Śmierć kliniczna
#1

Autor: Aleksandra Nowakowska

Śmierć kliniczna – doświadczenie, które zmienia życie
Serce zatrzymuje się na dwie minuty, a zmienia się całe życie. Jakie następstwa wywołuje doświadczenie śmierci klinicznej? I czego można nauczyć się od tych, którzy otarli się o niebyt?

Ludzie opowiadają, że po doświadczeniu śmierci klinicznej mają zupełnie inną hierarchię wartości, wiedzą, co się dla nich w życiu naprawdę liczy. Co? Samo życie. Ma ono dla nich większą wartość i sens. Marka samochodu, metraż mieszkania, wysokie stanowisko – tracą na znaczeniu. Osoby po takim przeżyciu uświadamiają sobie, że wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani. Dotknięcie tej jedności nazywają zaznaniem zjednoczenia, prawem kosmosu. Zyskują wiedzę, że każde działanie człowieka ma wpływ na niego samego oraz na otoczenie. Doświadczenie innego wymiaru, w którym nie istnieje czas ani przestrzeń, gdzie poznaje się przeszłość i przyszłość, gdzie człowiek czuje się spełniony i zjednoczony z całym światem oraz doznaje bezwarunkowej miłości – zmienia życie nie do poznania.
Siedem zmian pozytywnych

„Czuję teraz głęboki związek z przyrodą. Ogród jest ważną częścią mojej egzystencji. Stałem się bardziej wrażliwy uczuciowo. Mam głębokie poczucie sprawiedliwości. Jestem bardziej cierpliwy i spokojniejszy. Potrafię relatywizować, porzuciłem agresję. Czuję w sobie nakaz, żeby nigdy nie kłamać. Mam kłopoty z ograniczeniem czasowym, z tym, że trzeba coś zrobić w określonym czasie. Nie interesowałem się wcześniej życiem duchowym. Teraz odkryłem w sobie zdolność do przewidywania przyszłości. Bezbłędnie przeczuwam wydarzenia i nauczyłem się to wykorzystywać. Stało się to normalną częścią mojego życia. Często posługuję się przeczuciem, uczuciem. Robię błędy, jeśli zaczynam za dużo myśleć. Intensywnie cieszę się życiem…” – mówi mężczyzna osiem lat po swojej śmierci klinicznej w rozmowie z Pimem van Lommelem, holenderskim kardiologiem i naukowcem, autorem książki „Wieczna świadomość”. Na podstawie swoich badań uczony wyróżnia siedem głównych zmian, które zachodzą w ludziach po doświadczeniu śmierci klinicznej:

1. Zmiana w postrzeganiu siebie

Człowiek zaczyna zauważać aspekty wybiegające ponad osobiste ego. Łączy się to ze wzrostem poczucia własnej wartości. W ten sposób staje się mniej zależny od akceptacji innych. Człowiek lepiej znosi stres, jest bardziej otwarty na świat i podejmuje większe ryzyko. Inaczej myśli, bardziej obiektywnie formułuje swoje poglądy, często relatywizuje. Wzrasta jego ciekawość, potrzeba wiedzy. Zaczyna zajmować się tematyką psychologiczną, filozoficzną i naukami przyrodniczymi (zwłaszcza fizyką kwantową).

2. Współczucie dla innych

Potrafi głęboko wczuć się w sytuację bliźniego. Jest bardziej skłonny, żeby wybaczyć, bardziej tolerancyjny. Spędza więcej czasu z bliskimi, potrafi dzielić się z nimi swoimi uczuciami. Jest empatyczny i opiekuńczy. Czuje przymus mówienia prawdy. Zanika agresja, pojawia się potrzeba pomagania. Często wiąże się to ze zmianą pracy.

3. Szacunek dla życia

Zyskuje przekonanie, że ma misję do spełnienia. Zwraca uwagę na teraźniejszość, potrafi cieszyć się chwilą i przestaje przejmować się normami społecznymi. Nie patrzy na czas ani schematy, ma większe zaufanie do siebie, jeśli chodzi o rozwiązywanie problemów. Częściej się śmieje, a jednocześnie staje się bardziej poważny. Żyje zgodnie z rytmem natury i pór roku. Łaknie świeżego powietrza. Rozkoszuje się muzyką poważną. Ma dystans do pieniędzy i dóbr materialnych, status społeczny i wszelka rywalizacja przestają dla niego istnieć.

Serce zatrzymuje się na dwie minuty, a zmienia się całe życie. Jakie następstwa wywołuje doświadczenie śmierci klinicznej? I czego można nauczyć się od tych, którzy otarli się o niebyt?

4. Zanik strachu przed śmiercią

Doświadczenie, że wcale nie czujesz się inaczej, kiedy czasowo opuszczasz swoje chore lub nieżywe ciało, wpływa na przekonanie, że śmierć jest zupełnie czymś innym, niż się dotychczas wydawało. W większości wypadków prawie znika przed nią strach.

5. Zwiększenie uczuć religijnych

Osoby po śmierci klinicznej twierdzą, że nawiązują osobisty kontakt z Bogiem. Jednocześnie widać u nich zmniejszone zainteresowanie regułami religijnymi, chodzeniem do kościoła, zinstytucjonalizowaną wiarą. Po śmierci klinicznej często pojawia się uczucie, że stare „ja” umarło. Życie zaczyna nowa osoba, to trochę tak jakby się zmartwychwstało. Wzrasta zainteresowanie rozwojem duchowym, medytacją, modlitwą. Człowiek czuje się częścią pełnego sensu uniwersum.

6. Zmiany cielesne

Zdarza się nadwrażliwość na ostre światło, szczególnie słoneczne. Wyostrzają się zmysły – słuch, smak, dotyk, węch, człowiek robi się wrażliwszy na wszelkie bodźce, które często stają się trudne do zniesienia. Dlatego ludzie po doświadczeniu śmierci klinicznej szukają ciszy i spokoju. Przestają tolerować alkohol i leki medycyny konwencjonalnej. Poza tym przyśpiesza ich przemiana materii, wyglądają młodziej i mają więcej sił witalnych. Zdarza się, że pod wpływem silnych emocji ich ciała wysyłają sygnały elektromagnetyczne, które potrafią zakłócić pracę urządzeń elektrycznych – gasną lampy, zacina się kasa w supermarkecie, samochód nie chce zapalić. Często osoby te odkrywają w sobie zdolności samouzdrawiające i potrafią leczyć innych.

7. Podwyższona zdolność intuicyjna

Około 80 proc. ludzi po śmierci klinicznej otrzymuje informacje z innego wymiaru, bez żadnej zachęty z ich strony. Wszyscy przyznają, że zyskali lepszy kontakt z własną intuicją. Niektórzy widzą aurę i wyczuwają pola energii. Swoje nowe zdolności wykorzystują, pomagając innym.
I jedna negatywna

Po doświadczeniu śmierci klinicznej pojawiają się również problemy psychiczne związane z niemożnością podzielenia się tym, co się czuje. Przejawia się to uczuciem izolacji i osamotnienia oraz lękiem przed niezrozumieniem. Niektórzy mają trudność z ujęciem w słowa swojego przeżycia i utrzymaniem dawnej roli w rodzinie i otoczeniu. Najbardziej trudno im jednak zaakceptować ograniczenia w stosunkach międzyludzkich w porównaniu z bezwarunkową miłością, której doznali w trakcie wycieczki „na tamtą stronę”.

<!-- m --><a class="postlink" href="http://zwierciadlo.pl/2014/psychologia/smierc-kliniczna-doswiadczenie-ktore-zmienia-zycie">http://zwierciadlo.pl/2014/psychologia/ ... enia-zycie</a><!-- m -->
Odpowiedz
#2

Hmmm.. duzo sie zgadza...
Odpowiedz
#3

Dużo oczywiście,ale wiesz no nie zawsze te zmiany chcemy wprowadzić w nasze życie. Moja mama przeżyła śmierć kliniczną podczas koronografi jakieś 10 lat temu .Ogólnie jest dobrym człowiekiem,nikomu nie życzy źle ,dużo pomaga innym itd.,ale np. nie zaczęła chodzić do kościoła ,nie zmieniła w jakiś radykalny sposób swojego życia, mówię tu o dbanie o zdrowie .
Odpowiedz
#4

Przeszłam agonię, a więc nie śmierć, ale to też ogromne doświadczenie. Doskonale to pamiętam choć nie zdawałam sobie sprawy, że to przedsionek do innego bytu. Powiem tak- nie boję się tego kolejnego etapu życia.
Odpowiedz
#5

Perełko , super , ze chcialas o tym napisacOczko
Odpowiedz
#6

Ja przeszlam smierc kliniczna (choc nie udalo mi sie tego udokumentowac jedynie pamietam co sie dzialo) i mam podejscie podobne do Twojej Mamy Dzino... I tez nie wierze w zadna religie. Pozdrawiam
Odpowiedz
#7

Dzina napisał(a):Dużo oczywiście,ale wiesz no nie zawsze te zmiany chcemy wprowadzić w nasze życie. Moja mama przeżyła śmierć kliniczną podczas koronografi jakieś 10 lat temu .Ogólnie jest dobrym człowiekiem,nikomu nie życzy źle ,dużo pomaga innym itd.,ale np. nie zaczęła chodzić do kościoła ,nie zmieniła w jakiś radykalny sposób swojego życia, mówię tu o dbanie o zdrowie .

Tam jest napisane o zaprzestaniu uczęszczania do instytucji jaką jest kościół. A nie o tym, że zaczęli chodzić do kościoła.
Ja wierzę w boga, nie w kościół. Ludzie są jak mini cząsteczka w całym kosmosie, a chcą szufladkować boga tam jak im się podoba, nadawać mu imiona i mówić w jego imieniu.
Odpowiedz
#8

Co do wpisu rozpoczynającego temat Lady of Dreams to się zgadzam z wieloma rzeczami. Ale nigdy nie przeżyłam agonii ani śmierci klinicznej. Ani nic z tych rzeczy. Całe życie byłam zdrowa w ciele i umyśle. Ale jakoś od dziecka czułam w sobie, że jest coś więcej niż materialny świat który nas otacza, że jest coś więcej niż Jezus na krzyżu w kościele i ksiądz prawiący kazania. Całe życie kształtowałam swoje wierzenia i dojrzałam do tego żeby powiedzieć, że wierzę w Boga, nie w kościół.
Chociaż religia chrześcijańska i to co jest w Biblii ma w sobie wiele prawdy. Tylko nie można tego interpretować dosłownie.

Jest bóg ojciec, duch święty no i jezus.. trzy osoby. A wychodzi na to, że ktoś sam siebie zesłał na ziemie, żeby się urodzić i uśmiercić się żeby iść do siebie do nieba ? Ojciec syn i jakiś duch w jednej osobie? A jednak to możliwe.
Bóg - Nasza nad świadomość (oraz byt, który nie utożsamia się z żadnym z wcieleń)
Jezus - nasza świadomość (nasza cielesna powłoka, my tu i teraz)
Duch święty - nasza dusza i / lub podświadomość (to czym jesteśmy po śmierci, dusza, duch. to co czyni nas tym kim jesteśmy, ktoś kto utożsamia się z obecnym wcieleniem)

Mówi się, że przed urodzeniem sami sobie wybieramy to gdzie i kiedy się rodzimy i co mamy przeżyć (Bóg), natomiast Jezus, jego krzyż, cierpienia i to, że musi umrzeć za grzechy symbolizuje prawo karmy. Każdy musi odpowiedzieć za swoje czyny i każdy musi dźwigać swój przysłowiowy krzyż by odkupić swoje winy.

W sumie to tak w skrócie przedstawiłam to w co wierzę Uśmiech ba.. ja wiem, że tak jest Język
Odpowiedz
#9

Popieram to co piszesz ... ale ja tego z zadna religia nie lacze. Do kosciola tez nie chodze a moja wiedza nt religi ( kazdej ) jest nikla.
Ludzie sie dziela na dobrych i zlych. Nie ma innych podzialow .
Odpowiedz
#10

Śmierć - agonia, mentalna, umiera umysł, nie ma kontroli nad niczym, wówczas pojawia się brama, ten drugi level, jest płynny, gęsty i świetlisty, kolory ma dziwne, różne, zależne od naszego stanu na ziemi, jesteśmy w nim cały czas przejście tam to chęć agonii, możesz swobodnie wracać na poziom jeden, nic Cie nie trzyma nic nie łączy, nic nie istnieje, jest tylko bezkres wszystkiego,
Odpowiedz
#11

hmmm... ja do tunelu nie doszlam. Poniewaz ja widzialam tylko swoja reanimacje i co mowia tak z boku... do tego ta błogosc... nie zaluje ze wrocilam ale zycie na tym swiecie jest trudne nie przez prace czy cos. Przez ludzi ktorych na swojej drodze spotykamy niejednokrotnie to dupki zlosliwe lub przez choroby.. oczywiscie sa inne problemy kazdy ma swoje i niewielu ma łatwe zycie ale ja dzis mam tak słaby dzien ze szok ale musze przezyc i podjac jakies decyzje. Pozdrawiam Uśmiech
Odpowiedz
#12

ale tam sa nasi bliscy ktorych tu juz nie ma... wtedy wszyscy zyli dzis juz kilka osob ktore chcialabym zobaczyc juz tam jest...
Odpowiedz
#13

Śmierć jest kolejnym etapem naszego życia, już w momencie początków naszego istnienia zaczynamy się do niej zbliżać, niektórzy doświadczają kontaktu z tym procesem i wracają, ja doświadczyłam tej sytuacji. Myślę, że wróciłam, bo tak miało być, podobno był to cud i tak staram się to odbierać. Cenię sobie to doświadczenie, bo nie mam lęku przed śmiercią i inaczej podchodzę do tego procesu. Przyjmuję, że nic nie dzieje się bez powodu, że ktoś ma jeszcze wobec mnie jakiś plan i mam coś jeszcze do zrobienia. Jestem pogodzona z tym stanem rzeczy. Doświadczenie to spowodowało we mnie radykalne zmiany w sposobie mojego życia, w podejściu do niego i innych ludzi. Żyję tu i teraz, nie wiem co będzie jutro. Każdy dzień jest nowym dniem mojego życia. Jeśli chodzi o naszych bliskich, to myślę że warto dać sobie czas na pogodzenie się z ich odejściem, pamięć o nich i dobre wspomnienia pozwalają im żyć w nas tu i teraz.
Odpowiedz
#14

Nigdy nie przeżyłam sśmierci klinicznej czy czegoś w tym rodzaju, ale zawsze czuję się jak bym była tu na chwilę, czekala na autobus do nieznanego, jakbym była w drodze do czegoś wielkiego. Z biegiem lat i wieku coraz bardziej to wyczuwam, wierzę w Boga, nie w kościół i jego prawa, spowiadam się Bogu, a nie innym ludziom (czyt. ksiądz), staram się żyć zgodnie ze swoim sumieniem, nie krzywdząc innych.
Nie czuję się ta na ziemi jak u siebie, czuję się wewnętrznie jak wędrowiec, jak bym stała na peronie w metrze Uśmiech
A poza tym psychicznie u mnie wszystko w normie Rotfl
Odpowiedz
#15

nie wiem czy to się nadaje tutaj... to tak w skrócie Rotfl kiedyś doświadczyłem takiego czegoś: ciało leżało a ja widziałem/słyszałem akcje ratownicza... i czułem jak się unoszę był wtedy taki spokój i uczucie ciepła nie wiem jak to opisać słowami dokładniej no nie chciało sie raczej wracać Myśli Rotfl potem ostry ból i witamy na ziemi niewolniku ciała Bezradny
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości