Religia a wiara
#1

Niniejszym otwieram dyskusję z nadzieja na rozwinięcie.
Pozwolę sobie na uzewnętrznienie swojego podejścia do tematu.
Jestem katoliczka w potocznym tego słowa znaczeniu, mianowicie: zostałam ochrzczona, przyjęłam komunię, byłam bierzmowana i brałam ślub kościelny.
I to by było na tyle, jeżeli chodzi o udział religii w moim życiu.
Do kościoła chodzę na śluby, chrzciny i pogrzeby, bo tego oczekują ode mnie przyjaciele, którzy religie traktują inaczej niż ja,
a to Oni są dla mnie najważniejsi, więc dla nich bywam na takich uroczystościach.
Przyznam szczerze, że jest mi całkowicie obojętne jakiego wyznania jest świątynia, bo jak wspomniałam bywam tam z prozaicznych przyczyn.
Gdybym żyła np. wśród muzułmanów, to pewnie bywałabym w meczecie...
Dla mnie religia jest pojęciem zbliżonym w swej wymowie do PARTIA, jest dla mnie narzuceniem pewnej ideologii.
Religia ma jednak większą siłę przebicia, zaczyna indoktrynacje od chwili urodzenia (w chrześcijaństwie chrzest, w judaizmie obrzezanie itd... ),
co ma na celu zdobycie maksymalnej ilości członków. Jest rzeczą oczywistą, że jak kogoś raz zapiszą, to już go mają, a ten ktoś idzie za ciosem i przyjmuje kolejne sakramenty, bo tak czynią wszyscy...
Przez całe życie wmawia się nam przeróżne "prawdy", które nie maja nic wspólnego z rzeczywistością,
daty narodzin Bogów czy też Bóstw(np. 24/25 XII), które są tak naprawdę wymyślone "pod publiczkę", pod średniowieczna mentalność, pod daty obchodów świąt pogańskich, pod średniowieczna potrzebę ówczesnych władców, którzy wprowadzali chrześcijaństwo,
sami chrześcijanami nie będąc (Konstantyn Wielki).
My współcześni te ich "PRAWDY" powtarzamy i przeważnie im wierzymy, zamiast poczytać sobie parę dokumentów historycznych, albo chociaż opracowań.
RELIGIA - KAŻDA (może z wyjątkiem Buddyzmu z naciskiem na może) ma na celu władzę nad ludźmi,nad ich umysłami i manipulowanie nimi...
Większość ludzi kojarzy słowo WIARA ze słowem RELIGIA, co jest wierutna bzdurą, bo WIARA to - przekonanie o czymś, przyjęcie istnienia lub nie istnienia czegoś bez żadnego dowodu wiarygodnie potwierdzającego ten fakt. (Wikicytat ale bardzo moim zdaniem trafny)
No to na dzisiaj tyle.
Dodam tylko, gwoli wyjaśnienia, że wierzę w istnienie Boga nie uznając jednak żadnej ze znanych mi "religijnych prawd".
Odpowiedz
#2

Ja mam dokladnie tak samo, nie jesteś sama Oczko

Generalnie religia sama w sobie nie jest zła, bo potrzebuje jej większość ludzi. Problem w tym, że religią zawładnęli źli ludzie, uczyniwszy z niej właśnie partię, biznes i sposób na władzę. Dlatego w dzisiejszych czasach najlepszą jest droga indywidualnego rozwoju duchowego. Stąd wziął się mój nick, nie tylko z tego że jestem numerologiczną 9, ale przede wszystkim archetyp Eremity. Samotna podróż do mądrości, wgłąb siebie, w sprawy duchowe. W tej kwestii każdy może się rozwijać tylko sam, ktoś wskaże drogę, ktoś upomni, ale nikt nie rozwinie się duchowo za nas. To samotna podróż w zaświaty, zbieraj oliwę do swojej lampy i coś do wsparcia na nieznanej drodze. Na drugą stronę musisz przejść sam, żaden klecha, ani guru nie będzie cię przeprowadzał. :idea:
Odpowiedz
#3

Rozi, Eremit, zgadzam się z Wami w stu procentach. Poza tym ja też jestem numerologiczną 9 Uśmiech
Odpowiedz
#4

No prosze, proszę Wy pustelnicze dusze...
Ja jestem 2 ale z 11- liczba mistrzowska mi sie gdzieś pałęta... Może się kiedyś objawi... Może Oczko
Odpowiedz
#5

witać , wiara moim skromnym zdaniem , powstaje wraz z odpowiednią swiadomoscią , religie zazwyczaj owszem dzieliły ludzi , wprowadzały często zamyślony chaos i jego podobne , ja staram sie zawsze powiadać ludziom bez wiary nie ma nic ,ale poczuć ją , znalezć i zaufać to juz indywidualna droga kazdego , kiedys miałem polemike dosyć nadetą w tonie hehe z jednym biskupem , maskara to była , ale sie uśmiałem kiedy mi chciał podąc do pocalowania tłustą dłon z sygnetem , spojrzałem na Niego usmiechnałem sie i zyczyłem wiary , pozdro znowu sie spociłem :roll:
Odpowiedz
#6

Cytat:pozdro znowu sie spociłem
to se kup antyperspirant :roll:

wiara jest po to żeby straszyć ludków np. jak utniesz ogony psom to COŚ cię strzeli piorunem :roll:
Odpowiedz
#7

Jestem ludzikiem malej wiary....Czasami zazdroszcze ludziom , ktorzy bardzo wierza. Zazdroszcze w sensie, ze tez chcialabym bardzo wierzyc...ale, niestety nie umiem. Gdy zdarzy sie , ze rozmawiam np. ze Swiadkami Jehowy, to w glebi serca podziwiam ich fascynacje. Oni naprawde wierza we wszystko co czytaja ...we wszystko co mowia...
Ja sie wywodze, tak sie sklada z rodziny katolickiej. Przespiewalam pol zycia w mlodzezowej grupie w kosciele w liceum,spiewalam nawet gdy juz bylam mezatka. Mowia, ze kto spiewa modli sie dwa razy...Ale i tak to nie ma porownania z tymi, ktorzy naprawde wierza i sa przekonani w slusznosc tego co robia. Nie...zebym chciala zmienic wiare na Swiadkow Jehowy...jest mi to obojetne, "jestem" katoliczka...niech juz tak zostanie. Chcialam wam tylko powiedziec o moim spostrzezeniu.

Dodam jeszcze , ze wedlug mnie, kazdy niech sobie robi jak mu najlepiej pasuje. Kto chce chodzic i modlic sie do kosciola to niech sobie chodzi, kto nie chce, niech nie chodzi...Ja ostatnio od dobrych kilku lat nie chodze...bo kiedy zdarza mi sie pojsc na slub, lub , jak ostatnio na chrzciny, to wszystko wydaje mi sie smieszna maskarada...
Odpowiedz
#8

Wiara łączy, religia dzieli.
Odpowiedz
#9

Jestem osobą wierzącą, jednak nie w prawa wymyślone przez kościół, nie zgadzam się z wieloma rzeczami i uważam, że rozmawiać z Bogiem można wszędzie nie koniecznie biegać do kościoła, przecież Bóg nie kazał budować świątyń, które zazwyczaj są grzeszne bo świecą przepychem i obłudą.
Obecny stan naszego duchowieństwa odstrasza, stosuje się wszelakie przymusy czy egzaminy, a przecież Bóg nie nakazał co niedzielę biegać do kościoła, by wrzucić na tacę i "odhaczyć się". Bóg powiedział "abyś dzień święty święcił", czyli nie pracował, uczynił go innym niż ten codzienny.
Znam wiele osób nawet z własnego otoczenia, które aż tryskają dewocją, to jest chore, wiara powinna iść z naszego wnętrza, bo chcemy, a nie abyśmy byli zmuszani.
Odpowiedz
#10

Eremit napisał(a):Ja mam dokladnie tak samo, nie jesteś sama Oczko

Generalnie religia sama w sobie nie jest zła, bo potrzebuje jej większość ludzi.

Miło mi , że mogę do Was dołączyć. Każdy napisał coś z czym trudno mi się nie zgodzić , także marsylski przejaskrawiając oddał jednak istotę rzeczy Oczko
Każdy ma wolny wybór i niech idzie tą drogą co mu dyktuje rozum , serce i dusza- niekoniecznie w tej kolejności Rotfl
Odpowiedz
#11

Może wątek już odległy, ale temat wciąż przewija się w domu, w kościele i mediach. Nie wiedziałam, że jest tyle osób, które myślą podobnie do mnie- co mnie cieszy(numerologiczna 9 Think )
Też wychowana jestem po katolicku- chrzest,....do ślubu kościelnego, po drodze zaliczając spotkania oazowe i wyjazdy kościelne- jako nastolatka. Dzieci moje natomiast na komunii zakończyły edukację religijną, dlaczego??? Obie są teraz w liceum i chodzą na etykę BO JEST CIEKAWA! Zaczynały od religii, ale poglądy typu-"kobieta musi być uległa mężczyżnie, nawet jak uderzy" lub "gwałt też może byc darem od Boga"odrzuciły je od kontynuowania tego przedmiotu. Bierzmowanie- też jest wyższą szkołą jazdy Pray kontrole, podpisy, egzaminy itp. Kościół powinien zachęcać dzieci, zaciekawiać religią, przybliżać, a nie karać. Wiara powinna być duchowym przeświadczeniem o istnieniu Boga, a nie wymuszonym i wyuczonym przez kościół i rodzinę systemem zachowań.Czasem czuję się winna, że za mało je mobilizowałam i przybliżałam do Boga (ja wierzę w Boga, modlę się- niekoniecznie w kościele, a Anioły są moimi przewodnikami duchowymi, chociaż ponoć to się kłóci z Tarotem?!), ale wiele dyskusji, pogłądów na ten temat przerobiłyśmy.To nie są już małe dzieci i widzą co się dzieje wokół (szczególnie w środowisku kościelnym), więc trudno im wcisnąć coś co nie jest adekwatne z postępowaniem ludzi tzw. głębokiej wiary. Czy Bóg istnieje?- na to pytanie narazie szukają odpowiedzi - mam nadzieję, że znajdą Uśmiech. Każdy postępuje tak jak uważa, to jest nasz WYBÓR, choć i te się czasem zmienia Uśmiech
Ale się rozpisałam?!?!
Pozdrawiam serdecznie wszystkich :greetings-wavegreen: i mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam swoimi wywodami.
Odpowiedz
#12

Cytat: Wiara powinna być duchowym przeświadczeniem o istnieniu Boga, a nie wymuszonym i wyuczonym przez kościół i rodzinę systemem zachowań.
Obecny kościół (instytucja), to nie duszpasterstwo tylko spółka z o.o. zatrudniająca mężczyzn lub kobiety po odpowiednim przeszkoleniu i wykształceniu, ksiądz to zawód i to wcale nie tak źle opłacany
http://www.wynagrodzenia.pl/artykul.php/...3/wpis.714
Co więcej, księża płacą minimalne podatki.

Cytat:Każdy postępuje tak jak uważa, to jest nasz WYBÓR, choć i te się czasem zmienia
Bardzo dobrze to napisałaś Iwonko, ja wierzę w Boga , ale nie w kościół i nie interesują mnie wszelkie ich (ludzkie) ustalenia...
Odpowiedz
#13

Bardzo zniechęciło mnie do chodzenia do Kościoła to, że na każdym kazaniu mówiono smętne wywody na dany dzień, ale o pieniądzach potrzebnych na budowę i ulepszenia to śpiewająco!!! No cóż wiem, że nie wszędzie tak jest Think
Odpowiedz
#14

wierzę w Boga, modlę się, nie chodzę do kościoła. Tam nie ma Boga, są księża. On jest wszędzie gdzie my go szukamy.
Odpowiedz
#15

nawet u mnie w domu na strychu?
Odpowiedz
#16

Tam się czai naCiebie złe lichoooooooo
Odpowiedz
#17

Ale u mnie nie ma strychu! Lol :mrgreen:
Odpowiedz
#18

jest taki jeden piękny wierszyk irlandzki, z czasów jak chrześcijaństwo się dopiero usadawiało na Wyspach:

RZYM

Nie warto pielgrzymować
Modlić się w Wiecznym Mieście
Gdy w sercu nie masz Boga
Nie znajdziesz go w papiestwie

nic dodać, nic ująć Uśmiech
Odpowiedz
#19

,,Kto kocha ludzi , ten kocha Boga.''
Odpowiedz
#20

Ja pozegnałam kościół kiedy nastało to nowe.Dawnego kościoła już nie ma.Zmieniła się mentalność księży i ludzi,nie ma w nim Boga,zrozumienia.Jest za to obłuda,kłamstwo i pęd za kasą.Żadne wartości nie mają przełożenia w tym co głoszą księża.Więcej darów otrzymuję od moich Karteczek,niż ze słowa wypowidzianego ustami księdza.Mój swiat bardzo się zmienił odkąd towarzyszy mi Tarot.To moja modlitwa,rozmowa z Bogiem.Jestem numerologiczną 1.Nie ma takiej możliwości,abym uwierzyła w coś,co nie wypływa z logiki,a brak sensu i logiki,to współczesny obraz kościoła.Taki coniedzielny jarmark,w którym ja uczestniczyć nie chcę.
Odpowiedz
#21

Ciekawy temat, warto odnowić. Jest tylu nowych ludzi na forum, może coś ciekawego się pojawi.
U mnie tak jak u Rozi i większości. Katoliczka "z urodzenia", sakramenty zaliczone, włącznie ze ślubem, który już był tak jakoś na zasadzie: bo wypada, co ludzie (a zwłaszcza przyjezdna rodzinka) powiedzą. Nie jestem z tego dumna, ale wtedy nie umiałam się zdecydowanie przeciwstawić naciskom.
Dzieci poprzestały na komunii, która też odbyła się raczej ze strachu przed wykluczeniem, niż z potrzeby.
Do kościoła ostatecznie zraziła mnie spowiedź. Poproszono mnie na chrzestną (a podobno się nie odmawia) i musiałam iść do spowiedzi bo potrzebny był papierek z tejże. Zawsze miałam do tego bardzo negatywne nastawienie i unikałam latami, ale jak mus to mus! Poszłam! I skoro się zdecydowałam, uczciwie wyznałam obcemu facetowi w konfesjonale wszystko, co uwierało moją duszę od lat. To co usłyszałam w zamian zmroziło mnie tak, że dziwne, iż nie wpadłam pod samochód wracając do domu. Długo dochodziłam do siebie!
W istnienie Boga, Siły Wyższej, czy jak kto chce nazywać, wierzę. Ale z kościołem jako takim nie chcę raczej mieć do czynienia, choć zdarza mi się tam "bywać" z okazji ślubów. Czuję się wtedy trochę jak w teatrze, chociaż zdecydowanie wolę komedie. Oczko
Odpowiedz
#22

Spowiedź to pozostałość średniowiecza! Taki wywiad, co, gdzie i kiedy; przecież w ten sposób, kościół był najbardziej doinformowaną instytucją w ówczesnym świecie. Od najmniejszych parafi co ważniejsze inf przekazywano do diecezji a potem do Rzymu, tak więc oni już dawno wiedzieli że potęgą jest INFORMACJA, która daje władzę... To wszystko utrzymuje się dzięki strachowi, tak jak już ktoś wspomniał. Dawniej straszono piekłem teraz wykluczeniem ze wspólnoty... przecież wszyscy gadają między sobą że im się to nie podoba, a jak prezychodzi co do czego każdy gryzie się w język, bo np. musze wziąć ślub, ochrzcić dzieci itd. No ale cóż, tak już jest Bezradny Sam też ostatnio byłem u spowiedzi bo kolega poprosił bym był jego świadkiem... Bezradny mamy tak już wszczepione w głowach takie dziwne poczucie winy i trudno się tego pozbyć Boi się
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości