Kiedy karty mówią na opak
#35

rudalila napisał(a):ŚMIERĆ to śmierć i koniec...nie ma co kombinować...wcześniej czy póżniej uczucie umrze...
E tam, Rudalila, z każdą kartą można wiele kombinować.... - nawet nie tak dawno jedna z dziewczyn tu na forum zamieściła swój rozkład na związek, który ma się - wg jej słów - bardzo dobrze, a jednak wyszła tam po jednej ze stron karta Śmierci. To oczywiście tylko jeden z przykładów. Nie chciałabym nakręcać kolejnej dyskusji, ale przecież Śmierć w kartach na relacje nie zawsze jest przesłaniem: to już śmierć... koniec... nie ma co kombinować Oczko Tak, owszem: zwykle, zazwyczaj, w swoim najbardziej dosłownym sensie.... - tak bym to ujęła.

Ma_ewo, ja napiszę, jak po swojemu widzę tę kwestię. Zacznę chyba od tego, że wszelkie teoretyczne rozważania na temat Tarota i wróżb z kart siłą rzeczy ocierają się o temat - skąd przychodzi odpowiedź z kart. Czy to siła naszej podświadomości i w niej zawarte wszystkie odpowiedzi, a karty to tylko mówienie obrazami? Czy to wchodzenie w czyjąś energetykę - osoby, o którą pytamy...? Czy to sięganie do pewnego "zasobu", w którym zawiera się wiedza o tym co było/jest/będzie. Chyba każdy, kto na poważnie zajął się Tarotem, na własny użytek ma swoją indywidualną koncepcję, jakieś własne przeczucie, skąd idzie do niego odpowiedź.
Konsekwencją tego podejścia jest więc stwierdzenie, że z każdego poziomu mogą iść zakłócenia.

Co do koncepcji odpowiedniego kontaktu z kartami, ja widzę to w ten sposób: kiedyś przecież tylko osoba pytająca (nie tarocista) wyciągała dla siebie karty, nie znając ani ich wymowy, ani rozkładu, w jaki miały się ułożyć. Podobnie robiłam rozkłady, w których ja tasowałam, ktoś wyciągał; lub do mojego zrobionego rozkładu ktoś dociągał z talii dalsze karty - myślę, że gdyby to samo łapanie kontaktu z kartami było kluczem, najlepiej gdyby robiła to osoba najbardziej zaangażowana i rozumiejąca swoją pracę z kartami, czyli tylko tarocista.

Z mojego punktu widzenia ważna jest koncentracja na pytaniu - to tyle, ile świadomie można zrobić, aby rozkład był trafny. Cokolwiek temu ma sprzyjać, niech sobie będzie (sfera rytualna).

A przyczyn rozkładów, kiedy dziwne karty pchają się na stół, może być naprawdę wiele: podświadomość tarocisty (niechęć, strach, presja, blokady przed pytaniem o pewne rzeczy, blokady na pracę z kartami Tarota), podświadomość osoby, dla której kładziemy karty, podświadomość osoby, na którą stawiamy karty, ogólna energetyka miejsca, w którym rozkładamy karty, jakieś obciążenia na samej talii (jakieś poświęcone, tych bym się najbardziej wystrzegała), natura pytań (są sfery, w których energetyka jest tak "poplątana", że lepiej nawet o to nie pytać i tam nie wnikać) itd...
Nieraz po prostu się widzi, że nawet na różne pytania pchają się pod ręce same "określone karty", które nabierają swoistego, szczególnego znaczenia - obiektywnie widać, że jest jakiś problem, ale nie ma na to uniwersalnego wyjaśnienia dla każdego.

To takie wnioski z mojego doświadczenia... Shifty
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości