Forum Ezoteryczne Dobry Tarot

Pełna wersja: Wróżby a przeznaczenie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Witam wszystkich, 
nie wiem, czy piszę w dobrym dziale, w razie czego proszę o przeniesienie.

Analizowałam ostatnio wróżby, które dostawałam w dość szerokim zakresie czasu.I zaczęłam się zastanawiać nad wróżbami a przeznaczeniem.Jeśli dobrze rozumiem, przeznaczenie to to co góra dla nas zapisała i we właściwym momencie się nam przydarzy.Jeśli coś było nam przeznaczone a nie zauważyliśmy tego w tamtym okresie(np.kilka lat wstecz) to znaczy, że nasze przeznaczenie przeszło nam koło nosa i już po zawodach, nigdy nie wróci?

Podam na swoim przykładzie:  x lat temu miałam spotkać tego przeznaczonego i nic z tego nie wyszło. Wróżba się nie sprawdziła. Ok, zapewne bierna postawa była po mojej strony, nic samo w ręce nie wpadnie. Rok minął szansa przepadła. I teraz..to znaczy, że to już nigdy nie wróci? I jeżeli właściwa rzecz czy osoba miała się pojawić wtedy, nie została zauważona, to odeszła i nigdy nie wróci,  czy jeśli zmieni się postawę, wypracuje coś,to to samo przeznaczenie znowu pojawi się na horyzoncie? Mówi się o utraconych szansach, ale wydaje mi się, że jeśli coś jest komuś przeznaczone, to i tak się przytrafi, będziemy tylko dłużej na to czekali, zwiększy się frustracja.
Co myślicie?
Ja też swobe wróżby analizuje po czasie i wysuwam wnioski. Nie czekam na wróżbę robie swoje.Uważam że to co jest nam dane i tak sie przydarzy w swoim czasie. choćbyśmy niewiem co robili.Czas w tarocie ciezko dokładnie określić..moze ten ktos jeszcze przed Toba..druga sprawa wróżba mogła sie nie sprawdzic..trzecia sprawa karty mowia do nas swoim jezykiem..np moc u mnie to nie sex wiem juz ze bede musiala wlozyc w relacje duzo wysilku
Nat obserwując wróżby jakie robię dla siebie ale i dla innych zauważyłam, że bardzo wiele zależy od nas samych. Jeśli los daje nam szansę a z niej nie skorzystamy- nowa praca, ciekawa znajomość, zmiana mieszkania to trudno obwiniać wróżbę o to, że się nie zrealizowała. Tarot jest doradcą, pokazuje drogi, a czy na nie wstąpimy zależy od nas samych. Wróżby które dotyczą niejako naszego przeznaczenia- daleka podróż, poznanie drugiej połówki, zmiana miejsca zamieszkania, powinny się zrealizować. To los, który moze stać się naszym udziałem, o ile nie będziemy specjalnie tej drogi unikać. Poruszyłas ważną kwestię- czas we wróżbie. Tutaj zawsze trzeba liczyć się z tym, że ta chwila może dopiero nadejść. Nie zawsze karty określą dokładną a nawet przybliżoną datę zdarzenia. Czasami spełnienie przepowiedni wiąże się z różnymi czynnikami, a nawet częściowo zależy od naszych działań i jest rozłożone w czasie. Myślę że przeznaczenia nie da się przegapić, ale to moja opinia. Co ma przyjść do nas, dokonać się, w końcu się zrealizuje. 
Dlatego jeśli w kartach pojawił się ten jeden wymarzony, to sądzę, że nie powinnaś tracić nadziei. Może los postawi go na Twojej drodze. Raczej go nie przegapisz Oczko

Linari

Generalnie "wróżba" dotyczy sytuacji na dzień dzisiejszy.Jutro wiele może się przecież zmienić.
I tu wchodzimy na grząski grunt wiary.W takich przypadkach, najbezpieczniej zapytać się, co sami musimy zrobić, aby spotakć taką sobę.
Najtrudniejsze jest właśnie odkrycie co należy zrobić, żeby nie przeoczyć swojego przeznaczenia. Niby się coś robi, ale to nie przynosi oczekiwanego skutku. Odnalezienie przeznaczenia odwleka się w czasie, a na to miejsce pojawiają się problemy, frustracja i kółko się zamyka. Najprościej byłoby otrzymać gotową receptę "zrób to i to" ale tak się nie da. Pozostaje tylko nadzieja, że jednak przeznaczenie nas nie opuści i znowu da o sobie znać, ale tym razem oczy będą otwarte na tę właściwą stronę.

Walker

Czasami jest tak ze jeśli człowiek dowie sie o "jakiejś wielkie szansie w przyszłości" to swoim zachowaniem zmienia tor wydarzeń, myśląc ze coś przyspieszy jeśli będzie  na siłę, po trupach, darzył do celu pod kątem wróżby.
(12-02-2019, 11:56)Walker napisał(a): [ -> ]Czasami jest tak ze jeśli człowiek dowie sie o "jakiejś wielkie szansie w przyszłości" to swoim zachowaniem zmienia tor wydarzeń, myśląc ze coś przyspieszy jeśli będzie  na siłę, po trupach, darzył do celu pod kątem wróżby.

To jest prawda. Miałem już jedną sytuację w zeszłym roku, że zostało mi coś przewidziane - i były duże realne szanse spełnienia - ale za bardzo parłem i nawaliłem Rotfl 
Jak wróżba wyjdzie negatywnie to dobrze jest się zastanowić, co zmienić by się nie wydarzyło. Jak karty (lub inna metoda) wykażą pozytywny wynik, to warto być spokojnym, czekać, ew. pytać kart, co robić.
Jednak mam wrażenie, że nie które rzeczy są zapisane i nieuchronnie muszą się wydarzyć...

Menekse

A według mnie wróżba nie pokazuje przyszłości, a tym bardziej przeznaczenia. Wróżba pokazuje nam ścieżkę, którą dążymy. A to, czy będziemy nią dalej podążać, czy coś zmienimy, zależy od nas samych...
Niestety wróżby pokazują przyszłosc przekonalam sie nie raz. I ta wróżba spełnia sie mimo wszystko. Ścieżkę też pokazują .Jeżeli robimy rozkład na faceta i karty mówia że to oszust a my mimo wszystko wchodzimy w tę relacje to już nasz wybór..

MAG

A ja wierzę tylko w te dobre wróżby, wtedy te złe się nie sprawdzają :--P


:--)
Myślę, że już w samym momencie gdy poznamy wróżbę i jakby mamy zarys tego co się może wydarzyć, teraźniejszość więc i przyszłość ulegają zmianie. Czasami mamy zbyt wielkie parcie by jakaś wróżba się spełniła lub nie, że sami sobie mącimy wszystko.
Sądzę że nie musi się wszystko sprawdzać. Zazwyczaj coś co ma się wydarzyć wynika z naszej zgody zawartej gdzieś w innym wymiarze (duchowym). Jeśli dowiemy się co ma zdarzyć możemy tak się przejąć że bez tego doświadczenia ( tego co ma się wydarzyć ), przerobimy coś w sobie (zrozumiemy), że wówczas przyszłe wydarzenie (wywróżone) nie będzie mało sensu.
Ciężko jest odczytać czas z tarota, nie wszystkim i nie zawsze się on pokazuje w kartach, ja myślę, że jeśli jest Ci coś przeznaczone to może przyjść prędzej czy później Oczko Ale wierz tylko w te dobre rzeczy, a złe zapominaj Oczko
Mi sie czasem wydaje, jak tak sobie wroze, ze to co wyciagam to jest w mojej glowie. Tak jakbym cos czula i potem wyciagam odpowiednie obrazki...
I jakos tak jest ze jak wroze osobie ktora dobrze znam to trafnosc jest wieksza niz dla osoby ktora znam slabo.
Czasem zastanawiam sie, czy ja nie uzywam psychologii i faktu ze znam osobe i przez to nie widze znaczenia kart ktore rzeczywiscie moglyby byc dla tej osoby wskazowka...a ja znajac ja tylko wyglaszam o sytuacji teksty ktore obie znamy. Nic sie nie zmienia.

Moja przyjaciolka miala problemy z zajsciem w ciaze. Pewnego wieczoru przyjechalam do niej, pogadalysmy i jak zwykle postawilam jej tarota. Wypadla miedzy innymi 10 Kielichow. Pomyslalam ze przeciez nie bede jej mowic ze moze byc w ciazy, bo sprawie jej tym przykrosc. Powiedzialam ze ostatnio zblizyla sie z rodzicami i odczuwa pelnie rodziny i ma wszystkich w domu. CZuje sie zaopiekowana, maja wspanialy kontakt.
Okazalo sie ze byla wtedy juz w ciazy. Wpadka...niespodziewana ciaza...
Nie pamietam innych kart...ale 10 Kielichow nie wychodzi mi z glowy do dzisiaj...jak moglam....

Smutny
Dziękuję wszystkim za udział w dyskusji.
Ja nadal mielę w głowie to wszystko co zostało mi powiedziane (w ostatnim czasie i dawno dawno temu) i czuję, że doszłam do ściany. Niby mamy coś nam przeznaczonego i to nieuchronnie musi się wydarzyć (inaczej nie byłoby to nazwane przeznaczeniem) a z drugiej strony są wróżby które gdzieś..no nie wiem..zaburzają(?) nam pogląd na pewne tematy. Jak coś ma się wydarzyć niedobrego, to lepiej wiedzieć i podjąć kroki, żeby się tak nie stało. A jeśli ma być coś dobrego, to lepiej nic nie ruszać, żeby to do nas doszło. Ale jak się okazuje, że po raz n-ty wróżby się nie sprawdzają, to pozostaje pytanie gdzie tkwi problem. W nas, w naszym myśleniu? Tak sobie czasem myślę, że może u mnie jest tak, że jak coś wiem, to zaczynam to blokować i wtedy nic się nie spełnia ani to dobre ani to złe ( co w tym przypadku jest akurat na rękę). Więc gdzie w tym wszystkim miejsce na  przeznaczenie.

Linari

"Łatwiej" to wytłumaczyć jeśli weźmiemy pod uwagę "reinkarnację".Mamy coś do "przerobienia" i dlatego pewne okoliczności ludzie mają pojawić się w naszym życiu.
Jeśli jednak "odrobimy" zadanie ,to konieczność wystąpienia konkretnych zadrzeń zniknie.
Być może drążę  Oczko  ale próbuję coś zrozumieć. Ok, załóżmy, że mam do przerobienia odrzucenie (np. przez grupę) i jeśli tego doświadczyłam i  przerobiłam to problem powinien zniknąć, a zamiast tego pojawia się znowu w innych konfiguracjach. Rozumiem, że mamy coś przerobić, zrozumieć, ale powinny być tez jakieś granice. Nie może być chyba tak, ze skoro czegoś nie rozumiemy, to męczymy się całe życie i umieramy walcząc. W szkole jak ktoś czegoś nie rozumiał (jakieś małej rzeczy), to się tłumaczy tłumaczy ale na końcu i tak puszcza dalej Oczko

Linari

W szkoła szkołą, ale w życiu jest zawsze inaczej.Dlatego spotykamy podbnych ludzi zdarzają nam się te same sytuacje.
Nat, z punktu widzenia numerologii to nie jest takie proste... Liczba którą mamy w Kluczu Wcielenia towarzyszy nam przez całe życie, i w ten czy inny sposób przez całe to życie na nas wpływa... przykładowo: jeśli ktoś ma Klucz 4 z 13, czyli tzw. "karmę pracy" - to sprawy związane z pracą zdominują całe jego życie, czy też może raczej będą się wciąż przez to życie przewijać, powtarzać, stanowić priorytet... jeśli ktoś ma Klucz 6, to priorytetem będą sprawy rodzinne... jeśli ma 9 będzie go ciągnąć do spraw wyższych, zagłębiania się w swoje myśli, wyjaśniania niewyjaśnionego... i to właśnie można by nazwać przeznaczeniem, bo to jest coś z czym już przychodzimy na Świat... od nas zależy jedynie czy będziemy iść tą wyznaczoną ścieżką, czy też będziemy się buntować. 
Napisałaś - "Nie może być chyba tak, ze skoro czegoś nie rozumiemy, to męczymy się całe życie i umieramy walcząc. W szkole jak ktoś czegoś nie rozumiał (jakieś małej rzeczy), to się tłumaczy tłumaczy ale na końcu i tak puszcza dalej" - a to raczej wygląda w ten sposób, że każdy z nas jest do czegoś "przeznaczony", ma te a nie inne predyspozycje... i jeśli tego nie zaakceptuje, to własnie tak się będzie męczyć. Np. jeśli numerologia mówi: skup się na miejscu w którym mieszkasz, na rodzinie, realizuj się na tym polu - to gdy to będziemy robić, "góra" będzie nam sprzyjać, a nasze życie z dużym prawdopodobieństwem przyniesie nam szczęście i spełnienie... a jeśli machniemy ręką i zamiast na rodzinie skupimy się np. na pogoni za pieniędzmi, wyjedziemy za pieniędzmi za granicę - to całe życie możemy gonić za czymś co nie będzie nam dane, a i tak nie będziemy szczęśliwi i los nam nie będzie sprzyjał. 

Karty Tarota pokazują tylko fragment Twojej drogi życiowej, ten którym aktualnie idziesz - i mówią czy jest to droga dobra, odpowiednia dla Ciebie, czy zła... i czy jeśli będziesz nią iść to coś się uda, czy się nie uda. Ale karty nie zmienią Twojej drogi życiowej... Twojego charakteru, predyspozycji... tego co zostało Ci dane, a czego nie posiadasz.

Dlatego... weźmy ten przykład o którym wspomniałaś: relacje międzyludzkie, relacje z grupą. Patrzysz na to chyba pod złym kątem - nie ma to bowiem polegać na tym, że "przerobisz" tę lekcję i późniejsze relacje z innymi grupami ludzi będą już lepsze... Jeśli ktoś ma takie a nie inne predyspozycje z którymi się urodził - to nie jest mu po prostu przeznaczone być zawsze lubianym w grupie, być duszą towarzystwa itd. ...najzwyczajniej w świecie nie jest takim człowiekiem, i dlatego jego ścieżka życiowa nie powinna się z tym wiązać. Musi to zaakceptować - inaczej będzie się męczyć całe życie. Jeśli pogodzi się z tym, to zamknie niejako ten problem na klucz, przestanie on go dręczyć - i poszuka swojego szczęścia gdzie indziej, w tym rejonie gdzie czuje się dobrze... czy to będzie praca, czy zarabianie pieniędzy, czy zdobywanie szczytów górskich... gdzie bliskie i serdeczne stosunki z ludźmi nie są konieczne. Nieprzypadkowo np. ludzie wybitni (w sporcie, w nauce, w biznesie) na ogół mają nieudane życie osobiste lub nie mają go wcale. Nie można mieć wszystkiego, czuć się dobrze wszędzie i w każdej sytuacji. To jest własnie ta lekcja do "odrobienia", i człowiek ją przerabia dotąd aż jej nie zrozumie... są tacy którzy nigdy jej nie zrozumieją, i ludzie ci są często całe życie nieszczęśliwi bo pragną czegoś co nie jest i nie będzie im dane... licznej rodziny, takiego a nie innego związku, pieniędzy, popularności, samodzielności, odwagi... różnie...

Linari

 Nie można mieć wszystkiego, czuć się dobrze wszędzie i w każdej sytuacji. 

Dlaczego nie? Bezradny
Może mamy się nauczyć właśnie tego, że nikt i nic nie jest nas wstanie uczynić szczęśliwym/nieszczęśliwym?


Mam inne doświadczenia i obserwacje na temat tej sprawy.

Mój pogląd opiera się reinkarnacje i wędrówkę dusz. Najłatwiej to będzie opisać za pomocą filmu, jeżeli ktoś oglądał Źródło (the fountain) ten zrozumie mój punkt widzenia.

Od razu już tłumaczę to co nam się w życiu pojawia to są dwie przyczyny:
1- wydarzenia zaplanowane z góry, czyli nasz życicowy plan,
2- wydarzenia które sami kreujemy.
Na tym koniec, mimo to trzeba powyższą treść rozwinąć.

Wydarzenia zaplanowane z góry.
Tak, przychodzimy na świat ze scenariuszem, życie to tak naprawdę jeden wielki teatr, gdzie każdy odgrywa rolę, której nie jest świadomy. Najlepsze jest to, że wykonuje ją bezbłędnie niezależnie od tego co robi. Jest to zrobione po to abyśmy doświadczali i przez doświadczenie uczyli się miłości do siebie do świata i do swoich braci i sióstr. Właściwie wszystko jest zaplanowane, my nic nie musimy robić, wystarczy odpuścić i poddać się temu nurtowi. Skoro wszystko jest zaplanowane i wiadome z góry (my nie mamy do tego dostępu, ewentualnie wgląd de je vie, wróżby i inne sny prorocze, księga akaszy itp) to oznacza, że tak naprawdę co ma się wydarzyć to się wydarzy choćbyś nie wiem jak uciekał i co robił to się wydarzy. Wystarczy zaakceptować WSZYSTKO i tym się cieszyć bo to jest to co chcieliśmy doświadczyć.
Dlatego śmieszą mnie dywagacje na temat, że Hitlera można było powstrzymać. Dla mnie jest to bzdura to była odważna dusza, która nauczyła nas wiele dobrego, choć w brutalny i nieludzki sposób, ale zrobiła to, aby cały świat sobie coś uwiadomił w taki sposób byśmy to zrozumieli.

Dlatego jak wróżka powiedziała ci, że związek będzie ci przeznaczony to są tu dwie drogi, albo pomyliła się z czasem (co często się zdarza), albo się pomyliła i takiego związku nie będzie (najgorszy scenariusz). I teraz najlepsze, ten błąd był celowy (to nie wina wróżki) zaplanowany z góry, zanim twoja dusza i dusza wróżki zeszła na ten świat. Ja na twoim miejscu zastanowiłbym się nad tym co się w tobie zmieniło od tego momentu tzn. od wróżby do dzisiaj co w sobie zmieniłaś do czego doszłaś. Moja intuicja podpowiada mi, że bardziej to miało być związane z twoją zmianą co ty w tym czasie w sobie odkryłaś, dostrzegłaś zmieniłaś. To jest ważne!!! zmiana zmiana i jeszcze raz zmiana.
Bo jak związek ma być przeznaczony to i tak do ciebie przyjdzie. Twoją rolą jest przygotować się na to, zrobić miejsce na nową energię cieszyć się życiem.

Wydarzenia, które kreujemy sami
Tu należy być ostrzonym, poza głównym szkieletem (czyli drogą naszego życia) jest jeszcze sporo przestrzeni na naszą ekspresję w kosmosie lub planie materialnym jak kto woli nazywać. Mamy duże pole do popisu, aby przyciągać to czego potrzebujemy, jaki i to co powinniśmy się jeszcze nauczyć. Ale zaraz!? jak to? to znaczy, że my sami przyciągamy na siebie ludzkie nieszczęścia? TAK! i to nieświadomie bo programy i energie mamy zapisane na innych warstwach naszej istoty niż umysł świadomy. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile tego jest i jak bardzo wpływa na wasze życie, nawet drobna korekta, czy wybaczenie jednej rzeczy potrafi bardzo zmienić waszą przyszłość. Trudno to sobie wyobrazić, ale jak tego doświadczysz nie będziesz miała wątpliwości.
No tak, ale się oczyszczam i sytuacja do mnie wraca. Oczywiście! bo tak naprawdę się nie czyściłaś, problem może być głębszy, nie z tego wcielenia, a innego, albo zapisany w linii rodowej, przejętej od pra pra pra babci, ojca czy kogoś tam. To już są ciekawe sprawy i uleczenie, oczyszczenie takich rzeczy dopiero zmienia to co do ciebie wraca.

Podsumowując
To co ma przyjść do ciebie, bądź nie przyjść to i tak na to nie masz wpływu, próbowałem zrywać pieczęcie, ślubowanie, pakty itp. Tego nie zmienisz siła wyższa. Jeżeli jakość twojego życia ci nie odpowiada to oznacza, że są w tobie programy traumy, które proszą się o uleczenia i wybaczenie. Na to masz wpływ i tego trzeba się nauczyć jak to uleczyć.
Podstawą jest miłość do siebie i wszystkiego, dlatego kochaj siebie i świat jaki cię otacza, reszta przyjdzie sama.

Na swoim przykładzie;
Ja schodząc na ten świat chciałem się ukarać za poprzednie wcielenie, mocno ograniczając swoje życie w relacjach z ludźmi, mam tu na myśli wszystko, relacje przyjacielskie jak i damsko męskie. Tak jest to tragedia, nie mogę z tego wyjść (to moja droga życiowa), mimo to jak coś znajdę to oczyszczam rzeczy związane z innymi tematami. Jakość mojego życia się zmieniła, mimo to nic nie dryga w relacjach. To jest moje obciążenie które akceptuje, bo jaki bym nie był, co bym nie zrobił to i tak czują moją energię, której za życia nie jestem w stanie zmienić. Trudno, tak sobie wybrałem, cieszę się resztą i z każdym krokiem oraz energią jaką uleczę zbliżam się do energii miłości i to mnie satysfakcjonuje.

Linari

Nasz "życiowy plan" to nic innego jak stan naszego zdrowia,genotyp, miejsce w którym się urodziliśmy itp itd. Tych rzeczy nie jesteśy wstanie zmienić.To z góry determinuje wiele spraw.
Jednak co z tego "wyciągniemy" zależy  w dużej mierze  od nas samych.Amerykanie mówią The sky is the limit- nic cię nie ogranicza aby być szczęśliwym.

https://youtu.be/o9SE6IlYHp8
Stron: 1 2