Śmierć kliniczna
#14

Nigdy nie przeżyłam sśmierci klinicznej czy czegoś w tym rodzaju, ale zawsze czuję się jak bym była tu na chwilę, czekala na autobus do nieznanego, jakbym była w drodze do czegoś wielkiego. Z biegiem lat i wieku coraz bardziej to wyczuwam, wierzę w Boga, nie w kościół i jego prawa, spowiadam się Bogu, a nie innym ludziom (czyt. ksiądz), staram się żyć zgodnie ze swoim sumieniem, nie krzywdząc innych.
Nie czuję się ta na ziemi jak u siebie, czuję się wewnętrznie jak wędrowiec, jak bym stała na peronie w metrze Uśmiech
A poza tym psychicznie u mnie wszystko w normie Rotfl
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości