Który rok wydaje się Wam najcięższy, a który najprzyjemniejszy?
#25

Zgadzam sie z Toba, Katarinko, ze pewna doza strachu dziala na nas motywujaco, ale nie jestem za panikowaniem na zapas, a i strach potrafi paralizowac.

Wyobrazacie sobie faceta, ktory spotyka fajna kobitke, ale mowi jej "wiesz..jakby to byl 1. RN, to tak, ale wiesz, jestem w 9-tym, wiec to i tak nie ma szansy na przetrwanie.." Beczy

Moze to jest tak, Madrugado, ze w 4-tym to, co nie pasuje do kwadracika i moze mu zagrazac, rozwalic, to musi pozostac na zewnatrz...tak sobie gdybamUśmiech Kiedys mialam lepsze zdanie o 4-ce, ale inni wcale nie maja az tak dobrego zdania o tym czasie, ale to pewno tez zalezy od wibracji wlasnej, jak wczesniej wspomnialas, Madrugado. Na podliczby tez zwracam uwage - znam pare osob z wbracja 13/4 i tu faktycznie brak zabobonnosci moze juz tylko pomocOczko

Z moich obserwacji najbardziej nielubiany jest 7-my i kiedys slyszalam, ze problem z 7-ka jest taki, ze ludziom sie zdaje, ze moga ten czas jakos "spedzic", jesli beda mieli jakies zajecie, ale to niespecjalnie ponoc pomaga - to chyba trzeba przezyc swiadomie, bo zagluszanie tego "bolu egzystencjalnego" daje odwrotny skutek, od zamierzonego..ale moze to, jak ten rok odczuwamy, zalezy od tego, jak bardzo jestesmy uduchowieni? Jakby nie patrzec po nim nadchodzi 8-y, ale w tym ponoc zbieramy to, co zasialismy, wiec zamiast oczekiwanego wzmocnienia, moga nadejsc klopoty..

Nie wiem, w jakim jestescie wieku, ale zgadzam sie, ze wiek dziala tu na nasza korzysc..a i jest taki poglad, Katarinko i Anastazjo, ze Numerologiczna 9-ka ma szanse na "spelnienie", jesli nie po 27-ym, to po 36-tym, lub po 45 roku zycia, a wiec moze dlatego ja wchodzac w swoja podliczbe odczuwam takie duze zmiany na plus.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości