''Runa runie nierowna''-polemika
#1

znalazlam ciekawy artykul i pomyslalam ze skoro wolno sie nim dzielic na facebooku to i tu mozna go wstawic.

Autor: Wojciech Usarzewicz

<!-- m --><a class="postlink" href="http://ezokultus.eu/p/runa-runie-nie-rowna-czyli-czym-sie-roznia-ezoruny-od-run-rekonstrukcyjnych/352">http://ezokultus.eu/p/runa-runie-nie-ro ... yjnych/352</a><!-- m -->


Ezoruny, Runy, Runy Rekonstrukcyjne, Runy Współczesne, Starszy Futhark


Jest kilka rzeczy, na które pragnę zwrócić uwagę w przypadku tekstu „Tajemnice run” z drugiego numeru Adremidy, jednego z polskich pism ezoterycznych. Ten tekst piszę dlatego, iż informacje przedstawione w tekście autorstwa pani Dudko bardzo często pojawiają się w środowisku New Age, a jednocześnie są po prostu nie do końca zgodne z prawdą. Ponieważ zaś samo pismo nie pozwala na polemikę, z powodu czego wielce ubolewam patrząc na niektóre treści, zmuszony jestem opublikować tę polemikę na łamach Ezokultusa.



Pozwolę sobie już na początku powiedzieć, iż tekst z ''Adremidy'' dotyczy tematyki tak zwanych ezorun – lub inaczej, run współczesnych. Ezoruny faktycznie mogą być z powodzeniem stosowane w sztuce wróżenia, temu absolutnie nie zaprzeczam. Niniejszy artykuł nie podważa umiejętności osób zajmujących się wróżeniem z run, a jedynie zwraca uwagę na istotne problemy związane z wiedzą teoretyczną wokół historii Starszego Futharku.

Różnica między ezorunami a runami rekonstrukcyjnymi jest dość znaczna i warto na nią zwracać uwagę, z dwóch co najmniej powodów. Po pierwsze dlatego, by ludzie byli świadomi, że pracują z nowoczesną, „New Age’ową” formą run, a po drugie, by potem rozumieli, dlaczego się na nich Asatryjczycy i zwolennicy germańskich bogów rzucą, jeśli będą usilnie przekonywać, że ezoruny to to samo, co istniało niecałe 2 tysiące lat temu. Na różnice zbyt rzadko zwraca się uwagę, a powinno, bowiem świadczy to o profesjonalizmie i szacunku zarówno do dawnej, jak i do współczesnej wiary. Zwracanie uwagi na różnice jest też okazywaniem szacunku własnym klientom, których nie karmi się wtedy fałszywą wiedzą na temat historii run.

Kilka słów polemiki

Zacznijmy od przytoczenia fragmentów artykułu pani Dudko z poprzedniego numeru i skomentowania tychże fragmentów.

„Według legendy runy podarował ludziom bóg Odyn” – jest to błąd, dość ciekawy, bowiem przysiągłbym, że tym bogiem, który runy ludziom podarował, by jednak Heimdall, czasem przedstawiany też jako Rig (zwracam jednak uwagę, iż to Rig był właśnie wędrowcem, który przekazał runy ludziom – imię Heimdall jest tutaj domniemane na podstawie innego mitu). Heimdall był bogiem strzegącym tęczowego mostu do Asgardu. Niechaj dobrzy Asatryjczycy poprawią mnie, jeśli się mylę. Jednooki faktycznie, według mitów, miał dokonać „odkrycia” run, jednak nie przekazał ich ludzkości. Domyślam się, że pani Dudko nie opierała się w swoim artykule o mitologie, a o książki ezoteryczne, propagujące ten „jednooki” pogląd.

Nie mogę się również zgodzić z kolejnymi zdaniami, odnoszącymi się do poświęcenia oka Jednookiego, bowiem oko to faktycznie poświęcił dla wiedzy, ale nie dla run. To dwie różne opowieści, dwa różne mity i dwa różne konteksty. Ale o tym powinno się wiedzieć, jeśli się mitologię germańską czytało. Tymczasem artykuł implikuje, jakoby oko Jednookiego zostało poświęcone w tym samym momencie, również dla samych run – nie jest to jednak prawdą, jeśli chodzi o mitologię.

„Z ich (run) pomocą (kapłani) uzdrawiali, przepowiadali przyszłość, doradzali w ważnych sprawach życiowych, stosowali magiczne receptury i tylko oni znali sekrety runicznych symboli”. O ile jakieś sekrety faktycznie były, rzecz jasna. Futhark Starszy był przede wszystkim alfabetem. Wygodnie jest pisać o tych wszystkich mistycznych sprawach, jednak istnieje mały problem. Mianowicie, dowodów na poparcie tego całego magicznego “fundamentu” dla run współczesnych nie odnajdziemy w materiałach historycznych. Możemy odnaleźć informacje o ryciu formuł runicznych o magicznych właściwościach, ale o uzdrawianiu czy przepowiadaniu przyszłości w źródłach historycznych nie znajdziemy nic.

„Osoby zajmujące się runami nazywani byli i są do dziś runologami, runistami, mistrzami i mistrzyniami run, szamanami” – terminy „runolog” i „runista” zapewne zostały wprowadzone dopiero w XX wieku, o ile nie w XIX, będąc wprowadzonymi przez Guido von Liste’a, zaś z tymi „mistrzami run” w źródłach się nie spotkałem. Szamanów też lepiej w runy nie mieszać, bo oni i tak już są biedni po fałszywych weekendowych warsztatach szamańskich, gdzie ucząc się wizualizacji, dostaje się dyplom szamana bez pokrycia.

„Kościół uznawał runy za pogańskie czary” – Kościół uznawał runy za alfabet ludów pogańskich, który musiał być zwalczany i zastępowany pismem łacińskim w celu łatwiejszej asymilacji podbitych ludów. Proces ten był związany ze zwalczaniem pogaństwa, nie zaś nieczystej sztuki magicznej – zdaje się, że ktoś tutaj próbuje na siłę przypisywać mistycyzm do znaków runicznych. Gdyby Kościół wszędzie widział czary i szatana, to by kronikarze chrześcijańscy Eddy i sag nie spisali. Po drugie, polowanie na czarownice, herezje, magię i inne nieczyste rzeczy zaczęło się w dobie późnego średniowiecza, nie zaś w okresie, kiedy pismo runiczne było powoli wypierane przez alfabet łaciński.

„Runa Sowelo to symbol zwycięstwa, ale użyta podwójnie ma zupełnie odwrotne działanie” – cóż, faktycznie, ezoruniści tak mówią. O ezorunach, bo runy rekonstrukcyjne to inna bajka jest. Źródła historyczne nie wspominają nic o „magicznym działaniu run odwróconych”.

„Runy używane były głównie do celów magicznych i wróżbiarskich” – co do tego pierwszego mogę się nawet zgodzić, odnośnie formuł runicznych, co do tego drugiego już nie bardzo (choć nie „głównie”). Nie ma dowodów na to, że runy były kiedykolwiek w dawnych czasach stosowane do wróżenia. Ba! Wróżenie z run przyszło dopiero z Ralphem Blumem i ruchem New Age w drugiej połowie XX wieku i było popularyzowane głównie przez tarocistów, nie zaś przez ruchy związane z germańskimi bogami.

„Szamani przechowywali je w uświęconych woreczkach (…)” – i znowu Ci szamani. Ale po co od razu szamani? Ja rozumiem, jak materiały historyczne niosą, że istniały różne „szkoły” magiczne, ale nie szastajmy na lewo i prawo terminem „szaman”.

„Gdy już wejdziesz na tę magiczną drogę, to nigdy nie będzie widać jej końca.” – proszę nie implikować niemożności wycofania się z praktyki runicznej. Jeśli ktoś zechce, to może z pracy z runami zrezygnować. Przynajmniej w aspekcie ezorunicznym.

Są to główne fragmenty, z którymi się nie zgadzam, a które, pisane tym a nie innym stylem, wskazują wyraźnie, iż autorka zapomniała o wstępnym rozróżnieniu, przez co czytelnik nie jest do końca świadomy, o czym tak naprawdę jest artykuł. Mianowicie, „pracę z runami” możemy podzielić na pracę z runami współczesnymi oraz na pracę z runami rekonstrukcyjnymi. Runy współczesne to zastosowanie Starszego Futharku, wymieszanego z praktykami Guido von Lista i Ralpha Bluma, opierające się na wiedzy, wykształconej od zera w dobie Nowej Ery (luźno przyjmując, to jakieś ostatnie 160, 180 lat). Runy rekonstrukcyjne to Starszy Futhark, o którym wiedza opiera się o źródła historyczne i materiały archeologiczne. Jest to najprostszy podział, który nie bierze pod uwagę różnic między Futharkiem Starszym, Młodszym, Anglosaksońskim czy Futharkiem Armeńskim autorstwa Guido von Lista.

O runach nieco rekonstrukcyjnie

Mit o Odynie – darczyńcy run – zdaje się być powielany od książki do książki, bez zaglądania do źródeł w mitologii czy Eddach. O ile runy w ujęciu klasycznym mają swojego delikatnego odpowiednika w micie o Rigu, o tyle współczesne ruchy New Age zdają się traktować informacje powielane z książki na książkę niczym mit założycielski, dający podstawy do mistycznej pracy ze znakami Starszego Futharku. Można wręcz spekulować, czy aby te wszystkie magiczno-ezoteryczne podstawy mityczne dla pracy z runami nie zostały stworzone od zera w latach 70-tych i 80-tych. Czy nie mogło być tak, że w okresie coraz większej popularności ruchów neopogańskich, z runami zrobiono to samo, co z ruchem Wicca lub też ruchem stworzonym wokół Aradii? Mianowice, naciągnięto fakty historyczne, wymieszano je z fikcją literacką budującą pewną mistyczną podstawę dla praktyki, by potem tę mieszankę wypuścić w świat. Jest to jedna z możliwości, które w przypadku faktycznej runologii powinno się brać pod uwagę.

Pewnych podstaw dla współczesnego poglądu na runy można doszukać się zarówno w pracach Guido von Lista, jak i w pracach Edreda Thorssona (prawdziwe nazwisko – Stephen Flowers, urodzony w Texasie runolog), którzy popularyzowali mistyczno-magiczne praktyki runiczne, bardziej przypominające ideologię magii ceremonialnej, niż to, co wiemy o runach z zachowanych źródeł historycznych. Ale to już kwestie prawdziwej runologii – nauki o runach. Przy okazji warto zwrócić uwagę na sam termin – runolog to nie osoba, która uczy pracować z runami współczesnymi, ale osoba, która zajmuje się badaniem run jako całokształtu.

Pismo przede wszystkim

Należy pamiętać, iż runy były przede wszystkim pismem – miały swoje określone znaczenia (np. Fehu – bydło). Jest to wiedza rekonstrukcyjna. Wiedza interpretacyjna, czyli np. pogląd, iż Fehu jako runa symbolizuje bogactwo, sukces, pieniądze i inne „wróżebne” elementy, wykształciły się dopiero w późniejszym okresie – w wątłych praktykach renesansu, a głównie w dobie Nowej Ery. I warto wspomnieć, że te dodatkowe interpretacje opierają się w dużej mierze nie tyle o wiedzę runiczną, co wiedzę wynikającą z praktyki medytacyjnej czy subiektywnego postrzegania każdego ze znaku. Innymi słowy, co autor, to nowe znaczenia przypisuje w swoich książkach do run – warto o tym pamiętać i nie powoływać się na tradycję, jeśli znaczenie jakiejś runy zostało stworzone na potrzeby polskiej książki w latach 90-tych XX wieku. Właśnie ta wróżebna chmara interpretacyjnych znaczeń jest pierwszą wskazówką, że mamy do czynienia z runami współczesnymi.

Drugą wskazówką może być słynna w niektórych kręgach pusta runa. Przyjęło się, iż Starszy Futhark ma 24 znaki. Czasem jednak pojawia się 25-ty znak – tak zwana pusta runa Wyrd. Runa ta jednak nie jest elementem wiedzy rekonstrukcyjnej, została bowiem stworzona przez Ralpha Blume’a na potrzeby jego własnego systemu wróżenia za pomocą run w latach 70-tych XX wieku. Sama nazwa „runa” jest tutaj myląca, jako iż runa jest znakiem – pusta runa nawet nie istnieje – kamień czy karta są puste, nie zawierają runy. Ergo, nie można nawet mówić tutaj o runie.

Gimnastyka runiczna, znana w niektórych kręgach i popularyzowana przez książki z półki New Age, również jest elementem run współczesnych. Niektóre źródła podają Friedricha Bernharda Marbiego i Adolfa Kummera jako twórców tej runicznej gimnastyki, znanej też jako „joga runiczna”. Marby i Kummer byli niemieckimi okultystami, zapewne zapoznanymi z pracami Guido von Lista, innego niemieckiego okultysty, żyjącego na przełomie XIX i XX wieku. Von List stworzył Futhark Armeński, składający się z 18 znaków, opierając się o poematy runiczne, stworzył też podwaliny dla systemu współczesnej magii runicznej. Jego wiedza opierała się jednak bardziej o subiektywne doświadczenia mistyczne, niźli o wiedzę historyczną. To właśnie von List odpowiedzialny jest za renesans run w XX wieku.

Dopiero jednak w latach 70-tych, wraz z publikacją pierwszej książki Blume’a o runach, zaczął się boom na tę tematykę. Wtedy powstała wspomniana już pusta runa, wtedy też zaczęto rozwijać system wróżenia z run, opierający się głównie o specyficzne rozkłady, przenoszone z systemu Tarota. Mówi się czasem, że to właśnie Tarociści odpowiedzialni są za stworzenie run współczesnych, szukając nowego produktu do wprowadzenia na rynek, stworzyli karty runiczne. Wróżenie jest kolejnym elementem, świadczącym, że mamy do czynienia z ezorunami. W źródłach historycznych nie doszukamy się praktycznie nic na ten temat.

Wielu zwolenników wróżenia runicznego powołuje się na słowa rzymskiego historyka Tacyta:


“(…) Nikt nie poświęca tak wielkiej wagi wróżbom losowym, jak ci Ludzie (Germanie). Użycie losów jest proste. Kawałek gałązki z drzewa owocowego jest ścinany i dzielony na małe kawałki. Te są oznaczane pewnymi symbolami i rozrzucane w pełnym skupieniu, losowo, na białym płótnie (…). W problemach dotyczących społeczności, kapłan jej przewodniczący, w prywatnych pytaniach – głowa rodziny, wzywa Bogów i wznosząc oczy ku niebu, podnosi każdy z nich trzykrotnie i w powiązaniu ze znakiem uprzednio wyrytym interpretuje. (…)”
- Za: Misterka, T. Ścieżki i bezdroża runiczne. Warszawa 2007. S. 66.

Misterka zwraca uwagę na dwie rzeczy – po pierwsze, iż nigdzie w tekście Tacyta nie doszukamy się dowodu na to, iż historyk ten opisywał runy, a nie jakieś inne znaki. Co więcej, tekst ten datuje się na 98 rok naszej ery, kiedy to Starszy Futhark dopiero powstawał. Wątpliwym jest jego stosowanie w tego typu praktykach w tym okresie. Ja pozwalam sobie zwrócić uwagę na trzecią rzecz, mianowicie – cytat przytoczony powyżej nawet nie wskazuje tutaj na ilość małych kawałków gałązki. Nie ma więc podstaw, by stwierdzić, iż Tacyt mówi o runach.

Nie ma więc gwarancji, że z run faktycznie w przeszłości się wróżyło. Podobnie wygląda kwestia rozkładów do wróżenia – te są albo żywcem przeniesione z systemu kart Tarota, albo są typową inwencją twórczą. Jeśli ktokolwiek powołuje się na tradycję i historię w przypadku rozkładów runicznych, to delikatnie mówiąc, mija się z prawdą.

Te elementy – wróżenie, pusta runa, rozkłady, runiczna joga i brak podstaw w źródłach historycznych, świadczą o tym, że mamy do czynienia z runami współczesnymi, których nie można ot tak sobie przypisać do tradycji. Przyrównać to można do popularnego w kręgach Nowej Ery nadinterpretowania Nowego Testamentu i roli Jezusa Chrystusa, co zresztą wprowadzone zostało przez ruchy post-teozoficzne. Pewnych rzeczy się po prostu nie robi – np. nie szerzy się fałszywej wiedzy, sprzecznej ze źródłami. Dobrą praktyką jest zwracać uwagę czytelnikom na różnice między tym, co nowe, a tym, co stare. A przede wszystkim, dobrą praktyką jest nie przypisywanie nowoczesnych wynalazków tradycji.

To wszystko nie znaczy, że runy współczesne są złe. Znam osoby, które sprawnie posługują się runami w praktyce wróżebnej i odnoszą w tym wielkie sukcesy. Ich wróżenie jednak opiera się nie o materiały historyczne, ale o subiektywne rozumienie poszczególnych znaków – i tego osoby te są świadome, powołując się w pracy wróżebnej na intuicję i własne zrozumienie, a nie na rzekome, a czasem wręcz fałszywe przekazy mistyczno-magiczne z dawnych czasów. Stąd właśnie wykształciła się praktyka medytacji runicznej, a właściwie kontemplacji nad subiektywnym odbiorem każdego ze znaków.

Wróżenie z run zawsze będzie subiektywne. A co z magią runiczną? Tej nie polecam osobom, które zbyt luźno podchodzą do praktyk New Age’owych. Zawsze należy pamiętać to, co w Sadze o Egilu przeczytać można.


Run nie powinien ten ryć,
kto ich nie umie czytać;
Od czarów ciemności pełnych
znaczenie można zagubić
(…)

W świetle różnic między runami rekonstrukcyjnymi a runami współczesnymi, jawi się pewne niebezpieczeństwo w magicznej praktyce runicznej i śmiem wątpić, by większa część „nowoerowych” praktyków runicznych wiedziała, jak formuły magiczne spisywać. Lepiej się skupić na wróżeniu, niźli potem szukać ratunku dla samego siebie.

Zwracam jeszcze raz uwagę, by nie miksować ezorun z runami rekonstrukcyjnymi, bo ani w tym nie ma prawdy historycznej, a i szacunku dla germańskich bogów i współczesnych pogan również jest mało. Warto rozróżniać te dwa „rodzaje run”, jest to bowiem coś, co osobiście określam runiczną wiedzą podstawową. Językiem polityki, świadomość różnic i tego, z czym się pracuje, to po prostu lepszy PR dla współczesnego runisty.

Wybrana bibliografia:
- Greer, J.M. The New Encyclopedia of the Occult. Llewellyn Publications. Woodbury 2009.
- Misterka, T. Ścieżki i bezdroża runiczne. Warszawa 2007.
- Edda Poetycka w przekładzie Apolonii Załuskiej-Strömberg
- Modern Paganism in World Cultures, Comparative Perspectives. Pod redakcją Michaela F. Strmiskiego. Santa Barbara, Denver, Oxford, 2005.
- Szrejter, A. Mitologia Germańska. Warszawa 1997.
Odpowiedz
#2

Cytat:„Według legendy runy podarował ludziom bóg Odyn” – jest to błąd, dość ciekawy, bowiem przysiągłbym, że tym bogiem, który runy ludziom podarował, by jednak Heimdall, czasem przedstawiany też jako Rig (zwracam jednak uwagę, iż to Rig był właśnie wędrowcem, który przekazał runy ludziom – imię Heimdall jest tutaj domniemane na podstawie innego mitu). Heimdall był bogiem strzegącym tęczowego mostu do Asgardu. Niechaj dobrzy Asatryjczycy poprawią mnie, jeśli się mylę. Jednooki faktycznie, według mitów, miał dokonać „odkrycia” run, jednak nie przekazał ich ludzkości. Domyślam się, że pani Dudko nie opierała się w swoim artykule o mitologie, a o książki ezoteryczne, propagujące ten „jednooki” pogląd.


Wow, ten fragment mnie naprawdę bardzo zaciekawił, ponieważ nawet na polskiej stronie Wikipedii pojawiają się takie informacje:

Według wierzeń nordyckich runy podarował ludziom bóg Odyn.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Runy#cite_note-0">http://pl.wikipedia.org/wiki/Runy#cite_note-0</a><!-- m -->

Dopiero na stronie anglojęzycznej o Odynie pisze się jako o tym, który odkrył runy - po prostu, bez utożsamiania tego wydarzenia z podarowaniem ich ludziom:

The poem Hávamál explains that the originator of the runes was the major god Odin. Stanza 138 describes how Odin received the runes through self-sacrifice.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://en.wikipedia.org/wiki/Runes">http://en.wikipedia.org/wiki/Runes</a><!-- m -->

In Rúnatal, a section of the Hávamál, Odin is attributed with discovering the runes.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://en.wikipedia.org/wiki/Odin">http://en.wikipedia.org/wiki/Odin</a><!-- m -->

Może warto nakierować autora tego artykułu również na ten błąd - wygląda na to, że jest na tyle obeznany w temacie, aby kompetentnie temat przeedytować. A do tego mógłby zamieścić informacje, które podaje w tym artykule, tworząc hasło.

Wszak bezcenna Wiki stanowi źródło wiedzy dla wielu (w tym i dla mnie Uśmiech ).
Odpowiedz
#3

Cytat:znalazlam ciekawy artykul i pomyslalam ze skoro wolno sie nim dzielic na facebooku to i tu mozna go wstawic.

Zwłaszcza ,że artykuł ten już dawno obiegł internet i wszelkie fora. Oczko
Więc można a nawet trzeba i tylko pochwalić zainteresowania i dzielenie się, by krzewić prawidłową wiedzę.
Le Stelle napisał(a):wygląda na to, że jest na tyle obeznany w temacie, aby kompetentnie temat przeedytować.

Widzisz droga Le Stelle - o ile książkę ( lub encyklopedię tę w wydaniu książkowym) się firmuje własnym nazwiskiem/kami dodatkowo z powołaniem się na źródła naukowe ( udokumentowane ) w tym również pisane, to można się odwołać / powołać potem do „kogoś realnego zajmującego się tematem
„ na coś nie hallo ewentualnie „ w tym zakresie.

A internet no cóż Oczko w większości jest anomiowy ( choć i tu powołuje się na znanego autora a reszta to jakaś enigma , zwłaszcza w odniesieniu do pysigunda, która przekierowuje to WP do tego a jak widać strona jest niby aktualizowana ) .

Wikipedia napisał(a):Tę stronę ostatnio zmodyfikowano 17:45, 28 wrz 2012.

Przy okazji licencjonodawca korzystając z funkcji jakby nie było znanej z tego sieci, wyraźnie na końcu zastrzega sobie prawo ( nie można mu tego też odmówić ) korzystania takich czy innych newsów :
Wikipedia napisał(a):Korzystasz z Wikipedii tylko na własną odpowiedzialność

Platon  cyt . : ” Ob­serwuj, słuchaj, rzad­ko osądzaj i nie chciej za dużo „.
Odpowiedz
#4

Jasne, doskonale sobie zdaję sprawę z ryzyka, jakie niesie ze sobą korzystanie z zasobów internetowych. Z drugiej strony niejeden raz zdarzyło mi się znaleźć na Wikipedii prawdziwe informacje, których szukanie w określonych opracowaniach zajęłoby o wiele więcej czasu, zaczynając od podstawowego pytania "Ale w jakiej książce o tym szukać ?".

Inna rzecz, że już na moich studiach niektórzy wykładowcy jako jeden z warunków zaliczenia wymagali - uwaga Oczko - opracowania określonego tematu właśnie do umieszczenia na stronie Wikipedii. Więc temat opracowywał student, sprawdzał prowadzący i rzetelna wiedza wędrowała na wiki.

I ostatnia część, dotykająca samej natury zamieszczania informacji: dzielić się wiedzą można na kilka sposobów Oczko Można po prostu przeedytować temat - skoro naprawdę siedzę w temacie, znajomy jest mi cały kontekst problemu, widzę błąd - po prostu koryguję źródło nieporozumień. Mówiąc szczerze, cieszę się, że nie każdy prezentuje sobą postawę "wykształconego mentora", który twierdzi, że każdy, kto dąży do informacji, powinien samodzielnie przewertować mądre księgi, a taką Wikipedię traktuje jako "bagienko wiedzy" dla mas. Cieszę się, że jest bardzo dużo ludzi, którzy jednak upubliczniają swoją wiedzę (nie tylko na Wiki, rzecz jasna, ale i na różnych portalach, zakładanych przez siebie stronach, forach itd.).

Zupełnie innym tematem jest problem, kto może i powinien wydawać "mondre publikacje" (książki, artykuły). Czerpać wiedzę z jednej strony internetowej i uważać się za znawcę kompetentnego do opisania tematu od strony historycznej? No za przeproszeniem... pewnie że nie!

Tylko że: oburzać się na poziom merytorycznych pozycji w dziale zatytułowanym "Poradniki", "Rozwój duchowy", "Ezoteryka" to... ech, nie mam nawet porównania...

Tak na zakończenie - moim zdaniem jednak lepiej spożytkować energię na coś konstruktywnego, choćby anonimowego, niż szyderstwem i kpiną sycić własną próżność. Ale wiem, wiem, takie soczyste teksty lepiej się czyta... Kłótnia
Oczko
Odpowiedz
#5

Generalnie się zgadzam z tym co piszesz. Oczko

To cudo techniki bez dyskusji, ułatwia pierwotną funkcję poszukiwania jako takiej informacji choćby ze względu na maga prędkość, szybkość jej pozyskania.
Model uczelniany na który się powołujesz , jest jakby nie mówić wzorcowy.
Jednak należy zauważyć ,że wikipedyści ( z reguły są wolontariuszami ) sami przyznają ,że nie mają żadnych ograniczeń, każdy może pisać o wszystkim co mu podejdzie tematycznie, o ile tylko ma chęć coś pociągnąć, wiedzę i źródła. Jeżeli ktoś podejmuje tematykę, o której powiedzmy kolokwialnie„ nie ma większego pojęcia „ a temat jest nośny - a tak się zdarza to inni szybko to wychwycą to jest jasne i oczywiste, tak jak w tym przypadku autor to zrobił gdyż podstawą są jak sami twórcy takich informacji dodają - źródła zewnętrzne, głowa to oczywiście fajne źródło ( ale ciężkie do zweryfikowania ), dlatego poszukują w miarę dostępnego czasu o ile już( należy mieć taką nadzieję ).

Dlatego sami wikipedyści uważają ,że najlepiej pisać o tym, na czym się znają.
Czy tak jest , nie wiem, moim celem było tylko wskazanie na podstawie tego samego źródła, że jednak, ktoś to edytuje czasowo ( ta data ) jednak nie dotarł jeszcze ( chyba ) do materiału tu podawanego. Co było zmienione , nie wiem ? bo nie mam zamiaru gromadzić materiałów porównawczych, być może jakaś literówka lub wulgaryzm , bo i tak się zdarza, faktem jest, że mogą powstawać pewne dezinformacje lub tzw . luki, jak widzimy, tyle i tylko tyle.

W tym samym materiale wracając do konkretnego tematu ,podanym autorsko przez Wojciecha Usarzewicza, jest jego publikacja książkowa „ Runy dla początkujących „ w formie e-booka i z uwagi z kolei na szybkość otrzymania tej pozycji ( co znowu przybliża nam internet ) oraz niewielki nakład finansowy w stosunku do pierwotnego zamysłu sprostowania w artykule pewnej wiedzy o runach, chyba warto to wiedzieć, nie traktując tematu pobieżnie dodam to naprawdę życzliwie.

Nie moim zadaniem jest jakiś produkt reklamować lub mieć tendencje wybiórcze co do merytorycznej czy technicznej wartości materiału , bo to każdy sam powinien ocenić ale proszę oto ta pozycja : <!-- m --><a class="postlink" href="http://ezokultus.eu/p/runy-dla-poczatkujacych/377">http://ezokultus.eu/p/runy-dla-poczatkujacych/377</a><!-- m -->

Platon  cyt . : ” Ob­serwuj, słuchaj, rzad­ko osądzaj i nie chciej za dużo „.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości