Nagietek Lekarski
Te śliczne złociste kwiatki, nazywane także paznokietkami, pazurkami, stulikami lub miesiąckami, pochodzące prawdopodobnie z rejonu Morza Śródziemnego oraz z Iranu, od wieków kojarzono z symboliką słońca – być może decydowała o tym ich płomienna barwa, a może fakt, iż na noc stulają płatki i otwierają je dopiero rankiem – dla słońca…
Na podstawie ich zachowania wróżono nawet niegdyś pogodę – uważano, że jeśli nagietki otworzą swe kwiaty przed siódmą rano, przez cały dzień będzie pięknie i nie spadnie nawet kropla deszczu.
Wierzono też, że dodają energii i męstwa, uwalniają od lęków i odganiają zmory nocne – dlatego ich płatki rozsypywano pod łóżkiem lub kładziono pod poduszkę – by przynosiły spokojny sen.
Osoby zaś, które czekało jakieś działanie wymagające odwagi, otulały stulikowe kwiaty w czerwone płótno i przypasywały do nagiego ciała pod ubraniem na wysokości splotu słonecznego – tak „uzbrojone” miały pewność, że się nie cofną przed żadną przeszkodą.
Przede wszystkim jednak był Nagietek jedną z najważniejszych roślin leczniczych i kosmetycznych stosowanych w dawnej medycynie hinduskiej, arabskiej, greckiej i rzymskiej.
Rzymianie pili napary z pomarańczowych płatków na obniżenie gorączki, zaś wyciśniętym z nich sokiem wypalali kurzajki.
Dioskorides zalecał nalewkę Nagietkową między innymi w chorobach wątroby, przy żółtaczce, nadciśnieniu, kaszlu, chorobach serca i kamicy nerkowej.
Do Europy Zachodniej przybył „pazurek” około XII wieku i szybko zadomowił się w miejscowej medycynie – jego właściwości zaczęli wykorzystywać słynni zielarze i medycy – między innymi św. Hildegarda z Bingen (XII w.) oraz dominikanin św. Albert (XIII w.).
Używali oni przetworów z płatków Nagietka do leczenia schorzeń wątroby, stanów zapalnych pęcherzyka żółciowego i śledziony, problemów z układem pokarmowym (na przykład skurczów żołądka i nieżytów jelit), niedoczynności tarczycy, kamicy moczowej oraz ukąszeń owadów i węży.
Nie tracił na znaczeniu Nagietek i w późniejszych czasach.
W epoce renesansu stosowano go w stanach zapalnych oczu (w formie kropli) oraz do regulowania menstruacji i przeciw innym dolegliwościom kobiecym.
Nasz słynny zielarz Syreniusz w swoim wydanym w 1613 roku Zielniku zalecał go jako skuteczny środek przeciw „ciężkiemu dychaniu” i przy „zbytniej żółci” oraz – do stosowania zewnętrznego – przy wrzodach i ropiejących ranach, a proszek z suszonych płatków do okładów przy bólach zębów.
Wychwalał te złociste kwiatki także popularny włoski zielarz V. Baroni – wedle niego długotrwałe kuracje z zastosowaniem przetworów z Nagietka likwidowały wszelkie choroby skóry – w tym brodawki, wrzody i guzy „w środku” i na zewnątrz, takie jak włókniaki, tłuszczaki, a do tego chroniczne nieżyty oraz wrzody żołądka.
Nagietkowe leki były też bardzo popularne w Anglii – zwłaszcza w leczeniu schorzeń kobiecych, szczególnie tych związanych z drogami rozrodczymi – cyst i guzów na jajnikach, cyst i stwardnień w obrębie piersi, służyły do zmniejszania bólów menstruacyjnych i regulowania miesiączki oraz likwidacji przykrych objawów okresu przekwitania, takich jak uderzenia krwi do głowy.
Nic dziwnego, że już od średniowiecza Nagietek był tam jednym z kwiatów ofiarowywanych Pannie Marii w intencji zdrowia kobiet…
Anglicy wierzyli też w zdolność owych pomarańczowych kwiatków do leczenia najcięższych nawet ran – w okresie wojny o niepodległość wysyłali do Ameryki statki z ładunkiem Nagietków, bo „pazurki” łagodziły obrażenia żołnierzy odniesione podczas walk.
Ponad sto lat później podczas I wojny światowej plantację Nagietków założyła w swej posiadłości w Sussex znana ogrodniczka Gertruda Jekyll i przetwory z nich, a także susz z płatków wysyłała do szpitali polowych we Francji…
Większość dobroczynnych właściwości Nagietka potwierdziła współczesna nauka.
Wiadomo już, że jego kwiaty zawierają mnóstwo substancji czynnych: saponinynagietek_n1_PL triterpenowe (zbudowane tu podobnie jak saponiny w korzeniu żeń-szenia), alkohole triterpenowe oraz ich estry, sterole, karotenoidy (to one nadają barwę płatkom – najwięcej ich jest w odmianach o kwiatach języczkowych barwy pomarańczowej), flawonoidy, kumaryny, związki śluzowe, kwasy organiczne, olejek eteryczny, gorycze, żywice, poliacetyleny, witaminę C, P i sole mineralne – między innymi sporo magnezu i mangan.
Nic dziwnego, że jest Nagietek jednym z najbardziej wszechstronnych ziół leczniczych…
Działa przeciwzapalnie, bakteriobójczo, grzybobójczo, ściągająco.
Przetwory z niego dzięki zawartości karotenoidów i triterpenów, stosowane zewnętrznie naprawdę przyśpieszają gojenie się ran, czyraków, ropni, oparzeń, odmrożeń i w ogóle wszelkich schorzeń skórnych.
Stosowany wewnętrznie działa ochronnie, napotnie, przeciwzapalnie, bakteriobójczo (zwalcza nawet paciorkowce i gronkowce) oraz przeciwwrzodowo na błony śluzowe przewodu pokarmowego.
Pobudza wydzielanie soku żołądkowego (dlatego jego przetwory stosowane są w niedokwaśności żołądka), a nawet – jak twierdzi Aleksander Ożarowski – „zapobiega rakowaceniu czynnych wrzodów żołądka i jelit oraz blizn pozostałych po zabiegach operacyjnych”.
Zarówno w Rosji, jak i w USA trwają badania nad wykorzystaniem wyciągów z Nagietka w leczeniu rozmaitych odmian raka i wstępne wyniki są bardzo obiecujące.
Ponadto Nagietek pobudza działanie wątroby, jest żółciopędny i moczopędny, działa też na organizm oczyszczająco, gdyż przyspiesza wydalanie szkodliwych produktów przemiany materii.
Do tego podnosi odporność organizmu, a także uspokaja, łagodzi stresy, przeciwdziała depresjom.
Zewnętrznie kwiaty Nagietka stosuje się na uszkodzenia skóry i trudno gojące się rany.
Okłady ze zgniecionych płatków oraz olejek i oliwka działają łagodząco na podrażnienia spowodowane ukąszeniami i użądleniami owadów.
Napary i odwary leczą krwiaki, stłuczenia, oparzenia i odmrożenia, a także owrzodzenia żylakowe.
Jako płukanki stosuje się je w stanach zapalnych gardła, dziąseł i jamy ustnej. W okładach – radzą sobie z podrażnieniami oczu, likwidują nawet jęczmienie, a w postaci nasiadówek – ze stanami zapalnymi pochwy.
W irygacjach zwalczają nadżerki pochwy, stany zapalne spowodowane przez rzęsistka oraz upławy.
Nalewki, olejki i maść wspomagają leczenie grzybic skóry.
Kwiat Nagietka jest składnikiem między innymi mieszanek ziołowych Vagoflos, Vagosan oraz preparatów Sanofil, Azucalen, Calendulin, a także maści Arcalen, Arnical, Mucosit, maści Nagietkowej.
Ponadto znaleźć go można w mieszance ziołowej Seniflos Tea, będącej suplementem diety poprawiającym stan skóry, spowalniającym procesy starzenia się oraz w mieszance Prostaflos o działaniu zapobiegającym przerostowi prostaty.
Właściwości gojące i kojące Nagietka od wieków wykorzystywane były także w kosmetyce – zarówno oliwka, olejek, jak i mazidła i kąpiele z udziałem złocistych nagietkowych płatków pomagały dbać o urodę Greczynkom, Rzymiankom, Arabkom i Azjatkom – ceniła je bardzo między innymi słynąca z urody Messalina, żona rzymskiego cesarza Klaudiusza, który – nim kazał ją zabić za liczne zdrady i spiskowanie przeciw niemu – zachwycał się zwłaszcza gładkością jej cery…
W późniejszych nieco czasach Nagietkowych kosmetyków używała angielska królowa Elżbieta I, ratując skórę przed przedwczesnymi zmarszczkami, na które się narażała, stale nakładając grubą warstwę bielidła…
A że Nagietek był roślinką demokratyczną, z jego dobrodziejstw chętnie korzystały także włoskie kurtyzany, w tym żyjąca w II połowie XVI wieku piękna Lucrezia Galletta, kochanka wielu rzymskich wielmożów, do późnego wieku adorowana i opiewana przez poetów, a także uwieczniana na portretach.
Ponieważ uroda była źródłem jej utrzymania, pielęgnowała ją ze szczególnym pietyzmem, a w rachunkach, jakie się po niej zachowały, poczesne miejsce zajmowały zapiski dotyczące kosmetyki – stąd wiemy, że uwielbiała balsamy i smarowidła z Nagietka właśnie i płaciła za nie krocie…
Za jego pomocą farbowała także w sędziwym już wieku siwiejące włosy na płomienny, rudy kolor.
Także współcześnie Nagietkowe kosmetyki mają spore wzięcie i słusznie, gdyż walczą z wszelkimi niedoskonałościami skóry: wygładzają ją, nadając aksamitną miękkość, ujędrniają, zapobiegają powstawaniu zmarszczek.
Doskonale nadają się dla cery delikatnej, ze skłonnością do podrażnień.
Od wieków uważano też Stuliki za roślinę ozdobną, upiększającą otoczenie.
Niewiele osób jednak pamięta, że były wykorzystywany również w kuchni – między innymi do barwienia na żółto masła, serów i śmietany.
Fałszowano nimi kosztowny szafran w wypiekach (co było karane śmiercią, ale ze względu na opłacalność owego procederu wciąż znajdowali się śmiałkowie), a młode listki oraz płatki kwiatów dodawano do sałatek i surówek.
Aurelia Wrońska
źródło