychczas mnie spotkała.Wiem,ze moje karteczki odpowiedziały mi na moje pytanie/co one mi wywiną/ i już wiem,jakie mają możliwości.Napweno one się ze mnie śmiały, z miny jaką wtedy zrobiłam i pospiechu jakiego dostałam widząc jak kilka stanowisk dalej idzie kontrolerka,pokazały mi, ze są ze mną.Ze strachu,a może z szacunku do nich nie wypytuję ich z powodu tylko zaspokojenia mojej ciekawości.Uczę się interpretacji znaczeń,szukam tej właściwej prawdy jaką niosą.To forum jest największą skarbnicą wiedzy.Moje pojmowanie ich "na chłopski rozum" pokrywa się z tłumaczeniem doświadczonych wróżbitek,ale sama wiem,ze to nie ta chwila,aby występować przed szereg.Mam takie odczucie,ze karty same dadzą mi kopa i otworzę usta z moją interpretacją znaczeń.Póki co jestem pokornym uczniem.Pozdrawiam wszystkich,którzy tworzą tą skarbnicę wiedzy.Jesteście moimi nauczycielami.
Historie jaka zdarzyla mi sie niedawno opisalam w watku "Madrosc Tarota". Uwazam, ze karty ignoruja pytanie, jezeli chca nam powiedziec o czyms wazniejszym.

Eremit napisał(a):Otóż dziewczynka od jakiegoś czasu zaczęła się dziwnie zachowywać, wpadała w jakiś trans i wrzeszczała, rzucała się z niebywałą siłą, że dorośli mężczyźnie jej nie mogli utrzymać.
wydaje mi sie, ze chodzi o typowe podlaczenie energetyczne. w przypadku dziewczynki byl to tzw."byt". Na szczescie wszystko dobrze sie skonczylo

Angela

Zadzwoniła do mnie zupełnie obca kobieta, spytala czy ma zaadoptowac dziecko , bylam zdziwiona bo miala tylko 27 lat zapytalam dlaczego sama sie o nie nie stara odpowiedziala ze od dawna to robi ,ale bez skutku W tym momencie usłyszłam dzieciecy głosik ...mamo ja juz tu jestem ... powiedziałam o tym mojej rozmowczyni zdziwiła sie i mnie zbeształa Coz zadzwonila po miesiacu ze juz jest w ciazy i ze bardzo dziekuje ale ja nie wiedzialam za co. To ona postarala sie o dziecko Uśmiech nie ja . Ja je tylko usłyszałam
Moja znajoma z pracy opowiadała mi kiedyś, jak wróżyła sobie z kart na temat wyjazdu za granicę w sprawie roboty.
Wszystko było nagrane, za tydzień miał być wyjazd, zadowolona ponieważ oferta pieniężna naprawdę kusiła, a tu tarot zdecydowanie odradzał, ostrzegał, aby koleżanka zrezygnowała, oczywiście nie chciała tego robić, ponieważ była w nieciekawej sytuacji finansowej.
Wściekła, złożyła tarota wzruszając jedynie ramionami i położyła go na półce obok dokumentów.
Przed samym wyjazdem zdecydowała ponownie zapytać kart o pracę i zaś tarot ostrzegał, zdenerwowana odłożyła go na półkę na której paliły się świeczki zapachowe i leżały dokumenty i poszła odebrać telefon, bo dzwoniła znajoma z którą to właśnie jechać miała.
Kiedy rozmawiała przez telefon poczuła smród spalenizny, pobiegła więc do pokoju i zobaczyła, że świeczka się przewróciła na dokumenty i tak oto pozbyła się paszportu i dowodu osobistego, co dziwne karty stały obok w ogóle nienaruszone.
Oczywiście załamana, powiedziała znajomej, że rezygnuje z wyjazdu ponieważ miała niewielki pożar w domu.

Jak się później okazało Polacy, którzy wyjechali do tej roboty pracowali niczym w obozie koncentracyjnym, mieszkali w jakiś barakach, bez światła, z ograniczoną ilością wody, pracodawca pozabierał im dokumenty przez co ludzie nie mogli wrócić do kraju- było o tym głośno w telewizji kiedyś- pieniądze jakie tam ludzie zarobili to był po prostu śmiech na sali- grosze...
Znajoma dowiadując się o wszystkim cieszyła się iż do tej pracy nie pojechała, ale od tego też momentu przestała całkowicie wróżyć z tarota, ponieważ zaczęła się go bardzo bać.


Jak będę miała więcej czasu, to opiszę jedną z ciekawszych moich wróżb, którą wykonałam dwa lata temu dla znajomej, ojj też ciekawie się działo.
Pozdrawiam.
Dopiero rozpoczynając naukę, wczoraj o prostu poczułem wyjątkową potrzebę wyciągnięcia nowej talii RW i wyciągnięcie karty na dzień dzisiejszy.
Trzymałem talię w prawej dłoni tasując ją w lewej, potem przełożyłem do prawej i lewą ręką wyciągnąłem pierwszą kartę od góry. Bez żadnych przekładań etc. - czy są konieczne? Stół też nie był pusty, miałem włączonego laptopa, drukarkę, obok poskładane były różne dokumenty. Niestety nie mając jeszcze kontaktu z książkami, nie wiedziałem co trzeba po kolei zrobić, potraktowałem to intuicyjnie, że muszę wyciągnąć na jutro jedną kartę i już, bez specjalnej filozofii.
Nieważne, tą kartą był król kielichów, a ponieważ moja talia RW jest opisana na kartach, to od razu wiedziałem, że pojadę z tatą do lekarza, bo mieliśmy zadzwonić dziś do gabinetu - jak wróci wcześniej z konferencji, to nas przyjmie. Na karcie mam opisane, ze określa m. in. zawód lekarza, a doczytałem też, że wskazuje na troskliwego mężczyznę.
Oczywiście dziś zadzwoniliśmy, właśnie wyjeżdżamy na wizytę.

Co o tym sądzicie jak na początek?
Czy to nadinterpretacja?

Iwona

bardzo dobra interpretacja, intuicja cię nie zawiodła Uśmiech Brawo
Właśnie jestem po wybraniu karty dnia na jutro.
Ponieważ dziś miałem zawalony dzień z tym wyjazdem do lekarza, na jutro miałem zaplanowane, że niczym innym się nie zajmuję, ponieważ mam do ukończenia 2 ważne zlecone projekty przez klientów, a termin ich oddania się nieuchronnie zbliża.
Wyciągniętą kartą dnia jest... 8 denarów, w mojej interpretacji sowita, należyta zapłata za ciężką i mozolną pracę.
Moja historia nie jest związana bezpośrednio z kartami Tarota i Ezo , ale zapewne z moim Aniołem stróżem i duchami opiekuńczymi.

Było to dwa lata temu , a może 3 hm jak ten czas szybko leci Rotfl Wracałam z Ustki. Byłam tam na warsztatach z hipnozy. Pierwszy raz jechałam tą trasą . Mam nawigacje w samochodzie, więc trasa niestraszna. Rotfl Wjechałam do Gdańska i ni z gruszki ni z pietruszki padła mi nawigacja . Zajrzałam do schowka . Żadnego atlasu , ani mapy . Pewnie dzieciaki wybrały . Rotfl Mysle sobie no to się narobiło . Będę krążyć do nocy zanim wyjadę z tego miasta. Postanowiłam znaleźć stacje paliw , by kupić mapę. Ciśnienie mi sie podniosło , ale cóż było robić . Nacisnęłam z lekka gaz , wyprzedziłam naukę jazdy . No i zobaczyłam policjanta , który pokazał mi , bym zjechała na bok. Zjechałam. Rotfl Pan policjant na dzień dobry spytał mnie ile miałam na liczniku w terenie zabudowanym , po czym poprosił o dokumenty. No i zaczęła sie polka monopolka. Kilka miesięcy wcześniej zginęły mi pod hotelem przednie tablice rejestracyjne . Zgłosiłam to na policje . Mimo ,ze sprawa była już wyjaśniona i umorzona . To w bazie policji widniały jako skradzione. Trzymano mnie na tym poboczu chyba z godzinę , zanim wszystko sie wyjaśniło . Zapłaciłam mandat nie powiem ilę Rotfl Wsiadłam do samochodu odpaliłam i o dziwo nawigacja zaczęła normalnie pokazywać. Przejechałam z 200 km . Miałam wrażenie jakbym goniła burzę. Jechałam droga przez las. Zaczęłam jechac wolno , bo na drodze było pełno gałęzi . W pewnym momencie zobaczyłam kawalkadę stojących samochodów. Zatrzymałam sie. Wysiadłam z samochodu i spytałam stojących ludzi co się stało. Poinformowali mnie , ze godzinę temu przeszła ogromna burza , która spowodowała zawalenie sie na drogę ogromnego drzewa . W jednej chwili włosy stanęły mi dęba , a ciarki przeszły po całym ciele . Pomyslałam sobie , ze jeszcze nie przyszedł mój czas i mój Anioł stróż czuwał nade mną. Uśmiech Dziękowałam Bogu, Aniołom , Wszystkim Swietym i nawet panom policjantom i wcale nie było mi szkoda tych 200 zł. Rotfl

Iwona

Miriam niesamowita opowieść Uśmiech aż mam ciary, Anioł był przy Tobie Buziak
dobra historia, Miriam - ale trochę straszna zarazem...
przypomina mi takie jedno zdarzenie, tylko nie "aż takich" rozmiarów.
kiedyś pojechaliśmy całą rodziną oraz z zaprzyjaźnioną rodziną ze strony ojca pozwiedzać okolice, gdzie oni mieszkali.
zajechaliśmy do Fromborka, żeby zobaczyć wieżę i muzeum Kopernika. lało koszmarnie... ojciec, i mój brat stali pod parasolem, ja miałam kaptur, więc stałam sobie naprzeciw nich. pod średniowiecznym murem stanął tylko mój kuzyn (chrześniak mojego ojca), bo nie miał przeciwdeszczowego. czekaliśmy na resztę rodziny. stoimy tak z 10 min, na co ojciec ni z tego ni z owego mówi do chrześniaka - Tomek, chodź tu pod parasol, co tak sam stoisz. na co Tomasz odpowiada - ale nie, nie trzeba. ale ojciec się zaparł (Strzelec!) i mówi - no chodź, bo ten deszcz to nie przejdzie szybko...
w końcu Tomasz stanął pod parasolem. minęło z pół minuty, i nagle z góry, chyba pod wpływem deszczu (?) osunęło się kilka tych czerwonych średniowiecznych skruszonych już trochę cegieł. rypnęły z całym impetem dokładnie w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał Tomek.
wszyscy staliśmy jak wryci, bez komentarza.
po jakimś czasie zaczęliśmy się śmiać, a Tomek stwierdził, że mój ojciec przynosi mu szczęście Rotfl

MałaMi

Też miałam taka historię. Byliśmy z rodziną pod namiotem, i którejś nocy rozpetała sie straszna burza, nasz namiot zaczął podmakać, więc znajomi zaproponowali żebyśmy przenieśli sie do namiotu dzieciaków, a oni zabiora je do swojego. Tak zrobili, poprzemieszczali się i wtedy ja dostałam histerii, uparłam się że nigdzie nie pójdziemy, zostaniemy tu, nawet mowy nie ma, nie ważne ze mokro. I zostaliśmy, rano wychodzimy i patrzymy że na tamten pusty namiot zawaliła się ogromna gałąź oderwana z drzewa przez wichurę. Strach pomyśleć co by było jakby tam były dzieciaki, albo my...
To ja może też co nieco opowiem. Ta historia jest związana i ze mną i z moim synem.
Ok. tydzień po śmierci mojego taty (było to 5 lat temu, mój syn miał wtedy 2 lata). Robiłam obiad, syn był w pokoju i bawił się nowo zakupionym samochodzikiem. Nagle usłyszałam głos mojego brata, pomyślałam co on tu robi i jak się do domu dostał, przecież drzwi zamknięte Myśli Wyjrzałam z kuchni, a na wprost drzwi kuchennych miałam wówczas drzwi wejściowe do domu i oczywiście nikogo nie ujrzałam. Od razu wiedziałam, że to tata. I w tym samym momecie, gdy o tym pomyślałam synek zaczął mówić do "kogoś" i opowiadać o samochodziku, który ma i ogólnie chwilę ta rozmowa trwała, tatę słyszałam również. Ale nie wyjrzałam nawet na chwilę, wiedziałam, że jeśli będzie chciał "porozmawiać" ze mną, to przyjdzie do mnie. A on chciał pobyć chwilę ze swoim wnukiem. Potem jak już rozmowa ucichła, poszłam do synka i zapytałam go czy ktoś tu był, odpowiedziała, że dziadzia.
Po kilku dniach, gdy myłam wieczorem dziecko do snu w słuchawce prysznicowej widziałam odbicie taty, uśmiechnęliśmy się tylko do siebie i już więcej tak silnych "kontaktów" nie odczuwałam, jedynie uczucie, że jest "ktoś" obok.
Jeśli chodzi o tarota, to nic poza fantastycznym snem, który przyśnił mi się pierwszej nocy po zakupie Lo ScarabeoBył to sen o zagładzie ludzkości, brak wody pitnej na ziemii, totalny armagedon, a ja z moim mężem byliśmy członkami organizaji, która była bardzo mocno zaangażowana w poszukiwania wody. Naprawdę sen był niesamowity, dodam, że zazwyczaj nie pamiętam snów, a ten był tak wyraźny i dokładny, że do tej pory pamiętam wiele szczegułów i nadal potrafię wiele sobie przypomnieć.

vunjo

Wprawdzie sam nie zajmuje się wróżeniem, jednak miałem bardzo wiele przedziwnych, "ezoterycznych" historii. Sądzę, że z czasem kilkoma z nich na pewno się podzielę. To one sprawiły, że spojrzałem na życie zupełnie inaczej. Jest takie powiedzenie: "Ludzie często potykają się o prawdę, lecz szybko wstają i idą dalej, jak gdyby nic się nie stało". Ja postarałem się, by jednak nie udawać, że nic się nie stało, tylko wszystkiemu się przyjrzeć bliżej Uśmiech

Oto jedna z historii.

Mój przyjaciel Michał pewnego dnia wybrał pieniądze z banku. Wrócił do domu (mieszkał z babcią), rozebrał się i poszedł pod prysznic. Zaraz po tym skontaktował się ze mną i zaczął rozpaczać: "Stała się rzecz straszna! Okradziono mnie!". Był bardzo roztrzęsiony, więc trudno było się dowiedzieć, o co chodzi. Dowiedziałem się tylko, że wybrał pieniądze z banku, schował kopertę do wewnętrznej kieszeni marynarki, wrócił do domu, poszedł pod prysznic, a teraz patrzy i pieniędzy w marynarce już nie ma! Nie wiedziałem, co powiedzieć, więc powiedziałem, żeby się uspokoił. Stwierdziłem, że trudno, by w drodze ktoś mu wyjął te pieniądze, mógł je zostawić już w banku itp.

Wiem, że wtedy sceptycznie podchodziłem do wróżek, ale pozwoliłem sobie skontaktować się z jedną wróżką z pytaniem, co się stało z pieniędzmi. Stwierdziłem, że nie szkodzi zapytać, choć wątpiłem, że wróżka udzieli odpowiedzi, którą dałoby się jednoznacznie zweryfikować.

Odpowiedź brzmiała: "Pieniądze się znajdą. Wzięła je jakaś kobieta". Zaskoczyła mnie ta odpowiedź i to, że jest taka konkretna.

Skojarzyłem, że Michał mieszka z babcią. Zapytałem: "A gdzie Twoja babcia?". On odpowiedział: "A nie wiem, chyba wyszła z domu...". Powiedziałem: "To może zapytaj ją, może coś wie?". On: "Zwariowałeś? Poza tym, co ona może wiedzieć!?!". I tak przez godzinę lub dłużej trwała histeria.

Historia skończyła się tym, że okazało się, że gdy Michał poszedł pod prysznic, babcia poprawiając jego marynarkę, zobaczyła w marynarce kopertę. Martwiąc się, że Michał ją zgubi, schowała ją do szafki pod kluczem. Przy okazji do koperty dodał od siebie 200 zł...

Dla mnie to było bardzo niesamowite...
Stron: 1 2 3