Relacje karmiczne
#23

O jeny, ale tu sie emocje zagotowały. Uśmiech
Co do mojej wcześniejszej wątpliwości. Chodziło mi o to, że nawet jezeli sie staramy to przeznaczenia nie oszukamy. Jeżeli kiedyś kogoś zostawiliśmy to w tym wcieleniu my możemy być zostawieni. Taka relacja jest nieobliczalna. Nie wiadomo czego można sie spodziewać.
Nie wiem, czy to będzie ważne moje pierwsze odczucie gdy wyciągnąłem tę karte. Pierwsze co poczułem to, ze jest to relacja karmiczna, ale taka harmonijna. Wszystko będzie sie działo na spokojnie. Karma musi sie zrównoważyć. Chodzi mi o to, że może dług w poprzednim wcieleniu to niespełniona miłość.
Odpowiedz
#24

Mikesz, skorovnie lubisz dyskutowac, to nie. Ja bardzo lubie poznawac inny punkt widzenia Oczko

Nastek,

Karma jest sprawa napewno ktora ma podejzewam wiele poziomow i jedna karta nie jest w stanie opisac (moim zdaniem). Dlatego od poczatku sa do tego rozklady, ktore sa w stanie opisac kazda warstwe takich powiazan pokazac. Portret Pani Chrzanowskiej ma czesc dotyczace karmy, aczkolwiek do tej czesci nie doszlam. Natomiast z praktyki, pomaga niesamowicie w zrozumieniu relacji obecnej.
Odpowiedz
#25

Nie wiem, czy mnie dobrze zrozumieliście. To nie była karta, która miała za zadanie przedstawić karme i co trzeba przepracować. To była karta, która miała odpowiedzieć, czy to w ogóle jest relacja karmiczna. Nie chciałem robić tych rozkładów bez tej wiedzy, ponieważ te rozkłady z góry zakładają, ze relacja jest karmiczna. A teraz kiedy wspólnymi siłami ustaliliśmy, że mniejsze bądź większe coś jest na rzeczy, będe mógł zrobić rozkład.
Odpowiedz
#26

Nastek 96 - ja Ciebie dobrze zrozumiałem i moje odpowiedzi do Ciebie są jak najbardziej aktualne i ważne ( np. z Kartą - Umiarkowanie ) .
Ostatnio postawiłem Karty na - "związek karmiczny" w moim temacie wróżb.
Jak chcesz, to poczytaj ... : ( Do Karola33 - Karolina )

<!-- l --><a class="postlink-local" href="http://dobrytarot.pl/viewtopic.php?f=83&t=16854&start=176">viewtopic.php?f=83&t=16854&start=176</a><!-- l -->

Mikesz
Odpowiedz
#27

Mikesz to ja wyskoczyłam z tym portretem numerologicznym, Madrugada nie ma z tym nic wspólnego.
Nie sądzę by ta interpretacja namieszała Nastek96 w głowie. Myślę że nawet pomogła. Poczytaj Nastek96 o portrecie numerologicznym autorstwa Alicji Chrzanowskiej. Bardzo ciekawe ujęcie tematu.
Odpowiedz
#28

Zrozumiala Oczko

I tak jak pisalam w mojej pierwszej wypowiedzi w tym watku - uwazam ze kazdego laczy "jakas" karma. I dlatego napisalam Tobie, ze dlatego te rozklady nie maja takiego pytania, natomiast poprzez rozklad kart w ukladzie sa w stanie Tobie powiedziec na ile ta karma jest rozliczona czy jaki jest jej udzial w Waszym obecnych relacjach. Rowniez wspomnialam, ze dla mnie karma jest tematem dosyc "trudnym" i powinna byc sprawdzona w systemach takich jak Astrologia, Numerologia, czy u Pani Chrzanowskiej (czego nie stosowalam - ale jest taka opcja)

Napewno pomocne jest zrozumienie bagazu doswiadczen z poprzednich wcielen (jesli taki istnieje), jednak osobiscie uwazam, ze wazne sa przede wszystkim obecne wibracje numerologiczne/aspekty/portrety ale i rozklady - aczkolwiek po to one istnieja a ludzie pisza ksiazki na temat karmy aby a nich korzystac. Dlatego napisalam, w mojej osobistej ocenie, ale jedna karta to za malo aby prognozowac cokolwiek. Dla mnie w odpowiedzi na tak/nie jesli korzystasz tylko z pozycji prostej kart mowi "moze" podobnie jak kochankowie. A jesli nie, to co pozycja prosta karty co ma oznaczac ? Ze TaK bo prosta, czy ze NIE bo odwrocona? Nie wiem dla mnie kazda karta tarota, szczegolnie w sytuacji w ktorej nie odwracamy kart, jest okreslona energia ktora realizuje sie w konkretnej pozycji rozkladu.

To tyle ode mnie Uśmiech

Ania
Odpowiedz
#29

Ja ze swej strony chcę zakończyć już ten temat.
Pozwolę sobie jednak na koniec powtórzyć mój przedostatni - wcześniej napisany post - bo wydaje mi się on dość ważny w tym temacie :

" ... Każdy nas wróżbitów - ma swój osobny styl i niepowtarzalny charakter wróżenia.
Każdy z nas - interpretuje poszczególne Karty Tarota - nieco inaczej.
To też zależy, jaką Talią się posługujemy.
Ważne, aby jakoś pomagać ludziom w ich problemach i aby nasze porady ( choć w części ) - sprawdzały się i wspierały osoby proszące o wróżbę.
Czego sobie i Wam - życzę - Ok ... " .

Mikesz
Odpowiedz
#30

Mikesz: Dziękuje za link. Napewno przyjrze sie jak postawiłeś karty na związek karmiczny.
Joana: Spokojnie, nic mi w głowie sie nie namieszało. Narazie nie moge sprawdzić numerologi, bo nie znam daty urodzenia.
Madrugada: Sprawdzałem swoją karme z poprzednich wcieleń. Niestety trudno sie połapać, bo sposób ukazania karmy w Tarocie jest mnogo.

Myśle, ze najlepszym rozwiązaniem będzie zrobienie rozkładu. Wtedy rozwiążemy zagadke jaką wielkość karmy oznacza Umiarkowanie(przynajmniej w moich rękach).
Odpowiedz
#31

Super, sama do tej pory nie stosowalam, ale skoro sie udzielilam, to i sproboje w watku z Twoim rozkladem. PS: Jesli sie zgadzasz - jak podeslesz mi daty urodzenia to policze co tam w portrecie skoro ten temat zostal poruszony. Ale umieszcze po Twoim rozkladzie, i jego analizie Uśmiech
Odpowiedz
#32

Z przyjemnością dowiem sie co na temat naszej relacji mówi numerologia. Ale tę datą urodzenia to nie wiem kiedy będe mógł wysłać. Bardzo ci dziękuje. W przeciągu 2-3 dni umieszcze rozkład Uśmiech
Odpowiedz
#33

Jakiś czas temu pewna kobieta zajmująca się tarotem zrobiła mi rozkład dotyczący mnie i mężczyzny, którego wtedy dopiero co poznałam. Stwierdziła, że znamy się z poprzedniego wcielenia, łączy nas związek karmiczny, jesteśmy sobie przeznaczeni. On w tamtym momencie już się do mnie nie odzywał (po dwóch spotkaniach), wiec zapytałam czy będzie jeszcze kontakt. Ta kobieta stwierdziła, że tak i co więcej, wejdziemy w związek jeszcze w tym roku. I tu pojawia się moje pytanie - jak to jest z tymi związkami karmicznymi, czy zawsze dochodzi do wejścia w związek i wtedy odrabia się lekcje? Bo niby do związku nie musi dojść, ważne, żeby karma została odrobiona, ale nie czuje, żebym czegoś się nauczyła jeśli chodzi o te dwa spotkania z nim. Chyba, że chodzi o to, że non stop o nim myślę i to jest pewnego todzaju nauczka z poprzedniego wcielenia. I jeszcze jedno - czy mimo, iż nie mamy kontaktu teraz, a karma nie została odpracowana, to spotkamy się jeszcze w tym wcieleniu, czy też nie ma reguły na to i możemy równie dobrze spotkać się w jakimś innym?
Odpowiedz
#34

Właśnie, dobre pytanie kkaska04, też zastanawiałam się nad tym, czy nawet jeśli nie dochodzi do związku z osobą "pisaną", to karma zostaje "odrobiona".
Ja mam pisany związek karmiczny, ale niestety wróżka nie mogła powiedzieć, kiedy nastąpi spotkanie, poznanie lub wejście w kontakt z Tą osobą, bo tego karty nie pokazały. Chyba był zbyt duży zakres czasu, może sama Wróżka nie stawiała kart na jakiś dłuższy czas w przyszłości.
Ale jak widzę, nikt nie udzielił na to pytanie odpowiedzi w tym wątku...
Odpowiedz
#35

Rozkłady na związki karmiczne ( także na aktualną życiową tzw. "karmę ") poprzez Karty Tarota - nie są łatwe, są czasochłonne i trudne ( zazwyczaj 2 - 3 godziny, i również następnego dnia również ).
Ja kiedyś na forach je stosowałem, ale w końcu zrezygnowałem ze względu na w/w okoliczności.
Płatnie taka wróżba kosztuje 100 - 300 zł. bez możliwości weryfikacji, ale to jednak zazwyczaj - bardzo pomaga osobom pytającym, mimo braku możliwości jakiegokolwiek potwierdzenia czy sprawdzenia ( weryfikacji )... No chyba , że poprzez tzw. regresję hipnotyczną .... ale to już osobny temat ...

Mikesz
Odpowiedz
#36

Każdy z nas obraca się w kręgu własnych przypuszczeń, jakichś koncepcji, które akurat do niego przemawiają. Na forum jest wielu użytkowników, te tematy dosłownie lub między słowami przewijają się przez wiele wątków - i okazuje się, że wypowiadający się nie mają jakiegoś jednego, precyzującego rzeczywistość punktu widzenia.

Mogę odpowiedzieć z mojego punktu widzenia, w oparciu o to, jak ja tłumaczę sobie świat, którego doświadczam:

niemal każda relacja jest karmiczna, jeżeli rozumiemy przez to określenie tyle, że nie jest to pierwsze wcielenie, w jakim się spotykamy. Moja mama mogła być moim kuzynem w jednym wcieleniu, przyjacielem w innym, sąsiadką w trzecim. Nauczyciel mógł być kiedyś kochankiem (oj, poplątane historie potem z tego powstają, ponieważ ciągnie ich do siebie wbrew normom społecznym), brat dawnym oprawcą itd., itd... Zwykle reguła jest prosta: im silniej dana osoba obecna jest w naszym życiu, lub budzi silne emocje, lub coś z nią próbujemy tworzyć, budować (związek, przyjaźń) - na pewno (z mojego punktu widzenia) mamy za sobą wspólną przeszłość.

Drugi problem polega na tym, że w zasadzie nie ma relacji czysto pozytywnych, chyba że zwykle tworzyliśmy raczej powierzchowną relację, w której za każdym razem byliśmy względem siebie w pełni szlachetni, wolni od "nakładania" na tę drugą osobę swoich wartości, swoich koncepcji, czyli w ogóle "siebie kosztem kogoś", a także doświadczaliśmy tej samej szlachetności w stosunku do siebie. Jednak tworząc cokolwiek bliższego, wiążącego emocje, pragnienia... niezmiernie trudno utrzymać ten piękny stan, który nie rodzi "problemów" w żadnej ze stron.

Tym samym w zasadzie z każdym, kto jest bliżej nas, bardziej personalnie uobecnia się w naszym życiu (a my w jego) łączy nas karma. Karma - którą ja rozumiem nie jako układ lekcji, nauczki, kary za winy czy szansy na wzniesienie się, ale, jeżeli jest to karma negatywna, jako nieharmonijny układ energii, jako zaburzenie energetyczne istniejące między dwojgiem ludzi (czy w ogóle istot, nie tylko o ludzi chodzi, ze zwierzętami także mamy karmę, z istotami niewcielonymi też...). Stan idealny to stan wolności - ja daję tobie, ty dajesz mi, spotykamy się, rozchodzimy, bilans jest wyrównany. Nikt nie czuje gniewu, żalu, bólu, złości, zazdrości itd... Obojętność, o ile nie wynika z ignorowania pewnych uczuć, tłumienia ich w sobie, jest stanem karmicznej czystości.

Przyjaźń, miłość nie jest stanem karmicznej czystości, tworzy pozytywną karmę - powoduje, że z pewnymi ludźmi chcemy się spotykać poprzez wcielenia, chcemy być blisko nich, ponieważ działamy na siebie konstruktywnie, stymulująco, zaznajemy dobra i dobro dajemy, chcemy je dawać... Więź, która jest pomiędzy nami, tak jak poprzednio tworzona przez nieharmonijny układ energii, tutaj w moim odczuciu jest równie silna, ale jest siłą konstruktywną dla nas. Wcale nie jesteśmy sobie obcy, przeciwnie - tak wiele wspólnych doświadczeń mamy za sobą, tak wiele ze sobą przeżyliśmy, że spotykając się w kolejnym wcieleniu szybko odkrywamy, jaki mamy podobny sposób widzenia zjawisk, doskonale się rozumiemy, dobrze się uzupełniamy, zwłaszcza w tych rolach, które karmicznie zwykle przyjmowaliśmy względem siebie lub względem otoczenia. Oczywiście karma - te energetyczne witki, wplatające nas w plecionkę o kosmicznych wymiarach - to wpływy we wpływach, wśród innych wpływów. Nic nie dzieje się w izolacji. Karma jakiej podlegają dwie osoby, może je wrzucać w okoliczności zupełnie tym osobom niesprzyjające i wówczas, mimo przewagi karmy pozytywnej, rodzą się trudności, tworząc także karmę negatywną...

Podsumowując, z mojego punktu widzenia - który jest po prostu rezultatem moich subiektywnych doświadczeń, wyniesionych z tych doświadczeń refleksji, żadna tam prawda uniwersalna - relacje z większością ludzi w naszym otoczeniu to prawdziwy mix karmy pozytywnej i negatywnej. Kluczowa jest tylko kwestia, która karma przeważa?

Jeżeli tworzę związek z osobą, która w innym wcieleniu mnie bardzo kochała, z wzajemnością - budowaliśmy pozytywną karmę. Chcemy jeszcze się spotkać. W jakimś kolejnym wcieleniu doświadczyliśmy ogromnej miłości przy kimś innym. Przychodzi wcielenie, kiedy spotykają się te trzy osoby. Zawód, poczucie odrzucenia, trudne emocje, konflikty itd. u którejś z tych trzech osób, najprawdopodobniej u każdej po części zaowocują powstaniem, obok karmy pozytywnej, która istniała, karmą negatywną. Te osoby tak długo będą obciążone tą karmą, jak długo nie poradzą sobie - każda z osobna - z trudnymi emocjami, których już w kolejnych wcieleniach nawet pewnie sobie nie uświadamiają, a które leżą w nich, jako pewna forma energii, obciążając relacje. Ta karma kończy się w momencie uwolnienia od tych uczuć, emocji - i tutaj naturalnie wcale nie chodzi mi o poziom naszego świadomego rozumienia, to jest niezmiernie płytkie, ot - tafla jeziora. Niestety, wszystkie prawdziwe motywacje, wiele uczuć i emocji kłębi się pod powierzchnią, często wypływając dopiero w jakiejś określonej sytuacji - pod wpływem jakiegoś wydarzenia, wstrząsu, hipnozy, w śnie itd. W pełni w zasadzie nie wypływają w ogóle (m.in. sama ludzka psychika wyposażona w mechanizm obronny przed obłędem, czyli czystym chaosem umysłu, stosuje system "śluz" i tylko częściowo dopuszcza pewne treści).

To wszystko, co napisałam wyżej, to oczywiście wyizolowany problem, który "w przyrodzie" chyba nigdy nie występuje tak klarownie. Obracamy się wśród mnogości wpływów, nas z kolei tworzą warstwy na warstwach. Każdy nasz problem uwikłany jest w gąszcz innych kompleksów i problemów, których doświadczyliśmy, szarpiąc za gałązkę, dotykamy całego drzewa...

Każdy z nas ma swój balast, swoją karmę, do tego dochodzi karma wspólna, do tego karma rodowa, karma czasów, w jakich żyjemy, okoliczności zewnętrznych, które tworzą nasze środowisko...

Pytanie jest krótkie, pozornie proste - odpowiedź, przynajmniej moja, nie jest ani krótka, ani łatwa, ani jednoznaczna Oczko

kkaska04 napisał(a):I jeszcze jedno - czy mimo, iż nie mamy kontaktu teraz, a karma nie została odpracowana, to spotkamy się jeszcze w tym wcieleniu, czy też nie ma reguły na to i możemy równie dobrze spotkać się w jakimś innym?

Nie ma reguły, którą z naszym ludzkim wglądem, wiedzą - a raczej jej brakiem - na temat siebie i zależności karmicznych, w jakich się obracamy, moglibyśmy rozpoznać. Co nie oznacza, że należy porzucić pracę, dążenie, aby tę regułę rozpoznać i zrozumieć. Ponieważ właśnie niezrozumienie owej reguły - indywidualnej dla każdego - powoduje bierną zależność od "ślepego losu".

Napiszę jeszcze wprost, że z mojego punktu widzenia nie ma czegoś takiego jak "odpracowanie karmy". Można się od karmy uwolnić, nie ją odpracować. A uwolnić się od niej można w każdej chwili, druga osoba zupełnie nie jest do tego potrzebna - aczkolwiek uwolnienie się od niej jest tym, co najtrudniejsze.
Zwykle jednak zamiast uwalniać się od karmy, kręcimy się między pozytywną a negatywną karmą. Ten, kto ranił, a doświadcza poczucia winy, będzie podświadomie, poprzez wcielenia, dążył do wniesienia pozytywnej karmy w życie innych. Ten, kto wyrządzał krzywdę, nagromadził karmy negatywnej z innymi, która będzie wracała razem z tymi ludźmi, których skrzywdził, w relacjach, które będzie z nimi tworzył. Chociaż nawet pisząc o tym, dokonuję zniekształceń, ponieważ nie jest to jakiś "kosmiczny wzór". Życie każdego z nas jest naprawdę indywidualne. Mechanizm jest prosty, ale niepojęta ilość składowych nie pozwala po prostu na jakieś uniwersalne odpowiedzi. Karmiczna historia, która stoi za każdym z nas, jest po prostu niepowtarzalna, nie do ogarnięcia ludzkim umysłem. Dlatego pełne zrozumienie karmicznych zasad także nie jest możliwe, tak jak nie jest możliwe poznać samego siebie "ostatecznie".

Teoretycznie każdy z nas powinien to jedno właśnie znać, dążyć do poznania - samego siebie. Rozumienie siebie, łącznie ze swoją karmiczną przeszłością, pozwala zrozumieć, dlaczego ta i ta osoba jest dla nas ważna (pozytywnie lub negatywnie), co wypływa ze mnie w stosunku do niej i dlaczego, kim ona była dla mnie, kim ja jestem dla niej, co powoduje, że teraz spotykamy się w takich rolach, w takich okolicznościach... Pełne zrozumienie siebie teoretycznie powinno owocować umiejętnością takiej pracy nad sobą i swoją karmą, aby znać lub odnaleźć w sobie sposób na redukowanie negatywnej karmy - własnej, oczywiście. Czy mam wpływ na to, że ktoś mnie nie kocha? Nie, nie mam. Nie mogę wpłynąć, żeby mnie nagle polubił. Moja karma dotyczy tylko mnie. Jeśli męczę się w nieszczęśliwej miłości, moja praca powinna dążyć do złapania równowagi i uwolnienia się od zazdrości, pożądania, dążenia na siłę do czegoś, co mnie odtrąca. Moja praca to uwolnienie się od żalu i poczucia zranienia, jakich doświadczyłam od tego, kto mnie odrzucił. Na tym to powinno polegać. Na poznawaniu siebie, pracy nad sobą, dążeniu do odkrywania mechanizmów, które wpychają mnie, jako pewną świadomość, w pewne doświadczenia destruktywne, pełne dyskomfortu.

Rozwój duchowy tak właśnie rozumiem - nie jako "wysyłanie miłości do świata", ale jako dogłębne zrozumienie siebie i swojej karmicznej historii, ponieważ pozwala to zrozumieć większość problemów, trudności, relacji. Uważam, że spotkanie z określoną osobą może mieć w sobie podłoże karmiczne, ale karma nie wyznacza celu. Cel zawsze nadajemy my, jako aktywna świadomość, biorąca udział w tym całym procesie życia.

Standardowo się rozpisałam... pozdrawiam Oczko
Odpowiedz
#37

Do La Stelle :

Nic dodać, nic ująć ... - Ok
Oklaski Oklaski Oklaski Oklaski Oklaski Oklaski Oklaski Oklaski Oklaski Oklaski
Dziękuję - Buźki

Mikesz
Odpowiedz
#38

Uśmiech dziękuję - rozumiem, że nie tylko ja myślę w ten sposób Oczko
Odpowiedz
#39

Le Stelle napisał(a):Uśmiech dziękuję - rozumiem, że nie tylko ja myślę w ten sposób Oczko

La Stelle, dziękuję za znakomity wykład Kwiatek
Odpowiedz
#40

Wow Le Stelle potrafisz wprawić w zachwyt Uśmiech
Piszesz, ze można uwolnić sie od karmy bez drugiego człowieka. Czytałem gdzieś, ze wystarczy sobie przebaczyć i wtedy karma znika. Co o tym myślicie?
Odpowiedz
#41

Na temat tzw. karmy nie będę się wypowiadać, to nie moja broszka (ups! na broszkach Krzyk też zbyt dobrze się nie znam Rotfl ) chciałabym tylko odpowiedzieć na początkowe pytanie postawione przez Nastka.

Otóż na to że związek jest karmiczny wskazują zasadniczo tylko dwie karty: Koło Fortuny lub Sąd ostateczny.

A karta Umiarkowania która była tu przywoływana... to karta dobrego porozumienia, ogólnie rzecz biorąc wszelkich dobrych relacji międzyludzkich (nie tylko romantycznych), a w związku - równowagi, zadowolenia Uśmiech ... Ale nie mówi ona o takich rzeczach jak głębszy związek, miłość, czy też związek karmiczny. Karta, którą mogłabym (w kontekście związku) opisać mniej więcej tak: "hej, no jest nam naprawdę dobrze razem, świetnie się rozumiemy, przystojny i miły z Ciebie facet". No przyznacie - szału namiętności to tu nie ma, jest raczej tak... po prostu miło. Oczko Tak więc w skrócie: ta karta mówi mi o związku, z którego obie strony są zadowolone (czasami nawet bardzo - zależy kto czego szuka), dobrze się w nim czują (i często pozostają w nim na wiele lat), ale... żadna ze stron nie jest niezastąpiona. Uśmiech

Połóż rękę na sercu. 
Oddychaj. 
Żyj.
Odpowiedz
#42

Rozumiem, że Umiarkowanie mówi, że będzie nam miło, ale bez szału? Czegoś zabraknie?
Odpowiedz
#43

Jasmina, Nastek, cieszę się, że z zainteresował Was mój post Uśmiech

nastek96 napisał(a):Piszesz, ze można uwolnić sie od karmy bez drugiego człowieka. Czytałem gdzieś, ze wystarczy sobie przebaczyć i wtedy karma znika. Co o tym myślicie?

Moim zdaniem uwolnić się od określonej karmy można na różne sposoby, jednym z nich może być oczywiście przebaczenie. Kluczowa nie jest technika, ale intencja.
Intencja uwalniania się – niezależnie czy realizuje się poprzez czyny, „przerabianie” (jeżeli „przerabiając” karmę realizuję intencję uwalniania się od niej) , czy poprzez modlitwę, prośbę, czy poprzez przeżywanie uczuć takich jak uczucie przebaczenia, uczucie wyzwolenia, uczucie miłości – nawet jeżeli nie zmienia naszej codzienności tu i teraz, zasiewa pewien plon na przyszłość w tworzonych karmicznie zależnościach.

A jednak uwikłanie w owe zależności jest tak głębokie i złożone, że samo określenie „zniknięcie karmy” wydaje mi się nieco absurdalne Uśmiech Można uwolnić się od pewnych obciążeń, można starać się zapobiegać tworzenia nowych, ale karma to wypadkowa różnych wpływów energetycznych, intencji, prawdziwy wirujący kocioł Oczko

Często ludzie, których spotykamy na swojej drodze „materializują” ciążące na nas wpływy karmiczne – w istocie nie tyle ten czy tamten człowiek jest naszym problemem, ale problemem jest energia, która ciąży na nas, z którą „rezonuje” określony człowiek (czy raczej forma działań, jakie podejmuje w naszym kierunku). Należałoby skupić się na tym ciążącym wpływie, nie na samej relacji z drugim człowiekiem.

Ech, temat jest naprawdę bardzo, bardzo szeroki. Uniwersalną zasadą niewątpliwie jest praca z własnymi intencjami – starać się działać w zgodzie z sobą, mieć czyste intencje do siebie i do innych, trzymać się pewnych wartości, działać szlachetnie... To zawsze procentuje – niekoniecznie dzisiaj, ale to takie inwestowanie energetyczne (więc karmiczne) w siebie Uśmiech Głębsze niż jedno wcielenie Uśmiech

Wydaje mi się, że pielęgnowanie w sobie intencji uwolnienia się od karmy owocuje „darami od losu”, które od określonej karmy pozwalają się – nie piszę „uwolnić” – ale stopniowo uwalniać, przy czym osiąganie tego, technika może być odmienna, pasująca do określonego problemu czy wyznawanego światopoglądu.
Odpowiedz
#44

To ciekawe. Le Stelle piszesz o modlitwie. W takim razie, czy modląc sie do Boga wyzwalamy sie z obciążeń? Na przykład nasza religia. Najważniejszym fundamentem naszej wiary jest przykazanie miłości. Może będąc PRAWDZIWYM chrześcijaninem też w pewien sposób zdejmujemy z siebie karme, bo z miłosierdziem lączy sie przebaczenie. Zastanawia mnie wiele rzeczy w twojej wypowiedzi. W twojej pierwszej wypowiedzi napisałaś, ze zwierzęta mają dusze. Czy zabijając je nie tworzymy złej karmy? A ludzie? Czy można zbudować dobre relacje z kimś kto był naszym oprawcą? Albo jak uwolnić sie od obciazenia, jeżeli ktoś nam bliski był naszą ofiarą?
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości