09-12-2015, 15:22
Właśnie o to mi chodzi, nie jestem wstanie w żadnym stopniu inaczej tego wytłumaczyć, tarot nie jest grzechem, tylko narzuconym zakazem, dlatego, że tak naprawdę nie zna się go. W pracy z tarotem nie łamię, żadnych przykazań, a jedynie słyszę przez osoby duchowne nawoływanie do zaprzestania praktykowania wróżb ponieważ są zabobonem. Nie twierdzę równocześnie, że jestem znawczynią, ekspertką tarota, myślę jednak, że jeśli my sami, czyli ludzie, którzy zajmują się tarotem, pozwalamy sobie, na narzucanie nam pewnych przestarzałych form odbioru tarota, nie dziwmy się więc, że jesteśmy często dziwacznie spostrzegani, nie poważnie lub też jesteśmy grzesznicy nawiedzeni przez jakieś demony. Porozmawiamy o tym ile jest prawdy w tym, że to jest zabobon, przesąd itd. Dla mnie osobiście samo to słowo Mantyzm, będzie odzwierciedleniem osoby, która ma jakieś zaburzenia myślowe, zachowuje się irracjonalnie, za przykład takiego obrazu, może tu posłużyć kreowany wizerunek w filmach nawiedzonych wróżek, medium, a w szczególności z gatunku komedii, nie jestem taką osobą, a obcowanie z tarotem nie wymusza na mnie takiego zachowania. Nie jest to, jedno i to samo stwierdzenie mantym lub inaczej wróżbiarstwo, jak kto woli, pierwsze nazewnictwo raczej mówi o charakterystyce osoby zajmującej się wróżeniem, a już samo wróżenie wcześniej mówiłam czym jest z definicji, takie mam na ten temat zdanie. Chciałabym o sobie mówić, że jestem tarocistką, a za tym powinien stać szacunek taki sam, jakim się darzy lekarzy, doradców biznesowych, psychologów, terapeutów, rehabilitantów. Na swój własny szacunek do mojej osoby, sama sobie zapracuję. Głównie dlatego tak bardzo drążyłam ten temat.