Życie kartami pisane - powieść w odcinkach
#89

Rozumiem. A tka mnie kusiło coś zamącić Oczko Rotfl 
To w takim razie życzę powodzenia Kamo Uśmiech I czekam na dalsze części Uśmiech
Odpowiedz
#90

3 puchary

Po 18-ej, wychodząc spod prysznica, Kamila usłyszała głośny, irytujący dźwięk klaksonu, a zaraz potem skrzypnięcie bramy. Gdy owinięta ręcznikiem spojrzała przez okno domku, samochód Lilki już wjeżdżał na podwórko.  Od ponad roku miała prawo jazdy i małe 7-letnie auto, które podarowali jej dziadkowie. Chętnie robiła z niego użytek, co czasami wprawiało rodzinę w niepokój, ale tym razem niespodzianka była wspaniała, bo z nissana wysiadły objuczone torbami dwie najbliższe przyjaciółki Kamili – Jagoda i Hanka.

Szybko narzuciła na siebie letnią sukienkę i owinęła włosy ręcznikiem, po czym wyszła je przywitać. Już na ganku rozległo się gromkie, niezbyt czyste „sto lat”, w którym przede wszystkim przebijał się donośny głos Hanki.

- Ale mnie zaskoczyłyście! Która z was to wymyśliła? – Pytała wśród ogólnej radości, odbierając pakunki z ich rąk.

- Pomysł wspólny, spontanicznie zrealizowany z dużą pomocą twojej niezawodnej córki – odparła z dumą Lilka, a Jagoda natychmiast dodała:                                                                                                                                                               
- Nie mogłyśmy pozwolić na to, żebyś dzień swoich 40-ych urodzin spędzała sama, chociaż wiemy, że kochasz Grotniki i czerwcowe wieczory.
- Ale wiemy też, że uwielbiasz prosecco i czekoladę, dlatego nie przyjechałyśmy z pustymi rękami – dorzuciła ze śmiechem Hanka.

Faktycznie, poza ulubionym trunkiem Kamili w torbie znajdowało się białe pudło, a w nim tort czekoladowy Royal – dokładnie ten, który Kamila zamawiała na wszystkie uroczystości rodzinne w osiedlowej cukierni. Były też prezenty, które bardzo ją wzruszyły: 2 płyty Stromae od córki i piękna srebrna bransoletka z apatytami i turkusami, na którą zrzuciły się przyjaciółki, znając jej słabość do turkusowego koloru.

 - Kwiatów nie kupowałyśmy, bo te wiązanki z kwiaciarni blado by wyglądały na tle twojego ogrodu – powiedziała Jagoda.

Lilka, której rola organizatorki niespodzianki, a zarazem „nadwornego” kierowcy bardzo się spodobała, pomogła matce w szybkim przygotowaniu urodzinowego poczęstunku z tego, co było w działkowej lodówce i co dowiozły teraz z Łodzi. Toasty wznosiła szklaneczką soku grejpfrutowego, z uśmiechem patrząc na raczące się drinkami kobiety. Prosecco znikło w ciągu godziny, choć było łączone z aperolem.  Potem przyszła pora na dereniówkę - popisową nalewkę matki. Hanka wyraźnie była wielbicielką tego szlachetnego i dosyć mocnego trunku, bo piła już trzeci kieliszek.  Ale też ona jako jedyna z nich mogła i zamierzała zostać w Grotnikach na noc. Jagodę i Lilkę czekał późny powrót do Łodzi.
 
 
To był doskonały wieczór. Uroczy i lekki. Taki, który zdarza się tylko w gronie najbliższych przyjaciół, gdzie swoboda, radość, spontaniczność przychodzą zupełnie naturalnie. Kamila cieszyła się, że kilka lat wcześniej poznała ze sobą Jagodę i Hankę. Były zupełnie różne, z każdą z nich miała innego rodzaju więź, ale polubiły się na tyle, by od czasu do czasu chcieć się spotkać, pójść lub pojechać gdzieś we trójkę. Wtedy zawsze było im wesoło.                                                  

Takie beztroskie, radosne chwile Kamila bardzo doceniała, będąc świadomą ich ulotności.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości