19-11-2015, 17:54
Pozwól, że zacytuję twoje dwie wypowiedzi:
1.Widzisz, wychodzę z założenia, że każdy kto podejmuje próbę pogodzenia ze sobą rzymskiego katolicyzmu i wróżbiarstwa podpartego intencją pomagania światu popełnia błąd zasadniczy i o brzemiennych skutkach. Dlatego też nie traktuję poważnie osób stwierdzających w jednej wypowiedzi, iż są katolikami i zajmują się tarotem; lub sugerujących, że żadnej sprzeczności w faux pas własnych deklaracji nie dostrzegają; naturalna sprzeczność ortodoksyjnej wiary i heterodoksyjnego poznania jest dla mnie czymś tak oczywistym, że zastanawiam się nad powodami upartego trwania w sprzecznościach sporej jednak grupy ludzi. i drugi:
2.tyle, że ostry osąd formalny i wymóg dokonania wyboru nakłada na Ciebie wspólnota wyznaniowa do której przynależysz, która jasno stwierdza 'żadnego wróżbiarstwa'. To, że w tej dyskusji pełnię funkcję 'adwokata diabła', prezentując zdanie tej organizacji nie czyni ze mnie sędziego a jedynie referenta.
Wtrąciłam się w tę rozmowę, bo w wcześniejszym wpisie 1., z którego przytoczyłam twój wpis, odniosłam inne wrażenie, że jest to twoja opinia, zdanie i tylko do tego chciałam się odnieść. W drugim twoim kolejno wpisie wyjaśniasz mi, iż to już nie jest twoje założenie, ale jesteś tylko "adwokatem diabła", jednak nadal nie traktujesz ludzi poważnie, którzy chcą pogodzić obie te dwie ze sobą sporne kwestie. Mnie też wprawia to w ogromne zdumienie, że nie rozumiesz mojej potrzeby bycia związaną z moją religią. Na temat Kościoła Katolickiego nie zamierzałam wchodzić w dyskusje, a jak wiadomo z historii on sam wielokrotnie zmieniał swoje stanowisko, z upływającym czasem na lepsze, ba nawet klątwy zrzucał wcześniej nakładane, więc dialog uważam, że jest potrzeby, nie mniej jednak pozwolę sobie tylko na obserwację tematu. Pozdrawiam
1.Widzisz, wychodzę z założenia, że każdy kto podejmuje próbę pogodzenia ze sobą rzymskiego katolicyzmu i wróżbiarstwa podpartego intencją pomagania światu popełnia błąd zasadniczy i o brzemiennych skutkach. Dlatego też nie traktuję poważnie osób stwierdzających w jednej wypowiedzi, iż są katolikami i zajmują się tarotem; lub sugerujących, że żadnej sprzeczności w faux pas własnych deklaracji nie dostrzegają; naturalna sprzeczność ortodoksyjnej wiary i heterodoksyjnego poznania jest dla mnie czymś tak oczywistym, że zastanawiam się nad powodami upartego trwania w sprzecznościach sporej jednak grupy ludzi. i drugi:
2.tyle, że ostry osąd formalny i wymóg dokonania wyboru nakłada na Ciebie wspólnota wyznaniowa do której przynależysz, która jasno stwierdza 'żadnego wróżbiarstwa'. To, że w tej dyskusji pełnię funkcję 'adwokata diabła', prezentując zdanie tej organizacji nie czyni ze mnie sędziego a jedynie referenta.
Wtrąciłam się w tę rozmowę, bo w wcześniejszym wpisie 1., z którego przytoczyłam twój wpis, odniosłam inne wrażenie, że jest to twoja opinia, zdanie i tylko do tego chciałam się odnieść. W drugim twoim kolejno wpisie wyjaśniasz mi, iż to już nie jest twoje założenie, ale jesteś tylko "adwokatem diabła", jednak nadal nie traktujesz ludzi poważnie, którzy chcą pogodzić obie te dwie ze sobą sporne kwestie. Mnie też wprawia to w ogromne zdumienie, że nie rozumiesz mojej potrzeby bycia związaną z moją religią. Na temat Kościoła Katolickiego nie zamierzałam wchodzić w dyskusje, a jak wiadomo z historii on sam wielokrotnie zmieniał swoje stanowisko, z upływającym czasem na lepsze, ba nawet klątwy zrzucał wcześniej nakładane, więc dialog uważam, że jest potrzeby, nie mniej jednak pozwolę sobie tylko na obserwację tematu. Pozdrawiam