Związek
#1

Witam bardzo proszę o karty tarota dotyczące mojej miłości
Jestem w związku 7 lat i nie mam zaręczynowego na palcu , związek burzliwy nie wiem czy on traktuje mnie poważnie
Moje pytanie brzmi czy nasz związek przetrwa i czy ten mężczyzna myśli o mnie poważnie myśląc o założeniu rodzimy zamieszkania ze mną. Z góry dziękuję za odpowiedzi
Moje imię Ewelina urodzona 04.04.1985 jego imię Rafał urodzony 03.08.1983

Witam moje imię Ewelina ur.04.04.1985 on Rafał  ur.03.08.1982 czy ten mężczyzna  mnie kocha i myśli o mnie poważnie? Jestem z nim w związku od 7 lat i ta znajomość jest burzliwa zrywamy a potem się schodzimy Ja bym chciała stabilizacji bo mam syna a on nie może mi zapewnić tego co bym chciała Jestem na etapie ze mamy bardzo ciche dni i czeka nas rozmowa po świętach Nie wiem czego mam się spodziewać,  czy to będzie rozmowa ,że to na 100% koniec , czy jednak zrobi to czego ja oczekuje Dziękuję za wszelkie info.(przeniesiny z Gabinetu Dagmary)
Odpowiedz
#2

Ewelino, karty mi pokazują, że to wcale nie jest kwestia dziecka z Twojej strony... Jesteś osobą żyjącą w świecie ograniczeń, ściśle wyznaczonych ram, bardzo poważnie podchodzącą do życia, wręcz zmagającą się z nim. W Twoich oczach życie to żmudna wędrówka, i ciągle pojawiają się nowe przeszkody na które należy być nastawionym. Dodatkowo masz jakieś bardzo przykre doświadczenia emocjonalne z przeszłości o których po prostu nie potrafisz zapomnieć, i nie potrafisz się też nimi dzielić - a one dodatkowo Cię blokują.
Twoje obecne działanie z jakim wychodzisz w kierunku partnera jest pokazane w karcie Wisielca. Czyli totalne wstrzymanie, blokada, czekanie tylko na to co się stanie. Sama nie robisz nic by naprawić tę relację, po prostu stoisz w miejscu z nastawieniem "zobaczymy co on zrobi". Brak tu jakiejkolwiek chęci pojednania, kompromisu, otwarcia się.

Z kolei On jest człowiekiem niezwyle uczuciowym, namiętnym, kierującym sie porywami serca - prędzej działa niż myśli. Moim zdaniem uczucia dla Ciebie w nim są, tak... ale - może należy powiedzieć... były? Ponieważ obecnie są one jak zamrożone... bardzo się odsunął, oddalił - bo czuje się baprawdę bardzo zraniony... to nie jest udawane, tak czuje w swoim sercu. I sam nie wie co ma robić, stoi na rozstaju dróg, nie widzi właściwego wyjścia z tej sytuacji. Niestety karty nie pokazują jakiejkolwiek szansy by Twój partner zrobił (na chwilę obecną) poważny krok, zadeklarował się, poprosił o wspólne zamieszkanie czy ślub. Jest bardzo, bardzo wycofany, zmęczony, zraniony.

Wasze charaktery i oczekiwania są tak różne, że niestety widzę tu małą szansę na wspólną przyszłość. Karty wynikowe to Królowa pentakli, 5 mieczy i Śmierć. Nie sądzę by coś z tego wyszło, przykro mi. To że on nie potrafił się zdobyć na oświadczyny przez tyle lat jest też być może spowodowane jego charakterem, ale oprócz tego tym, że: on jest otwarty - ty zamknięta, on spontaniczny - ty rozważna, on chce płynąć na fali - ty szukasz zakotwiczenia, on chce się cieszyć życiem - ty pragniesz zabezpieczenia i stabilizacji, on pragnie nowych wrażeń - ty cenisz sobie rodzinę, tradycję i to co znasz, jemu pieniądze służą do sprawiania sobie przyjemności - tobie do zapewnienia sobie bezpieczeństwa na przyszłość. Sama sobie odpowiedz: gdzie tu są punkty wspólne, coś na czym mozna budować?... Jesteś z nim chyba tylko dlatego, że zmiany przychodzą ci z trudem, bo burzą Twoje poczucie stabilizacji... i trudno też Ci się przyznać do porażki, zrezygnować z czegoś w co się angażowałaś przez tak długi czas. Ale uczuć po Twojej stronie brak.

Ogólnie rzecz biorąc - smutne te karty... wyglądają jak gasnące ognisko, w którym już nie da się wzniecić ognia z przeszłości...

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#3

Powiem tak trochę w tym prawdy jest Owszem przezylam bardzo przykre doświadczenie miesiąc przed ślubem ojciec mojego dziecka nas zostawił mialam 19 lat i zawaliło mi się życie,  musialam od nowa sobie poukładać wszystko w głowie Potem w krótkim czasie zmarł mój tata na raka Kolejna tragedia Szukałam miłości dlugo bylam sama , bałam się zaufać mężczyźnie, skupiłam się na samodzielnym wychowaniu mojego syna. Potem tak się złożyło, że zapoznałam mężczyznę było na początku cudownie az po 6 miesiącach zaproponował mi mieszkanie u niego na tkz kupie brat z żoną i jego dzieci 2 małe dziewczynki stanowczo odpowiedziałam że Nie! Bo życie na kupie nigdy nie jest i nie będzie atmosfery a mój syn nie chciał mieszkac tak.  Od tamtej pory coś w nas pękło byliśmy ze sobą,  a ja ciągnęłam ten wóz myśląc że będę dobra dziewczyna jego,  obiady robilam itd chciałam mu pokazać że jestem dobra mama przyszła żoną że jestem poukładana Zostawiałam u mamy syna a u niego spędzałam całe weekendy az minęło tak 3 lata ,więc zapytalam go jak długo będę ciągnąć takie życie na 2 domy??? Bylam zmęczona tym w tygodniu to ja tylko jeździłam do niego on do mnie nie , bo z synem mieszkam w 1 pokoju moja mama w 2 swoim U niego jest więcej swobody SZUKALISMY DOMU ZEBY KUPIC mieliśmy wziac kredyt hipoteczny ,ale ze względu na to że nie mieliśmy tyle pieniędzy na wkład własny ten pomysł poszedł na bok Chciał się 4 lata temu oświadczyć kupil mi psa mial być z pierścionkiem ale moja mama jak usłyszała że ma być w domu pies się nie zgodziła Wyszła z tego potworna awantura bo ja powiedzialam dość nie mogę jako osoba dorosła mieć coś tutaj do powiedzenia W SKROCIE MIESZKANIE JEST W SPADKU PO TACIE MOJA mama zrobila darowiznę i swoją część przepisała na mnie i na moja siostrę bliźniaczkę po równo ze sluzebnoscia nie możemy tego mieszkania sprzedać bo ona musi wyrazić zgodę na co nie wyraża. Wracając do psa.... pies się pojawił na chwilę u mnie w domu mama zakochana jak go zobaczyła, one jednak chce takiego bo fajny Rafal się wnerwił bo pies został sprzedany dla jego siostry która jechała z Niemiec po niego a ja mojej mamie zrobilam awanturę czuje złość że mam związane ręce bo bym mogła sprzedać mieszkanie i mieć na wklad własny , aby uwolnić się i od niej i nie jezdzic na 2 domy miała isc z siostrą mieszkać lub że mną to nie bo ja nie jestem jego narzeczona i ona pójdzie jako kto? OBOJE NIE MAMY POMYSLU CO dalej robić Wtedy wydałam tkz pysk na nią przy nim  z nim się poklocilam bo nie umiesz się postawić Potem mojej siostrze powiedzial ze chciał się oświadczyć z tym psem ,a jak ja się o tym dowiedziałam było mi przykro po 2 tygodniach pojawił się inny maltanczyk i go dostałam bo widzial że rozpaczam a jednak mama wyraziła zgodę zeby pies byl....powiedział że nie zobacze pierścionka przez najbliższy rok Minelo 4 lata zostało po staremu jeździłam tam po swojej pracy,  w week starając się w tym związku dbając o niego być na dobre i na złe, ale jeździłam niby fajnie on przestał mnie przytulać całować uważał że jestem jak otwarta książka i tylko spojrzy na mnie i już wie ,że nie mam humoru że dla niego to jest problem ze patrze na zegarek i jadę o 20 do domu zamiast na (luzie) posiedzieć tylko ja do pracy na 6 rano wstaję o 4 a jak wracałam do domu to obiad musialam jeszcze zrobić na 2 dni zebym nie musiała słuchać od matki że ja jeżdżę do kochasia a syn obiadu nie ma ....a tu jeszcze trzeba siebie ogarnąć do pracy kładłam się o 22 30 zmęczona niewyspana ale mowie sobie kocham go I będę tak trwać bo może wreszcie przyjdzie ten dzień że zamieszkamy razem.....byle kłótnia mój facet mi mowi to się rozejdźmy ja dostaje strzała prosto w twarz że on mnie i mojej sytuacji i moich obowiązków nie rozumie....bo ja nerwowa jestem on takiej kobiety nie chce , ale jaka mam być jak wnerwia mnie to że jest jak jest chce to zmienić a on woli być wolny jak ptak,  a ja jak ten pies jestem sponiewierana ....

Ja po prostu chce mieć normalny dom , męża aby mój syn miał ta męską rękę,  chce być kochająca żona jeszcze raz matka prowadzić normalne życie,  razem jeść śniadanie budzić się obok ukochanego razem się zestarzeć po prostu chce być szczęśliwa, ale problemem jest ,że nie mamy gdzie mieszkać.....Ten sam problem mialam z ojcem dziecka mieliśmy po 19 lat on się bal biedy Teraz ja mam 37 on 40 i ten sam problem....co dla mnie jest trauma bo ja ulokowalam swoje uczucia i dostaje powtarzajaca się historie
Odpowiedz
#4

Dziękuję bardzo za obszerną weryfikację.
Zdaję sobie sprawę że w tak trudnej sytuacji  nie jest Ci łatwo podjąć decyzję co dalej... i musisz ją podjąć odpowiedzialnie, bo to decyzja na lata. Ja absolutnie nie mogę Ci mówić jak masz postąpić. Zresztą wiem, że jesteś taką osobą która sama decyduje  Uśmiech  a karty to tylko wskazówka, nie wyrocznia. Życzę Ci by ostatecznie wszystko się dobrze ułożyło, Ewelino. Uśmiech

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości