Samopoczucie po medytacji. Sposoby medytowania.
#1

Witajcie, co odczuwacie po medytacji? Spokój, radość, energię, zmęczenie?
Ja po medytacji jestem wyciszony i spokojny. Przez jakiś czas jestem troszkę jakby zmęczony, ale czuję się jakby pusty w środku. Czy macie podobne uczucia?
Odpowiedz
#2

Ja jestem spokojna, taka łagodna jak baranek wręcz i nie do poznania, bo nic mnie nie rusza, mogą bomby spadać, a ja jakbym miała to wszystko daleko gdzieś Rotfl

To jest uczucie nie pustki jak piszesz, ale takiego jakby wyrzucenia z siebie wszystkiego - i złych i dobrych emocji, jakbym była pustą kartką, na której dopiero zacznie pojawiać się treść. Nie wymagam od siebie, nie myślę co powinnam, czego nie - trwam jakby w zawieszeniu, w bezruchu, choć poruszam się, czasami chodzę po domu lub po ogrodzie bez celu, czuję się lekka, jakbym płynęła. Fajne uczucie Uśmiech

Gdybym miała opisać jak sobie wyobrażam lewitację mnichów to właśnie tak się czuję - joga to daje, bo medytacja jest dla mnie osobiście jej ważną częścią. Czasami mam przed oczami obraz, jaki pojawiał się w mojej głowie podczas czytania lektury o buddyjskim ośrodku do którego trafiła grupa młodych, chorych osób - niestety nie pamietam tytułu, bo to było w czasach gimnazjalnych. Ten ośrodek w książce znajdował się na skraju lasu, obok były mury dawnej światyni buddyjskiej, wszędzie zapach kwiatów, kadzideł. To miejsce w moim wyobrażeniu po przeczytaniu tej książki dawało ukojenie dla duszy i uzdrowienie dla ciała - tak się właśnie czuję. W obecnym świecie wydaje się to wręcz nierealne.
Odpowiedz
#3

Widzę, że jesteś zaawansowanym praktykiem w medytacji ?
U mnie nie ma uczucia lekkości, ale jakby wyssania z energii. Staram się sobie wyobrażać białe światło wokół siebie i może to jest dla mnie zbyt duży wydatek energetyczny. Albo po prostu częściowo przysypiam i stąd takie dziwne uczucie.
Odpowiedz
#4

Myślę, że z czasem będzie lepiej, w sensie, że poczujesz lekkość, wolność. To jest kwestia też tego by nauczyć się mieć ten czas dla samego siebie, jakby forma nagrody, która należy Ci się. Ludzie pracują, gonią w życiu, a zapominają, że powinno się znaleźć czas na pielęgnację samego siebie i, że zasługujemy na to. Polecam tak o tym myśleć, nie mieć wyrzutów, coś na zasadzie racji matki: kupuję dla siebie nową sukienką czy kosmetyki, a mogłam dla dziecka. Ale to dziecko może ma ich tyle, że wystarczy, za chwilę wyrośnie, kupi się nowe, a zadowolona, zadbana mama jest tak samo potrzebna.

Żyjemy dla siebie i innych, ale tylko spełnieni ludzie potrafią budować pozytywne relacje z innymi. Więc pomyśl, że to nagroda, jakby oczyszczenie, nowa jakość życia, wyrzucasz złą energię, jesteś jakby "czysty".

Czy próbowałeś z ziołami, olejkami? Ja mam swój sposób na to: podczas medytacji jakby unoszę tę energię do góry rękoma, wcześniej ją przywołując, a potem taki ruch "strzepywania" - to jest wyrzucenie jej. Fajnie to robić z ulubionym zapachem kadzidła albo nawet świecy. U mnie działa tak lozluźniająco. Najlepiej działa biała szałwia, ale też może być np. lawenda jeśli lubisz zapach. Staram się "złapać" to, a potem strząsnąć z siebie, jakby wyrzucić, odrzucić.
W ten sposób - podobnie - można też zrzucać z siebie uroki lub złe spojrzenia. Oczywiście to jeden z wielu rytuałów, ale jesli np. maiałeś trudny dzień w prayc, ktoś patrzył krzywo na Ciebie i czujesz się nieswojo - to polecam to. Długich, trudnych relacji to nie oczyści, bo tam się skumulowała energia, może latami, więc przypadke bardziej złożony, ale takie przypadkowe, np. jednodniowe, które jednak odczuwasz negatywnie to tak. Można to łączyć z ziołami na uroki - tu jest ich wiele, można poszukać jakiegoś albo olejkami.

Wogóle to człowiek jest jak przekaźnik - łapie energię i nawet czasem nie wiemy kto na nas popatrzy, pozazdrości, coś tam pomyśli. Po co to na sobie "mieć"? Fajnie tak się "oczyścić" raz na jakiś czas Uśmiech
Odpowiedz
#5

Seleno, robisz ten sam trik co ja. Wyłapujesz niechcianą energię i ją odrzucasz. Zauważyłam, że mało instruktorów medytacji uczy wyczuwania i identyfikowania energii w nas i wokół nas. Większość instrukcji mówi żeby sobie czegoś nawyobrażać nie ważne czy to jest czy tego nie ma i coś z tym robić.

Moje odczucia po medytacji zależą co robiłam. Kiedy zaczynałam z medytacją to nie było różowo. Tyle śmietnika miałam w podświadomości, że wyrzucało mnie to ze stanu medytacji, nie raz też po prostu płakałam. Tyle rzeczy, o których chciałam zapomnieć (i zapomniałam) wylazło na wierzch jak z jakiegoś pudełka z koszmarami. Było nad czym pracować i nie należało to do przyjemności.

Teraz jest całkiem miło, czuje się lekko, spokojnie, taka pozytywnie nastrojona. Czasem aż przegnę i dyndam na tej chmurce błogości po medytacji aż mnie coś niej nie ściągnie przyziemnością codziennych obowiązków.
Odpowiedz
#6

Zafino
Ten "trik" jak piszesz to nie jest taka ścisła metoda medytacji, to raczej coś związanego z oczyszczaniem energetycznym, czyli bliżej nam do sesji, która daje ochronę, rytuałów, magii, a ja to łączę z medytacją. Joga też jest dobra. Natomiast z doświadczenia mogę powiedzieć, że takie oczyszczanie jest fajne, bo sami często nie wiemy kiedy ta energia się w nas zbiera. Ja czasami odczuwałam coś jakby ciężar na plecach, jakbym nosiła ciężki plecak, ale nie był to normalny ból pleców czy kręgosłupa - raczej takie przekonanie, że na dany moment zbyt wiele obowiązków na siebie wzęłam, że jestem dosłownie "przygnieciona" tym co dźwigam na plecach, na barkach, zwyczajnie życiem, relacjami z ludźmi, które są pokrecone i ja bywam pokręcona i tak w kółko. I to czasami nie odnosiło się realnie do np. pracy fizycznej, trudnej, ale psychicznego zmeczenia, które dawało takie objawy. Wtedy takie oczyszczanie bardzo pomaga.

Medytacja jest oczyszczaniem, więc nie bywa łatwa. Trzeba te demony, które siedzą w człowieku rozpoznać, określić, oddalić, odgonić - nie zawsze udaje się za pierwszym razem. To są myśli, które kłębią się jak nici - tak czasami poplątane, że trzeba czasu by je skutecznie usunąć, nie dziwię się, że miałaś dużo pracy, że były łzy. Ale uważam, że warto Uśmiech

Samo oczyszczanie w formie "strzepywania" kojarzy mi się z trzepotem skrzydeł motyla, a lekkość po tym wszystkim, jest jak ten motyl wylatujący w świat. To też sposób na odcinanie się od energii innych ludzi - przecinamy jakby nici, które nas wiążą. Nawet zaleca się by sobie to wyobrażać w trakcie sesji, mówiąc, że się uwalnia siebie i kogoś. Właśnie taka metoda jest stosowana w sesjach oczyszczających podczas usuwania powiązań między ludźmi, kiedy chcemy uwolnić się spod czyjegoś uroku, wpływu, zauroczenia itd. (Tam jest dodatkowo świeca lub świece itd., ale sama metoda jest podobna).
Odpowiedz
#7

Nie wiem czy wyobrażanie sobie jest ok czy nie, bo mam inną metodę. Ale zauważyłam, że kumuluje się we mnie energia - także ta, której nie chce, np. od ludzi, których nie lubie, nie chcę w swoim życiu, ale np. są blisko, bo z nimi pracują czy jakoś ich spotykam i "przesiąkam" tą energią, a one nie jest dobra. Wtedy odcinam te spojrzenia nieprzyjemne, wszystko, jakby zmywając z siebie, a jednocześnie również chcę uwolnić swoją energię od nich, bo może i ja kiedy np. ich nie lubię to jakoś to na nich wpływa.

Zauważyłam, że jest taka kobieta w otoczeniu moim, która kiedy na mnie popatrzy to boli mnie głowa - okropnie, aż mi jest niedobrze. Ona ogólnie nie jest lubiana, taki typ plotkary, wrednej baby, ludzie jej unikają. Chyba coś w niej jest, bo ja ogólnie migren nie miewam, ale jak się przypatrzy to głowa pęka dosłownie, be tabletek się nie obejdzie i to silnych.

Jest też inna kwestia: po medytacji, oczyszczeniu się warto wziać kąpiel oczyszczającą a potem mieć coś, co oddala np. uroki - nitka na nadgarstku w kolorze czerwonym itp. Nie próbowałam, ale może się skuszę Uśmiech Są ładne jakby bransoletki, które działają na zasadzie jakby lustra, że odbijają te uroki, nie dają im się do nas dostać.
Odpowiedz
#8

Próbowałem z lawendą w dłoni o efekty były bardzo fajne kiedy otaczałem się białym światłem, ale tylko dwa pierwsze razy.
Spróbuję tego sposobu ze strzepywaniem.
Tak jak piszesz o t zbieraniu energii z otoczenia, to ja właśnie mam z tym problem. Ostatnio to odkryłem i ta wiedza bardzo mi pomogła.
Seleno, ta kobieta może być wampirem energetycznym. Powinnaś się przed nią chronić lub ograniczyć kontakty w miarę możliwości.
Jeśli wchłaniasz emocje z otoczenia możesz być empatką. Ja ostatnio to odkryłem i bardzo mi to pomogło. Empata to osoba, która wyłapuje emocje innych ludzi i przeżywa je jako własne. To jest właśnie to o czym piszesz, że przesiąkasz energią innych osób. Powinnaś się przed tym zabezpieczać. Przemyśl, czy możesz być empatką, czy raczej nie.

Zafino, w jaki sposób pracowałaś z tymi złymi rzeczami?
Odpowiedz
#9

Seleno
Medytacja dla mnie to stan umysłu i nic więcej. Dopiero krok dalej to wykorzystanie tego stanu do różnych rzeczy od zwykłej relaksacji po magię. Wrażliwość na energie wokół mnie wzrasta właśnie w tym stanie i wtedy mogę coś z nimi zrobić.

Na złych ludzi mam niezawodną metodę wysyłania energii spowrotem. Jeśli jakaś osoba mi szkodzi czy to w sposób energetyczny czy bardziej fizyczny (nie ważne), zbieram tą negatywna energię jaka została we mnie wytworzona i wysyłam do nadawcy. Niech sobie działa w jej życiu. Nie nadaje temu żadnej konkretnej intencji, po prostu oddaję, niech działa, niech brudzi tę osobę, a nie mnie. Metoda jest o tyle dobra, że manifestacja tej negatywnej energii nie wraca do Ciebie, bo to nie Twoja energia. Pułapka jest taka, że jak nadasz jakąkolwiek intencję (nawet niechcący) do tego to masz problem.

Nastku
Moja praca skupiała się głównie na psychice. Nic ezoterycznego w tym nie było. Medytacja była tylko narzędziem do wglądu w siebie tego całego emocjonalnego burdelu jaki mnie rozstrajał.

Punktem wyjścia było zobaczenie co ja w tej głowie mam. Nie musiałam się nawet specjalnie starać, bo jak napisałam wcześniej samo wszystko wyłaziło. Kolejnym punktem było szukanie powodu, przez który to mi w głowie cały czas siedzi. Niektóre rzeczy były bardzo dawno i czas powinien wyleczyć rany, a jednak tego nie zrobił. Chyba był to najtrudniejszy etap, bo musiałam zrozumieć dlaczego to we mnie siedzi. Odpowiedź była zaskakująca, bo się okazało, że sama je do siebie przywiązałam na programy jakie mi w umysł wgrała szkoła, rodzina i Kościół.
Kiedy już miałam pełną diagnozę problemu mogłam zacząć wszystko naprawiać.
Pierwszym etapem procesu naprawczego było zrozumienie, że mam prawo do swoich emocji, są one dobre, właściwe i pożądane. WSZYSTKIE.
Drugi etap to pozwolenie sobie na poczucie bezradności w obliczu tego co mnie spotkało. Zostawiłam to w przeszłości, to się stało i się nie odstanie, nie ma sensu biczować się tamtymi emocjami, szukać rozwiązań nierozwiązywalnych rzeczy.
Trzeci etap polegał na przeglądaniu i analizowaniu swoich późniejszych zachowań. Jak bardzo traumatyczne wydarzenia przyczyniły się paradoksalnie do mojego życiowego sukcesu. Zastanawianie się nad tym "Dlaczego źli ludzie są źli?", "Dlaczego robienie innemu krzywdy sprawia oprawcy przyjemność?" przestało zajmować mi głowę. Przestałam usprawiedliwiać, racjonalizować nieusprawiedliwialne i nieracjonalne.
Mam wreszcie spokój.
Odpowiedz
#10

Zafino, Seleno, a możecie napisać jak wygląda Wasza"sesja" medytacyjna, tzn. jak medytujecie? Chodzi mi o czysto jakby techniczne sprawy: czy robicie to rano, czy wieczorem, jak często, ile czasu, czy siadacie sobie np. na podłodze ze skrzyżowanymi nogami, czy jakoś inaczej... no i przede wszystkim - rozumiem że u Was medytacja polega na zamknięciu oczu... i co? I wtedy przebiegacie myślami swoje życie? Czy staracie się myśleć o czymś innym? Czy w ogóle nie myśleć? Chciałabym np. zrozumieć Zafino co powodowało u Ciebie te przykre doświadczenia, płacz... czy to było po prostu myślenie o przeszłości, analizowanie jej... czy może coś innego?

Pytam, bo ja nigdy dotąd nie medytowałam na zasadzie po prostu siedzenia z zamkniętymi oczami i nic więcej - tak w skrócie - i nie wiem jak to wygląda i jakie są odczucia, chciałabym więc Was podpytać. Oczko
Ja od początku medytuję korzystając z aplikacji (głównie anglojęzycznych) - tylko i wyłącznie. Korzystałam z Simple Habit, Insight Timer, Mindrise, Deep Meditate, a z polskich - Intu (dobry poziom, chociaż do anglojęzycznych brakuje jeszcze wiele) i Mindy (raczkująca powiedziałabym). Medytowanie z aplikacją, gdzie masz głos człowieka który jest niejako "przy tobie", odpowiednio kieruje, instruuje, naprowadza, a jednocześnie niczego nie zakłóca i daje czas na to co potrzebne - jest niezwykle przyjemne i odstresowujące. Wchodzisz sobie w aplikację i tam masz osobny dział z medytacjami, osobny z muzyką do medytacji, z odstresowywującymi "opowieściami do poduszki", z ćwiczeniami oddechowymi, z jogą itd.. W zależności od tego czego potrzebujesz w danej chwili wybierasz np. medytację na pozbycie się lęku, na zrzucenie całodziennego stresu i spokojny sen, na wyciszenie gniewu, podniesienie samooceny itd., są tam też wielodniowe kursy wprowadzające dla początkujących (np. miesięczne) uczące medytacji i mindfulness, albo do pracy z konkretnymi emocjami.
Nie mogę powiedzieć, że po takiej medytacji latam nad ziemią Rotfl ale przede wszystkim te medytacje dają wiele do myślenia (są prowadzone przez ludzi naprawdę dobrych w tym co robią), inicjują pracę nad sobą, zmieniają punkt widzenia na codzienne sprawy człowiecze, rzeczywiście świetnie odstresowywują (choć jest to działanie doraźne - przynajmniej u mnie) i pozwalają przegonić gonitwę myśli która przeszkadza w zaśnięciu. Fakt, że nie medytuję regularnie i po godzinie czy dwie dziennie - gdybym tak robiła na pewno efekty byłyby daleko lepsze. Oczko Korzystaliście kiedyś z takich aplikacji?...

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#11

Nie korzystałam z takich aplikacji bo zwyczajnie mam telefon tradycyjny, nie dotykowy służący mi tylko i wyłącznie do rozmów ale chętnie pomedytowałabym z lektorem ale polskojęzycznym. Może podrzucisz tu jakiś fajny link, który mogłabym odtworzyć w laptopie?
Nauka medytacji jeszcze przede mną o ile w ogóle bo do tej pory stosowałam tylko programy podprogowe na przyciągnięcie czegoś a i to bardzo sporadycznie, może kilka razy, więc chętnie zapoznam się z nagraniami wartościowymi, które coś wniosą do mega życia.
Wszystkim tym, którzy potrafią długo medytować , pozytywnie zazdroszczę, bo ja nie mam cierpliwości. Buźki
Odpowiedz
#12

Zafino, czyli skutecznie przeprowadziłaś własną psychoterapię. Ja też czasem rozpamiętuje przeszłość, choć już coraz rzadziej. Jak długo trwało znalezienie powodu dlaczego to w sobie dusisz? Myślę, że to było kluczowe dla całego uzdrowienia.
Ja zawsze medytowalem nie myśląc o niczym. Problemu u mnie pojawiły się niedawno kiedy myślałem o harmonizacji czakr i otaczaniu się białym światłem, to mnie trochę męczy.
Ja kiedyś medytowałem na siedząco po turecku i nie szło mi najlepiej. Potrafiłem wytrzymać maksymalnie 10 minut co było wielką męczarnią. Też sądziłem, że nie mam cierpliwosci. Kolega mi doradził medytacje na leżąco i to był strzał w dziesiątkę. Teraz potrafię bez problemu medytować pół godziny, podczas gdy na siedząco nie potrafiłem 10.
Ja nigdy nie korzystałem z aplikacji, chyba że do regresingu.

Lady, polecam zacząć w pozycji leżącej. Ale uprzedzam, że na początku będzie tak jak powiedziała Zafina, pod zamkniętymi oczami możesz wiedzieć obrazy, które niezbyt Ci się spodobają. Mózg może zacząć wyrzucać podświadome lęki, ale jest na to sposób. Po prostu trzeba otworzyć oczy, chwilę poczekać i zamknąć, mózg może zmienić obraz. W ogóle z tym obrazem to ciekawe, ponieważ często mózg pokazuje różne obrazy, albo dosłownie puszcza filmiki, które oglądamy. Są o bardzo różnorodnej treści. I najważniejsze to, aby tych filmików nie oceniać, że to głupie, albo mi się nie podoba, trzeba się im przyglądać bez oceniania.
Czasem widzę rozwijające się kwiaty, a czasem wędruje jakimś brązowym tunelem wgłąb ziemi, widziałem jakiś ludzi w jaskiniach. Te ,,filmiki" są naprawdę różne i takie też rzeczy widziałem.
Medytacja w pozycji leżącej ma ogromną zaletę, ponieważ po pewnym czasie przestaje się całkowicie czuć ciało. W pewnym sensie kończyny nawet robią się bardzo lekkie i mam wrażenie, jakby unosiły mi się nogi lub ręce. Ale ciało nie ma blokady jak w paraliżu sennym, w każdym momencie możemy się poruszyć. Oczywiście mimo braku poczucia ciała fizycznego zachowujemy w pełni świadomość.

LeCaro, jeśli chcesz nie myśleć o niczym najlepiej się pomóż wygodnie i zacznij się rozluźniać. Najpierw skup się na oczach i poczuj powieki, następnie je rozluźnij. Tak samo zrób z całą twarzą, głową, szyją karkiem, klatką piersiową brzuchem, ramionami...i tak powoli z całym ciałem.
Kiedy już rozluźnisz całe ciało dostatecznie to spróbuj sobie jakby zamazać obraz przed oczami, wejść głębiej. Nic więcej nie musisz robić. Jeśli wejdziesz głębiej mózg sam zacznie działać i ,,puszczać filmiki".
Mozna też to poćwiczyć bez tej całej otoczki medytacji np: teraz zaglądając głębiej poc chwili skupienia ujrzałem krzyż. Twój mózg sam Cię poprowadzi i pokarze to co zobaczyć powinnaś. Po prostu poddaj się temu i obserwuj.
Odpowiedz
#13

LeCaro

U mnie takie sesje często są po ćwiczeniach jogi. Ogólnie łączę to ze sobą, choć zaczynałam od samej jogi i skupiałam się na ćwiczeniach dla ciała. Ale z medytacją ona jest bardziej pełna. To jest uczenie się jak się rozluźnić, zrelaksować.
Co do spraw technicznych: typowa pozycja do jogi czyli na podłodze lub macie, może być i poduszka, nogi skrzyżowane, albo też siadanie na zgiętych nogach. Fajnie kiedy jestem sama w domu, np. mąż jedzie gdzieś, nie ma też nikogo innego, np. dziecka. Wtedy jest cisza, spokój, włączam muzykę relaksacyjną. Oczywiście nie na co dzień tak się da, że jestem sama w domu, ale kiedy domownicy gdzieś jadą to staram się wykorzystać ten czas Uśmiech
Jeśli chodzi o czas to wolę wieczorem - dobry nastrój, aura, a ja ogólnie dobrze czuję się po południu i wieczorem, nie jestem rannym ptaszkiem Uśmiech Ale jeśli ktoś czuje się dobrze rano to pewnie działa to podobnie. Nie chodzi, moim zdaniem, o samą porę dnia, ale o indywidualne odczucia kiedy czujemy się lepiej, czy sprzyja nam noc czy ranek.

Oczy zamknięte - tak. Staram się rozluźnić, zwłaszcza ramiona. To ważne, bo właśnie ja mam takie odczucia, że to na nich "dźwigam" to codzienne życie, wręcz czując ten bagaż. Dla mnie medytacja w ruchu jest najlepsza - taka z jogą. Czyli ćwiczę, potem staram się usiąść, zamykam oczy, w tle muzyka, świecie, kadzidła. Ważne są głębokie wdechy i wydechy - coś jak przy porodzie he he Oczko Warto skupiać się na tym. Czasem powtarzam pewne zdania, np. mówię sobie: "Nie muszę zrobić tego, jak się nie uda i tak będzie dobrze, i tak jestem dobrym pracownikiem, nie muszę..." I tak w koło. Albo mantra czyli dźwieki - to już jest rodzaj medytacji transcendentalnej - robiłam to również, ale ja mam konkretne wyzwanie w życiu, problem to wolę skupiać się na tym. Mantra to takie jakby "mruczenie" jak ja to mówię, dźwięki, które nic nie znaczą, ale wydobywamy je z siebie. Nie ma jednej recepty na to - ja czasem łącze jogę z medytacją, czasem wolę ciszę, czasem fajna muzykę np. dźwięki natury - to zależy od konkretnego dnia. Chyba każdy musi sam wybrać co mu na daną chwilę odpowiada.

Ogólnie też nie trzymam się jakoś sztywno zasad medytacji - czy to z mantrą czy tez innej. Zazwyczaj kończę ją tym ruchem "strzepywania" z siebie złej energii. To na koniec takie ostatecznie oczyszczenie się jakby z tego, co wchłaniam od świata. Wiele osób stosuje medytację zen - czyli własnie siedzenie z nogami skrzyżowanymi, skupianie się na myślach.
Jeśli chodzi o zioła to zalezy co chcę osiagnąć - bo jak się chce wyciszyć to wybieram inne, na pobudzenie też. To jest wogóle temat rozległy, zachacza o ajurwedę - uzdrawianie samego siebie.

Ja staram się nie myśleć o życiu w czasie medytacji ani jogi. Myśle przed, a sama medytacja to wyłączenie się, wyciszenie - jakbym odlatywała od spraw ziemnskich. Jeśli bym się skupiała np. na rachunkach, pracy itd. to nie miałabym satysfakcji z medytacji.
Po samej medytacji piję dobrą, ziołową herbatkę, biore kąpiel, wypijam lampkę wina - maksymalnie nagradzam siebie za to, że jestem Uśmiech Dbam o siebie, czytam fajną książkę. Traktuję to jako czas dla siebie, docenienie siebie.

Nastku, możliwe, że jestem empatyczną osobą. Wchłaniam energię z otoczenia, choć tego nie chcę. Takie osoby jak ta kobieta, o której napisałes, że jest wapmirem energetycznym, co może być prawdą, dają mi taką złą energię. Ja jej nie chcę, ale jakby "przykleja się" do mnie. Tak mam.
Zafino, oddawanie energii jest ok, ale jak piszesz - bez emocji. A to jest trudne. Jeśli ktoś, jak ta kobieta, zwyczajnie jest przeze mnie nielubiany, to już są emocje. Więc nie umiem pewnie w ten sposób - to nie jest niemożliwe, ale chyba nie każdy człowiek potrafi.

Kamo, Lady of Dreams
Nie korzystam z aplikacji w czasie medytacji z telefonu. Wyłączam TV, radio, uważam, że sprzęty elektroniczne blokują przepływ energii. Bywało, że medytowałam na otwartej przestrzeni, w czasie wakacji. To było obok domu w górach, płynął strumyk. Więc cisza i zero elektroniki Oczko Ale to mój sposób, każdy ma własne odczucia.
Odpowiedz
#14

LeCaro
Sesja medytacyjna u mnie wygląda tak: mogę leżeć na łóżku lub siedzieć w siądzie skrzyżnym na podłodze (brzuch lekko napięty, siedzę stabilnie na kościach kulszowych, plecy prosto), oczy zamknięte. Do samej postawy nie przykładałabym wagi, ma być wygodnie, bo najważniejszy jest stan umysłu. Rozluźniam się oddychając powoli (wtedy moje ciało ma nagle nieodpartą potrzebę ziewania), mogę kontynuować i skupić się na oddychaniu lub zmienić obiekt uważności np na czakrę. Skupiam się na swoim ciele (wtedy moja głowa oczywiście musi zacząć koniecznie w tym momencie układać listę zakupów lub puścić mi irytującą piosenkę). Na szczęście to tylko chwilowe i tym myślom pozwalam odpłynąć, nie skupiam się na nich. Medytuję czasami z dźwiękiem misy tybetańskiej, ale uważność dalej mam skupioną na swoim ciele. Taka medytacja u mnie trwa z reguły około 30minut. Nie czuję potrzeby utrzymywania tego stanu dłużej.

Medytacje prowadzone nie są dla mnie atrakcyjne, bo zamiast skupiać się na sobie i tym co się we mnie dzieje skupiam się na instrukcjach prowadzącego.

Moje przykre doświadczenia z medytacją są spowodowane tym, że w momencie oczyszczania myśli te głosiki gdzieś w podświadomości dały radę się przebić w tej medytacyjnej ciszy jaką mam w głowie. Wybijało mnie to i po prostu emocje wracały, ból wracał, wspomnienia też (nawet te, o których zapomniałam). Rozsądek mówił jedno, a emocje grały swoje. Nie działo się to bynajmniej, bo chciałam.

Nastku
W zasadzie wpadłam na to rozwiązanie przypadkiem mniej więcej po pół roku odkąd zaczęłam medytować. Kiedy te myśli napływały starałam się konfrontować wszystkie odczucia jakie mi towarzyszyły w momencie konfrontacji ze wspomnieniem. Nawet kiedy zaczynam rozpamiętywać (poza medytacją) to już to tak nie boli.
Odpowiedz
#15

(29-08-2021, 07:37)Lady of Dreams napisał(a):  Nie korzystałam z takich aplikacji bo zwyczajnie mam telefon tradycyjny, nie dotykowy służący mi tylko i wyłącznie do rozmów ale chętnie pomedytowałabym z lektorem ale polskojęzycznym. Może podrzucisz tu jakiś fajny link, który mogłabym odtworzyć w laptopie?
Nauka medytacji jeszcze przede mną o ile w ogóle bo do tej pory stosowałam tylko programy podprogowe na przyciągnięcie czegoś a i to bardzo sporadycznie, może kilka razy, więc chętnie zapoznam się z nagraniami wartościowymi, które coś wniosą do mega życia.
Wszystkim tym, którzy potrafią długo medytować , pozytywnie zazdroszczę, bo ja nie mam cierpliwości. Buźki

Lady, jeśli ktoś mówi że nie ma cierpliwości do medytacji, to na ogół oznacza to że nie wie na czym polega medytacja. Oczko Piszę z własnego doświadczenia - tez byłam kiedyś jedna z tych osób, które tak sądziły, bo wydawało mi się że medytacja to po prostu siedzenie z zamkniętymi oczami po turecki i staranie się by się wyciszyć, a więc nie myśleć o niczym (szczególnie o zmartwieniach). Od kiedy poznałam czym jest medytacja, moje podejście do niej się diametralnie zmieniło - teraz medytacja to dla mnie praca z umysłem, praca z myślami, sposób na porządkowanie ich, przyglądanie się im, wkładanie do odpowiednich szufladek... no trochę takie umysłowe porządki. Oczko I absolutnie nie jest to staranie się na siłę by nie myśleć o niczym, albo przeciwnie - rozkładanie na czynniki pierwsze wszystkich swoich myśli i działań z całego dnia. Odkąd pojęłam co to naprawdę jest medytacja, poznałam jej metody, dowiedziałam sie jak działa i jakie może przynieść korzyści - zakrzyknęłam "eureka!" i pokochałam medytację. Uśmiech
Ale dobrze rozumiem o czym piszesz wspominając brak cierpliwości, bo sama tak myślałam kiedyś... jeszcze innym częstym wytłumaczeniem jest "brak czasu". Tymczasem na medytacje wystarczy nawet 5 minut - i niekoniecznie na podłodze własnego salonu, ale chociażby w poczekalni u lekarza, na przystanku, czy na ławce w parku podczas spaceru z psem. To, że do medytacji konieczna jest całkowita cisza (ewentualnie szum drzew lub cicha muzyka) też jest nieprawdą. Tak może być na początku, kiedy dopiero uczymy się technik medytacyjnych, ale w miarę nabierania wprawy to się zmienia.
Moim zdaniem dla takich początkujących, "niecierpliwych"  Oczko idealne jest właśnie ćwiczenie z trenerem (przewodnikiem), czyli przy pomocy aplikacji. Przewodnik w czasie medytacji prowadzi krok po kroku, podsuwa techniki, mówi co i jak... po prostu uczy i naprowadza.
W języku polskim aplikacje do medytacji są jeszcze mało rozwinięte i popularne. Ja przetestowałam dwie: INTU i Mindy. Obie całkiem przyjemne, choć objętościowo (jako aplikacja) daleko im jeszcze do tych anglojęzycznych.
Tu masz próbkę medytacji z INTU (Uwaga! Do wszystkich medytacyjnych aplikacji używamy słuchawek, bo efekt jest jednak inny niż bez):

Medytacje INTU - klik!


Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#16

Dziękuję Wam wszystkim za opisy Waszych medytacji. Buźki
Najbliżej w moim sposobie medytacji jest mi chyba do Zafiny. 
Podobnie jak Selena, lubię medytować wieczorem. Uśmiech
Jestem początkująca, rozpoczęłam naukę medytacji dopiero około rok temu. Tak jak wspomniałam, medytuję w towarzystwie aplikacji, nie stosuję innych metod. Zaczynam od włożenia do uszu słuchawek i włączenia wybranej medytacji. Siadam na łóżku po turecku (ze skrzyżowanymi nogami), kręgosłup wyprostowany, ręce swobodnie kładę na kolanach (czasem odwracam je dłońmi do góry), oczy zamykam.
(Pozycja leżąca nie jest polecana, i długo nie wiedziałam dlaczego - a wyjaśnienie okazało się proste: żeby nam się nie zachciało spać. Icon_e_biggrin Ale jeśli ktoś nie ma ku temu tendencji, to myślę że na leżąco też będzie O.K., można nawet siedzieć na krześle czy kanapie jeśli ktoś woli.)

Długość czasu medytacji i regularność jest u mnie zależna tylko i wyłącznie od chęci i wolnego czasu. Uśmiech Więc czasem jest to nawet 5 minut, czasem pół godziny - w aplikacjach są medytacje od najkrótszych do dłuższych, są też medytacje gdzie ta sama medytacja ma kilka różnych długości do wyboru (np. 5, 15, 30 i 45 minut).

ODDECH. Ciekawe że chyba tylko jedno z Was wspomniało tu o oddychaniu, i to tak raczej przelotnie. Dla mnie ćwiczenia oddechowe, techniki i skupienie na oddechu podczas medytacji to jest podstawa, filar na którym cała medytacja się opiera i konieczne jej dopełnienie. Nasz własny oddech to jest wspaniałe narzędzie, które przez całe życie mamy przy sobie do dyspozycji, i z którego możemy korzystać zawsze i wszędzie na wiele sposobów. Oddech to nasza kotwica w czasie medytacji, czyli punkt odniesienia do którego zawsze możemy powrócić, jeżeli nasze myśli zaczynają za bardzo harcować. Oczko
Możemy też - abstrahując od medytacji - wykorzystywać różne techniki oddychania do osiągnięcia różnych celów: uspokojenia, pobudzenia, opanowania strachu, doenergetyzowania, szybszego zaśnięcia. Ja lubię sobie jeszcze dodatkowo przed lub po medytacji zrobić kilka minut ćwiczeń oddechowych (do czego również używam aplikacji, np. Breathe, Breathing czy Steady). Zapewniam, praca z własnym oddechem może być wręcz uzależniająca. Uśmiech

Jeśli chodzi o samą medytację z towarzystwem aplikacji i jak to wygląda... W dużym skrócie mówiąc - medytacje z przewodnikiem zawarte w aplikacjach polegają na nauce opanowywania swoich myśli. Więc nie chodzi tu wbrew pozorom o to by podczas medytacji nie myśleć cały czas o niczym - tak się nie da, bo zawsze te myśli po jakimś czasie zaczynają wypływać na wierzch. Oczko Sens w tym co z tymi myślami zrobić gdy one się już pojawią, nauczyć się je ukierunkowywać, poskramiać czy "unieszkodliwiać" - a jak to zrobić, to właśnie podpowiada prowadzący medytację, to jest jego zadanie. W każdej takiej aplikacji jest mnóstwo medytacji, różnej długości i na każdą okazję. Podam na przykładzie aplikacji Simple Habit. Mamy tu na przykład medytacje dostosowane do okoliczności, w zależności czy jesteśmy akurat np. na spacerze, w pracy, w autobusie, przed ważnym spotkaniem, chcemy szybko zasnąć, jemy posiłek, pijemy kawę itd. - krótkie medytacje podzielone tematycznie trwające po 5, 10 czy 20 minut. Jest też dział S.O.S., gdzie mamy pomoc w postaci medytacji w razie: ataku paniki, depresji, zdenerwowania, depresji, bólu. Jest dziesiątki i setki medytacji krótkich i długich, podzielonych tematycznie (jak również czasowo), w zależności od tego co jest nam w danej chwili potrzebne i prowadzonych przez kobiety i mężczyzn, osoby o dużym doświadczeniu, prowadzących często też zajęcia stacjonarnie, znanych i doświadczonych nauczycieli. Są medytacje pojedyncze, ale jest też dużo kursów np. 30-dniowy kurs pozytywnego myślenia, 7-dniowy kurs radzenia sobie ze stratą, 5-dniowy kurs dla lepszego spania - i mnóstwo mnóstwo innych. Wszystko jest podzielone na kategorie, które szybko pozwalają odnaleźć to czego akurat potrzebujemy. Jest tez dział z muzyką relaksującą do samodzielnej medytacji, bez przewodnika.
Podobnych aplikacji z medytacjami jest sporo - ja aktualnie korzystam z Deep Meditate i Calm, czasem Insight Timer. Aplikacje te są płatne (po kilkudniowym darmowym okresie próbnym) co miesiąc lub rok. Natomiast tym którzy nie chcą płacić, a chcą sprawdzić jak to wygląda, polecam zainstalowanie sobie Insight Timer - aplikacja ta ma mnóstwo dobrych, bardzo wartościowych darmowych medytacji, jest też sporo po polsku (praktycznie rzecz biorąc płatne są tutaj tylko kursy dla zaawansowanych), jednak akurat poziom medytacji w jęz polskim jest różny.

Zafino, spytałam o to skąd się wzięły u Ciebie te ogromne emocje podczas medytacji, bo nie mogłam tego zrozumieć... teraz już sie domyślam... To jest chyba trochę tak, jakbyś zamiast pójść do psychoterapeuty sama sobie przeprowadziła psychoterapię. Pociesza Wyciągnęłaś podczas medytacji na wierzch wszystkie swoje, nawet bardzo dawne, problemy, żale, nazwałaś je, dostrzegłaś... i zostałaś z nimi sam na sam, bez pomocy, bez odpowiedniej techniki jak sobie poradzić, jak je pokonać. I tu jest ta różnica, dla której (przynajmniej na tym etapie nauki medytacji) ja zdecydowanie bardziej wolę medytowanie z aplikacją, niż samemu. Medytacja z przewodnikiem nie pozostawia Cię w takiej sytuacji samej, analizuje trudne doświadczenia i bolesne myśli, ale w następnym kroku podpowiada co z nimi teraz zrobić, jak je zneutralizować, pokonać, pod jakim kątem na nie spojrzeć.

I tu dochodzimy do sedna... Według mnie zaczynając medytację zawsze trzeba sobie wyznaczyć cel. Czyli medytacja ma być "po coś", ma przynieść wymierną korzyść, ułatwić osiągnięcie wybranego celu. Nie bez przyczyny właściwie wszystkie angielskojęzyczne aplikacje po zainstalowaniu zadają Ci wstępne pytanie "Co chcesz osiągnąć?" (medytując)... np.: pozbycie się lęków, lepszy sen, opanowanie gniewu, polepszenie relacji, panowanie nad emocjami itd. Ja na razie nie wyobrażam sobie dogrzebywania się do swoich najtrudniejszych emocji i analizowania czy też przyglądania się im samej, nie czułabym się na siłach. Zresztą... jaka z tego korzyść, co zyskujemy? Myśli Emocje zostają odgrzebane... i co dalej? Jaki był tego cel? Medytacja ma wnosić coś pozytywnego, tonować emocje, uzdrawiać nas wewnętrznie - na różnych poziomach - a nie potęgować trudności i zmartwienia.

Na mnie medytacja działa - może na razie nie na dłuższą metę (w sensie - nie rzutuje na całe życie), ale tak jak od niej oczekuję: wycisza, daje do myślenia, inspiruje, podsuwa inny punkt spojrzenia na codzienne sprawy i relacje. Nie mogę powiedzieć że zmienia mój charakter (może gdybym medytowała regularnie i dłużej?), ale jednak jakieś działanie jest, takie rozluźniające, sprawiające że "odpuszczam" tam, gdzie przedtem rozdzielałabym włosa na czworo. Świetnie działają na mnie medytacje "skanujące" ciało (gdzie skupiamy się kolejno na jego poszczególnych częściach) - po nich czuję się taka lżejsza, jakby weselsza, tak jak to opisała Selena,  a także te pomagające zasnąć - odpływam w sen po niecałych 10 minutach. Blue (2) Rotfl A w ogóle to po medytacji codzienne problemy wydają się jakby mniejsze, zmienia się perspektywa, spojrzenie na to co ważne a co mniej ważne, czy co jest nam "konieczne" do szczęścia, i zauważyłam też że medytacja w jakiś tajemniczy sposób wpływa na pewność siebie, człowiek już się tak nie przejmuje tym wiecznym "co pomyślą inni".

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#17

Dziękuję LeCaro za udostępnienie filmiku. Skorzystam, jeśli poczuję, że to już ten czas. Kwiatek
Odpowiedz
#18

LeCaro
Ładnie opisałaś medytację i zgadzam się, że każdy kto się na nią decyduje powinien mieć cel: uspokojenie, wyciszenie po trudnym dniu itd. I nie musi to być jakiś ambity cel, że np. zmienię się, stanę się od jutra mniej nerwowy itd., bo medytacja działa kiedy stosujemy ją nie tylko raz, ale wracamy do niej. Dla mnie jest czasem dla samej siebie i lubię mieć wówczas ciszę. Ja osobiście nie lubię siedzieć na łóżku, wolę podłogę - rzecz gustu Uśmiech

Przede wszystkim, jednak uważam, że jest to metoda by samej sobie dać ten czas, zrelaksować się, oderwać od świata, wyłączyć. Ja jestem osobą, która szuka takiej chwili dla siebie każdego dnia, kiedy domownicy śpią, kiedy biorę kąpiel to lubię zamknąć oczy, wyciszyć się, albo usiąść z lampką wina i poczytać. A nawet w drodze gdzieś tam idąc i myśląc. Czasem zostawiam samochód spory kawałek od miejsca docelowego by przejść się i mieć ten czas dla siebie samej. Daje to bardzo dużo, bo doceniam siebie za trud codziennej pracy, krzątaniny, dbania o siebie i bliskich, a poza tym ja lubię bycie samą - choć niekoniecznie już samotną. Pozwala mi to znaleźć poczucie własnej wartości - takie zdrowe i nie przesadzając w żadną ze stron, a i tak bywało u mnie Oczko

Nie wiem czy do medytacji trzeba dojrzeć, czy dojrzewa się z nią, wnikając w siebie samego, poznając siebie, dbając - tak bym to ujęła.
Odpowiedz
#19

Dokładnie tak, zgadzam się w 100% z Twoim spojrzeniem na medytację, Seleno.
Medytacja to rodzaj nagrody, chwila na którą się czeka, i która cieszy. Trochę jak takie spotkanie sam na sam ze sobą na dobrej kawie, czyli z osobą która Cię zna i rozumie najlepiej na całym świecie, prawda? Oczko

Nie wiem czy do medytacji trzeba dojrzeć... wydaje mi się że nie. Bliższa mi jest ta druga teoria, tzn. że trzeba zrobić pierwszy krok, zacząć... i potem w miarę czasu dojrzewać do wyższych jej poziomów, czy też do dłuższego czasu jej trwania, w ten sposób się rozwijając. Porównałabym to z tym co powiedział Jezus: zdrowi nie potrzebują lekarza. Oczko Dlaczego rezygnować z dobroczynnych korzyści jakie niesie medytacja, z dopieszczania swojego umysłu, czekając... no właściwie nie wiem na co... aż będziemy mądrzejsi, stateczniejsi, cierpliwsi? Kiedy właśnie medytując możemy do tego dojść, i to w bardzo przyjemny, relaksujący sposób. No ale z drugiej strony trudno jest się zmuszać, jeśli czegoś zupełnie nie czujemy, bo może medytacja nie jest dla każdego.

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#20

LeCaro, Twoją uwagę o tym, że nie wiesz na co ludzie czekają, nie podchodząc do medytacji itd. uważam za niegrzeczną i pozbawioną szacunku do wyborów innych ludzi. Nie musisz wiedzieć na co ja czekam. Pisząc o tym, że "medytacja nie jest dla każdego" dzielisz ludzi i to w sposób niedopuszczalny. Po prostu przyjmuj wybory innych bez oceniania. Takie oceniające wypowiedzi pozbawiają chęci uczestnictwa na tym forum.

P.S. Cofam prośbę o wróżbę dla mnie od Ciebie. Nie chce jej od osoby tak stronniczej.
Odpowiedz
#21

Dziewczyny, myślę, że nie ma się o co spierać. Nastek rzucił temat i fajnie jest wymienić się doświadczeniem i opiniami, ale nie każdy chce lub potrafi medytować i to jest jasne. Jeśli z jakiegoś powodu Lady of Dreams nie medytujesz, chcesz, ale czekasz - to też Twoja decyzja, nawet powiedziałabym, że to się ceni, bo chcesz może poczuć kiedy jesteś gotowa i nie robić tego gdy nie czujesz, czy to potrzeby czy póki co nie wiesz czy umiałabyś.

To prawda, że wybory innych ludzi nie powinny być przez nas oceniane. Nie każdy wróży i interesuje się numerologią - najprostszy przykład Oczko Myślę, jednak Lady of Dreams, że nawet jeśli nie medytujesz obecnie czy nawet nie będziesz w przyszłości z jakiegoś sobie wiadomego powodu to nie powinno to zniechęcać Cię do dyskusji - każda opinia jest cenna, uczymy się codziennie, a ja sama mogę potwierdzić, że wiele daje mi obecność na tym forum i dobra atmosfera, której nie chciałabym tracić - ani ja ani, jak się mogę domyślać, inni uczestnicy. Co innego teoria, którą znamy, a co innego praktyka i to jest fajne, że coś sobie wzajemnie dajemy, wymieniamy uwagi.

Lady of Dreams osobiście polecam Ci medytację, ale wiem, że trzeba mieć w sobie ten zapalnik, że się po prostu chce. Taki moment, który przychodzi sam. Ja do tego dojrzewałam, choć ogólnie jako osoba młoda dość wcześnie, na tle rówieśników, zaczęłam dorosłe życie, sama mieszkałam. Może za wcześnie? Byłam zawsze odpowiedzialna, ale też często głupiutka, czy naiwna, a z biegiem czasu uświadomiłam sobie, że człowiek nie może od siebie tylko wymagać bycia prymusem w pracy, idealnej figury, ćwiczeń, rozwoju i, że czasem można i trzeba mieć gorszy dzień, doła, a czasem warto doceniać siebie samą za pomocą małych gestów. Moja życie przez pewien czas kojarzyło mi się z wyrzeczeniami - poświęcam czas dla pracy, angażuję się w domu, a ja? Wtedy medytacja dała mi taką przestrzeń dla samej siebie, kiedy jestem sama i biorę garściami spokój, wyciszenie, pięknieje wewnętrznie, cieszę się bez wyrzutów sumienia. Oczywiście każdy może mieć inny powód. Ale u mnie przełamanie bariery, że ja tez mam prawo do bycia zrelaksowaną, zrobienia cos TYLKO dla siebie, wiązało się właśnie z medytacją i, że zrozumieniem, że zasługuję na to. Bez wyrzutów sumienia, bez porywów serca - normalnie, bo wszyscy zasługujemy na zdrowy egoizm Oczko

Miłego dnia dziewczyny Uśmiech
Odpowiedz
#22

Lady, LeCaro chyba nie chciała wartościować nikogo. Źle zrozumiałaś to co napisała.
Raczej chciała tylko powiedzieć , że medytacja ma wiele korzyści i warto to robić.
A medytacja nie jest dla każdego podobnie jak krawiectwo, śpiew, jazda samochodem, gra w piłkę i inne rzeczy. Jest dla tych, którzy po prostu chcą się tym zajmować ?
I nie ma to związku z wartościowaniem innych osób.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości