Odpoczynek od kart, koniec z wróżeniem?
#16

Dobry wieczór,

doświadczyłam parę dni temu sytuacji, na którą zupełnie się nie przygotowałam.
Moją talię kart Tarota postanowiłam unicestwić, bo po okresie zachwytu, później zdziwienia, później znowu wciąż pozytywnego odbioru nadszedł czas, gdy po prostu się ich przestraszyłam. Nie chciałam wgłębiać się na ten czas w Tarota, toteż odłożyłam je troskliwie zawinięte w materiał i odłożone do szkatułki.
minął już jakiś czas, tyle się w moim życiu ostatnio dzieje, że ja zupełnie o nich zapomniałam. I nagle bach! znalazłam je Uśmiech przytuliłam, oczyściłam i zastanowiłam się czy chcę ich użyć.
No cóż, przyznam, że przejrzałam każdą kartę wpatrując się znowu w szczegóły, czytając interpretację, po prostu odnowiło się coś we zmnie znowu.
Postawiłam sobie jedną kartę na każdy dzień tego tygodnia (rzecz działa się w sobotę 3 stycznia.
Ponieważ nie jestem wprawiona, więc zapisałam sobie karty na poszczególny dzień, by sprawdzić czy karty chcą ze mną znów rozmawiać. No i dziwna sprawa, bo wszystko naprawdę się sprawdza ale dzień później. Tzn. np. na poniedziałek wyszedł mi Wisielec, spodziewałam się normalnego, nudnego dnia a było całkiem odwrotnie, za to wtorek był nudny. Na wtorek wyszła mi Wieża a dzisiaj spalił mi się ekspres do kawy. Odbieram to dość wymownie, może po prostu ja nie potrafię czytać kart Smutny
Szkoda, bo jestem chyba gotowa ale karty ze mnie szydzą

Odłożyć je znowu?
Nie chcę się zniechęcać ale przy nich czuję się jak dziecko we mgle. A to dziwne bo mam silną intuicję, przeczucia, sny. Na początku mojej przygody z kartami świetnie się z nimi czułam, rozumiałam przesłanie. Stawiałam Mamie karty po swojemu i obie byłyśmy czasem zdumione.
I nagle coś się zmieniło. Nie wiem dlaczego i nie wiem co. Ta talia walnęła na mnie normalnie focha
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości