28-04-2022, 22:46
Dziekuję Le Caro
Rzeczywiście interpretacje tego co napiszę jest dla mnie ważna, bardzo ważna i nawet nie chodzi o obszerną analizę, którą robię, bo lubię to robić, ale o fakt, że liczby liczbami, teoria teorią a ja poprostu uczę na przykładach konkretnych osób jak te liczby działają, jak się sprawdzają, czy mam rację, czy dobrze to interpretuję i "czuję", bo poza wiedzą z podręcznika część to też intuicja, która mówi jak np. działają poszczególne działania liczb na raz. I to jest wiedza nieoceniona, bo w żadnej książce, czy w sieci jej nie znajdę. Tym bardziej ważna, że czuję, że trochę przynajmniej - mam nadzieję - te analizy są ważne dla osób, którym im je robię i dlatego ważne jest bym robiła to lepiej i wciąż lepiej, a przecież nauki praktycznej nigdy dość
Zatem dziękuję Le Caro raz jeszcze
Czarnulo emocje, które opisujesz miewa wiele osób, choć u Ciebie to jest efekt działania również tych liczb. Dziękuję Ci za opisanie tego wszystkiego
Rozumiem, że są na tym forum osoby, które nie chcą czegoś analizować bo to jest temat prywatny, delikatny i choć "kryjemy" się na nickami i nikt tu nie pokazuje dowodu osobistego to jednak jest to skrępowanie w środku. Ja to rozumiem. Ale napiszę z własnego przykładu, że ta bariera śmieszności, która powoduje, że nie umiemy się otworzyć i przyznać do czego, np. toksycznych rodziców, nałogów, nieudanych związków, chorób itp. jest tak naprawde utrudnieniem. Sama jestem osobą trudną, ale moment w którym nauczyłam się przyznawać to, mówić, że jestem trudna dla męża, że w sumie trafiłam dobrze, bo mam dobrego męża a czasem chce coś od Niego i taki jest Bogu ducha winny chłop - to był moment gdy uświadomiłam sobie, że zrobiłam pierwszy krok nazywając swoje problemy po imieniu, te we mnie - w środku. Tak, jestem niedoskonała, wredna, itp., mam problemy z tym, tym, mam pokręcone dzieciństwo również, ale kurcze czy ja jedna? Czy mam to dusić w sobie aż mnie zeżre od środka jak rak? A niech ucieka, sio! Nie jestem psychologiem, ale to działa
Dlatego myślę, czarnulo, że jesteś świadoma swoich lepszych i gorszych stron, a jeśli uda się pracować nad sobą to świetnie.
Dużo dobrego dla Was dziewczyny
Rzeczywiście interpretacje tego co napiszę jest dla mnie ważna, bardzo ważna i nawet nie chodzi o obszerną analizę, którą robię, bo lubię to robić, ale o fakt, że liczby liczbami, teoria teorią a ja poprostu uczę na przykładach konkretnych osób jak te liczby działają, jak się sprawdzają, czy mam rację, czy dobrze to interpretuję i "czuję", bo poza wiedzą z podręcznika część to też intuicja, która mówi jak np. działają poszczególne działania liczb na raz. I to jest wiedza nieoceniona, bo w żadnej książce, czy w sieci jej nie znajdę. Tym bardziej ważna, że czuję, że trochę przynajmniej - mam nadzieję - te analizy są ważne dla osób, którym im je robię i dlatego ważne jest bym robiła to lepiej i wciąż lepiej, a przecież nauki praktycznej nigdy dość
Zatem dziękuję Le Caro raz jeszcze
Czarnulo emocje, które opisujesz miewa wiele osób, choć u Ciebie to jest efekt działania również tych liczb. Dziękuję Ci za opisanie tego wszystkiego
Rozumiem, że są na tym forum osoby, które nie chcą czegoś analizować bo to jest temat prywatny, delikatny i choć "kryjemy" się na nickami i nikt tu nie pokazuje dowodu osobistego to jednak jest to skrępowanie w środku. Ja to rozumiem. Ale napiszę z własnego przykładu, że ta bariera śmieszności, która powoduje, że nie umiemy się otworzyć i przyznać do czego, np. toksycznych rodziców, nałogów, nieudanych związków, chorób itp. jest tak naprawde utrudnieniem. Sama jestem osobą trudną, ale moment w którym nauczyłam się przyznawać to, mówić, że jestem trudna dla męża, że w sumie trafiłam dobrze, bo mam dobrego męża a czasem chce coś od Niego i taki jest Bogu ducha winny chłop - to był moment gdy uświadomiłam sobie, że zrobiłam pierwszy krok nazywając swoje problemy po imieniu, te we mnie - w środku. Tak, jestem niedoskonała, wredna, itp., mam problemy z tym, tym, mam pokręcone dzieciństwo również, ale kurcze czy ja jedna? Czy mam to dusić w sobie aż mnie zeżre od środka jak rak? A niech ucieka, sio! Nie jestem psychologiem, ale to działa
Dlatego myślę, czarnulo, że jesteś świadoma swoich lepszych i gorszych stron, a jeśli uda się pracować nad sobą to świetnie.
Dużo dobrego dla Was dziewczyny