Forum Ezoteryczne Dobry Tarot

Pełna wersja: Proszę o interpretację snu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witajcie,
byłabym bardzo wdzięczna jeżeli ktoś pomógł mi zinterpretować sen. Zrobił na mnie bardzo duże wrażenie, obudziłam się w strachu.

Zacznę od tego, że byłam u siebie w pokoju, wyglądałam przez okno, a jakiś chłopak stojący na chodniku czytał do mnie list. Pamiętam, że w tym liście chodziło o to, że mój kot za bardzo miałczy na balkonie. Panował półmrok. Okazało się, że z nim jest jeszcze paru kolegów (rozpoznałam tylko jednego, mojego sąsiada). Zaczęli oni rzucac przed siebie bryłkami lodu. Nie wiem, skąd ten lód, bo byli ubrani w bluzy i koszulki.

Później akcja przeniosła się na nieznaną mi klatkę schodową. Szłam schodami w górę. Nagle się okazało, że niosę drewniany, spory krzyż, a za mną idzie Jezus w koronie cierniowej, taki zmasakrowany jak na drodze krzyżowej (zaznaczam, że uważam się za agnostyka), któremu mówię, że ja jeszcze ten krzyż poniosę. Za nim szły jeszcze jakieś dwie osoby, których nie rozpoznałam. Kiedy weszliśmy już po tych schodach, czekało tam na nas dwóch moich sąsiadów, takich wesołych, ubranych jakby mieli na wakacje jechać. Wzięli ode mnie krzyż, Jezus z nimi poszedł. A ja weszłam w drzwi obok.

"Drzwi obok" okazały się wejściem do mieszkania mojej babci. Przebywałyśmy z mamą i babcią w kuchni. Patrzę przez uchylone okno, na dworze panował półmrok. Naglę na zewnętrznym parapecie usiadł wielki orzeł i próbował wejść do mieszkania. Złapałam w ręce jakąś metalową rurę. Mama mi powiedziała, że to jest krzyż z grobów katyńskich, bo jest metalowy. Patrzyłam na niego chwilę pod światło, i rzeczywiście było tam odbite jakieś imię. Byłam strasznie zdziwiona skąd one to mają. Udało mi się tego orła wystraszyć, sam odleciał. Następnie przez okno do mieszkania próbował wejść lis. Był taki biały, jak polarny. Udało mu się przedrzeć na parapet wewnętrzny przez to uchylone okno, ale jakoś go złapałam i wyrzuciłam przez nie. Nagle na tym parapecie się pojawił wilk. Tego to już się strasznie bałam. Próbowałam chyba tą rurą-krzyżem go zrzucić, ale się nie dało. Babcia mi pomagała. Udało mi się wyrzucić tego lisa przez okno. Babcia mieszka na 7piętrze, więc pomyślałam, że zdechł. Znalazłam się jakoś pod bramą, ten wilk okazał się jakby młodym. Złapałam go za kark, nie był zdechły, ale taki półprzytomny. Nagle z krzaków wyskoczyła wielki wilk, pokazał kły, żółte oczy. Pomyślałam, że to wilczyca, jego matka. I rzuciła się na mnie.

Tutaj się obudziłam...


Wiem, że ten sen ma bardzo dużo symboli, ale bardzo bym prosiła o zinterpretowanie chociaż części. Sen ten był okropny dla mnie. Mnóstwo strachu. Aż do mamy i babci przedzwoniłam, żeby uważały na siebie.

Liczę na Waszą pomoc.
Pozdrawiam
Arian Oczko
A czy Ty nie masz czasami problemów ze swoją wiarą? To, że uważasz się za osobę niewierzącą jeszcze nie oznacza, że Twoja dusza ma takie samo zdanie. Na przykład wg teorii Junga człowiek na poziomie nieświadomym zawsze wierzy w religię swoich przodków, choćby nie wiem jak zaprzeczał i ile razy się nie przechrzcił. W takim kontekście po odrzuceniu idei chrześcijańskich powstają puste miejsca w sam raz dla inwazji idei barbarzyńskich (heretyckich) - próby dostania się zwierząt, co Tobie ewidentnie nie leży, bo przeganiasz je typowym narodowokatolickim symbolem religijnym. Kwiatek
Dzięki wielkie za odpowiedź.

W sumie to co napisałaś Safiro wydaje mi się całkiem logiczneOczko Tylko, że ja nie uznaję się za osobę niewierzącą, poprostu nie identyfikuję się z żadną religią. Więc chyba takich "pustych miejsc" nie mam.. Muszę się zastanowić nad Twoją sugestią.

Dzięki jeszcze raz. Oczko