Karty a alkohol
#45

Wywiązała się bardzo ciekawa dyskusja w tej kwestii. Chcę jeszcze poruszyć jedną sprawę. Prawie każdy autor książek o tarocie, magii, runach na wstępie zaznacza że działania magiczne pod wpływem alkoholu są absolutnie zakazane. Nie ma tutaj określonej ilości, jest zasada, kardynalna. Nie ma znaczenia czy kładziemy rozkład, wyjmujemy runy z woreczka, czy wykreślamy pentagram w powietrzu dla ochrony. W tych momentach nie możemy być pod wpływem alkoholu, ani żadnych innych środków zmieniających naszą świadomość. Z jakiegoś powodu jest to bardzo ważne i to zarówno dla osoby która kładzie karty jak i dla pytających. Trzeźwe powinny być obie strony.
Z autorytetami przynajmniej ja nie dyskutuję Uśmiech , więc zawsze traktowałam tę zasadę jako pewien kanon. Osobną sprawą jest ilość "zakazanego" środka. Nie sądzę by czekoladka nadziana likworem mogła znacząco wpłynąć na osobę wróżącą. Jak trafnie zauważyła Jednorożec LeCaro, zdarzą się osoby w jakimś stopniu uzależnione od alkoholu i traktujące go jako pewne rozluźnienie. Taka wróżka, wróż będzie bardziej elokwentna, otwarta i może nawet trafniej odczytywać prognozy. Pewnie są wyjątki od reguły i zdarzy się spotkać osobę kładącą karty "pod wpływem". Pytanie do czego to doprowadzi....
Odpowiedz
#46

Ano właśnie Joano, jeżeli odłożymy na bok kwestie etyczne, to jest to ciekawe w jaki sposób alkohol wpływałby na, że tak powiem, poziom wróżenia czy też trafność odczytu danej wróżki - czy zawsze taki odczyt byłby gorszy? A może u niektórych wróżek byłby na przykład lepszy?... A co z klientem? No bo dajmy na to klientka która jest przytłoczona czarnymi myślami napije się przed wizytą u wróżki i już jaśniej patrzy na świat - czy to wpływałoby na karty?...
A co do tych ostrzeżeń w książkach... wiesz że ja na to nigdy nie zwróciłam uwagi? Muszę sprawdzić. Rotfl

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#47

A może inaczej to pytanie zadajmy, w czym byłby lepszy taki odczyt? ... parę słów więcej można też i bez środków stymulacyjnych powiedzieć. A może to ja nie mam z tym problemu. Generalnie osoba wróżąca komuś, myślę że powinna już z natury być bardziej otwarta na ludzi, bez uprzedzeń i zahamowań. Zdolności literackich się nie wymaga, ale jakoś nie umiem sobie wyobrazić bardzo nieśmiałej wróżki, która potrzebuje wzmocnienia, aby móc porozmawiać z drugą osobą, tym bardziej, że często mamy do czynienia z bardzo poważnymi sprawami.
Z biegiem czasu do niczego to dobrego nie prowadzi ... jedynie do większego uzależnienia, które ma to do siebie, że chce się więcej i dla kurażu może już jeden kieliszek wina nie wystarczyć ...
Odpowiedz
#48

Basiu... cały czas piszesz do czego prowadzi picie alkoholu - przecież wszyscy o tym wiemy że może się to skończyć uzależnieniem i że dla zdrowia alkohol nie jest dobry, tego nikt nie kwestionuje i to jest jasne.
Dobrze, może masz rację więc nie ciągnijmy już tego tematu. Buziak

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#49

Czuję nie dosyt ... dlaczego miałby być taki odczyt lepszy ... Bezradny poczytam sobie, może ktoś będzie umiał to wytłumaczyć ... Myśli
Odpowiedz
#50

Dlaczego taki odczyt mógłby być w niektórych przypadkach lepszy? Bo być może czasami takie jest działanie ludzkiego mózgu. Nie chodzi mi o "leczenie" alkoholem nieśmiałości, uprzedzeń czy zahamowań - nie spotkałam nigdy nieśmiałej czy niechętnej ludziom wróżki, to w końcu praca związana z kontaktem z obcymi zazwyczaj ludźmi... Ale zgodzisz się chyba że jedne wróżki są lepsze, inne są gorsze (chodzi mi o trafność wróżby) i że wróżenie to praca mózgu na zasadach których być może jeszcze do końca nie znamy. Więc nie wiadomo też jak mózg konkretnej osoby zareaguje na taką dodatkową stymulację w postaci alkoholu. Większość ludzi uważa że efekt może być tylko negatywny, ponieważ alkohol sam w sobie jest szkodliwy. Ale na przykład adrenalina - w końcu też związek chemiczny - jednych paraliżuje, a u innych wyzwala pokłady energii o które sami wcześniej by siebie nie podejrzewali i czasem w ten sposób ratuje ona komuś życie... Stosowana jest też w formie leku... Jednak produkowana przez organizm w nadmiarze i regularnie (pod wpływem długotrwałych stresujących przeżyć), może prowadzić do bardzo szkodliwych dla zdrowia skutków. Zresztą inna sprawa, że od adrenaliny również się można uzależnić.

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#51

Adrenalina, i ogólnie działanie hormonów, to ciekawa kwestia w kontekście kartomancji. Zmieniają świadomość? Owszem, zmieniają ją i nie pytają nas o zdanie. Jeśli miałoby to wpływać na jakość pracy wyłącznie negatywnie to w okresie menopauzy czy andropauzy karty należałoby odłożyć czy może jednak używać ich dalej jak gdyby nigdy nic? Przykład bardziej życiowy - cykl miesiączkowy, estrogeny, folikulotropina i progesteron - używamy kart, czy odstawiamy? A może ustawiamy jakiś specyficzny 'tarociany kalendarzyk' aby dobrze się nam komponował z działaniem hormonów, oraz z systemami magicznymi (argument pojawił się w dyskusji, a w tym przypadku nawet zasadnie byłoby się do niego odnieść)? A jeśli się bawimy to na jakich zasadach? Bo przecież można odnieść wszystko powyższe wyłącznie do osoby rozkładającej karty, ale można także odnieść do osoby, której karty się stawia (mam plastyczną wyobraźnie i już widzę reakcję kobiety na pytanie tarocisty, faceta 'w której fazie cyklu pani jest bo nie wiem, czy nie popełni pani samobójstwa po usłyszeniu 'niewłaściwej' wróżby/prognozy?'; do tego jestem nieomal pewien, że po takim pytaniu nie zmieniłaby już specjalisty od kart, gdyby zdecydowała się odpowiedzieć).

Pytania. Masa pytań o wszystko co zmienia naszą świadomość.

I jeszcze jeden wątek nie poruszony. Karty zmieniają świadomość (lub mogą ją zmieniać; taka koncepcja). Czy w związku z powyższym można wpaść do kogoś na karty, lub ułożyć i zinterpretować komuś rozkład? Przecież stosowanie środków zmieniających świadomość zawsze działa negatywnie/pozytywnie, nie może być, nie jest, właściwe w procesie wróżenia/przepowiadania Oczko
Odpowiedz
#52

Przytoczę tutaj literaturę tematu, do której odwołałam się w poprzednim poście. Wszyscy autorzy, których czytałam, a najpierw zanim sięgnęłam po karty przeczytałam sporo książek, odradzają stanowczo alkohol, narkotyki, niektórzy również papierosy. Przykładów jest więcej, te odszukałam " na szybko"

Barbara Antonowicz- Wlazińska "Vademecum tarota" strona 221 " pracując nad sobą i spotykając się z ludźmi obowiązują te same zasady jak ludzi uczestniczących w pomocy innym, nie możesz być uzależniony od niczego, nie przyjmuj ludzi po wypiciu alkoholu, nie pal papierosów. "

Alicja Chrzanowska "Tarot. Podstawy " strona 193 "dekalog tarocisty zasada 10 - zrezygnuj z alkoholu a tym bardziej narkotyków."

Ewgienij Kolesow " Zasady magii" strona 109 "Ucieczka w świat iluzji, czyli samozniszczenie maga - alkohol i narkotyki. W zasadzie ani jeden ani drugi środek nie jest kategorycznie zakazany, bo w niektórych tradycjach wykorzystywano środki narkotyczne do wejścia w trans. O możliwości ograniczonego stosowania alkoholu jest mowa w " Encyklopedii okultyzmu" ( wykład VII ). Ograniczone spożycie może łatwo przerodzić się w nieograniczone, a to prowadzi do upadku maga. Jednym słowem zatraci swoje zdolności magiczne."
Odpowiedz
#53

Artur napisał(a):(mam plastyczną wyobraźnie i już widzę reakcję kobiety na pytanie tarocisty, faceta 'w której fazie cyklu pani jest bo nie wiem, czy nie popełni pani samobójstwa po usłyszeniu 'niewłaściwej' wróżby/prognozy?'; do tego jestem nieomal pewien, że po takim pytaniu nie zmieniłaby już specjalisty od kart, gdyby zdecydowała się odpowiedzieć).

O tym, aby wróżka swoich kart nie rozkładała w czasie kiedy ma okres już kiedyś słyszałam - poważnie, ale chyba jeśli kobieta pytająca ma okres, to nie ma większego znaczenia. Tak mi się wydaje, ponieważ już nie zależnie od tego czy go ma, czy też nie zawsze powinniśmy zwracać uwagę z jaką osobą mamy do czynienia. Są osoby, które są bardziej wrażliwe (mężczyźni też) i to nie zależnie od tego czy ma kobieta okres, czy też i nie ... Ja nie zwracam na to uwagi, po prostu, jak się źle czuję to nie biorę się za karty, ale zawsze zwracam uwagę na to z kim mam do czynienia.

Cała reszta, na którą nie mamy wpływu, ponieważ dzieją się jakieś procesy biologiczne, stanowią o tym jakimi w ogóle jesteśmy ludźmi. Każdy z nas ma swoje lepsze lub gorsze dni, są częste przypadki, kiedy nie mamy po prostu ochoty rozkładać kart, ale stosowanie świadomie jakiś środków pobudzających ... no nie wiem, nie chcę się znów powtarzać, ale to co, za wszelką cenę muszę zawsze rozkładać karty, żądza pieniądza czy co, chęć bycia zawsze naj ... ? Myślę, że nie w tą stronę powinno się zmierzać, nie rozumiem tego.

O tym że karty zmieniają świadomość, już ja osobiście nie jeden raz wspominałam i w niejednym temacie. Wiemy już, że tak samo można się od kart uzależnić, wpaść w depresję lub w odwrotną stronę zmienić swoje życie na lepsze, a więc pomińmy to, no chyba że się mylę.
Odpowiedz
#54

Joana napisał(a):Ewgienij Kolesow " Zasady magii" strona 109 "Ucieczka w świat iluzji, czyli samozniszczenie maga - alkohol i narkotyki. W zasadzie ani jeden ani drugi środek nie jest kategorycznie zakazany, bo w niektórych tradycjach wykorzystywano środki narkotyczne do wejścia w trans. O możliwości ograniczonego stosowania alkoholu jest mowa w " Encyklopedii okultyzmu" ( wykład VII ). Ograniczone spożycie może łatwo przerodzić się w nieograniczone, a to prowadzi do upadku maga. Jednym słowem zatraci swoje zdolności magiczne."

O właśnie Joana, wejścia w trans, Transgresja - przekraczanie granic biologii, osobowości, granic społecznych oraz norm społecznych, Doświadczenie psychodeliczne, Psychodeliki ... itd, itp. To wszystko zmienia naszą percepcję, świadomość, sposób myślenia oraz sposób odczuwania emocji - czy to wówczas jest naprawdę ten prawdziwy przekaz płynący z kart, czy też są halucynacje przypominające rzeczywiste obrazy, które nie mają nic wspólnego z prawdziwym odczytem. Rozkładając karty nie jestem szamanką, magiem ... a i nie jest to uczciwe wobec innych osób, stosować takie praktyki, gdzie nie ma się nad czymś kontroli, efekty mogą być bardzo bolesne nie tylko dla nas, ale dla osoby pytającej również ... Kwiatek
Odpowiedz
#55

Barbara40 dopiero jak zaczęłam czytać książkę Jewgienija Kolesowa "Zasady magii" dowiedziałam się, że trzeba uważać podczas działań magicznych na krew. Nie chodzi tutaj o smarowanie własną krwią run czy pentagramów, co zresztą uważam za niewłaściwe i niebezpieczne. Kiedyś magowie używali własnej krwi, obecnie zaleca się zamieniać ją w niektórych rytuałach na czerwone wino.

Na stronie 98 wymienionej książki w 27 rozdziale Ochrona jest taki oto opis:

"Krew pozostaje najważniejszą substancją magiczną, przy najmniejszej ranie, zadrapaniu, skaleczeniu SZCZEGÓLNIE NA RĘKACH, nie wolno wykonywać działań magicznych. Ryzykujemy własnym zdrowiem ! Takie skaleczenie można "zamówić" ( zneutralizować) wypowiadając odpowiednią formulę, autor podaję taką. Zauważa również że kobiety podczas menstruacji, nie powinny ze względu na swoje zdrowie wykonywać żadnych działań magicznych."

Ponieważ zaczęłam kłaść karty nie znając tej zasady, więc nie brałam jej nigdy pod uwagę i karty rozkładam także podczas miesiączki. Natomiast nie wykreślę pentagramu, ani nie wykonam żadnego nawet ochronnego rytuału magicznego będąc niedysponowana bądź ze skaleczonym palcem. Odkąd to przeczytałam, baczniejszą uwagę zwracam nawet na drobne zadrapanie na rękach. Jeśli mogę to staram się je zneutralizować, stosując "zamawianie".
Odpowiedz
#56

Dlatego ja się nie "bawię" w żadną magię, kiedy rozkładam karty ... Nie wiem, może to i źle, powinnam coś robić, jednak wydaje mi się, że oczyszczenie siebie od czasu do czasu (siebie i kart) jest wystarczające ... Wiadomo, jakiś rytuał zawsze towarzyszy mi w rozkładaniu kart, ale na zasadzie wyciszenia (słucham muzyki kiedy rozkładam kary), świeca dająca nastrój ... jednak bez żadnych zaklęć.
Fajnie, że o tym napisałaś, już kiedyś o tym słyszałam ... Kwiatek
Odpowiedz
#57

Ja już dawno zauważyłam, że nie jestem "maszynką do rozkładania kart" i pojawiają się we mnie wewnętrzne uwarunkowania kiedy po prostu nie wróżę, odrzuca mnie od kart i tyle...wiem także, że dokonując odczytu lubię mieć komfort - czysty i otwarty umysł, zero negatywnych emocji i innego rodzaju zakłóceń, lubię być zrelaksowana, spokojna i wyciszona, w pewnym sensie "wyzerowana" Kotek
Odpowiedz
#58

Skoro inni mogą się powtarzać, to ja też będę Oczko - jak ognia wystrzegam się w tym temacie uogólnień.
Kładzenie uogólnień u podstaw jakiegokolwiek zachowania dotyczącego człowieka, sprawia że właściwie na 100% nasza teoria okaże się w którymś aspekcie błędna. A tym bardziej jeśli chodzi o tak delikatną kwestię jak, hmmm... jakby to nazwać... sprawność intelektualna? zdolność kojarzenia? intuicja? - w każdym razie wszystko to co wpływa na fakt że jeden wróżący jest dobry w swoim fachu, a drugi jest gorszy. Zwróćcie uwagę, że gdyby tak było, gdyby mózg każdego człowieka chodził identycznymi ścieżkami, to każdy by mógł zostać genialnym malarzem, szachistą, matematykiem... czy bardzo dobrym wróżbitą.Oczko

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#59

LeCaro uogólnienia ... hmm... jest reguła i są wyjątki, które mówią o tej właśnie regule, potwierdzają ją. Uogólnienie, jest fundamentalnym elementem logiki i rozumowania człowieka. Zwierzę jest uogólnieniem pojęcia ptak, ponieważ każdy ptak jest zwierzęciem i nie wszystkie zwierzęta są ptakami np. pies.
Naprawdę staram się teraz ciebie zrozumieć, ale nie do końca wiem, o co ci dokładnie chodzi... To naprawdę nie jest złośliwość z mojej strony, być może i moje pojmowanie tego zagadnienia zmieni się, ale nie rozumiem w jaką stronę to ma iść.

Każdy człowiek, każdy z nas ma w sobie jakiś ukryty talent, a jak wiemy z różnych przyczyn często nie jest on wykorzystywany, jednak z kogoś uzdolnionego w kierunku artystycznym, nie zrobimy dobrego matematyka.

Uogólnienie daje pewną podstawę do zrozumienia jakiegoś pojęcia, ok, czyli na słowo "Wróżbita" - mamy już jakieś pojęcie. Jest to człowiek, który kroczy jakąś ścieżką w swoim życiu, ścieżką ezoteryczną, którą kiedyś i dziś oraz z pewnością i w przyszłości będą kroczyli inni. Jednak w dzisiejszych czasach mamy jeden i myślę, że dość duży problem z rozumowaniem tego pojęcia - zabobony, przesądy i uprzedzenia do takich osób. Po mimo że każdy z nas ma z pewnością jakieś grono bliskich przyjaciół, to jednak w oczach innych jesteśmy kwalifikowani w tym marginesie społecznym i odczuwamy to na co dzień. Ani z nas specjaliści (lekarz, psycholog, adwokat itd.), ani z nas szarlatani, a najczęściej jesteśmy porównywalni do tych drugich ...
Myślę, że jak w każdym przypadku, zawsze będzie ktoś wykonywał coś lepiej od drugiego człowieka, jest swoisty podział na lepszych i gorszych. Czy tak powinno być? - nie wiem, ale to my sami, ludzie, robimy te podziały i jedynie co mi się nasuwa teraz na myśl, jako swojego rodzaju "usprawiedliwienie" tego zachowania, to wydaje mi się, że służy to temu, abyśmy my jako człowiek, ludzie, zawsze dążyli do doskonałości, nie zadowalali się byle czym, a doskonalili wszystko z czym mamy do czynienia, dlatego np. nauka idzie zawsze do przodu.
Nie wydaje mi się, abyśmy rozmawiali o czymś, co może okazać się błędem w jakimś aspekcie, ok jedynie kiedy obalamy mity i zabobony.
Alkohol nie został wynaleziony w naszym wieku, a istnieje od wieków i każdy człowiek wie jakie on nosi za sobą konsekwencje. Ludzie doskonale wiedzą, czym jest interpretowanie jakiegoś zdarzenia na trzeźwo, a czym nad wyraz pod wpływem alkoholu. Wydaje mi się, że wszystko zmierza do jednego stwierdzenia, iż nie wielka ilość alkoholu ma zbawienny wpływ na nasze odczyty, z czym ja nie potrafię się zgodzić, ponieważ jest to pewnego rodzaju przyzwolenie na picie alkoholu.
Nie każdy zostaje wróżbitą i to z różnych przyczyn, nawet i tych, które są obarczone brakiem odwagi i wstydem przed otoczeniem, z obawy jak zostanę odebrana przez otoczenie. Jednak jeśli już zabraliśmy się za karty z naszego powołania, to na pewno nie wynika to z decyzji podjętej pod wpływem alkoholu. Używając kart, robiąc odczyty, robimy to bez środków "dopingujących" naszą świadomość i albo potrafimy to robić, albo i nie, lepiej lub gorzej, jeśli gorzej to myślę, że są inne metody aby móc siebie doskonalić, przede wszystkim pokora i codzienne doświadczenia z kartami. W moim rozumowaniu, jeśli założyć że Tarocista pije alkohol (już nie ważne w jakiej ilości, wypitego jednego kieliszka nie jesteśmy wstanie u kogoś wyczuć, większą ilość już tak), to musi mieć wypracowane jakieś doświadczenie, być pewien tego, że to i to połączenie kart zawsze, ale to zawsze będzie wskazywać na to i na to. Nie wiem, może to ja tak rozumuję, ale nie pojmuję tego, że ktoś jest pewien czegoś, co wynika z kart i jeszcze pod wpływem alkoholu, dodatkowo to koloryzować (alkohol lubi rozwiązywać język, a ja sama i bez niego wiele gadam Rotfl ), nadawać odczytowi artystyczny wyraz?! ... To już mi się wydaje być nie poważne ... Miło jest jak ktoś mi powie, że jestem artystką w swoim fachu, ale ja sama nigdy nie będę dążyć do tego, aby nadać mojej pracy z kartami jakiegoś motoru napędzającego w jakąkolwiek stronę, artyzmu, czy też nie wiem czego jeszcze. Picie alkoholu, jest takim dla mnie motorem napędzającym, który daje tylko złudne wyniki na przestrzeni czasu. Jeśli musisz napić się alkoholu przed rozłożeniem kart, to chyba coś jest nie tak... mogę odnieść wrażenie, że albo już jako Tarocista wypaliłam się, znużona jestem wykonywaniem tego zawodu, a że nic innego albo nie potrafię robić, albo mi się nie chce, to zmuszam siebie do dalszego obcowania z kartami. Alkohol wyzwala u nas tą pewność siebie, a wszyscy doskonale wiemy, jak łatwo można drugą osobę zmanipulować, nad wyraz zinterpretowane karty mogą spowodować wiele złego z życiu drugiego człowieka, tylko dzięki temu, że wypiłam alkohol?.
Jest wiele innych możliwości doskonalenia się w naszym fachu, ale jeśli one nie przynoszą efektu, to zamiast sięgać po alkohol, to już myślę, że lepiej sobie odpuścić z kartami, na jakiś czas lub na stałe.
Słusznie zauważyłaś, ja też mam takie myślenie, że wszystko opiera się na dążeniu do bycia lepszym od kogoś innego ... tylko, że ja akurat, zajmując się kartami, nie staruję w żadnych zawodach i jeśli okaże się po jakimś czasie, że mam problem z odczytywaniem kart, to nie sięgnę po alkohol, a raczej odłożę karty, zastanowię się gdzie leży problem ...
Napić się zawsze mogę, w luźnej atmosferze, nawet np. raz w tygodniu, ale nie pod presją dla lepszego odczytu, a raczej dla zrelaksowania się, w towarzystwie, na imprezie nawet na więcej sobie pozwalam i wiem jaka potrafię być, a pierwszy kieliszek wina lub wódki nie zachęca mnie do większego skupienia się, raczej do plotek o dyrdymałach na luzie. Proszę naprostuj mnie jeśli coś źle odebrałam z twojej wypowiedzi.
Odpowiedz
#60

Ciśnie mi się czytając Waszą dyskusje na temat alkoholu takie pytanie?

Czy po kieliszku wina, udało się komukolwiek powiedzieć "Eureka" w sprawie , której rozwiązania prózno szukaliście będąc bez tego kieliszka? Jeśli tak, tzn, że nasz umysł pod wpływem niewielkiej ilości alkoholu, który rozluźnia i relaksuje jest w stanie znaleźć jakieś brakujące odczyty, do których nie możemy "dokopać się bez tego kieliszka...
Nie krytykuje tu degustacji ani jej nie popieram. Uważam , że kazdy indywidualnie musi nauczyć się funkcjonowania swego organizmu, poznać go całkowicie , poznać stan myślenia i kojarzenia w każdym stanie. U jednych klamka sie po alkoholu zamyka, inni widzą wszystko jaśniej i prościej. Oczko
To tyle w tym temacieOczko

P.S. Fajna dyskusja, gratuluję Wam. Tylko nie popadajmy w schamatyzmy, szukajmy dyskursu elastycznego a nie, że ktoś coś "musi", że "tak powinno być" . To jak powinno coś działać ustalamy my sami, nie żadne Obce Ciało Oczko
Odpowiedz
#61

Tak, sprawa alkoholu mimo wszystko ociera się też o Etykę, to tzw. BHP Tarocisty, który jawnie jest wszem i wobec głoszony, jako dawanie komuś lekcji przykładowej, jaki powinien być Tarocista, a tam są zawarte słowa "powinien" i "musi".
Staram się unikać myślenia stereotypowego np. jak Polak to pijak, tak samo nie chcę też, aby inni myśleli, że Tarocista, każdy jeden sięga po alkohol. Im bliżej kogoś poznajemy z grupy należącej do jakiegoś stereotypu, schematu, tym bardziej zwracamy uwagę na jego cechy indywidualne zmniejszając znaczenie przekonań stereotypowych - przyzwalamy mu na picie?! czy też rozumiemy, że można być Polakiem i złotą rączką bez picia.
Odpowiedz
#62

Basiu, przepraszam ale ani Ty, ani nikt inny nie ma władzy nad tym żeby komuś wykonującemu jakieś zajęcie zakazać picia - co najwyżej możesz go zwolnić lub nie skorzystać z jego usług. Tak I wtedy dochodzi do przykładowego dylematu - czy wolisz mieć np. przy remoncie łazienki znajomego Pana Stasia, który zrobi Ci wszystko porządnie, tak jak chciałaś i za rozsądną cenę, mimo że wiesz że zawsze w przerwie obiadowej wypija piwo albo dwa, czy też - kierując się regułami etycznymi - Pana Krystiana, który wszystko robi nie tak jak chciałaś, trzeba poprawiać to co zrobił i drogo liczy... ale za to jest abstynentem? Ale to już jest inna sprawa i wróżenia nie dotyczy.

Słowo daję - nie wiem dlaczego nie możesz mnie zrozumieć w sprawie tych uogólnień... Wydawało mi się że jasno to wytłumaczyłam. Myśli Podajesz jakieś dziwne przykłady o ptakach i zwierzętach... hmmm. Zupełnie nie o to przecież chodzi - pies to pies, wróżbita to wróżbita, ptak to ptak.Uśmiech Nie rozmawiamy tu o tym co jest namacalne i widoczne gołym okiem przez każdą osobę o normalnym poziomie inteligencji, ale o tym co jest nie do końca zbadane i wcale nie takie pewne - reakcjach mózgu u różnych ludzi. A te mózgi różnią się między sobą - a więc i ich reakcje się różnią. Czytałam np. że niektórzy ludzie po narkotykach które innym przynoszą "wspaniałe" doznania czują się tak fatalnie (mają koszmarne zwidy itd.), że mowy nie ma o jakiejkolwiek przyjemności. Ty natomiast usiłujesz mi udowodnić, że każdy człowiek na określoną substancję chemiczną reaguje mniej więcej tak samo, że mózgi większości ludzi reagują stereotypowo. Owszem, w niektórych sprawach tak - na przykład każdy chyba człowiek ma po alkoholu opóźniony refleks. Ale w niektórych przypadkach nie - np. jedne osoby po alkoholu stają się głośne i rozmowne, inne uczuciowe, inne mogą być agresywne... słyszałam kiedyś , że podobno alkohol wyciąga z nas naszą prawdziwą naturę... Dlaczego więc odrzucasz możliwość, że w przypadku niektórych może wzmocnić ich zdolności jasnowidzenia lub przepowiadania przyszłości?... (nie mam na myśli "artystycznego wyrazu" o którym piszesz... cokolwiek by to miało oznaczać Oczko ) I żeby nie było - cały czas mam na myśli teorię, nie uważam żeby dobre było faktyczne picie alkoholu przed wróżbą.Oczko Po prostu dopuszczam tę możliwość, że alkohol niekoniecznie ma destrukcyjne działanie na zdolności wróżebne.

Lady of Dreams napisał(a):Czy po kieliszku wina, udało się komukolwiek powiedzieć "Eureka" w sprawie , której rozwiązania prózno szukaliście będąc bez tego kieliszka?
Mnie się zdarzało... głównie jeśli chodzi o stosunki z innymi ludźmi. Jesteś z kimś w patowej sytuacji, każdy się okopuje na swojej pozycji i nie widzisz rozsądnego wyjścia by osiągnąć kompromis... a potem siadacie wspólnie do stołu na którym stoi kieliszek wina, dobre jedzenie... po chwili jesteście w lepszych humorach i to pomaga znaleźć wspólny język, dojść do kompromisu, porozmawiać nie stawiając sprawy na ostrzu noża. Oczywiście mam na myśli rozsądną ilość alkoholu, bez nadmiaru.

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#63

Co do alkoholu czy tez innych substacji wplywajacych na nasze postrzeganie, bardzo mi przypadlo do gustu powiedzenie mojego partnera. Uwazam je za wyjatkowo trafne. Mianowicie przyrownal on je do otwarcia okna w pokoju. Jesli masz w pokoju (w glowie) posprzatane, mozesz tylko zyskac, powiew swiezego powietrza i spojzenie na swiat. Jesli masz balagan, to zrobi sie on jeszcze wiekszy, powietrze rozrzuci to co zasmieca Twoj umysl. Oczywiscie jesli okno tylko uchylimy efekt jest inny niz przy otwartym na osciez Oczko

Mieszkam na poludniu i szklanke (nie mam kieliszkow, w Hiszpanii funkcjonuja takie smieszne niskie szklaneczki) wina do obiadu spozywam regularnie, latem wymieszane z woda. Zdarzylo mi sie rowniez rozkladac po takim posilku, jesli wypilam za duzo wina, to odmawialam. Raz zostalam do tej czynnosci przekonana, i rowniez karty do mnie gadaly, a odczyt z czasem zostal potwierdzony jako prawidlowy. Zreszta podalam mnostwo rad dotyczacych przyszlosci, ktore pomogly tej dziewczynie. Osobiscie nie zaulwazylam zmiany w kontekscie wlasnego porozumienia z talia przy spozyciu wina. Jest ono takie same. Natomiast wypicie tego wina wraz z osoba, ktorej rozklada sie karty, przy trudniejszych rozkladach powodowalo jej wieksze otwarcie na rozmowe, dialog.

Co do rozszerzania swiadomosci, mi osobiscie nic tak swiadomosci tak nie rozszerzylo wlasnie jak praca z kartami i przede wszystkim z ludzmi.
Odpowiedz
#64

Rzeczywiście idealne porównanie z tym oknem, bardzo mi się spodobało. Ok

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#65

Muszę sobie to wszystko przemyśleć ... nie sądziłam, że wypowiadam się stereotypowo na temat alkoholu, sądziłam, że naukowcy już do tego doszli jak naprawdę działa alkohol na człowieka, jak wpływa na jego mózg i psychikę, co już jest faktem, a nie ogólnikiem, stereotypem.
Proszę pierwszy lepszy artykuł o wpływie alkoholu udowodniony naukowo - nie ogólniki i przypuszczenia <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia/51-alkohol-i-nauka/915-szkodliwy-wplyw-alkoholu-na-mozg.html">http://www.psychologia.edu.pl/czytelnia ... -mozg.html</a><!-- m --> jak widać nawet sporadyczne picie alkoholu, może wyrządzić dużą krzywdę dla naszego mózgu, choć jest na to społeczne przyzwolenie (sama go piję). Badania nie są prowadzone nad tym jaki ma wpływ na mózg alkohol, bo to już wiemy, ale nad tym, jak pomagać osobom uzależnionym od alkoholu, tego jeszcze nie wiemy.
Myślałam, że jest tylko kwestia tego w jakich ilościach ten procent alkoholu, u kogo występuje, jeden ma mocniejszą głowę do alkoholu, drugi nie, choć ponoć to trening czyni mistrza, jednak kobiety są biologicznie słabsze pod tym względem.
W zadnym razie, do mnie nie przemawiają tego typu przykłady jak usługi wykonywane przez kogokolwiek np. hydraulik, malarz, szewc, jeśli nie dotyczy się to sfery emocjonalnej, psychicznej człowieka. Myślę, że nasze usługi mają bliżej np. do lekarzy, adwokatów mediatorów, duchownych, terapeutów itp. Zastanówmy się lepiej nad takimi przykładami, gdzie wykonywana usługa ma w jakimś stopniu wpływ na nasze późniejsze decyzje, w ogóle nasze życie. Z pewnością nie życzyłabym sobie takiej usługi od kogoś, kto pił alkohol w czasie swojej pracy. Ja Wacka podpitego mogę na innego "szpeca" zmienić lub przymknąć oko na jego dwa lub trzy piwka - jedynie mogę siebie narazić na dodatkowe koszy, z czym zawsze muszę się liczyć, a nie na załamanie psychiczne, które ma decydujący wpływ na moje życie. Myślę, że tu jest ta kolosalna różnica i nie ma co szukać swojego rodzaju usprawiedliwienia. Jeśli raz rozłożę karty pod wpływem jednego drinka, zrobię to i drugi raz, aż okaże się, że jeden drink mi nie wystarcza ... Każdy nałóg tak się zaczyna - Ja nie byłam nałogową palaczką już od pierwszego papierosa, popalałam sobie dla towarzystwa, lepszego samopoczucia, a skończyło się tak, jak się skończyło.
Racja, ja nie mam takiej władzy komuś zakazać picia alkoholu, ale mam władzę nad tym, aby nie być bierną i nie przymykać oczy na coś, co nie powinno mieć miejsca. Jego sprawa w jakich warunkach świadczy swoje usługi, ale propagowanie tego, przyzwolenie na takie picie alkoholu, to jest lekka przesada.
Faktycznie, jeden lub dwa drinki sprawią, że człowiek staje się kreatywny i zrelaksowany, ale po większej ilości - puszczają hamulce. U ludzi pod wpływem alkoholu następuje spadek aktywności w korze przed czołowej mózgu. Obszar ten jest odpowiedzialny za racjonalne myślenie i podejmowanie decyzji, więc spadek jego aktywności prowadzi do tego, że mniej myśli się o swoim zachowaniu i decyzjach. Relaksujący efekt może być czasem przydatny, jeśli tylko alkohol jest spożywany w ilościach umiarkowanych. Badania twierdzą, że drink lub dwa mogą pomóc w pracy i sprawią, że jest się bardziej kreatywnym. Już o tej kreatywności wspominałam wcześniej, racjonalnym myśleniu też, decyzjach ... więc nie będę się powtarzać, powiedziałam swoje.
Odpowiedz
#66

Według mnie zakaz kładzenia kart będąc pod wpływem alkoholu ma swoje uzasadnienie. Zasada jest zasadą, określoną w tzw BHP tarota przez wielu autorów książek. Jako osoba praktycznie niepijąca( okazyjnie lampka szampana, czy pół kieliszka wina podczas rodzinnych uroczystości) nigdy na to nie zwracałam baczniejszej uwagi. Sama zasada wydała mi się oczywista, bo co jeśli ktoś będzie kładł karty "pod wpływem" jak określić bezpieczny próg ? Kieliszek wina spowoduje szum w głowie u osoby nieprzyzwyczajonej do alkoholu, a parę lampek wina dla osoby przywykłej do degustacji nie da żadnych widocznych efektów. Jednemu rozjaśni się w głowie, inny będzie oszołomiony. Myślę, że dlatego obowiązuje ta zasada. Kwestią otwartą jest czy będziemy się do niej stosować. To już indywidualny wybór. Myślę że warto polecić stosowanie się do tej zasady piłeś- nie kładź kart, nie idź do wróżki. Osoba która założyła ten wątek, była przekonana, że wróżka była pod wpływem alkoholu udzielając wróżby. Zwróciła na to uwagę, i choć prawdopodobnie nie zna zasad bezpiecznego rozkładania kart intuicyjnie wyczuła niestosowność sytuacji. Oczywiście tarocista to nie lekarz na dyżurze, kierowca za kółkiem. Nie grozi tutaj nikomu błąd w diagnozie czy wypadek. Czy aby na pewno... jeśli udzielamy wróżby bierzemy za nią odpowiedzialność, więc może warto zastanowić się dlaczego istnieje ta zasada i czy warto jej przestrzegać.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości