Czy nasza wiedza na temat osoby pytającej wpływa na wróżbę?
#1

Z mojego własnego doświadczenia wynika - mogę się mylić, ale do takiego wniosku doszłam - że Tarocista jeśli zbyt dużo wie na dany temat, to niestety nie zawsze wróży w sposób właściwy, lecz sugeruje się tym, co usłyszał od Pytającego. Zdarza się również, że lęki, obawy czy też czasami nie mające żadnych szans na realizację nadzieje Pytającego wprowadzą w błąd Tarocistę i tenże prawdopodobnie z tego powodu wyciąga z talii właśnie karty, które dają taką prognozę przyszłości lub wizję teraźniejszości, jaka została przedstawiona przez spanikowanego Pytającego lub przez błędny pogląd na sprawę Tarocisty.
Niektóre z rozkładów robionych mi w przeszłości przez Tarocistów (nawet tych najlepiej znanych w Polsce) nie miały nic wspólnego z rzeczywistością ani w przyszłości, ani nawet w momencie zadania przeze mnie pytania wróżącemu.
W jaki wobec tego sposób my (Pytający) powinniśmy wyczuć, że dany wróżbita sugeruje się bardziej logicznym myśleniem, zamiast intuicją?
A także w jaki sposób my (wróżący innym osobom) powinniśmy się bronić przed pojawieniem się w naszym rozkładzie wyłącznie ich lęków, nadziei czy czasami nawet kłamstw?
Odpowiedz
#2

Trudno odpowiedziec na twoje pytania , nagarek. Ja najlepiej lubie wrozyc osobom , o ktorych nic nie wiem. Wtedy przekazuje tylko to co "widze" w kartach lub czuje. Nie chce nic wiedziec poza pytaniem ?
Gdy chodzilam do mojej kochanej, niestety juz sw.pamieci, Gieni, ona mi czasem cos (tak mi sie wydawalo) wmawiala. Ona upierala sie przy swoim ,
a ja..." nie, to nie mozliwe, pani Gieniu"...upieralam sie przy swoim...a potem i tak sie wydarzalo tak jak ona powiedziala.
Odpowiedz
#3

Ja miałam podobnie z moją (również św. p.) panią Wicią. Ona miała jednak taką zasadę, którą uważam osobiście za znakomitą do kart klasycznych (ponieważ ona wróżyła z klasycznych), a mianowicie prosiła, by nic jej na razie nie mówić, ponieważ ona nie chce się sugerować zasłyszanymi informacjami. Robiła rozkład za rozkładem, ciach....a potem można było powiedzieć co się chciało. I wychodziło jej kropka w kropkę wszystko! Z detalami (Ona zamierzała uczyć mnie też wróżenia, miała na to ochotę, ale niestety nie zdążyła).
Ciekawe czy Waszym zdaniem trzymanie się zasady, żeby nie opowiadać szczegółów sprawy wróżbicie jest dobrym rozwiązaniem? Gdyby się zadało konkretne pytanie i ani słowa więcej by się nie powiedziało, to może byłby sposób na ten problem? Think
Odpowiedz
#4

Ja zawsze staram sam wyczuć o co kaman, kilka razy nie znając pytania nawet wróżyłem i jakoś karty były tak oczywiste, że nie dało się ich inaczej odebrać. Czasami jednak gdy mam wątpliwości mówię, że potrzebuję punktu zaczepnego i że widzę to lub to, która interpretacja jest właściwa i dalej idę sam.
Odpowiedz
#5

Niechętnie wróżę znajomym lub rodzinie, bo w zasadzie wiem o nich wszystko i czasem można się zasugerować czymś, najlepiej jak nie znam, bo wtedy taki człowiek jest jak zakryta księga, nie znam jego życia.
Odpowiedz
#6

Ja najwygodniej się czuję, kiedy osoba pytająca nie zalewa mnie informacjami, pytanie - odpowiedź. Osoby zajmujące się na poważnie tarotem mają (tak mi się wydaje) największy problem z asertywnością, zdystansowaniem się, obiektywizmem. Wczuwamy się w karty i siłą rzeczy nawiązuje się jakiś kontakt również z osobą pytającą i wówczas, pierwsze co się myśli to: znam te uczucie, już to przeżyłam lub kiedy tarocista jest w młodym wieku to, no słyszałam już o tym, nie ma bata, to będzie tak i tak ... tą cechę należałoby w sobie, ze tak ujmę "wyćwiczyć", posiąść umiejętność odcięcia się, wówczas możemy powiedzieć, że czytamy karty, a nie udzielamy własnych porad. Jestem ciekawa, co wy o tym myślicie?, dlatego odświeżam temat ... Uśmiech
Odpowiedz
#7

Również wolę nie mieć za dużo informacji, kiedy wykładam karty. Wolę sugerować się kartami i intuicją, która płynie z połączenia energii. Dużo czytam na ten temat i szczerze wierzę w tej rodzaj podejścia. Przekazywanie lub łączenie energii szeroko opisywane w różnego rodzajach publikacjach to najlepsze droga do uzyskania obrazu - skoncentrowania się na danej osobie - szczerze polecam zagłębianiu się w tą materie.
Odpowiedz
#8

Jeśli ktoś już pokusił się na rozłożenie kart drugiej osobie to oddał jej do dyspozycji samego siebie z kompletem wiedzy, doświadczeń, przeczuć - ogólnie wszystkiego kim jest i co sobą prezentuje. Tetrapiloktomia wydaje się w takim przypadku zbytecznym nadmiarem.
Odpowiedz
#9

Im mniej wiem o osobie której kładę karty tym lepiej. Najlepiej jak znam tylko imię, datę urodzenia i konkretnie zadane pytanie.
Z tym ostatnim bywa problem, bo dużo osób pyta tak- " co się wydarzy w moim życiu w najbliższym czasie ?" Wtedy jedynym ratunkiem dla mnie jest rozkład cygański. Wtedy pytający dowiaduje się o wszystkim i niczym.
Nie przepadam za kładzeniem kart osobom które znam bardzo blisko. Zwłaszcza jak pytają o dalszy rozwój sytuacji. Zawsze mam jakieś uwagi od siebie.
Kiedyś samej sobie kładło mi się karty świetnie, obecnie gorzej. Im więcej kładę innym, tym mnie obiektywnie oceniam rozkłady dotyczące swojej osoby.
Wróżbity należy wysłuchać uważnie, po to w końcu korzystamy z jego porady. Pytający niech sam oceni ,na ile przydają mu się wskazówki kart.
Odpowiedz
#10

Arturze, jeśli właśnie w taki sposób podchodzisz do kart, to ja bym nie chciała u ciebie wróżby... odczytu z kart tarota. Jako osoba pytająca, nie zwracam się do Ciebie z prośbą o poradę jaką masz dla mnie w wyniku własnych doświadczeń, tylko ewidentnie zwracam się do kart tarota. Twoje doświadczenia życiowe są dla mnie zbędne ... nie włożyłeś moich butów i nie zrobiłeś w nich ani jednego kroku, więc nie masz prawa w jakikolwiek sposób mi doradzać lub czytać karty wg własnego doświadczenia życiowego. W odczycie z kart tarota nie liczy się Twoje zdanie, liczy się tylko, to co one mają do powiedzenia. Dlatego właśnie tak często o tym wspominam i naciskam na ten aspekt - Obiektywizm ... Nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć, właśnie dlatego tu na forum o tym ciągle się mówi, o własnych odczuciach i doświadczeniach z kartami, chodzi tu o znalezienie wspólnego mianownika ty = karty, a nie ty = twoje życiowe doświadczenie + karty Tarota. Twoje doświadczenia i poznawanie znaczeń kart, są tylko i wyłącznie pomocne w zrozumieniu całego przekazu jaki niosą za sobą karty tarota. Jeśli odczytujesz karty wg własnego doświadczenia jakie przeżyłeś, to wiedz, że w swoim życiu będziesz musiał "skosztować" każdej i tej dobrej i tej złej energii aby tarota zrozumieć, a może i życia ci braknie. Praca nad kartami pobudza twoją intuicję i ważne jest mieć jakieś pojęcie o życiu, ale jeśli nie masz tego "czegoś" ... talentu... jak zwał tak zwał ... to na nic ci się nie zda, wiedza z książek, na nic twoje doświadczenie, na nic twoje starania ... zawsze będziesz do czegoś przekaz z kart porównywał, a wydaje mi się, że w odczycie z kart nie chodzi o porównania, a emocje, które doświadczamy z każdego kolejnego przekazu od kart. To tak jakby oglądać film i z góry samemu zakładać jakie będzie zakończenie ... a przecież nie ty jesteś reżyserem, nie ty piszesz scenariusz ... ty masz tylko opisać wg kart jedną scenę z tego filmu, choćbyś nawet sam nie wiedział, jak to jest, bo np. nie doświadczyłeś tego, jak to jest być ofiarą gwałtu lub wielkim wygranym na loterii. Proszę cie nie pisz takich słów, że to dzielenie włosa na czworo, ponieważ świadczy to o twojej ignorancji tematu i wynika z tego, iż niepotrzebnie są niektóre tematy zakładane... więcej pokory, nie tobie to oceniać. Nie interesuje cię temat?, ok, więc go nie komentuj zdaniem świadczącym o twoim filisterstwie.
Odpowiedz
#11

Jak stawiałam Tarota innym to jednak wolałam wiedzieć o sytuacji więcej, bo wtedy właściwie interpretowałam w kontekście, a karty nie musiały marnować miejsca w rozkładzie, żeby naświetlić mi sytuację. Jedyne problemy były takie, że osoba, której wróżyłam miała wyciągnąć karty, które czuje, że są odpowiedzią na jej pytanie. Czemu to problem? Taka osoba chciała wyciągnąć karty, które powiedzą jej, że sprawa zakończy się dobrze i takie wyciągała. Nie zawsze to zbiegało się z prawdą, ale to nie moja wina.
Zabawna historia była z koleżanką, która nie wierzyła we wróżby. Dla zabawy zadała mi pytanie, a ja byłam "dogadana" z kartami, że jak ktoś wyciągnie 3 konkretne karty z 4 losowanych to mam odmówić wróżby. Pozwoliłam dziewczynie losować karty 3 razy i za każdym razem losowała te 3 wytypowane.
Odpowiedz
#12

barbara40 napisał(a):Proszę cie nie pisz takich słów, że to dzielenie włosa na czworo

Basiu, nie przejmuj się tak... może Artur nie przemyślał za bardzo swojej wypowiedzi i wyszło jak wyszło.Oczko
Odpowiedz
#13

Co myślicie o wróżbach przez sms? Kiedys zdarzylo mi się zadać to samo pytanie dwojgu róznych wrózbitów przez sms, jednak odstep czasu był zachowany. Niestety odpowiedzi były zupełnie inne.
Odpowiedz
#14

Już gdzieś pisałam - dla portalów wróżby piszą osoby w firmie na białołęce - studenci lub emeryci. Wiem, że są dwie strony gdzie jest niby jedna wróżka na stronie, mają inne nazwy ale nr sms jest taki sam. Więć żadna z nich nie pisze i pewnie nawet nie istnieje. We wróżby sms nie wierzę. Te przez e-mail jeśli nie jest to osoba z polecenia tez nie wierzę. Kiedyś napiasałam do jednej. Jednym z pytań było czy pojade na urlop tak jak jest to zaplanowane, bo pojawiły się komplikacje to mi wywróżyła "będzie dobrze, widzę zagraniczną podróż, ciepłe kraje" (no aż szkoda, że jechałam wtedy do Karpacza), wielką miłość itp. Potem na jakimś forum okazało się, że każdy u niej ma same ochy i achy oraz zagraniczne podróże.
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: