Tarot w starciu ze światopoglądem naukowym
#10

Nie dysponuję sporą ilością czasu w tym momencie, ale z racji tego, że relacje religia-magia-dywinacja-nauka bardzo mnie interesują podzielę się szybko kilkoma spostrzeżeniami.

Przede wszystkim, uważam, że troszeczkę szukasz dziury w całym. Tarociści, w odróżnieniu od n.p. astrologów nie roszczą sobie pretensji do uprawiania 'nauki'. Przynajmniej z takowymi nie spotkałem się ani w publikacjach ani osobiście.

Po drugie, zadajesz kilka pytań:

Cytat:Czy Tarot ma w ogóle coś wspólnego z dzisiejszą nauką

'Dzisiejsza nauka' musi spełniać kilka założeń. Niektórymi z nich jest powtarzalność, przewidywalność, interpretacja wstecz i kompatibilność z innymi dziedzinami nauki (wiem,nie stosuję tu 'fachowej' terminologii). Gdyby interpretacja kart tarota (bo rozumiem, że o to Ci chodzi) miała coś z nauką wspólnego, bez względu na to ile razy ciągnie się karty, kto je ciągnie i kto je interpretuje interpretacja powinna być taka sama. Zauważ, że nie wspominam tu o tym, że układ kart powinien być taki sam przy każdym ciągnięciu, nie chcę już ciągnąć tego do ekstremum, do którego powinienem. Mało tego, nie tylko interpretacja powinna być taka sama, ale przyszły bieg wydarzeń zgadzać się z interpretacją (za każdym razem, nie 'zbliżać się do 90%'). Kolejny punkt jest jeszcze trudniejszy - o ile n.p. w astrologii mamy układ odniesienia do jakiś zewnętrznych czynników i możemy interpretować wydarzenia wstecz (n.p. ktoś miał wypadek samochodowy, gdyż miał niekorzystny tranzyt Marsa z Merkurym w momencie wypadku), co jest jednym z głównych punktów oparcia astrologów twierdzących, że astrologia jest dziedziną nauki, w tarocie jest to niemożliwe. Nie możesz powiedzieć klientowi, że miał wypadek, gdyż w układzie wyszedł mu odwrócony Rydwan, w przypadku, gdy 'stawianie' tarota ma miejsce już po wypadku. Co do ostatniego punktu - każda dziedzina naukowa powinna czerpać (opierać się i wynikać z) z dotychczasowego dorobku naukowego i z drugiej strony, odkrycia dokonane w tej dziedzinie powinny być przydatne z punktu widzenia innych dziedzin naukowych.
Mój osobisty wniosek - 100% zaliczenie każdego z tych punktów jest niemożliwe. Ale - podobnie jak Artur, czy Tarofides wcale nie uważam, że musi być. Z mojego punktu widzenia nie ma sensu (poza gimnastyką umysłową, co w samo w sobie sens oczywiście ma) zastanawiać się, czy tarot z nauką ma coś wspólnego.

Twoje drugie pytanie:
Cytat:Co by musiało się zmienić, aby świat nauki zaczął dostrzegać w Tarocie autentyczność?
jest o wiele ciekawsze. A jest ciekawsze dlatego, że nie pytasz o naukowość tylko o autentyczność. Pojęcie to można bardzo szeroko interpretować, i osobiście uważam, że pod pewnymi względami 'świat nauki' autentyczność w tarocie dostrzega, a przynajmniej niektórzy jego przedstawiciele. Mówię tu konkretnie o takich dziedzinach jak antropologia czy etnologia, które być może niejednogłośnie i nieśmiało, ale uznaje systemy dywinacyjne jako metody pozyskiwania wiedzy. Z głowy potrafię wymienić n.p. Barbarę Tedlock.

I szybko na zakończenie (bo nie byłbym sobą, gdybym o tym nie wspomniał Oczko ): tak, trójkąt sferyczny też jest trójkątem, ale twierdzenie o sumie kątów = 180 dotyczy konkretnie trójkątów na płaszczyźnie w geometrii euklidesowej. W tym tkwi piękno matematyki: jest ona diablo precyzyjna :angry-devil: Tak więc, o ile zamiar tego porównania jest dobry i chwalebny (t.j. wszystko zależy od perspektywy), z matematycznego punktu widzenia nie ma ono żadnego sensu.

Pozdrawiam
Aur Ganuz
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości