18-03-2013, 10:48
ave napisał(a):Tu się mylisz! Rodzice mają ogródek od końca lat 70-tych po dzień dzisiejszy. Od ok 1990 roku jego kopanie na wiosnę i jesień należy do moich obowiązków. Nigdy do tej pracy nie zakładałem rękawic. Nawet nie przyszło mi to do głowy. Odciski biorą się od pracy, która wymaga siły w dłoniach. Mam tu na myśli inne prace - rabanie drewna, ale też i np. grę na gitarze (jestem gitarzystą, więc wiem o czym piszę).
Super Właśnie udało Ci się dowieść, a także uświadomić mi, jak odmienni jesteśmy my, ludzie Ja nie wykonam takiej operacji bez rękawic; podobnie wielu innych, nieprzyzwyczajonych do niej ludzie; nie wykonamy jej bez przykrych skutków ubocznych.
Przejdźmy do nurtującego nas zagadnienia. Chcesz poznać moje zdanie w temacie. To miłe, ale obawiam się, że niestety mocno utrudnione. Dlaczego? Otóż ja nie posiadam jednoznacznego zdania w tym temacie, zdania, które można by było przedstawić i stwierdzić 'takie właśnie jest moje stanowisko'. W zamian mam wiele pytań, wątpliwości, wariantów, przemyśleń i wniosków.
Jeszcze pięć lat temu stwierdzenie 'tarot to tylko narzędzie i o naszym bezpieczeństwie obcowania z nim decydujemy my sami' uznałbym zarówno za wyczerpujące jak i za prawdziwe. Dzisiaj wiem, że to uproszczenie. Równocześnie prawda i fałsz, za sprawą czego moje poczucie logiki pręży grzbiet i syczy ze złości. Dlaczego tak? Zacznę od porównań. Te stosowane przez nas zazwyczaj nawiązują do przedmiotów dnia codziennego, do noży czy łopat; podczas gdy o wiele adekwatniejsze byłoby porównać karty do przedmiotów ułatwiających wyznawcom różnorodnych religii odbywanie praktyk dewocyjnych; w naszych warunkach o wiele słuszniej jest zatem porównać karty do różańca, krucyfiksu czy religijnego obrazu. Jakkolwiek żadne z tych narzędzi nie jest obiektem kultu w istocie i w teologii, to jednak tam, gdzie teoria styka się z rzeczywistością wszystko przestaje być tak bardzo oczywiste jak mogłoby się wydawać. Przedmiot zostaje otoczony pewnym nimbem świętości, nadprzyrodzoności czy wręcz kultu. Czy taki szacunek, na wyrost, może stać się niebezpieczny dla osoby, która nim pała?
Tutaj wracamy do punktu wyjścia i naszego stwierdzenia 'tarot to tylko narzędzie i o naszym bezpieczeństwie obcowania z nim decydujemy my sami'. Czy będzie prawdziwe do określenia sytuacji? I tak i nie. Tak, albowiem to my decydujemy o tym jak chcemy traktować tak 'święty' przedmiot; nie, albowiem nasze podejście do przedmiotu determinuje także szereg czynników, na które nie mamy wpływu, w tym wychowanie, wykształcenie, cechy osobowości, ogólnie uwarunkowań wewnętrznych, które determinują nasz stosunek w sposób rozległy i kompleksowy. Dodajmy do tego także wpływ środowiska, pełen zestaw uwarunkowań zewnętrznych. Uzyskamy efekt opisany przez Zibiego, lub mocno zbliżony. Z ortodoksyjnego punktu widzenia wyznawcy dowolnej religii, z grupy znanych nam współcześnie, wykluczone jest stosowanie narzędzi nie pochodzących z nich samych a mogących służyć i służących dywinacji. Fakt posiadania takiego narzędzia, użytkowania go, doprowadzić musi, w którymś momencie do konfliktu wewnętrznego, także konfliktu sumienia. Czy taki konflikt będzie, może być, niebezpieczny? I znowu odpowiedź nie będzie jednoznaczna. Zależnie od wielu czynników zdarzenie takie może okazać się zarówno niebezpieczne, destabilizujące kompleksowo osobowość człowieka, jak i bezpieczne oraz pożądane.
Mój stosunek do tego zagadnienia, jak widzisz, idealnie oddaje postawa Tewjego 'mleczarza', wiesz, ta wyrażana słowami 'ale z drugiej strony'. Niewygodna jak diabli. Taka nieoczywista. Nie udzielająca ludziom odpowiedzi na wprost. Poszukująca