Magiczne drzewa...
#45

   
Pod górę
O wielki migdałowcu, obsypany kwieciem,
biała korono księżycowej ciszy,
pień twój czarny w zupełnym spokoju półcienia!

Jakże, dążąc ku tobie po urwistym stoku,
nabieram przekonania, że wrastasz swym rdzeniem
w głąb mego ciała
i że rozgwieżdżasz duszą moją całe niebo!
Juan Ramón Jiménez*
tłum. Beata Janke

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#46

   
Dąb perski
Nad obrusem splątanych korzeni
Pustym dzbanem
Podnosi dąb kwiaty stuletnie
Z jaskinią dla pustelników.
W szeleście gałęzi
Szumi współbrzmienie
Marksa z Mazdakiem.
Chemau, chemau.
Uach, uach, chodasz.
Jak wilki dodając sobie otuchy
Biegną szakale.
Ale szept tych gałęzi pamięta
Zaśpiew czasów Batyja.
Wielemir Chlebnikow*
tłum. Jan Śpiewak

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#47

   
Drzewo
Na nagiej skale
drzewo
jak prośba o zmiłowanie

Korzenie uparcie
podają w górę życie
wyssane z kamienia

Gałęzie
pertraktują z niebem
w języku wszechgestów

Bóg przychodzi zachodnim wiatrem
zagraniczny lek mówi mam w twarzy
odbierzcie to sobie z powietrza

A potem wbiega kamień
i
tak trzymać! mówi
z uznaniem
Henryk Król*
z tomu „Wahadło“, 2000

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#48

   
Cyprysy
W południe gwarzą o wieczorze, wieczorem
O nocy lecz o czym w nocy
To mroczny sekret.

Ktoś kiedyś nazwał je Drzewami
Śmierci i wciąż o tym pamiętają
Zaczarowane swym imieniem.

Zawsze samotnie wyszukane
By dowieść paradoksu stania
Samotnie w rzędzie.

Od ilu już lat nauczają ptaki
W maleńkich szkółkach umiejętności niewielkiej
Jak być cieniem.
Robert Francis
tłum. Grzegorz Musiał

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#49

   
Cyprys klasztorny z Silos
Wyniosły wodotrysku snu i cienia,
którego włóczni rażą niebo groty;
smugo, co sięgasz niemal gwiazd pozłoty,
rozwikłująca swój nurt bez wytchnienia.

Maszcie opuszczeń i osamotnienia,
ty strzało wiary i nadziei wzloty:
nad brzeg Arlanzy, na skrzydłach tęsknoty,
bezdomnej duszy niosły mnie błądzenia.

Przed samotnością twą mocną i tkliwą
poczułem żądzę, aby, wodne szkliwo,
wznieść się rozdarty, jak ty, na kryształy –

o czarna wieżo, co klingami skrzy się,
ty, górnych dążeń wzorze doskonały,
w płomiennym Silos klasztorny cyprysie!
Gerardo Diego
tłum. Janusz Strasburger

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#50

   
Drzewa
Gołębicy zazdroszczę, co porywa źdźbło trawy
unosząc je do gniazda, i wam,
drzewa milczące, których liście
rzeźbione tak pięknie złoci słońce;
drzewa jak młodzieńcy urodziwi
albo jak starcy, dla których starość
jest niczym bogactwo. Kto na was spogląda,
odgaduje zaraz wasze mozolne
podziemne zmagania – zielenią listowia
osłaniacie czarne zagłębienia i uschłe
konary – i spokój wasz podziwia,
wysoki i rozległy.
I powraca do was, pogodzony:
jeziora cienia w sercu słonecznego lata.
Umberto Saba*
ze zbioru „Ultime cose”, 1935-1943
tłum. z włoskiego Marek Baterowicz

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#51

   
Powiązania
Spójrz na to szare drzewo. Niebo spłynęło
w ziemię poprzez jego włókna -
został tylko zmarszczony obłok, gdy
ziemia już wypiła. Skradzione przestworza
skręciły się w plecionkę korzeni; przędą się
w zieleń. - Te krótkie chwile
wolności wychodzą z nas, przetaczają się
przez krew Parek i dalej.
Tomas Tranströmer*
z tomu „17 dikter”, 1954
tłum. ze szwedzkiego Leonard Neuger

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#52

   
Modrzew
Przy domu stoi modrzew tak stary
że wspomina jeszcze modrzewiowe czasy leżaki
są ustawione w cieniu modrzewia jak w cieniu
wszystkiego co było i odpłynęło jak obłoki nad górami
które stoją wokół jak konie Indian
bo siedzą na nich lasy jak Indianie czerwone i złote
i jest szum liści i za drzewami
chowają się białe plamy światła
Jerzy Harasymowicz

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#53

   
Kasztanowce
Chwila – i już są: małe zielone sępy,
wyklute z lukrowanych ciasteczek.

Przysiadły na gałęzi jak zawistne anioły, spiskując
w grupkach pod peleryną skrzydeł.

Oczekiwałem gestu bardziej ekspansywnego,
zamachu stanu, a nie tych drobnych żądeł zieleni,

które przejdą jeszcze przez fazę ananasa.
Rzeczy wydają się – jakby to rzec – frywolne,

kiedy wiąz wypuszcza pąki i rozcapierza palce,
po czym macha dłonią, aby wysuszyć paznokcie.

W czas jesiennych prześladowań
spadną otonsurowane głowy.
Craig Raine*
z tomu „The Onion, Memory”, 1978
tłum. Jerzy Jarniewicz

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#54

   
Cyprysy w Toskanii
W kraju zegarów słonecznych
niepostrzeżenie
przesuwają się wskazówki,
swoje cieniowe pismo
z ciemności cyprysów
czarne i wysmukłe
rzucają w południowe światło.
Ostrożnie
wędrują dalej,
znacząc ślady przemijalnego,
nim te zadadzą
ból zbyt dotkliwy.
A w niezmienionym świetle
jaśnieją wzgórza.
Gdzie czuwają zegary słoneczne,
wysmukłe wskazówki cyprysów.
Monika Taubitz*
Z tomu „Vor unsichtbaren Ufern. Ausgewählte Gedichte/
U niewidzialnych brzegów. Wiersze wybrane”, 2009
tłum. Justyna Kobocz

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#55

   
Dąb
Siedem siekier ścinało stuletni
starzejący się dąb,
rozpaczające duchy wrzawą nasyciły
powietrze,z gałęzi odfruwało ptactwo:
szerokoskrzydłe myszołowy,
szybujące na wstępującym wietrze krogulce,
większe od sokoła wędrownego rarogi
i uszatki puchacze z dużymi
pomarańczowoczerwonymi oczami.

Kłębiaste chmury doganiały
już popołudniowe słońce,
zmęczone miłością zające przysypywały
piaskiem legowisko,
kwiaty z obu brzegów Stobrawy
nawoływały się szeptami i śmiechem,
ale obolały korzeń dębowy
chciał jeszcze przepołowić gnat skały
i z sykiem wtargnąć do wnętrza ziemi.
Tadeusz Chabrowski
z tomu Zakwitnę wieczorem(1996)

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#56

   
http://www.evpatori.ru/tysyacheletnie-mo...kryma.html
Jałowiec
Cicho stoi przy głazie,
z wrzosem w zgodzie.
Wśród kłującego igliwia
tkwią jagody rojno
jak uwięziony strzał ze śrutu.
Jego to nic nie zmoże.
I wiatry północne szczotkuje ochoczo.
Gałęzie ma zawzięte jak ścięgna.
Choćby jałowizna, to wytrzyma,
a jeszcze pachnie, jeszcze ma powaby.
Grobom i podłogom zgotował wyściółkę
i dobrą wódką zapachniał
tam gdzie stał, silny i przyjazny,
wciśnięty między szare głazy w Thule.
Harry Martinson
z tomu „Passad”, 1945
przełożył ze szwedzkiego Leonard Neuger

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#57

   
Świerki jaśnieją
Przez jakis czas w czerwcu lasy świerkowe są jasnoałatowe;
przepełnione złotozielonym przyrostem rocznym
świecą radośniej od lasów liściastych.
Wtedy nawet najmniejsza gałazka, cała w młodości żywicy,
pachnie wiosenną miękkością,
nim stwardnieje w choinę marną, w choinę cmentarną.

Jasny jest ten czas, gdy świerk sam siebie zdobi.
Gdy świerk sam odświętny stoi w jasnym stroju.
Harry Martinson
z tomu „Gräsen i Thule” 1958
tłum. ze szwedzkiego Leonard Neuger

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#58

   
Drzewo i niebo
Drzewo w deszczu kroczy,
spiesznie, obok nas, w pluszczącej szarości.
Ma coś do załatwienia. Czerpie życie z deszczu,
jak kos w sadzie.

Gdy deszcz mija, drzewo przystaje,
zamazanie, nieporuszone, wyprężone w jasną noc
czeka, jak my, na chwilę,
gdy płatki śniegu rozprysną się w przestrzeni.
Tomas Tranströmer
z tomu „Den halvfärdiga himlen”, 1962
tłum. ze szwedzkiego Michał Sprusiński

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#59

   
Nie wiesz, czym jesteś dla mnie
Nie wiesz, czym jesteś dla mnie
topolo
wysoka jak żal
szumiąca ciepłem wieczorów warszawskich.

Jesteś zapowiedzią nadchodzącego czasu,
ponad betonem strapienia.

Pozwól smukła
że położę cię w moim wierszu
na drodze tęskonoty
za prawdą
za prawdą wzniosłą
za niedostępną prawdą drzew.
Marek Skwarnicki
1957

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#60

   
Jabłoń
Kiedy pierwszy raz tę jabłoń zobaczyliśmy,
Gałęzie jej były ciemne i wyprostowane,
Nigdy jednak żalu nie odczuwaliśmy
Mimo, że przyjście wiosny było odwlekane.

Kiedy ostatni raz stąd odchodziłam,
Gałęzie jej zwisały ociężałe,
I żal mi było troszkę, że oszczędziłam
Na lato, już za młodu skostniałe.
Dorothy Parker
z tomu „Death and Taxes”, 1931
tłum. z angielskiego Ryszard Mierzejewski

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#61

   
Filozoficzne drzewo
bez początku i końca
bez umiaru
zdani na rzeczywistość
odbieramy swój los – drgający
rytm świata

w ciągłości pulsowania
życie staje się życiem

śmierć – rozrastaniem myśli
rozgałęzieniem przestrzeni

w całości kształtujemy się
jak drzewo – zewnętrznie
wzrastamy w olśnieniu

umieramy w cieniu
pozostawiając w nasionach
drgające wnętrze – zagadkę czasu
nadzieję wszechpoznania

od pierwszego mędrca
do dzisiejszych filozofów
pytania
pytania
pytania...
autor: Janusz Kliś

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#62

   
Drzewo
Z liśćmi i pączkami gotowy konar drzewa stał.
„Czy mogę go wziąć?” - spytał mróz i zasapał.
„Nie, kochanie, niech zostaną, pozwól im na to.
Wnet usiądą na nich rozkwitające kwiaty.”
A on drzewem, od korzeni po wierzchołek, potrząsał.

Na drzewie pojawiły się kwiaty i ptak na nim śpiewał.
„Czy mogę je wziąć?” - spytał wiatr, zatrząsł nim i huśtał.
„Nie, kochanie, niech zostaną, pozwól im jeszcze.
Wnet usiądą na nich dojrzewające czereśnie.”
A on całym drzewem z rozżaleniem potrząsał.

Na drzewie pojawiły się czereśnie, świeciło słońce.
„Czy mogę je wziąć?” - spytało młode dziewczę i jej licarumiane.
„Tak, kochanie, weź sobie, jeśli tego chcesz.
Tak dużo, ile tylko zapragniesz”.
Rzekło drzewo i jego gałęzie hojnie uginane.
Bjørnstjerne Bjørnson
z tomu "Digte og sange", 1870
tłum. z norweskiego Ryszard Mierzejewski

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#63

   
Drzewo
Kiedy moje drzwi są zamknięte i lampa zgaszona,
a ja siedzę w mrocznym oddechu otulona,
wtedy czuję wokół siebie poruszające się
gałęzie, to są drzewa gałęzie.

W moim pokoju nikt inny nie mieszka,
drzewo rozściela cień miękki jak mgiełka.
Żyje cicho, dobrze rośnie,
nieznanymi myślami się staje.

Jakaś siła ducha, jakaś tajemnicza siła,
ukryta w jego korzeniach, z chęcią by się położyła.
Czasami boję się i zaniepokojona pytam:
Czy na pewno jesteś przyjacielem?

Ale ono żyje spokojnie, rośnie w ciszy,
a ja nie wiem, co chce osiągnąć i dokąd dąży.
Słodko i czarująco jest mieszkać tak blisko
i nie znać się nawzajem...
Karin Boye
z tomu „Gömda land”, 1924
tłum. ze szwedzkiego Ryszard Mierzejewski

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#64

   
Cienie wierzb
wiodą mnie dalej niż donikąd
chociaż nikt nie powie
że to miejsce istnieje
prowadzą cienie przywiązane
do korzeni wierzb

kiedy przystaję
szpaler wyświetla portrety
odciśnięte na mojej twarzy
babcia jak kiedyś głaszcze dziecko
wewnątrz mnie i deklamuje wiersze
tata uczy oceniania solidności obuwia
- w takich do ludzi
niekoniecznie z duchem czasu
na obcasach wysokich do nieba

ciotki sprzeczają się o niuanse
rodzinnych świąt i wypaplanych sekretów
a pan jerzy wtrąca z przekąsem
że kobieta to nie człowiek
chwytam rzucone prowokacje
i podaję dalej

za kolejnym zakrętem
chwieją się zapomniane imiona i wyryte głosy
obcych przysposobionych do krwiobiegu
dudni – ela pamięta – ela moja wnuczka
i tak z oczu patrzy że nie odrywam
i jeszcze ona pytająca – czemu nie odwiedzasz
nie wie że wiem a nie wiem jak skłamać
- będzie dobrze

wiodą mnie dalej niż dokądkolwiek
aż po granice za którymi człowiek
nigdy się nie kończy
a zmierzch trzyma za ręce poranki
między cieniami pokulonych wierzb
Ela Gruszfeld

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#65

   
Cienie topoli
zatrzymują nie na krótką
z kalendarza ciśniętą na wiatr
pokotem w zaułkach tego miasta
obrysami obejmą echa kroków
i ciszę zatrzymaną w kadrze
***
dzisiaj w pędzie furkot na starówce
zegar na ratuszu podkręca wąsy
południa mieszają się z zamieszaniami
w pamięci topole na placu obejmują
ramionami fontannę

pod stopami kostka z akcentem
wystukanym obcasami

północ podpełza w podcienia z zawianym
błogosławionym do dzieci i do kobiety
na sygnale galopuje świeżo obudzona trwoga
po niej jak mak sypią po trotuarze
pacierze – od nagłej
***
od rana układają ręce na barkach
w bramie tynk opada na ślady – takie koleje
jak pociągi zatrzymane na fotografiach
tory kończą się w moim mieście
można zawracać różowymi zapomnieniami
w topolowe słoneczne zegary
wrażliwe na światło
odporne na wiatr
Ela Gruszfeld

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz
#66

   
Akacja w nocy
Tysiączne małe liście na drzewie akacji
w ruchliwych siwych włosach szeleszczą złowieszczo
- pachnące białe grona zwiędłym kwiatem deszczą
szamocząc się wśród liści w słodkiej desperacji...

Złe, o złe niespodzianki szeleszczą w tym szmerze -
drzewo tak rusza liśćmi, jak człowiek kiwa głową,
i szepcze beznadziejnie: przyjdzie to i owo
- nie pomoże pogoda, nie pomogą pacierze...

Wiatr wzdłuż i wszerz przebiega skrzypiące akacje,
szeleszczą małe liście z księżycowej blachy;
a z pustki nieba schodzą ciemne, smutne strachy,
niosą rzeczy okropne - i mają świętą rację.
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria

[Obrazek: attachment.php?aid=69226]
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości