Przesądy, zabobony

Onoleczko, prawdziwa skarbnica przesądów ciążowych. Uśmiech
Tak sobie myślę, że najbezpieczniej było wg tych przesądów, żeby kobieta - jak to się pięknie nazywało - "przy nadziei", w ogóle nigdzie nie chodziła, z nikim się nie spotykała, na nikogo się nie patrzyła, z nikim nie rozmawiała, przez 9 miesięcy w zasadzie nie kiwnęła palcem. I wtedy JEST SZANSA, że urodzi zdrowe dziecko. Uśmiech
Takie przesądy w zasadzie brały się z tego, że to nowo poczęte życie było dawniej bardzo kruche - wiele ciąż było nie donoszonych, wiele niemowląt umierało z błahych (jak nam się dzisiaj wydaje) powodów, wiele dzieci nie przeżywało nawet 10 lat. Na ciężarną kobietę należało więc dmuchać i chuchać, a w zasadzie to ona sama powinna się strzec wszelkich niebezpieczeństw... Pamiętajmy, że wiele tych przesądów pochodzi z czasów gdy średnia długość życia wynosiła ok. 40 lat... do czego wydatnie przyczyniała się wysoka śmiertelność noworodków, kobiet rodzących i małych dzieci. Przeżywali tylko najsilniejsi. Na porządku dziennym było że jeżeli chłopiec miał na imię np. Krzysztof, to po jego śmierci w wieku kilku lat następnemu urodzonemu chłopcu również nadawano imię Krzysztof. Rodzice nie przywiązywali się do dzieci, bo wiadomo było, że dziecko mogło nie dożyć wieku nastoletniego. Choroby wieku dziecięcego dziś uważane za lekkie, wtedy zbierały śmiertelne żniwo. Nic więc dziwnego że zwracano uwagę na każdy najmniejszy czynnik - w tym również i przesąd - który teoretycznie mógł zapewnić dziecku zdrowie i długie życie. Tak
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości