19-05-2023, 17:59
Droga Hazar
Te pierwszych kilka miesięcy roku są dla mnie bardzo trudne. Mam poważne problemy ze zdrowiem, z finansami, pojawiła się osoba, która mściwie chce mi zaszkodzić w finansach, o to wszystko już Cię pytałam, a Ty cierpliwie i życzliwie pomogłaś mi się w tym odnaleźć. Dziękuję Ci ogromnie Hazar .
Dziś o godzinie 2:30 przelała się u mnie czara goryczy, ponieważ moje ukochane zwierzątko zmarło nagle i przedwcześnie. Kotek miał zaledwie 5 lat i łączyła nas niesamowita więź, czasem trafiasz na kogoś z kim łączy Cię taka niesamowita chemia od pierwszego wejrzenia: czy to drugi człowiek czy zwierzątko. Gatunek jest wtedy nieważny, liczy się ta dziwna do wyjaśnienia więź. Zwierzątek miałam dużo, ale ten kiciuś był bardzo wyjątkowy. Bardzo o niego dbałam, tydzień temu miał coroczną kontrolną morfologię, usg, czyszczenie ząbków, wczoraj był na podaniu ostatniego z serii zastrzyków na odporność. Już wczoraj po południu u pani doktor zaczął zachowywać się dziwnie, to znaczy, wizyty u lekarzy zawsze go stresowały, ale nigdy aż tak. Pani doktor zaproponowała namiot tlenowy, ale ja to zignorowałam, sądziłam, że to podany na uspokojenie przed wizytą psychotrop tak dziwnie na niego podziałał. Po powrocie do domu słoneczko nawet trochę się przespało, ale potem zaczął krzyczeć. Sądziłam, że to ten psychotrop tak go zdezorientował. Miałam dużo czasu, żeby zareagować ponieważ kiedy ja jadłam kolację mój kot się dusił, trwało to wszystko 11,5 godziny od momentu pojawienia się pierwszych objawów u weterynarza. O godzinie 2:30 zwymiotował krwią. Ciśnienie rozsadziło mu pęcherzyki płucne ... Pojechałam na cito do lecznicy całodobowej, ale nic już nie można było zrobić ...
Mam jego krzyki w uszach, jego snucie się po mieszkaniu bez celu w pamięci i bolącą, palącą świadomość, że miałam wiele znaków, że to poważne i to zignorowałam. Byłam zmęczona, nie chciałam go znowu ciągnąć i stresować, ale też wydałam już grubo ponad tysiąc złotych i było mi szkoda pieniędzy...za reanimację zapłaciłam koniec końców 190zł. Przehandlowałam więc życie mojego małego skarba za 190zł.
Nie należy mnie usprawiedliwiać, bo choć nie wszystko wiemy, to jest w tym dużo mojej winy.
Czuję się, poza tym, że złamana, to też wykończona. Już nawet nie mam siły płakać. A do tego wszystkiego ta dobijająca sytuacja na rynku pracy. Trudno mi się w tym wszystkim odnaleźć.
Ukochane ciałko wysłałam na sekcję, na wynik poczekam kilka tygodni, ale wcale nie powiedziane, że powiedzą mi z czego wynikł ten obrzęk płuc, który doprowadził do jego uduszenia się.
W związku z tym mam serdeczną prośbę byś i tym razem pomogła mi się ustosunkować do tego co się dzieje i co się potencjalnie mogło wydarzyć i czego się powinnam spodziewać.
1.) Czy obrzęk płuc mojego kiciusia było wynikiem choroby, czymś co po cichu rozwijało się od dłuższego czasu, czy było to coś co zadziało się dopiero wczoraj u weterynarza?
2.) Czy gdybym wczoraj po powrocie do domu zabrała kitka do lecznicy to uratowałabym mu życie (wróciliśmy do domu po 16, kotek zaczął krzyczeć o 18:45)?
W związku z tymi wszystkimi nieszczęściami chcę też prosić o odpowiedzi nieco bardziej ogólne:
3.) Czego ogólnie powinnam spodziewać się w moim życiu, jakich klimatów oczekiwać w drugiej połowie tego roku?
4.) Poznałam kogoś przez Internet dwa miesiące temu, bardzo ciepły, sympatyczny człowiek, teraz mnie wspiera. Czy mogłabym serdecznie prosić o rozkład na potencjał tej relacji? Jak on mnie widzi i co o mnie myśli? Nie ma mnie dość?
Pozdrawiam,
Aleksandra
Te pierwszych kilka miesięcy roku są dla mnie bardzo trudne. Mam poważne problemy ze zdrowiem, z finansami, pojawiła się osoba, która mściwie chce mi zaszkodzić w finansach, o to wszystko już Cię pytałam, a Ty cierpliwie i życzliwie pomogłaś mi się w tym odnaleźć. Dziękuję Ci ogromnie Hazar .
Dziś o godzinie 2:30 przelała się u mnie czara goryczy, ponieważ moje ukochane zwierzątko zmarło nagle i przedwcześnie. Kotek miał zaledwie 5 lat i łączyła nas niesamowita więź, czasem trafiasz na kogoś z kim łączy Cię taka niesamowita chemia od pierwszego wejrzenia: czy to drugi człowiek czy zwierzątko. Gatunek jest wtedy nieważny, liczy się ta dziwna do wyjaśnienia więź. Zwierzątek miałam dużo, ale ten kiciuś był bardzo wyjątkowy. Bardzo o niego dbałam, tydzień temu miał coroczną kontrolną morfologię, usg, czyszczenie ząbków, wczoraj był na podaniu ostatniego z serii zastrzyków na odporność. Już wczoraj po południu u pani doktor zaczął zachowywać się dziwnie, to znaczy, wizyty u lekarzy zawsze go stresowały, ale nigdy aż tak. Pani doktor zaproponowała namiot tlenowy, ale ja to zignorowałam, sądziłam, że to podany na uspokojenie przed wizytą psychotrop tak dziwnie na niego podziałał. Po powrocie do domu słoneczko nawet trochę się przespało, ale potem zaczął krzyczeć. Sądziłam, że to ten psychotrop tak go zdezorientował. Miałam dużo czasu, żeby zareagować ponieważ kiedy ja jadłam kolację mój kot się dusił, trwało to wszystko 11,5 godziny od momentu pojawienia się pierwszych objawów u weterynarza. O godzinie 2:30 zwymiotował krwią. Ciśnienie rozsadziło mu pęcherzyki płucne ... Pojechałam na cito do lecznicy całodobowej, ale nic już nie można było zrobić ...
Mam jego krzyki w uszach, jego snucie się po mieszkaniu bez celu w pamięci i bolącą, palącą świadomość, że miałam wiele znaków, że to poważne i to zignorowałam. Byłam zmęczona, nie chciałam go znowu ciągnąć i stresować, ale też wydałam już grubo ponad tysiąc złotych i było mi szkoda pieniędzy...za reanimację zapłaciłam koniec końców 190zł. Przehandlowałam więc życie mojego małego skarba za 190zł.
Nie należy mnie usprawiedliwiać, bo choć nie wszystko wiemy, to jest w tym dużo mojej winy.
Czuję się, poza tym, że złamana, to też wykończona. Już nawet nie mam siły płakać. A do tego wszystkiego ta dobijająca sytuacja na rynku pracy. Trudno mi się w tym wszystkim odnaleźć.
Ukochane ciałko wysłałam na sekcję, na wynik poczekam kilka tygodni, ale wcale nie powiedziane, że powiedzą mi z czego wynikł ten obrzęk płuc, który doprowadził do jego uduszenia się.
W związku z tym mam serdeczną prośbę byś i tym razem pomogła mi się ustosunkować do tego co się dzieje i co się potencjalnie mogło wydarzyć i czego się powinnam spodziewać.
1.) Czy obrzęk płuc mojego kiciusia było wynikiem choroby, czymś co po cichu rozwijało się od dłuższego czasu, czy było to coś co zadziało się dopiero wczoraj u weterynarza?
2.) Czy gdybym wczoraj po powrocie do domu zabrała kitka do lecznicy to uratowałabym mu życie (wróciliśmy do domu po 16, kotek zaczął krzyczeć o 18:45)?
W związku z tymi wszystkimi nieszczęściami chcę też prosić o odpowiedzi nieco bardziej ogólne:
3.) Czego ogólnie powinnam spodziewać się w moim życiu, jakich klimatów oczekiwać w drugiej połowie tego roku?
4.) Poznałam kogoś przez Internet dwa miesiące temu, bardzo ciepły, sympatyczny człowiek, teraz mnie wspiera. Czy mogłabym serdecznie prosić o rozkład na potencjał tej relacji? Jak on mnie widzi i co o mnie myśli? Nie ma mnie dość?
Pozdrawiam,
Aleksandra