31-10-2011, 20:20
Mimozami jesień się zaczyna – pisał Tuwim, a śpiewał Niemen
Czym właściwie są te polskie mimozy?
Zobaczycie je w wiejskich ogródkach, ale też na dzikich polach, w rowach wzdłuż dróg.
Rosną wszędzie i rozmnażają się rozłogami tak mocno, że trudno je wyplenić.
To nawłoć, daleka krewna astra, zwana też mimozą kanadyjską.
Przywędrowała do nas z Ameryki Północnej.
Uwielbiają ją pszczoły, bo jest bardzo miododajna, ale dla zwierząt szkodliwa.
Człowiek ma z niej wiele pożytku – i to nie tylko z powodu malowniczych bukietów.
Z naparu jej korzenia Indianie kanadyjscy robili lewatywy, herbatki na przeziębienia i dla pobudzenia pragnień męskich.
Napar z nawłoci pomaga przy zapaleniach pęcherza moczowego, zakażeniach dróg moczowych bakteriami odpornymi na antybiotyki, w niektórych schorzeniach nerek, kamicy nerkowej i pęcherzowej, skazie moczanowej oraz pomocniczo w artretyzmie i gośćcu.
Używa się go też przy nieżytach przewodu pokarmowego, nadmiernej fermentacji jelitowej, drobnych krwawieniach w przewodzie i biegunkach, zwłaszcza u dzieci.
Zewnętrznie stosuje się nawłoć do okładów na trudno gojące się rany, wykwity skórne, owrzodzenia, a także do płukania w zapaleniach i zakażeniach jamy ustnej oraz gardła.
Ziele stanowiące górne części ukwieconych pędów wraz z liśćmi i kwiatami należy suszyć szybko w temperaturze nie wyższej niż 40°C.
źródło
https://www.youtube.com/watch?v=4P8bwoCyRzc