Zajazd pod Różą


Zawarła dłonie żałobnie...


 
         Zawarła dłonie żałobnie pod szalem...
       - Czemuś blada, choć oczy bez łez?
       - Bo mu duszę goryczą i żalem
       Napoiłam po brzeg i po kres.

       Zataczając się, wyszedł ode mnie -
       Gorzkim skurczem ból usta mu zwiódł.
       Zbiegłam za nim schodami przez ciemnię,
       Biegłam za nim bez tchu aż do wrót.

       Zawołałam: "To żart! Tyś mi drogi!
       Wróć!... Nie wrócisz - więc nie chcę już żyć..."
       I ten uśmiech męczeński i wrogi.
       I te słowa: "Zaziębisz się, idź".

       Anna Achmatowa
       przekład Maria Helena Szpyrkówna
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości