Forum Ezoteryczne Dobry Tarot
Rozprawka na temat plutona tranzytujacego ASC - Wersja do druku

+- Forum Ezoteryczne Dobry Tarot (https://dobrytarot.pl)
+-- Dział: Ezoteryka (https://dobrytarot.pl/forumdisplay.php?fid=19)
+--- Dział: Astrologia (https://dobrytarot.pl/forumdisplay.php?fid=20)
+--- Wątek: Rozprawka na temat plutona tranzytujacego ASC (/showthread.php?tid=6217)

Strony: 1 2


Re: Rozprawka na temat plutona tranzytujacego ASC - madrugada - 25-05-2015

Witaj Szamanie. Ja nie powiedzialam ze u mnie to idzie jak z platka Oczko Ale wiesz mi Pluton bedzie towarzyszyl kwadratem do innych ukladow gdzies do czasu swojego przejscia do Wodnika, wiec staram sie nie skupiac na tym co sie dzieje, ale co bedzie za iles tam lat. Patrz sie na niego tak wlasnie, ze dzieki tej transformacji ewoluujesz gdzies wyzej i Twoje zycie dzieki temu moze po tym przejsciu byc lepsze. Czy tak bedzie, w duzej mierze zalezy od Ciebie. Niestety pluton ma takie kontrolujace dzialanie, czyli probojac zatrzymac jego ped, powodujemy jeszcze wiekszy bol. A wiec przynosi on nauke odpuszczania w pewnych kwestiach, i tylko dzieki otwartosci na nowe mozesz wygrac.

Napewno opozycja Plutona do Ksiezyca sie u Ciebie odbija, zwlaszcza ze rzadzi on u Ciebie 1 domem i dodatkowo jest w nim polozony. Musisz byc dosyc emocjonalna osoba i przy tym ukladzie ta emocjonalnosc jest podkreslona. Do wszystkiego mozesz podchodzic z wiekszymi emocjami, pasja, czesto zachodzaca o nadmierne kontrolowanie tego co sie wokol CIebie dzieje niz wymaga sytuacja. Wlasnie bojac sie utraty kontroli czy straty. Powiedzialabym ze ten uklad ma Ciebie nauczyc "odpuszczania" choc rozumiem ze nie jest to latwe.

A czy pluton tworzy jakis uklad do Ksiezyca natalnie?


Re: Rozprawka na temat plutona tranzytujacego ASC - Le Stelle - 15-06-2016

Moje tranzyty Plutona (i nie tylko Plutona Oczko )

Zgodnie z obietnicą, postaram się wyłapać najważniejsze punkty, przez które przetoczył się w ostatnich latach niezbyt komfortowy układ planet, i jak to się zamanifestowało w moim życiu Oczko

Jest mi trudno wyizolować poszczególne tranzyty, ponieważ Pluton już od 2003 roku robi mi jakieś ścisłe aspekty – to do Urana w Strzelcu koniunkcja, to kwadratura do Księżyca, przez długi czas „wisiał” mi koniunkcją na MC i jednocześnie Neptunie w Koziorożcu, potem płynnie przeszedł w kwadraturę do Asc i siedzących pod nim Merkurego, Wenus i Słońca. No dobra, ale chyba nie każdy aspekt Plutona wieje mrożącym chłodem, czasem to tylko orzeźwiający podmuch Oczko

Uran nat. (w retro) + Pluton w koniunkcji w Strzelcu w IX domu zaowocował „nowościami”– w tym czasie zawarłam wiele nowych znajomości, które były ważne dla mnie przez kolejne lata, przy czym każda z tych znajomości tworzyła „odrębną” historię, trafiałam w różne środowiska, poznawałam ludzi i miejsca, które wcześniej były dla mnie niedostępne, zmieniłam miejsce zamieszkania, zaczęłam studia... Pluton szedł przez mój dom IX, pogłębiając wiedzę w Strzelcu i rozbudzając Urana – miałam okazję określić siebie „na nowo”. Pluton na Uranie i Pluton w kwadracie do Księżyca był czasem najintensywniejszego zawierania nowych znajomości, które często owocowały uczuciami z którejś ze stron – bardzo możliwe, że koniunkcję z Uranem wzmacniał trygon z natalnymi Merkurym, Wenus, Słońcem, Asc.... No ale Uran może mówić o wszystkim, poza stabilnością – większość z tych elektrycznych relacji w okresie osłabiania się Plutona stopniowo się kończyła, aż do zamknięcia – przetrwały przyjaźnie, ale te nie były budowane w oparciu o Uraniczno-Strzelcowe poszukiwania. Zdecydowanie w moim "spokojnym, zasadniczym i pryncypialnym" charakterze Oczko był to czas najbardziej aktywny, zmienny, nieprzewidywalny, bogaty w różne wydarzenia.

Koniunkcja tranzytującego Plutona z MC + Neptunem, w domu IX/X.

Tutaj dodam tylko na marginesie, że Neptun w moim horoskopie – z mojego subiektywnego punktu widzenia – jest bardzo ważny. Mimo silnych akcentów Barana: Słońca czy Asc, ten Baran poprzez retrogradujące Wenus i Merkurego pokazuje I dom raczej jako obszar moich zmagań, a nie śmiały zachwyt sobą (to wszystko w ścisłej półtorakwadraturze do Saturna, która to może jest słabym aspektem, ale – subiektywnie oceniając własne życie Oczko – ten Saturn daje wskazówkę, jak należy interpretować mój I dom Oczko ). Do tego Neptun jest planetą eksponowaną równo z główną osią i nie jest w retro – w ważnym miejscu daje pewien konstruktywny kierunek „do przodu i do góry” (mam bardzo wiele planet w ruchu retro, które intensyfikują w moim życiu raczej kierunek "do tyłu i do wewnątrz" - stąd taki ze mnie Baran jak z konika morskiego rumak Oczko ). W systemie tarotowym zazwyczaj reprezentuje mnie dwór Kielichów: długo Giermek, teraz Królowa, czasem - w kontekście "ezoterycznym" - Rycerz.

Tak więc Pluton na Neptunie i medium coeli zaowocował zmianami, które wpłynęły znacząco na moje życie, co ważne: owe zmiany w większości były konsekwencjami moich świadomych decyzji i wyborów. Czyli Pluton na MC nie przyniósł strat czy zmartwień, ale z Neptunem – pogłębił i przyniósł wiele nowych perspektyw, dojrzewało we mnie wiele decyzji itp. Mniej działo się spektakularnie (jak to było przy Uranie), ale... stopniowo inicjowane sytuacje, znajomości, stany rzeczy okazywały się innymi niż się pozornie zdawały. Wiele przedsięwzięć szło strasznie wolno, ale... dzięki temu działały głęboko i szeroko. Neptun do tego mieszał, plątał... między innymi i w moim życiu uczuciowym.

Miłość inicjowana w Koziorożcu koniunkcją Plutona z natalnym Neptunem na osi MC... zdecydowanie nie jest to układ na letni romans. Patrząc astrologicznie na mnie i mojego partnera, są między nami aspekty, które „usprawiedliwiają” wzajemne zainteresowanie, natomiast czas sprzyjał duchowej przygodzie, jaką okazała się ta znajomość. To tak, jakby jedno dla drugiego było kluczem, które otwiera zamknięte drzwi w umyśle. Drzwi, o których nawet nie wiemy, że są. Bardzo transformująca znajomość, bardzo dynamiczna – w rozumieniu dynamiki wewnętrznej, plutonicznej. Koziorożec dał siłę płynącą ze spokoju, cierpliwości, stabilizował tę głęboką wewnętrzną rewolucję, Neptun inspirowany Plutonem zaczął odsłaniać obszary wychwytywane "pozarozumowo", a sam Pluton umożliwił to, co robi najlepiej, czyli po prostu transformację. Podsumowując, niewątpliwie związek był najsilniejszym katalizatorem zmian, które niosła ta koniunkcja, ale zasięg tych zmian, ich kompleksowość, wykraczała zdecydowanie poza samą relację między nami - tutaj widzę wpływ mojego MC.

Niezależnie od życia uczuciowego był to okres, kiedy na dobre zaczęłam pracować z tarotem, zaczęłam rzeczywiście układać sobie swoją wielowcieleniową wędrówkę, kiedy wiele wątków zaczęło się splatać.

Zawodowo "trafiłam" w miejsce, które określiło moją drogę zawodową. Ponownie: wydawało się, że będzie to coś krótkiego, doraźnego, pewien oderwany epizod. Stało się inaczej, jak sądzę właśnie poprzez względnie harmonijnego Neptuna wspartego Plutonem, układ, który może prowadzić do sukcesu, o ile słowo "sukces" przestaniemy utożsamiać z triumfalnym wbijaniem się na szczyt Oczko Co ciekawe, kiedy Pluton schodził z MC, kończył się czas mojej pracy w tamtym miejscu. Ta symboliczna "śmierć" przechodziła jednak bardzo kompleksowo - ponieważ wiązała się z całkowitym zamykaniem tej firmy, kończyła się "era" miejsca, w którym pracowałam - po wielu latach działalności (nie chodziło o plajtę ani nic z tych rzeczy Oczko ). Ponieważ w końcowym okresie odpowiadałam za wiele rzeczy, finalna data zamknięcia uzależniona była ode mnie - co też ciekawie pokazuje sprzężenia i głębię, którą potrafi zainicjować Neptun z Plutonem - u mnie w domu X, czyli na poziomie kariery.

Do tej pory pisałam głównie o koniunkcjach, które z tej perspektywy postrzegam jako inicjujące wydarzenia, konstruktywne. Pluton z Uranem dał wiele nowego, mówiąc najkrócej. Pluton z Neptunem - przede wszystkim podbił rozumienie zjawisk, przyniósł możliwości zrozumienia tego, co wcześniej wydawało się "przypadkowe", nieczytelne. Ta para planet przyniosła także oczywiście wręcz dziki rozwój wszystkiego, co "ezoteryczne" w moim życiu.

Zupełnie inną naturę ma kwadratura Plutona - a przynajmniej kwadratura, jaką "odciskał" mi na wspomnianej wcześniej grupie I domu (Asc, Merkury, Wenus, Słońce). Zwłaszcza kwadratura Pluton-Słońce przyniosła wiele trudnych lekcji, które - no właśnie - wymusiły wiele przewartościowań w ocenie siebie w stosunku do innych przede wszystkim (dom I). Zmiany inicjowane koniunkcją miały charakter pozytywny, zmiany płynące z kwadratury - negatywny (w większości). W moim otoczeniu uaktywniły się osoby, które czegoś chciały, dążyły do realizacji własnych celów, "ciągnąc mnie" razem za sobą. Kwadratura szła z domu X, więc jak najbardziej zrozumiała wydaje się przestrzeń realizacji własnych ambicji, dla których moja osoba nie była obojętna. Kwadratura uderzała w cały kompleks: Asc w Baranie, czyli mój sposób wyrażania się - tutaj rozumiany jako aktywność, posiadanie własnego zdania, śmiałe dążenie w obranym przez siebie kierunku, Merkury - ponownie, dosłownie: wyrażanie się, prowadzone ustalenia, działania reprezentujące moje interesy; Wenus - moja materia ale i moja kobiecość; Słońce - moje holistyczne "ja". Pluton tworząc kwadraturę objawił swoją skrytą naturę, ukryte motywy; bardzo głębokie i skrzętnie ukrywane, być może nawet nie nazwane wprost, pragnienia.

Ludzie, świat zewnętrzny wchodzący w moje życie poprzez Plutona koniunkcją może i nie był "kochający i cukierkowy", ale pozostawiał dużo wolności - tzn. postępowanie "w zgodzie z sobą" było łatwe.

Natomiast okresy ściślejszych kwadratur Plutona prowadziły do sytuacji pełnych dyskomfortu, w których bardzo ciężko było "być sobą", ciężko było iść w obranym przez siebie kierunku, trudności z pokazaniem swojego punktu widzenia lub też kontestacja i krytyka mojego sposobu szukania rozwiązań/zachowania/wyglądu (!). Świat zewnętrzny uderzający z X domu (kariera, aspiracje) poszturchiwał i nie zostawiał w spokoju, przekazując przesłanie "musisz się dostosować, źle myślisz, źle to widzisz". Wytworzyła się sytuacja rozległego napięcia, kiedy trzeba działać, ale brakuje możliwości manewru.

Dodam, że ta krytyka nie dotyczy moich zainteresowań ezoterycznych, te zostawiam w swoim skorpionim VIII domu i nie obnoszę się z tym do świata.

Na to wszystko naturalnie nie bez znaczenia wpływ miało "zatrzymanie się" Saturna na natalnym Saturnie (koniunkcja), który zamknął swój cykl... Ruch do przodu i retro unieruchomił go akurat w najbardziej newralgicznym okresie. Przez kilka miesięcy wisiał jeden nad drugim, co na amen zatrzymało inicjowane wtedy przeze mnie działania. Stałam w miejscu, sparaliżowana "bezruchem" spraw, od których zależało moje zawodowe "być", i stojąc na tak osłabionej pozycji pozwalałam drenować swoje "ja" tym Plutonem... Mam wrażenie, że wiele spraw potoczyłoby się w innym kierunku, gdyby wydarzenia, które obiektywnie miały miejsce zaistniały dwa lata wcześniej lub dwa później... Aczkolwiek zapewne wówczas po prostu by nie zaistniały. Kwadratura Plutona z grupą planet i Asc, razem z nowym cyklem Saturna postawiły mnie w nowej sytuacji zawodowej, w środowisku, którego początkowo nie brałam w ogóle pod uwagę, uwikłaną w pewne współzależności, które widziane w nowym świetle wyglądają już nie tak atrakcyjnie. Lekcja Plutoniczna dosyć nieprzyjemnie dla mnie odsłoniła motywy, które oczywiście istniały wcześniej, po prostu nie byłam ich świadoma. Być może, gdyby ta kwadratura szła nieco łagodniej, wikłając mniej aspektów, nie po głównych osiach (Mc-Asc), być może nie uderzyłaby we mnie w tak kompleksowy sposób, zmieniając zasadniczo kierunek mojej obecnej realizacji, a jedynie odsłoniłaby pewne motywy, inicjując zmianę postawy. Pluton w Koziorożcu swoją rozległą kwadraturą wzmocnił w moim życiu wpływ pewnej osoby, maskującej niektóre swoje motywy, która zaistniała jak przekładnia na torach, zmieniając tor mojego życia... Wyniosłam z tego czasu naprawdę głęboką lekcję na temat zakrętów ludzkiej psychiki, tym razem nie mojej Oczko

Koniecznie muszę dopowiedzieć, a zapomniałam wspomnieć o tym wcześniej, że moje nowe spojrzenie na swoje zachowanie w stosunku do innych, uświadomienie sobie konieczności bardziej bezdyskusyjnego i stanowczego stawiania pewnych spraw to też prawdopodobnie wpływ trygonu przesuwającego się Plutona do mojego spokojnego Marsa w Byku oraz tranzytu Urana, który w tym samym okresie wisiał koniunkcją na tym moim maltretowanym stellum w Baranie z żaglem-ascenedentem.

Kwadratura Plutona do I domu ze znajdującymi się tam planetami, koniunkcja tychże planet z tranzytującym Uranem, sprzęgnięta dodatkowo z zamknięciem cyklu przez tranzytującego Saturna, który rozpoczął nowy obieg w czasie wychodzenia z Plutonicznej kwadratury zaowocowała długotrwałym procesem tworzenia nowych warunków zawodowych, w zasadzie tworzeniem od podstaw swojego miejsca zawodowego (chociaż z wykorzystaniem wcześniejszych doświadczeń), uaktywniła z jednej strony naprawdę bardzo duży potencjał zmian, z drugiej strony odebrała mi "siłę bicia", by bardziej zdecydowanie i świadomie realizować własny interes. W okresie najsilniejszego "węzła" tych tranzytów nic nie zależało ode mnie, chociaż z każdej strony to ode mnie oczekiwano aktywności i to we mnie upatrywano winy za stan rzeczy. Przeciągający się impas, narastające napięcie wyładowywały się poprzez krytykę mojej osoby - krytykę nie wynikającą z troski o "dobro sprawy", ale której źródłem było realizowanie własnego, skrytego dążenia. Kiedy Pluton obnażył motywy, Uran "wreszcie" dostał dobry powód, aby się uaktywnić - transformacja domu I mogła się zakończyć Oczko Zmieniła się pozycja wyjściowa, z jakiej wchodzę w interakcje z pewnymi ludźmi, umocniła się moja niezależność, pewność siebie. Najważniejsza lekcja: niestety, w stosunku do niektórych trzeba od razu wychodzić z pozycji siły i trzymać krótko, ponieważ nie każdy potrafi funkcjonować w strukturze szczerej serdeczności. Podsumowując, przede wszystkim ta kwadratura zostawiła mnie twardszą i bardziej krytyczną (niestety), mniej otwartą i bardziej "rozgrywającą", zwłaszcza jeśli chodzi o sfery realizacji własnych celów (dom I i X).

Pozytywnym towarzyszem wszystkich tych aspektów był myślę wspomniany trygon Plutona (tr z Koziorożca) z Marsem (nat w Byku) – obie planety położone w znakach ziemskich dały mi dobry start w kontekście materialno-zawodowym, siłę ruszenia do przodu po poprzednich przemianach oraz brak realnych „zniszczeń”. Mimo że mając dzisiejszą wiedzę nie szłabym ponownie drogą, którą obrałam kilkanaście miesięcy temu, tu gdzie jestem również leży potencjał, nad którym pozostaje mi pracować.

Wreszcie po latach będę mogła trochę od Plutona i jego tranzytów odetchnąć - trochę czasu upłynie, zanim dobije do drugiej dekady Wodnika, gdzie zrobi kwadraturę do Plutona i do Marsa, rozstrzelonych w I i VIII domu, z łączącą wszystko koniunkcją z Jowiszem...

Mam nadzieję, że mój opis przyda się tym, którzy śledzą wpływy planet na nasze życie Oczko Pozdrawiam Uśmiech