Kobiece archetypy
#18

Pozwólcie, że wkleję coś, co umożliwia mi odniesienie się do tego tematu, po prostu lepiej bym się w tym momencie nie wyraziła, ale zastrzegam, iż chodzi mi głównie o ten fragment, który tu przytaczam ...
Współczesność narzuca człowiekowi szybkie tempo życia. Nauki ścisłe rozwijają się coraz intensywniej i w znaczącym stopniu ubogacają różne przejawy ludzkiej egzystencji swoimi osiągnięciami technicznymi. Na rynku pojawiają się wciąż doskonalsze urządzenia, które i tak za chwile zostaną wyparte przez nowsze i lepsze. Być może w takiej atmosferze ciągłego rozwoju i zmian człowiek bezwiednie zaczyna tracić poczucie, że istnieje taka sfera jego egzystencji, która nie przeminie. Nic, bowiem lepszego i skuteczniejszego nie nadejdzie, bo nadejść nie może. W zakres tej sfery wpisuje się przede wszystkim ludzka natura i wartości z nią związane. Szczególnie w ostatnim czasie jeszcze do niedawna stałe punkty i nienaruszalne wartości ludzkiego życia poddawane są krytyce. Najczęściej dokonuje się to w atmosferze „naukowości”, a wszyscy biorący w tym udział są przekonani o swojej wrażliwości i trosce o dobro człowieka. Tak jest na przykład z rozumieniem kwestii ludzkiej płciowości oraz z pojmowaniem relacji męskości do kobiecości.
1. Nowe tendencje w podejściu do kwestii kobiecej.
Obserwujemy, że „w ostatnich latach pojawiły się nowe tendencje w podejściu do kwestii kobiecej”. Przyjrzyjmy się dwom z nich. Wydaje się bowiem, że w znacznej mierze odzwierciedlają one całą panoramę różnych ujęć i koncepcji.
a) Tendencja pierwsza, podkreśla się na przykład kwestię „podporządkowania kobiety” mężczyźnie. W takiej sytuacji jakby naturalnym się staje, że „kobieta, by być sobą, przybiera postawę przeciwnika mężczyzny”. Skutkiem tego jest rywalizacja „między mężczyznami i kobietami, w której uznanie tożsamości i roli jednej z płci uznawane jest za umniejszanie tożsamości i roli drugiej”. Niestety, rodzi to nie tylko owoce „zgubnego zamieszania w antropologii”, ale przez to również ma „bezpośredni i negatywny wpływ na strukturę rodziny”. To już nie są skutki tylko teoretyczne, ale cierpienie konkretnych ludzi: dorosłych i dzieci, a także całych rodzin. Pewną próbką owych „nowych tendencji w podejściu do kwestii kobiecej”, są poglądy Luce Irigaray (ur. 1932), francuskiej przedstawicielki feminizmu postmodernistycznego. Jej zdaniem istnieje aura tajemniczości spowijająca […] [kobietę] w kulturze dążącej do tego, by wszystko wyliczyć, obrachować i ponumerować w postaci jednostek, skatalogować poprzez zindywidualizowanie. Irigaray stwierdza, że kobieta nie jest […] jednak ani pojedyncza, ani podwójna. Nie sposób ściśle wyodrębnić czy określić jej, jako osoby, a tym bardziej jako dwóch. Opiera się wszelkim próbom ścisłego zdefiniowania. Pozbawiona jest również „własnego” imienia. Jej płeć zaś, niebędąca jedną, uchodzi za brak płci. Nieco dalej znowu podkreśla, że „kobieta nie ma […] jednej płci, posiada przynajmniej dwie, niemożliwe jednak do zdefiniowania. Ma ich zresztą więcej”. Autorka prezentuje bardzo „poetycki”, a przez to i niejednoznaczny tok myślenia. Można zauważyć, że podstawy tradycyjnej antropologii zostają tu mocno zachwiane. Za to L. Irigaray prezentuje bardzo szeroko, wspierając się podpowiedziami psychoanalizy, „fenomen kobiecości”. Niestety, zabrakło „przejścia od fenomenu do fundamentu”. Skutkiem tego pozostaje zagubienie. Brakuje stałych punktów odniesienia, dzięki którym można by budować integralną wizję człowieka, w której mężczyzna nie musi być wbrew kobiecie, a ona wbrew niemu. Wizja człowieka, w której mężczyzna i kobieta mogą się wzajemnie zrozumieć, a nawet dzięki sobie nawzajem zrozumieć samych siebie. Wizja, w której jasno widać relacje między takimi pojęciami, jak: ciało, płeć, człowiek czy osoba.
„«Ona» [kobieta] jest w sobie samej nieskończenie inna. Dlatego bez wątpienia zwie się ją nieobliczalną, nierozumną, obłąkaną, kapryśną… Nie wspominając już o jej języku, w którym «ona», biegnąc we wszelkich kierunkach, uruchamia wszelkie możliwe sensy, nie pozwalając «mu» uchwycić w nim jakiegokolwiek sensu spójnego. Mowa pełna sprzeczności, nieco nazbyt szalona dla logiki rozumu, niesłyszalna dla tych, którzy słuchają jej, posługując się gotowymi schematami, z góry ustalonym kodem”
b) Tendencja druga.
Istnieje też inna tendencja w tzw. „kwestii kobiecej”. Również ona wiąże się ze zjawiskiem feminizmu. W jej myśl, aby „uniknąć jakiejkolwiek dominacji jednej czy drugiej płci, próbuje się zacierać różnice między nimi, traktując je, jako zwykły efekt uwarunkowań historyczno-kulturowych”. Płeć pozbawiona jest sobie właściwej, wynikającej z natury człowieka, roli. Natomiast „główny akcent kładzie się […] na wymiar czysto kulturowy, zwany rodzajem, który uznaje się za nadrzędny”. Zdaniem B. V. Cole jednym z najbardziej znaczących dokonań ostatniego nurtu […] ruchu feministycznego było radykalne rozróżnienie i oddzielenie płci biologicznej od płci społeczno-kulturowej, które rozbiło godność kobiety i mężczyzny. Tłumacząc znaczenie terminu „gender”, przypomina, że pierwotne znaczenie tego terminu w języku angielskim odnosi się do gramatycznego rozróżnienia między rzeczownikami, zaimkami i przymiotnikami rodzaju męskiego i żeńskiego (gender, czyli «rodzaj»), jednak powszechne używanie w ciągu dwudziestu lat zmieniło jego znaczenie w kierunku jednostkowej tożsamości płciowej („płeć społeczno-kulturowa”). Jej zdaniem zwolennicy feminizmu słusznie stwierdzili, że nie wszystko, co składa się na ludzką płciowość, znajduje się w ciele i dla oznaczenia nieuchwytnego aspektu płciowości przyjęli termin „płciowość społeczno-kulturowa” (gender). Aby podkreślić zawiłość tej tendencji, dodajmy, że również „nie brakuje obrońców modelu równości głoszących, że na świecie występuje nieskończona ilość różnych typów ludzkich, z których każdy jest biseksualny, to znaczy dwupostaciowy (duplex), jako że posiada cechy męskie i żeńskie w różnych proporcjach”. Celem tej tendencji miało być między innymi „równouprawnienie kobiety przez uwolnienie jej od wszelkiego determinizmu biologicznego”. Bolesną konsekwencją zaś okazało się „kwestionowanie naturalnego modelu rodziny, zrównanie homoseksualizmu z heteroseksualizmem oraz nowy model seksualności polimorficznej”.
c) Konsekwencje obu tendencji
Antropologia oparta na założeniach wynikających z omówionych powyżej tendencji umacnia tezę, „według której wyzwolenie kobiety pociąga za sobą krytykę Pisma Świętego, które rzekomo zawiera paternalistyczną koncepcję Boga, opartą na kulturze zasadniczo maskulinistycznej”. W myśl tak uprawianej antropologii „fakt, że Syn Boży przyjął naturę ludzką płci męskiej, nie ma według tej tendencji żadnego znaczenia”. Tak przedstawiają się konsekwencje „ściśle teologiczne”, ale to nie wszystko. W przypadku obu tendencji podejścia do „kwestii kobiecej” widać bardzo wyraźnie, że skutkiem zagubienia właściwej relacji między kobiecością,a męskością jest zagubienie tego, co istotowo stanowi o człowieku, o jego dobru i przeznaczeniu. Przede wszystkim jednak uderza w godność rozumienia i przeżywania communio personarum między mężczyzną i kobietą, a więc w małżeństwo i rodzinę. Z tego wniosek, że odmienność płciowa ciała mężczyzny i kobiety nie jest […] tylko faktem biologicznym, ale ma sens znacznie głębszy. Dlatego tak istotne, i to nie tylko dla uprawiania teologii, jest właściwe uchwycenie relacji między kobietą a mężczyzną. Emmanuel Mounier nawiązując do koncepcji osoby, chętnie posługiwał się parami przeciwieństw, uzupełniających się antytez, takich jak: myśl i działanie, publiczny i prywatny, pojedynczy i zbiorowy, równość i różnica, wielość i jedność, wykroczenie poza siebie samego i tożsamość, mężczyzna i kobieta, pozostając w ten sposób na skrzyżowaniu antynomii, które wymagają nieustannego ruchu dialektycznego. Ma to ogromne znaczenie dla osoby ludzkiej i jej rozwoju. „W napięciu między biegunami życie etyczne osoby jawi się jako dar z siebie”. Zauważyć należy, że „napięcia tego nie da się wykluczyć z relacji mężczyzny i kobiety, co więcej, im bardziej są oni dojrzali i odpowiedzialni, tym bardziej napięcie okazuje się płodne”. Posługując się tą intuicją Mouniera przyjrzyjmy się teraz dokładniej „napięciu” między mężczyzną i kobietą, przyjmującą punkt wyjścia równość i różnicę między nimi.
2. Równość i komplementarność płci
Człowiek jest, zatem jakby „stworzony dla siebie”. Co to dokładniej oznacza? Konstytucja soborowa dopowiada, że człowiek „nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”. Mężczyzna stworzony jest dla kobiety, a kobieta dla mężczyzny, bo człowiek to mężczyzna i kobieta. „Ponieważ każdy jest albo mężczyzną, albo kobietą, nikt nie nosi w swoim ciele pełnej postaci człowieczeństwa”. Człowieczeństwo każdego z nich realizuje się poprzez zasadę ich różnorodności wypowiedzianej poprzez męskość i kobiecość.

ks. Sławomir Kunka
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II
Teologia ludzkiej płciowości a natura człowieka. <!-- m --><a class="postlink" href="http://old.upjp2.edu.pl/download/ps.31_10.pdf">http://old.upjp2.edu.pl/download/ps.31_10.pdf</a><!-- m --> jest to opublikowanie w pdf, więc można sobie więcej na ten temat poczytać, ale nie nie wydaje mi się, aby ktoś z tego naszego grona znalazł tam coś interesującego pod kątem tarota Uśmiech nie ta bajka... dla mnie
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości