26-11-2014, 11:30
Dziś miałam dziwny sen, który wiem, że coś dla mnie oznacza. Wiem, że to podświadomość stara mi się coś przekazać.
Tym bardziej, ze wczoraj przed snem (po raz pierwszy) słuchałam sobie afirmacji subliminalnych, skierowanych na pokochanie i akceptacje samej siebie. (Dostałam próbkę, więc chwiałam ją przetestować )
Otóż, śniły mi się dzisiaj moje ręce. Widziałam ich zewnętrzna stronę...
Przyglądałam się im uważnie, bo zszokował mnie ich widok. Lewą rękę miałam jako-taką "normalną", tylko kciuk miałam cały siny, w rożnych odcieniach fioletu. Był ciemny, zrozumiałam, ze jest przemarznięty. Nie miałam świadomości, ze to oznacza, że mi odpadnie, albo trzeba go odciąć, po prostu martwił mnie jego wygląd, bo był brzydki.
Druga zaś dłoń - prawa, miała na każdej z kostek u nasady palców szramę już brzydko zabliźnioną. Szramy były jeszcze świeże, bo miałam wrażenie, że jeszcze gdzie nigdzie widać odrobinę sączącej się ropy. Zszokowało mnie to, bo nie miałam pojęcia gdzie się tak pokaleczyłam i czemu jest to taki paskudny widok po sklepieniu ciała....
Miałam jeszcze jedną ranę na tej ręce, wzdłuż dłoni pod dwoma ostatnimi palcami przeciwległymi do kciuka. Ze zdumieniem spostrzegłam, ze ta rana jest jeszcze nie zamknięta. Przy ruchu ręki otwierała się, można było prawie zobaczyć wnętrze dłoni, mięśnie i kość - suche, bez krwi, ale nie chciałam na to patrzeć. Wiedziałam, ze muszę ją zszyć, jak najszybciej. Był weekend i nie wiedziałam gdzie znaleźć lekarza, który się tego podejmie, w wolnym dniu. Wiem, ze w pamięci szukałam gdzie jest jakiś chirurg, co przyjmuje prywatnie.
Drugim aspektem mojego snu, były drzwi. Mnóstwo drzwi. Wchodziłam przez nie jednymi i wychodziłam drugimi. Nie wiem czy szukałam lekarza, czy czegoś innego. Za każdym razem, przeważnie w środku było sporo ludzi, kompletnie mi nieznajomych. To tak jakbym trafiła do jakiegoś ciągu lokali, czy pubów. Przechodziłam przez nie niczym po jakimś labiryncie.
W końcu ktoś się nade mną zlitował i nad moją ręką - w końcu zaczęły płynąć mi łzy, przecież nie chciałam chodzić z otwartą ręka i widzieć swojej rany - pożyczył mi samochód bym pojechała do lekarza, który się po drodze zepsuł. Tu sen nie był spójny, ani wyraźny, wiec myślę, ze psychika chciała mi podsunąć jakiś pomysł, żebym się we śnie nie męczyła
Ogólnie wiem, ze ważne były moje dłonie i te drzwi... właśnie.
***********************************
Drzwi sobie interpretuję, jako próbę zamknięcia za sobą przeszłości i otworzenie się na nowe aspekty życia.
To krążenie pomiędzy drzwiami, wchodzenie i wychodzenie innymi uznaję jako niezdecydowanie lub po prostu, że szukam czegoś dla siebie, w czym bym się odnalazła, sprawdziła, co by dało mi satysfakcję. Tak jakby wzrosły moje oczekiwania? Albo nie wiem, w którym kierunku mam podążać.... więc się miotam.
Natomiast ręce? Hm.... nie mam pojęcia. Ogólnie nie podoba mi się to.... bo rany, zepsute ciało, ropa, mięso... to nic co lubię w snach.
Jeśli komuś coś się skojarzy, co może ten sen oznaczać, to proszę o pomoc w interpretacji
Tym bardziej, ze wczoraj przed snem (po raz pierwszy) słuchałam sobie afirmacji subliminalnych, skierowanych na pokochanie i akceptacje samej siebie. (Dostałam próbkę, więc chwiałam ją przetestować )
Otóż, śniły mi się dzisiaj moje ręce. Widziałam ich zewnętrzna stronę...
Przyglądałam się im uważnie, bo zszokował mnie ich widok. Lewą rękę miałam jako-taką "normalną", tylko kciuk miałam cały siny, w rożnych odcieniach fioletu. Był ciemny, zrozumiałam, ze jest przemarznięty. Nie miałam świadomości, ze to oznacza, że mi odpadnie, albo trzeba go odciąć, po prostu martwił mnie jego wygląd, bo był brzydki.
Druga zaś dłoń - prawa, miała na każdej z kostek u nasady palców szramę już brzydko zabliźnioną. Szramy były jeszcze świeże, bo miałam wrażenie, że jeszcze gdzie nigdzie widać odrobinę sączącej się ropy. Zszokowało mnie to, bo nie miałam pojęcia gdzie się tak pokaleczyłam i czemu jest to taki paskudny widok po sklepieniu ciała....
Miałam jeszcze jedną ranę na tej ręce, wzdłuż dłoni pod dwoma ostatnimi palcami przeciwległymi do kciuka. Ze zdumieniem spostrzegłam, ze ta rana jest jeszcze nie zamknięta. Przy ruchu ręki otwierała się, można było prawie zobaczyć wnętrze dłoni, mięśnie i kość - suche, bez krwi, ale nie chciałam na to patrzeć. Wiedziałam, ze muszę ją zszyć, jak najszybciej. Był weekend i nie wiedziałam gdzie znaleźć lekarza, który się tego podejmie, w wolnym dniu. Wiem, ze w pamięci szukałam gdzie jest jakiś chirurg, co przyjmuje prywatnie.
Drugim aspektem mojego snu, były drzwi. Mnóstwo drzwi. Wchodziłam przez nie jednymi i wychodziłam drugimi. Nie wiem czy szukałam lekarza, czy czegoś innego. Za każdym razem, przeważnie w środku było sporo ludzi, kompletnie mi nieznajomych. To tak jakbym trafiła do jakiegoś ciągu lokali, czy pubów. Przechodziłam przez nie niczym po jakimś labiryncie.
W końcu ktoś się nade mną zlitował i nad moją ręką - w końcu zaczęły płynąć mi łzy, przecież nie chciałam chodzić z otwartą ręka i widzieć swojej rany - pożyczył mi samochód bym pojechała do lekarza, który się po drodze zepsuł. Tu sen nie był spójny, ani wyraźny, wiec myślę, ze psychika chciała mi podsunąć jakiś pomysł, żebym się we śnie nie męczyła
Ogólnie wiem, ze ważne były moje dłonie i te drzwi... właśnie.
***********************************
Drzwi sobie interpretuję, jako próbę zamknięcia za sobą przeszłości i otworzenie się na nowe aspekty życia.
To krążenie pomiędzy drzwiami, wchodzenie i wychodzenie innymi uznaję jako niezdecydowanie lub po prostu, że szukam czegoś dla siebie, w czym bym się odnalazła, sprawdziła, co by dało mi satysfakcję. Tak jakby wzrosły moje oczekiwania? Albo nie wiem, w którym kierunku mam podążać.... więc się miotam.
Natomiast ręce? Hm.... nie mam pojęcia. Ogólnie nie podoba mi się to.... bo rany, zepsute ciało, ropa, mięso... to nic co lubię w snach.
Jeśli komuś coś się skojarzy, co może ten sen oznaczać, to proszę o pomoc w interpretacji