Religia a karty. Czy tarot to grzech?

Nie Arturze, nie pozostaje człowiek sam sobie, dlaczego, bo ja bynajmniej mam w sobie w sercu mój dekalog, który mi wpojono, staram się żyć wg. niego, dzięki temu ograniczam siebie i nie szukam innej drogi, jak tylko dobro, wiarę w dobro drugiego człowieka również, nie mam pożądania władzy nad ludźmi. Żyjąc wg. przykazań powinnam i co z resztą robię, szukać dobra w drugim człowieku i do tego dążyć, staram się, tak jak Pan nam powiedział kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Siebie nie będziesz szanował, to i nikogo nie będziesz również szanować, oczekujesz miłości to ją najpierw sam okaż. Jeśli się o tym zapomni to wówczas jest łatwo przekroczyć cienką granicę i ciągle szukać czegoś nieuchwytnego i szukać pomocy tam gdzie się jej nie otrzymało, a powinno, z biegiem czasu, stopniowo utwierdzać się w przekonaniu, że istnieje tylko zło na tym świecie, z takiej drogi ciężko jest wyjść i mówimy tu wówczas, wchodząc w to głębiej o tzw. opętaniu. Nigdy nie wywyższam kart ponad mojego Boga, szanuję wszystko co się z nim wiąże, nikomu nie niszczę wiary w jego Boga, nie nawracam niewiernych, nie mogę mówić np. że w drodze Św. Krzysztof cię uchroni, zdaj się na jego opatrzność, komuś kto w tego Boga nie wierzy lub wyznaje inną wiarę, dlatego używam słów energia, siła, moc itd. rozumiesz mnie o co mi chodzi? Ja się odnajduję w kartach tarota również w tym sensie, że chcę właśnie pomóc komuś odnaleźć tę jego własną drogę jaką utracił, wzmacniać jego zalety, umiejętności, uświadomić mu na czym powinien skupić uwagę, daję zawsze obraz tego jakie będą skutki podjęcia danej decyzji, pierwszej i drugiej, taka jest moja prosta filozofia nie szukam drugiego dna tam gdzie go nie ma lub po prostu teraz nie czuję takiej potrzeby, a w życiu już wiele przeszłam i wiele widziałam, wręcz boję się zabierać za jakieś "ciemne" praktyki, staram się unikać zła, nie siejąc za razem paniki, w skrajnych wypadkach kieruję do specjalisty, jestem tylko człowiekiem, nie posiadam większych mocy, talentu, ponad to co sam Bóg mi dał z czego mam korzystać, dla dobra nie tylko mojego ale i innych ludzi... miło jest posłuchać jak ktoś ładnie śpiewa, już gorzej jeśli ktoś wyjawia ci twoje własne ukryte gdzieś tam głęboko lęki, niepokoje, podświadome działanie... Na tle tego wszystkiego jaki ja grzech popełniam? żadnych przykazań staram się nie łamać, ale jak wcześniej wspomniano tu już, każdy z nas popełnia grzech w życiu codziennym, a i sam Kościół chce być postępowy, nie nakazuje nam życia w czystej postaci ortodoksji, nie wolno ci być myślicielem i studiować Biblię oraz interpretować jej wg. własnego uznania, od tego są duchowni...
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości