u mnie ostatnio był masakryczny wypadek samochodowy, zapewne będzie można coś tam spotkać w nocy
Wklejam ciekawy artykuł :p
W okolicach Raszyna i Marysina nawet doświadczeni kierowcy mocniej zaciskają ręce na kierownicy i stają się bardziej ostrożni. Mieszkańcy okolicznych wiosek z niepokojem czekają na powrót do domu swoich dzieci. Nigdy nie wiadomo, kiedy Coś znów uderzy.
Droga przebiegająca przez miejscowość Wygoda jest wyjątkowo pechowa.
Krzyż przy trasie do Sękocina znaczy miejsce, gdzie ginęli ludzie.
Jechałam z panem Eugeniuszem, mieszkańcem jednej z podwarszawskich miejscowości leżących przy trasie Kraków–Warszawa, na spotkanie ze świadkami dziwnych wydarzeń. Mijaliśmy po drodze mnóstwo ustawionych na poboczu krzyży i kapliczek. Zbyt wiele ich było, jak na moje oko. – To są miejsca poświęcone ofiarom wojny i wypadków drogowych – wyjaśnia pan Eugeniusz. – Tu śmierć od dziesiątków lat zbiera żniwo. Ludzie ginęli tu nawet przed wojną, choć przecież nie było tylu samochodów. Fatum czyha głównie na młodzież. Młodzi giną w głupi sposób przy drodze lub niczym ślepcy wpadają wprost pod koła pojazdów. Niech mi pani wierzy, sporo młodych chłopców leży na cmentarzu. Przez chwilę prowadził w milczeniu, po czym powiedział cicho: – Ja sam kiedyś miałem wypadek, którego do dziś nie mogę sobie wyjaśnić. Jechałem syrenką. Pusta droga, dobre warunki. I nagle mnie zarzuciło, cudem uszedłem z życiem, jedynie zmiażdżyło mi nogę. Ci, którzy mnie ratowali, nie znaleźli niczego, co mogłoby spowodować zarzucenie i wywrócenie samochodu. Po prostu poczułem, że coś odbija mnie w bok, nie mogłem zapanować nad autem. Tu zimą 2001 roku doszło do karambolu w dwóch miejscach jednocześnie. Do poszkodowanych musiał przylecieć helikopter, bo nie było innej możliwości dotarcia.
Duchy na drodze
Figurka na niebezpiecznym rozwidleniu
Kapliczka w lesie upamiętnia ofiary wypadkó
Są miejsca emanujące dobroczynną energią – miejsca mocy. Ale są też i takie, które wyzwalają lub przyciągają negatywne energie. Dzieją się wtedy dziwne, przerażające historie, które nasuwają na myśl działanie sił nieczystych. – To nie może być naturalna kolej rzeczy – opowiada pan Waldemar. – Trzech moich kolegów już nie żyje i syn sąsiadów również. To byli jeszcze młodzi mężczyźni, mieli całe życie przed sobą. Wszyscy zginęli na tej trasie. W 1996 r. doszło do serii wypadków samochodowych w obrębie 5 km. To jest boczna i mało uczęszczana droga, nie powinno tu się nic dziać! Na szczęście nie było ofiar śmiertelnych, tylko ranni. Pan Kazimierz z Raszyna potwierdza, że w tych okolicach dzieje się coś dziwnego. – Zajmuję się pracami budowlanymi, jeżdżę do klientów. Znam bardzo dobrze ten odcinek drogi przed Raszynem. Nigdy nie wiadomo, kiedy tu może coś kierowcę zaskoczyć – a to silnik nagle zgaśnie, co grozi karambolem, bo ruch tu jest duży i wszyscy jeżdżą szybko, albo ktoś na siłę wepchnie się z bocznej drogi, a potem mówi, że szosa była pusta. W 1996 r. sam miałem dziwną przygodę. Wracałem do domu, było po 22.00. W pewnej odległości, w pobliżu przystanku autobusowego, widzę w światłach samochodu mężczyznę, który macha ręką, by się zabrać. Ale kiedy się zbliżyłem, zniknął mi z oczu. Zwolniłem, bo pomyślałem, że jest poza oświetleniem i mogę na niego wjechać. Jednak mężczyzny nigdzie nie było. Do dziś nie wiem, z czym miałem wówczas do czynienia. – Nie ma dnia, by na drodze przebiegającej przez miejscowość Wygoda nie doszło do wypadku – opowiadał mi mieszkaniec Marysina. – Tam codziennie ktoś jest ofiarą. Dorota Stalińska też miała tam wypadek i dzięki niej w Sękocinie powstała sygnalizacja świetlna.
Strach o synów
Kazimierz Bzowski, znany ufolog i badacz zjawisk anomalnych, w swoich cyklach reportaży kilkakrotnie pisał już o tym rejonie. – Badaczom tereny te znane są od ponad półwiecza – mówi – gdyż ludzie donosili nie tylko o dziwnych zjawiskach, ale również o kontaktach z UFO. Nadal dostajemy sygnały, że dzieją się tu niewytłumaczalne rzeczy. Takie jak sprawa księdza. O księdzu opowiedziała mi pani Edyta. – To jest coś, z czym nie potrafimy się pogodzić – ze zdenerwowania drży jej głos. – Większość mieszkańców uważa, że to było dzieło szatana. Otóż ksiądz powiesił się w lesie niedaleko od drogi. Niedługo po tym zapalił się przejeżdżający obok samochód. Nie wierzę, że to był przypadek, bo zbyt dużo dziwnych rzeczy tu się dzieje. Sąsiedzi sprzedają dom, bo jest nawiedzony i nie mogą w nim mieszkać. Nasze dzieci boją się spać, bo mają koszmary. A mój kuzyn zginął na pasach, bo kierowca go nie zauważył. Tu wszyscy żyją w strachu o swoich synów. Niestety, jak na razie znamy jedynie efekty działania tutejszych złych mocy – widziadła w lesie i na drodze, senne zmory, moc, która potrafi zgasić silnik lub wręcz wyrzucić samochód z szosy – a należałoby przecież ustalić ich źródło, a potem je zneutralizować. Dopóki tego się nie zrobi, dopóty nadal ludzie będą ginąć...