2 miecze i 8 mieczy
#24

Basiu, ja nikomu nie chcę nic narzucać. Uśmiech Ani ludziom na kartach, ani ludziom którzy czytają moje wypowiedzi - opisuję te karty tak jak ja do nich podchodzę, tak jak ja je widzę, jakie ja mam względem nich odczucia i przemyślenia, piszę o tym co mnie te karty pokazują w moich rozkładach. To jest moja opinia. 
Zresztą sama piszesz bardzo kategorycznie, nie dopuszczając innej opcji - na przykład tu:
"Miecze ZAWSZE będą odcinać."

Co do Twoich wątpliwości...
"Te dwie twoje wypowiedzi w tym temacie, odnoszę wrażenie, że po pewnym czasie ewoluowały i obecnie są dla mnie nie zrozumiałe.(...) Najpierw uważasz, cytuję i podkreślę w twojej wypowiedzi, że : "w 8 Mieczy jest wyjście i nie koniecznie trzeba dokonywać jakiegoś wyboru wystarczy zrzucić opaskę" oraz po jakimś czasie w następnej wypowiedzi twierdzisz, że ...cytuję: "W 8 mieczy mamy potencjalną możliwość ruchu - ale jesteśmy blokowani" Moja odczuwalna różnica w tych wypowiedziach jest taka, że w pierwszym przypadku uważasz, że w 8 Mieczy jest zawarte działanie, jest ono oczywiste i wynikające z proponowanego przez los wyjścia z danej sytuacji, a już w drugiej wypowiedzi twierdzisz, że nie wszystko jest takie oczywiste."

Z żadnej z tych wypowiedzi się nie wycofuję, i nie widzę dlaczego by się one miały wzajemnie wykluczać. Bezradny

2 mieczy to dla mnie wybór przed jakim ktoś stoi, jakieś możliwości nad którymi ktoś się zastanawia. Ta osoba zazwyczaj wie co mogłaby zrobić, jednak nie wie czy to się okaże dla niej dobre - zresztą my też tego na 100% nie wiemy.

Natomiast 8 mieczy to w istocie wybór dalszego kierunku, poszukiwanie wyjścia z impasu. Ta karta mówi mi że ktoś chce coś zmienić, ale nie potrafi, nie wie jak (ewentualnie udaje sam przed sobą że nie wie, bo musiałby zrobić coś na co nie ma ochoty). I dlatego owszem, jest wyjście z tego impasu - sęk w tym, że my sami najczęściej (w tej karcie) tej możliwości nie dostrzegamy. Dla mnie to typowa karta, która pokazuje sytuację, gdzie potrzebujemy pomocy ze strony drugiego człowieka, kogoś kto spojrzy na sprawę z boku i podpowie co robimy źle, albo wręcz zdejmie nam tę opaskę...  bo rozwiązanie jest pod naszym nosem, ale blokowani przez różnego rodzaju własne ograniczenia istniejące tylko w naszej głowie, my tej opaski z oczu zazwyczaj nie zdejmujemy sami (choć są pewnie wyjątki)... Czyli tak jak napisałam - teoretycznie mamy możliwość ruchu, ale jesteśmy blokowani. 
Wcześniej z kolei pisałam, że niekoniecznie pójście dalej (znalezienie wyjścia) wiąże się z koniecznością dokonania wyboru pomiędzy czymś a czymś... Tak, bo bardzo często wcale nie chodzi o wybór jako taki, lecz o zmianę naszego podejścia do sytuacji. Właśnie ta zmiana nastawienia jest wyjściem... ale jest to trudne bo najtrudniej jest przecież poddać krytyce bądź analizie swoje własne zachowanie... często nie wiemy że robimy coś źle... stąd wyjście z sytuacji jest dla nas tak nieuchwytne, choć dla kogoś kto popatrzy z boku - często proste i oczywiste.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości