Religia a karty. Czy tarot to grzech?

delfinek napisał(a):A czy to nie jest tak ze nikt nikomu nie karze korzystać z magii i to jest każdego wybór ty Arturze wybrałeś temat chcąc podzielić się swoimi spostrzeżeniami zarejestrowałes się i udzielasz na forum
Pisywałem tutaj w różnych tematach. Ten interesuje mnie gdyż jest specyficznie przewrotny. Odnosze wrażenie, że grupa gorliwych wyznawców pobożności kulturowej i wiary naturalnej stroi się w piórka 'dobrych' katolików mając za nic zalecenia własnego kościoła Oczko
Jednorożec LeCaro napisał(a):Więc pytam ponownie: gdzie tu jest mowa o grzechu?
A ja ponownie odpowiadam, że ten temat nieprzypadkowo znalazł się w sekcji katechizmu poświęconej łamaniu pierwszego z przykazań (dlatego cytowałem także punkty poprzedzające i następujące). Oczywiście łamanie tego przykazania jest moralnie obojętne dla pojęcia wiary i pobożności w wydaniu rzymsko-katolickim a już na pewno nie może być grzechem jeśli ktoś nie użył wprost terminu 'to jest grzech' w żadnej ze wskazanych sekcji? Uśmiech I oczywiście jestem niedouczonym baranem gdyż mówię wprost o tym, że próba zanegowania oczywistego faktu to w najlepszym przypadku zwyczajna obłuda Uśmiech
Odpowiedz

Artur napisał(a):Oczywiście łamanie tego przykazania jest moralnie obojętne dla pojęcia wiary i pobożności w wydaniu rzymsko-katolickim a już na pewno nie może być grzechem jeśli ktoś nie użył wprost terminu 'to jest grzech' w żadnej ze wskazanych sekcji?
A wyobraź sobie, że tak... Jeżeli przeczytasz sobie chociażby dwa następne rozdziały: "Bezbożność" i "Ateizm", to tam jakoś wprost pojawia się pojęcie "grzechu", a nawet "grzechu ciężkiego". Wyobraź sobie. :-o

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz

Le Stelle napisał(a):Pisząc uczciwie, odnoszę wrażenie, że tarot w symbolice biblijnej staje się owym wężem, który skusił Ewę. Jest narzędziem poznania (pozwala poznać dobro i zło), pozwala naprawdę wiele zrozumieć, czyli - można powiedzieć - pozwala zjeść zakazany owoc, pokazać treści, których świadomość nie potrafi odczytać.
To oczywiście tylko mój punkt widzenia, kogoś kto stoi z boku tej ideologii... Na pewno żaden głos w dyskusji.
I z tym stwierdzeniem jestem gotowy się zgodzić. Widzisz, wychodzę z założenia, że każdy kto podejmuje próbę pogodzenia ze sobą rzymskiego katolicyzmu i wróżbiarstwa podpartego intencją pomagania światu popełnia błąd zasadniczy i o brzemiennych skutkach. Dlatego też nie traktuję poważnie osób stwierdzających w jednej wypowiedzi, iż są katolikami i zajmują się tarotem; lub sugerujących, że żadnej sprzeczności w faux pas własnych deklaracji nie dostrzegają; naturalna sprzeczność ortodoksyjnej wiary i heterodoksyjnego poznania jest dla mnie czymś tak oczywistym, że zastanawiam się nad powodami upartego trwania w sprzecznościach sporej jednak grupy ludzi. Co ciekawe zwolennicy koncepcji 'braku sprzeczności' są na tyle radykalni w głoszeniu swojej 'prawdy', iż każde akt wypowiedzenia odmiennego zdania uznają za atak personalny. W konsekwencji posługują się sporym arsenałem środków zapobiegawczych, poczynając od zwyczajnych prób dyskredytacji rozmówców, przez regularne dygresje osobiste na pograniczu braku kultury, na klątwach kończąc zamiast zwyczajnie przyznać się do tego, że popełnili prosty, banalny w sumie błąd i wybrać wolność wbrew uwarunkowaniom. Po prostu dokonać wyboru Uśmiech Zdecydowanie, stanowczo, odważnie Uśmiech
Odpowiedz

Jednorożec LeCaro napisał(a):
Artur napisał(a):Oczywiście łamanie tego przykazania jest moralnie obojętne dla pojęcia wiary i pobożności w wydaniu rzymsko-katolickim a już na pewno nie może być grzechem jeśli ktoś nie użył wprost terminu 'to jest grzech' w żadnej ze wskazanych sekcji?
A wyobraź sobie, że tak... Jeżeli przeczytasz sobie chociażby dwa następne rozdziały: "Bezbożność" i "Ateizm", to tam jakoś wprost pojawia się pojęcie "grzechu", a nawet "grzechu ciężkiego". Wyobraź sobie. :-o
OK. Czym zatem jest złamanie pierwszego z przykazań w Kościele Rzymsko-Katolickim? Uśmiech
Odpowiedz

Ojojojojojojoj, naprawdę? Uśmiech Czyli odrzucamy Katechizm Kościoła Katolickiego w kąt. Oczko
Szkoda że nie traktujesz mnie poważnie... a jakie są te "brzemienne skutki", bo chciałabym wiedzieć? I co to są "środki zapobiegawcze" (na pograniczu braku kultury)?

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz

O, widzę, że nie wiesz na czym polega pierwsze przykazanie... to smutne. Chętnie wyjaśnię:
Jest jeden Bóg. Łamanie tego przykazania, to jest uznawanie, że jest inny bóg (lub inni bożkowie) poza Tym, w którego wierzymy i którego uznajemy za jedynego Boga.

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz

Jednorożec LeCaro napisał(a):O, widzę, że nie wiesz na czym polega pierwsze przykazanie... to smutne. Chętnie wyjaśnię:
Jest jeden Bóg. Łamanie tego przykazania, to jest uznawanie, że jest inny bóg (lub inni bożkowie) poza Tym, w którego wierzymy i którego uznajemy za jedynego Boga.
Skoro trzymamy się katechizmu, to masz tam jasną definicję:
2110 Pierwsze przykazanie zabrania oddawania czci innym bogom poza Jedynym Panem, który objawił siebie swojemu ludowi. Zakazuje zabobonu i bezbożności. Zabobon to pewnego rodzaju wynaturzony przerost religijności; bezbożność jest wadą sprzeciwiającą się, przez brak, cnocie religijności.

Do tego dodam kolejny fragment:
2138 Zabobon jest wypaczeniem kultu, który oddajemy prawdziwemu Bogu. Przejawia się on w bałwochwalstwie, jak również w różnych formach wróżbiarstwa i magii.

Co do wróżbiarstwa jednoznacznie stwierdza:
2116 Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa [...]

Całość podsumowuje stwierdzeniem katechizmu:
2139 Wystawianie Boga na próbę w słowach lub czynach, świętokradztwo i symonia są grzechami bezbożności zakazanymi przez pierwsze przykazanie.

- oraz ponowieniem cytaty z kompendium katechizmu:
445. Czego zabrania Bóg, gdy nakazuje: „Nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną" (Wj 20,2)? 2110-2128, 2138-2140
To przykazanie zakazuje: politeizmu lub bałwochwalstwa, które ubóstwiają to, co nie jest Bogiem, a więc stworzenie, władzę, pieniądz, nawet szatana; zabobonu, który jest wypaczeniem kultu oddawanego Bogu, a przejawia się w różnych formach wróżbiarstwa, magii, czarów i spirytyzmu; bezbożności, która wyraża się w kuszeniu Boga w słowach lub czynach, w świętokradztwie, które profanuje osoby lub rzeczy święte, przede wszystkim Eucharystię; w symonii, która oznacza na bywanie lub sprzedawanie rzeczy duchowych; ateizmu, który odrzuca istnienie Boga, opierając się na błędnej koncepcji autonomii ludzkiej; agnostycyzmu, który twierdzi, że o Bogu nie można nic powiedzieć i jest równoznaczny z indyferentyzmem lub ateizmem praktycznym.


Jeśli wszystko powyższe połączysz z definicją grzechu:
1849 Grzech jest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr. Rani on naturę człowieka i godzi w ludzką solidarność. Został określony jako słowo, czyn lub pragnienie przeciwne prawu wiecznemu.
Uzyskujesz pełny obraz tego czym jest wróżbiarstwo w nauczaniu Kościoła Rzymsko-Katolickiego implicite. Sorry. To nie ja ustaliłem tak twarde zasady. Znamienne, że to ja jako ezoteryk muszę o nich przypominać 'dobrym' katolikom i przeciwstawiać się głoszonym przez nich wynaturzeniom (nomen omen katolikom ponoszącym przez swoje słowa odpowiedzialność moralną za współudział w grzechach cudzych poprzez namawianie do grzechu, zezwolenie na jego popełnianie, pobudzanie do niego, pochwałę i usprawiedliwianie).

Dlaczego to robię? Dlaczego powtarzam do skutku 'wiedz w co wierzysz'? Dlaczego powtarzam i dowodzę, że z perspektywy KRK jako organizacji wróżbiarstwo jest grzechem? Jest takie powiedzenie, w którym wskazuje się na jakiś stan i stwierdza w podsumowaniu 'jak z koziej dupy trąbka'. Taką 'trąbką' zdaje mi się każdy człowiek przyznający się do katolicyzmu i łamiący przykazania, oraz nakazy kościelne poprzez praktykowanie wróżbiarstwa oraz usprawiedliwiający takie działania. Z mojej perspektywy osoba taka jest tarocistą równie wynaturzonym co katolikiem i szkodzi mi osobiście. Szkodzi niewiedzą, budowaniem otoczki zabobonu wokół kart i metod ich użytkowania, tworzeniem koślawego mistycyzmu, brakiem logiki, regularną głupotą i urojeniami.
Odpowiedz

Arturze czytając twoje wypowiedzi rozumiem, że skoro zajmuję się kartami tarota to grzeszę i kropka. Odniosłam również wrażenie, że wręcz zmuszona jestem do dokonania wyboru albo Kościół Katolicki, albo karty tarota, ponieważ twoim zdaniem nie da się pogodzić tych dwóch rzeczy. Wiesz może i nie jestem gorliwą katoliczką, ale wpajano mi, że Bóg jest łaskawy, miłosierny i wszechmocny, ty z kolei wręcz każesz mi wybierać, albo to albo to, dlaczego skazujesz mnie na banicję duchową, że się tak wyrażę. Dlaczego zabraniasz mi wierzyć w mojego Boga i starasz się utrudniać mój kontakt z nim ? Czyż nie skazujesz mnie właśnie na zgubę i wpływ szatana? ... nie wiem czy czasem, to ty sam w tym przypadku większego grzechu nie popełniasz niż ja lub inaczej krzywdzisz ludzi wytykając im heterodoksję. Obrazy na kartach tarota nie są dla mnie bóstwem i dekalogiem wg. którego mam żyć, są tylko łącznikiem, narzędziem do lepszego zrozumienia podstawowych doktryn wyznawanych w mojej religii i jak również się domyślam, w innych religiach również, kart tarota nie wywyższam, ani nie stawiam na równi wobec mojego Boga, nie ogłaszam się prorokiem... zwróć uwagę, że pierwsze pismo było obrazkowe, tym sposobem ludzi uczono kiedyś czym jest dobro, a czym zło. Nikt z nas nie jest ortodoksyjny w swojej wierze, "świętym", ale mój Bóg nie zabrania mi używać wszelkich narzędzi, abym mogła stać się lepszym człowiekiem i starać się wyzwalać od grzechu, równocześnie wiem, że najlepszym takim narzędziem jest wg. Kościoła Katolickiego duchowny, który przyjął święcenia, ale dla niektórych to po prostu nie wystarcza w dzisiejszej dobie dążenia do oświecenia, że się tak wyrażę. Pozdrawiam i proszę również nie uważać tego za atak personalny.
Odpowiedz

Odniosłaś poprawne wrażenie, tyle, że ostry osąd formalny i wymóg dokonania wyboru nakłada na Ciebie wspólnota wyznaniowa do której przynależysz, która jasno stwierdza 'żadnego wróżbiarstwa'. To, że w tej dyskusji pełnię funkcję 'adwokata diabła', prezentując zdanie tej organizacji nie czyni ze mnie sędziego a jedynie referenta. Duchowa banicja w takich okolicznościach to najwyżej konsekwencja wyborów, Twoich osobistych wyborów. Heterodoksja to stwierdzenie faktu. Rozumiem, że zetknięcie się z jednoznacznością i kategorycznością zasad obowiązujących w Kościele Rzymsko-Katolickim może okazać się co najmniej drastyczne dla, jak to określiłaś, osób poszukujących oświecenia.

Moje osobiste zdanie, moja osobista opinia dotyczy tego zdarzenia z drugiej strony. W szeroko rozumianej ezoteryce nie istnieje pojęcie dogmatu. Przywiązanie do myśli i prawd 'jedynie słusznych', używając języka religii, jest jej grzechem ciężkim. Heterodoksja zaś staje się chlebem codziennym, stanem naturalnym, pożądanym i oczekiwanym. Poszukiwanie na granicach poznania mottem, sensem i praktyką życia. Dlatego wyrażam zdumienie tym przywiązaniem do utożsamiania się z członkostwem w grupie zaprzeczającej wprost wyznawanemu systemowi wartości, w tym przypadku Twojemu osobistemu. Z mojej perspektywy i doświadczenia takie przywiązanie zawsze jest konsekwencją konformizmu i uwarunkowań jakie nakłada na ludzi, w tym strachu. Jeśli uzależniasz wiarę w bóstwo, od przynależności do opresyjnej i roszczeniowej wobec wyznawców organizacji wyznaniowej, to z mojej perspektywy popełniasz błąd z kategorii błędów kardynalnych. Mogę najwyżej zastanawiać się dlaczego podejmujesz, znowu z mojego punktu widzenia, tak nielogiczną decyzję.

Ps. Rozmowa, zadawanie pytań trudnych, nie stanowi osobistej obrazy, czy formy ataku. To po prostu wymiana myśli z korzyścią dla rozmowy i rozmówców, gdy zdania tych ostatnich są różne Uśmiech
Odpowiedz

Ja zadam pytanie Uśmiech Oklaski Oklaski Oklaski

A jak dzięki tarotowe odnajdę BOGA ? Co w tedy Myśli
Odpowiedz

Dołączysz wtedy do elitarnego grona pisującego tutaj <!-- m --><a class="postlink" href="http://antytarot.blogspot.com/">http://antytarot.blogspot.com/</a><!-- m --> i będziesz promieniować szczęściem Oczko
Odpowiedz

Pozwól, że zacytuję twoje dwie wypowiedzi:
1.Widzisz, wychodzę z założenia, że każdy kto podejmuje próbę pogodzenia ze sobą rzymskiego katolicyzmu i wróżbiarstwa podpartego intencją pomagania światu popełnia błąd zasadniczy i o brzemiennych skutkach. Dlatego też nie traktuję poważnie osób stwierdzających w jednej wypowiedzi, iż są katolikami i zajmują się tarotem; lub sugerujących, że żadnej sprzeczności w faux pas własnych deklaracji nie dostrzegają; naturalna sprzeczność ortodoksyjnej wiary i heterodoksyjnego poznania jest dla mnie czymś tak oczywistym, że zastanawiam się nad powodami upartego trwania w sprzecznościach sporej jednak grupy ludzi. i drugi:

2.tyle, że ostry osąd formalny i wymóg dokonania wyboru nakłada na Ciebie wspólnota wyznaniowa do której przynależysz, która jasno stwierdza 'żadnego wróżbiarstwa'. To, że w tej dyskusji pełnię funkcję 'adwokata diabła', prezentując zdanie tej organizacji nie czyni ze mnie sędziego a jedynie referenta.

Wtrąciłam się w tę rozmowę, bo w wcześniejszym wpisie 1., z którego przytoczyłam twój wpis, odniosłam inne wrażenie, że jest to twoja opinia, zdanie i tylko do tego chciałam się odnieść. W drugim twoim kolejno wpisie wyjaśniasz mi, iż to już nie jest twoje założenie, ale jesteś tylko "adwokatem diabła", jednak nadal nie traktujesz ludzi poważnie, którzy chcą pogodzić obie te dwie ze sobą sporne kwestie. Mnie też wprawia to w ogromne zdumienie, że nie rozumiesz mojej potrzeby bycia związaną z moją religią. Na temat Kościoła Katolickiego nie zamierzałam wchodzić w dyskusje, a jak wiadomo z historii on sam wielokrotnie zmieniał swoje stanowisko, z upływającym czasem na lepsze, ba nawet klątwy zrzucał wcześniej nakładane, więc dialog uważam, że jest potrzeby, nie mniej jednak pozwolę sobie tylko na obserwację tematu. Pozdrawiam
Odpowiedz

Arturze, nie wiem dlaczego z takim uporem - bo trudno to inaczej nazwać - wyrywkowo cytujesz Katechizm.
Poza tym...
Artur napisał(a):Jeśli wszystko powyższe połączysz z definicją grzechu:1849 Grzech jest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr. Rani on naturę człowieka i godzi w ludzką solidarność. Został określony jako słowo, czyn lub pragnienie przeciwne prawu wiecznemu.
No i? O czym świadczą te słowa?
Jest to wyrywkowe cytowanie rozdziału "Definicja grzechu". Dlaczego zacytowałeś tylko fragment - z którego zresztą wcale nie wynika że wróżbiarstwo jest grzechem?
SORRY - jak to napisałeś - ale jako historyk, jestem szczególnie wyczulona na wyrywkowe cytowanie źródeł, tak by cytaty pasowały li tylko do teorii głoszonej przez cytującego.

Punkt 2116 był już cytowany dwa razy ( w tym raz przeze mnie).

Artur napisał(a):2139 Wystawianie Boga na próbę w słowach lub czynach, świętokradztwo i symonia są grzechami bezbożności zakazanymi przez pierwsze przykazanie.
Przepraszam, ale nie uważam żebym wystawiała Boga na jakiekolwiek próby, popełniała świętokradztwo lub symonię (gdyby ktoś nie wiedział - symonia to handlowanie godnościami kościelnymi) - więc co ma piernik do wiatraka?

Artur napisał(a):445. Czego zabrania Bóg, gdy nakazuje: „Nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną" (Wj 20,2)? 2110-2128, 2138-2140To przykazanie zakazuje: politeizmu lub bałwochwalstwa, które ubóstwiają to, co nie jest Bogiem, a więc stworzenie, władzę, pieniądz, nawet szatana; zabobonu, który jest wypaczeniem kultu oddawanego Bogu, a przejawia się w różnych formach wróżbiarstwa, magii, czarów i spirytyzmu; bezbożności, która wyraża się w kuszeniu Boga w słowach lub czynach, w świętokradztwie, które profanuje osoby lub rzeczy święte, przede wszystkim Eucharystię; w symonii, która oznacza na bywanie lub sprzedawanie rzeczy duchowych; ateizmu, który odrzuca istnienie Boga, opierając się na błędnej koncepcji autonomii ludzkiej; agnostycyzmu, który twierdzi, że o Bogu nie można nic powiedzieć i jest równoznaczny z indyferentyzmem lub ateizmem praktycznym.

Hmmmm... Myśli ... punkt 445 w Katechiźmie Kościoła Katolickiego mówi co innego:
Po zmartwychwstaniu Chrystusa Jego Boskie synostwo ukazuje się w mocy jego uwielbionego człowieczeństwa; itd....

Artur napisał(a):Sorry. To nie ja ustaliłem tak twarde zasady. Znamienne, że to ja jako ezoteryk muszę o nich przypominać 'dobrym' katolikom i przeciwstawiać się głoszonym przez nich wynaturzeniom (nomen omen katolikom ponoszącym przez swoje słowa odpowiedzialność moralną za współudział w grzechach cudzych poprzez namawianie do grzechu, zezwolenie na jego popełnianie, pobudzanie do niego, pochwałę i usprawiedliwianie).

Niczego nie "musisz" - po prostu chcesz... i to Cię nie wiedzieć czemu bardzo satysfakcjonuje. Myśli Pisanie "dobrym" katolikom w tym kontekście zakłada Twoje osądzanie z góry że na przykład ja to jestem "złą" katoliczką... ale, ale - kim Ty jesteś żeby to osądzać? Ten rzekomy "przymus" uświadamiania przez Ciebie katolikom co powinni a czego nie powinni jest jakiś z deczka dziwny... No i jeszcze creme de la creme: "wynaturzenia" katolików... i tylko Ty jeden z tym walczysz. O matko.

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz

barbara40 napisał(a):Wtrąciłam się w tę rozmowę, bo w wcześniejszym wpisie 1., z którego przytoczyłam twój wpis, odniosłam inne wrażenie, że jest to twoja opinia, zdanie i tylko do tego chciałam się odnieść. W drugim twoim kolejno wpisie wyjaśniasz mi, iż to już nie jest twoje założenie, ale jesteś tylko "adwokatem diabła", jednak nadal nie traktujesz ludzi poważnie, którzy chcą pogodzić obie te dwie ze sobą sporne kwestie. Mnie też wprawia to w ogromne zdumienie, że nie rozumiesz mojej potrzeby bycia związaną z moją religią. Na temat Kościoła Katolickiego nie zamierzałam wchodzić w dyskusje, a jak wiadomo z historii on sam wielokrotnie zmieniał swoje stanowisko, z upływającym czasem na lepsze, ba nawet klątwy zrzucał wcześniej nakładane, więc dialog uważam, że jest potrzeby, nie mniej jednak pozwolę sobie tylko na obserwację tematu. Pozdrawiam

Słuszna uwaga. Z tym, że moje podejście do zagadnienia to konglomerat trzech (a nie dwóch) podejść.

W pierwszym staram się spojrzeć na wróżbiarstwo z punktu widzenia nauczania Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Nauczanie to nie pozostawia żadnej wątpliwości w gestii stanowiska i łączenia wiary oraz wróżbiarstwa czy to uprawianego aktywnie, gdy katolik zaczyna komuś wróżyć, czy uprawianego pasywnie, gdy uczestniczy z cudzych działaniach wróżbiarskich.

W drugim patrzę na temat z punktu widzenia poganina, okultysty lub ezoteryka. Jako taki nie dostrzegam niczego zdrożnego czy niewłaściwego w próbie włączania pewnych elementów katolicyzmu rzymskiego, czy dowolnej innej formacji chrześcijańskiej, do systemu przekonań własnych. Traktuję to w takich okolicznościach jak próbę zrozumienia i budowania własnych cnót etycznych w typowym ujęciu arystotelejskim, w którym cnota wynika ze zrozumienia samego siebie i stanowi próbę odnalezienia własnego złotego środka między postawami skrajnymi.

W trzecim wyrażam niezrozumienie dla osób, które będąc członkami Kościoła Rzymsko-Katolickiego odkrywają ezoterykę lub okultyzm na swojej drodze życia i ... podchodzą do takiego kryzysu bezrefleksyjnie, najczęściej usprawiedliwiając własną postawę łączenia sprzeczności wbrew logice. Katolicyzm jest z mojej perspektywy religią ludzi uległych, poddanych, podporządkowanych, posłusznych, niesamodzielnych i niewolnych. Jeśli taka osoba zaczyna zajmować się szeroko rozumianą ezoteryką, bez woli wyjścia ze wszystkich tych uwarunkowań, bez wyraźnego wskazania miejsca rozejścia się jej dróg, z wyraźną wolą zachowania dotychczasowego statusu 'wiernego' mimo oczywistego 'nieposłuszeństwa', często z negacją tego drugiego, to ezoteryka jaką zbuduje na własny użytek będzie siłą rzeczy skażona wskazanymi ułomnościami oraz, że będzie tylko luźną koncepcją, z której w stosownym momencie może się wycofać i bezpiecznie powrócić 'na łono kościoła'. Jan Parandowski, w książce pt. Niebo w płomieniach wkłada w usta racjonalisty i ateisty, profesora Kaliny taki słowa:

"W twoim wieku dziewięciu chłopców na dziesięciu przechodzi podobny kryzys, lecz iluż jest takich, którzy to biorą na serio? Trochę się tam w nich zagotuje, trochę zakłębi, potem wszystko ostygnie i ani się spostrzeżesz, a oni znów siedzą w starym rodzinnym domu i opowiadają stare brednie małym smykom, którzy znów kiedyś powtórzą ich gnuśny bunt i tak samo jak oni skończą na różańcu."

Zdanie to jest kwintesencją tego co myślę o ludziach, którzy zajmują się wróżbiarstwem i jednocześnie mają siebie za katolików rzymskich, oraz powodem dla którego nie mogę traktować takich ludzi poważnie.
Odpowiedz

Jednorożec LeCaro napisał(a):Arturze, nie wiem dlaczego z takim uporem - bo trudno to inaczej nazwać - wyrywkowo cytujesz Katechizm.
Od czego zacząć. Cytuję katechizm, podchodząc do niego na tyle szeroko aby uzmysłowić Ci, że popełniasz błąd interpretacji. Cytuję inne opracowania w tym kompendium katechizmu, ale nawet nie zauważasz zmiany źródła tylko dalej grzebiesz w tym pierwszym (a potem zastanawiasz się dlaczego treść punkty 445 się nie zgadza, a nie zgadza się bo czytasz mnie nieuważnie). Nie cytuję jedynie wypowiedzi hierarchów i opracowań pozakatechizmowych, których cytowanie w tym miejscu miałoby ten skutek, że zapewne szukałabyś ich w katechizmie, nie znalazła i podniosła rwetes. Jako, że w ten sposób do niczego i nigdy nie dojdziemy, na użytek rozmowy z Tobą założę, że jestem 'jelonkiem', oraz, że mylę się w twierdzeniu, że nauczanie Kościoła Rzymsko-Katolickiego przypisuje wróżbiarstwu znamiona grzechu. Mając to za sobą zapytam tylko o jedną rzecz. Mówisz o sobie, że jesteś katoliczką, a katechizm, którego ja nie rozumiem, a Ty rozumiesz nader dobrze, stwierdza wprost:

2116 Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. [...]

Pozwól zatem, że zadam Ci pytanie: Dlaczego nie przestrzegasz nakazów własnego kościoła i nie odrzucasz tarota jako jednej z zakazanych wprost praktyk rzekomego odsłaniania przyszłości?
Odpowiedz

Rozumiem, że wróżbiarstwu przypisuje się okultyzm i dlatego jest prowadzony ten dialog, widzę, że posiadasz wiedzę na ten temat nie małą, to powiedz mi gdzie są znaki okultystyczne np. w zwykłych, klasycznych kartach? Do czego zmierzam, otóż chyba wiesz, że tarot jako taki, swe początki miał jako karty do gry...
Odpowiedz

Artur napisał(a):Dlaczego nie przestrzegasz nakazów własnego kościoła i nie odrzucasz tarota jako jednej z zakazanych wprost praktyk rzekomego odsłaniania przyszłości?

Pytanie raczej nie do nie, bo o sobie mogłabym powiedzieć, że jestem agnostyczką, jednak z moich obserwacji i doświadczeń z osobami deklarującymi się jako wyznające wiarę katolicką, wynika, że są ofiarami zakorzenionego od wieków w KK relatywizmu moralnego. Zawsze znajdą wytłumaczenie dla swoich słabości i w zasadzie zgadzam się z tym co powiedział Colton "Dla religii ludzie zrobią wszystko: będą się kłócić, pisać, walczyć, umierać, zabijać, tylko nie będą zgodnie z nią żyć".
Odpowiedz

Dokładnie Anlana, dlatego unikam, na ten temat dyskusji, aczkolwiek bardzo mnie interesuje sam tarot i jego tylko i wyłącznie powiązania... może zamiast się skupiać nad tym co jest dozwolone, a co nie i w jakiej religii, lepiej by było dociekać dlaczego tak jest, że inni uważają go za grzech, pokusę diabła idt, itd. ... jak zwał tak zwał... jest wiele przedmiotów lub inaczej, było wiele przedmiotów, uważanych za narzędzie diabła, a teraz tego strachu już nie ma i wydaje się być śmieszne, że tak kiedyś uważano. Nożem możesz nakarmić rodzinę jeśli użyjesz go w odpowiednim celu, a jak pierwszych ludzi spostrzegano, tych którzy chcieli się zajmować medycyną, uleczaniem chorych ... rozumiecie o co mi chodzi .... myślę, że o tym można by było porozmawiać.
Odpowiedz

barbara40 napisał(a):Rozumiem, że wróżbiarstwu przypisuje się okultyzm i dlatego jest prowadzony ten dialog, widzę, że posiadasz wiedzę na ten temat nie małą, to powiedz mi gdzie są znaki okultystyczne np. w zwykłych, klasycznych kartach? Do czego zmierzam, otóż chyba wiesz, że tarot jako taki, swe początki miał jako karty do gry...

Najbardziej 'zakręconą' odpowiedź na Twoje pytanie przeczytałem dwa miesiące temu na stronach Prawosławno-Monarchistycznego Bractwa Ikony Miłościwego Chrystusa Zbawcy a treść znajdziesz tutaj:

<!-- m --><a class="postlink" href="https://bractvospasa.wordpress.com/2015/09/24/satanistyczny-charakter-symboliki-masci-karcianych/">https://bractvospasa.wordpress.com/2015 ... arcianych/</a><!-- m -->

Wbrew pierwotnemu stwierdzeniu, iż ten tekst to czysta 'świrologia' po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że zasadniczo jednak tak nie jest.

Podobnych/tożsamych argumentów używano w historii, w obrębie Kościoła Rzymsko-Katolickiego, w odniesieniu do gier karcianych i kart w ogóle. Ta niechęć do gier do dnia dzisiejszego dnia przewija się w nauczaniu niektórych formacji kościelnych ze wskazaniem na niebezpieczeństwo hazardu i szkód, które zdaniem fanów tej teorii mogą nieść rozrywki karciane, w tym alkoholizmu i rozpusty. Tylko sporadycznie spotyka się odwołania do bałwochwalstwa, czy wprost okultyzmu. Z tego co pamiętam przeleciał mi przed oczyma jakiś tekst w tym temacie, ale nie pamiętam już gdzie Uśmiech

Ps. W tej hazardowej tonacji Katechizm także wspomina o kartach do gry w formie ostrzeżenia:

2413 Gry hazardowe (karty itd.) bądź zakłady nie są same w sobie sprzeczne ze sprawiedliwością. Stają się moralnie nie do przyjęcia, gdy pozbawiają osobę tego, czego jej koniecznie trzeba dla zaspokojenia swoich potrzeb i potrzeb innych osób. Namiętność do gry może stać się poważnym zniewoleniem. Nieuczciwe zakłady bądź oszukiwanie w grach stanowi materię poważną, chyba że wyrządzana szkoda jest tak mała, że ten, kto ją ponosi, nie mógłby w sposób uzasadniony uznać jej za znaczącą.
Odpowiedz

Tę stronę już czytałam kiedyś i właśnie pracuję nad tym zagadnieniem... myślałam, że coś nowego wniesiesz.
Jeszcze chciałam dodać do mojej wcześniejszej wypowiedzi, że już tyle się mówi o samej religii, wiary, ale nic tak naprawdę lub nie wiele było powiedziane na temat samych kart tarota, czym on właściwie tak naprawdę dla nas jest, że zasługuje na miano grzechu... W tym dialogu jak na razie widzę tzw. odbijanie piłeczki, tu jest napisane to, a ja to rozumiem tak i tak... jeśli chodzi o przywołane tutaj cytaty. Można by spróbować teraz zastanowić się nad samym zagadnieniem czym tak właściwie jest Tarot i dlaczego tyle jemu się przypisuje i dobrego i złego... doszukać się w nim samym tego ewentualnego grzechu.
Odpowiedz

Przeglądając materiały i opracowania w języku polskim wprost, częściowo lub w całości, poświęcone historii kart tarota, masz do dyspozycji trzy książki:

J. W. Suliga, Biblia Szatana, KAW, Łódź 1991
R. T. Prinke, Tarot. Dzieje niezwykłej talii kart, Wyd. Głodnych Duchów, Warszawa 1991
P. Dziwisz, Tarot a religia, Oficyna Wydawnicza „Impuls”, Kraków 2007

- z których tylko środkową napisano z troską o warsztat naukowy i można jej użyć jako punktu wyjścia do dalszej pracy (pierwsza jest nazbyt mistyczna, trzecia zbiera i sumuje informację swoich poprzedniczek).

W kwestii próby doprecyzowania kwestii, o których piszesz możemy zaczynać od razu. Od czego konkretnie proponujesz zacząć?
Odpowiedz

Dziękuję ci za podanie tych pozycji, o tej drugiej nie słyszałam... Uśmiech
To proste, powiedz czym jest dla ciebie tarot, jakie widzisz w nim zagrożenia, czy używasz go w celu jakiegoś rytuału, czy dostrzegasz jakieś konsekwencje wynikające z zainteresowania się tarotem, ogólnie... dlaczego mówi się o nim, że to jest narzędzie zła i tak wiele jemu się przypisuje złego... itd. itd.. Nie traktuj tego jako rozmowa nas dwojga, inni też przecież mogą się wypowiedzieć, ja sama już po części się wypowiedziałam na ten temat...
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości