Wiersze o Aniołach
#36

Odległości
Cóż więcej mogę Ci dać niż te Słowa, w które nikt nie chce uwierzyć?
Cóż więcej niż te wersy zapisane w chwilach ciszy i upojenia ciemną
jak kruk nocą?

A jeśli powiem Ci, że lubię zapach deszczu i dotyk jego kropel na
twarzy i że lubię, gdy wiatr głaszcze moje policzki, to byłabyś
gotowa uwierzyć?

W naszym Bursztynowym Domu będzie czekała na Ciebie moja
nieobecność. Wypalone drwa w kominku. Zimna woda
w czajniku i pusty kubek do kawy. Niepotrzebna nikomu gazeta
z ogłoszeniami o pracę. Wypisany długopis, który obracałem
w palcach. Przeciwsłoneczne okulary chroniące mój wzrok.
I koszula, którą przytulisz do twarzy, by chłonąć mój zapach.

Usiądziesz przy stole i spojrzysz w okno, za którym będzie zapadać
zmierzch i milknąć zgiełk nigdy nie śpiącego miasta.
Przypomnisz sobie moje słowa, oplatające Twoje myśli, które były
Ci najdroższymi ze wszystkich słów; budzące Cię każdego poranka
i kojące przed zaśnięciem.

Przypomnisz sobie moje spojrzenie; to samo, w którym się
przeglądałaś i w którym byłaś głębiej niż ktokolwiek, kiedykolwiek
i gdziekolwiek.

Możesz mieszkać na innym kontynencie a jednocześnie być blisko.
Bliżej niż gdybyś była w pokoju obok. Możesz wyjechać trzy tysiące
kilometrów dalej i być blisko.
Tak blisko, byś nie musiała mi się więcej śnić.

Mieliśmy rozmawiać, pamiętasz?

Ten dom, który budujemy ze Słów, składa się z przedsionka Milczenia,
długiego korytarza Emocji i salonu Myśli. Powinniśmy zadaszyć go
Wspomnieniami. Pomalować ściany w pokojach kolorami
Czekania i Nadziei. A w kuchni ustawić wyciosany do Rozmowy stół.

Jesteś poza ścianą Ciszy.

Nieuchwytna jak drozd umykający przed obiektywem aparatu
fotograficznego. I już, przemykasz gdzieś w jego zasięgu, siadasz,
na chwilę, by w sekundę później, spłoszona, umknąć przed zoomem
fokusa.

Są chwile, gdy słyszę Twój głos, ale nie wiem, skąd do mnie dochodzi.

Drży jak listki drzewa, w którego konarach skrył się niedostępny dla
oczu ptak. Jest drżącym głosem Ordonki z lat trzydziestych,
rozlegającym się z gramofonowej płyty. Przywołuje miniony czas.
Przyspiesza rytm serca i otwiera zastawki dźwięków.

Zatańczysz?

Niech ten taniec uniesie Cię stąd. Nie zatrzymuj się; w tych lustrach
pojawisz się ledwie, muśnie Cię kryształ, nie powstrzyma czas
a świateł żyrandoli ogarnie brylantowy blask...

A gdy już taniec Cię znuży i muzyka kołując odpłynie w senną dal
- staniesz przed lustrem. Podniesiesz oczy i spojrzysz we własne odbicie.
I gdzieś tam, na dnie źrenicy, odbije się Twoja postać. Ujrzysz człowieka,
który zamieszkał w najdalszych zakamarkach mojej duszy.

I wtedy ktoś cicho zapuka do drzwi. Podejdziesz i otworzysz je.

Tym kimś będę ja.
/autor mi nieznany/
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=rpKZRDbkcqc&feature=related">http://www.youtube.com/watch?v=rpKZRDbk ... re=related</a><!-- m -->
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości