Wszystko zaczęło się od śmierci... - Dżoana11 - 08-01-2015
Witam wszystkich serdecznie i proszę o pomoc, bo sen, który męczy mnie już od ponad roku sprawia, że zaczynam świrować
Na wstępie chciałabym krótko wspomnieć o głównych bohaterach. Ksiądz, czyli mój były przyjaciel, który w przeszłości bardzo mi pomógł, ja i duchy, których nigdy nie widzę.Pod koniec 2013roku, po ciężkiej chorobie zmarł mój dziadek, z którym byłam strasznie związana. Wtedy też zaczęły się te dziwne sny. Zawsze przebiegały tak samo. Zaczynam:
Po zmroku pojawiałam się na cmentarzu i siadałam na grobie Dziadka. Nagle wokół wyczuwałam obecność duchów (jak przed chwilą wspomniałam- ani razu żadnego nie widziałam). Byłam przerażona, brakowało mi tchu i podświadomie czułam, że grozi mi coś złego.
I wtedy pojawiał się on- mój były przyjaciel ksiądz. Podchodził do mnie, uśmiechał się szeroko i powtarzał "Jesteś bezpieczna, nic ci nie grozi", dopóki się nie uspokoiłam.
Sny jednak ostatnio trochę się zmieniły. Ta sama scena, ja pośrodku ciemnego cmentarza, siedząca na grobie Dziadka, wokół mnie duchy. Znów paraliżujący strach, że lada moment i coś mi się stanie, zamykanie oczu, próba uspokojenia się, która nic nie daje.
I znów pojawia się ksiądz. Tylko, że już się do mnie nie uśmiecha, nie podchodzi, nie mówi ani słowa. Tylko stoi i patrzy na mnie jakby z wyrzutem. Chcę powiedzieć, żeby mi pomógł, ale on odwraca się ode mnie, czego nie potrafię zrozumieć.
Powiedzcie mi proszę, o co w tym wszystkim tutaj chodzi?
Dlaczego ksiądz? Co ma to wspólnego z cmentarzem, duchami i moim Dziadkiem? Dlaczego zawsze jestem przerażona?
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję!
Re: Wszystko zaczęło się od śmierci... -
Iwona Agata - 08-01-2015
Masz jakies niezalatwione sprawy z przeszlosci , ktore Ci ciażą i byc moze masz w zwiazku z tym jakies wyrzuty sumienia, ze czegos nie zrobilas... Cos tam na sumieniu Ci ciazy, robisz sobie wyrzuty z jakiegos powodu....
Przywitaj sie prosze z nami w watku powitalnym prosze i zapraszamy do aktywnosci w roznych watkach na zasacie wzajemnosci za pomoc...
Re: Wszystko zaczęło się od śmierci... -
Sephinroth - 08-01-2015
Zmarli dziadkowie i babcie często mówią o niedokończonych sprawach.
Jeżeli chodzi o zmianę w zachowaniu księdza, to uspokajał Cię, dostawałaś radę... powinnaś z góry wiedzieć, że nic Ci w tym scenariuszu nie grozi, a jednak dopraszasz się atencji czy pomocy. Powinnaś się usamodzielnić w jakiejś sferze, nie możesz ciągle liczyć na pomoc. Ktoś ma dosyć prowadzenia Cię za rękę, a Twoja podświadomość obrazuje to jako człowieka, którego znasz, cenisz, który pomagał Ci w przeszłości, któremu ufasz... i który odchodzi dla Twojego dobra, bo tylko samodzielnie stając na nogi możesz poprawić swoją sytuację. Musisz sama się zmierzyć z jakimś problemem.