Chętnie zerknę i za linkiem
Bo ja na myśli nawet nie miałam, ale mi przypomniałaś, że moi dziadkowie ze strony taty, to przybyli tu gdzie mieszkam z Ukrainy, i też mi babcia kiedyś opowiadała że przed wojną wszyscy na wsi żyli zgodnie, żenili się ze sobą, Ukraińcy, Polacy zgoda była, a w czasie wojny stali się wrogami, z dnia na dzień, sąsiad dla sąsiada. Zaczęli się rządzić "Banderowcy" (na przykład taka historia, że kuzyna mojej babci przywiązali do konia i pociągnęli za nim - i nikt o nim później już nie słyszał.)
A dziadek mieszkał w innym miejscu, i całą jego rodzinę zabili (właśnie banderowcy) wraz z całą wsią zagnali do stodoły i spalili. Żonę i troje dzieci. Dziadkowie moi się pożenili już na "ziemiach odzyskanych", po wojnie, dziadek był piętnaście lat starszy od babci.
Myślę, co do Litwinów, że to chyba naturalna była ta reakcja po wyzwoleniu, taki zryw "patriotyzmu" nagły i trochę przesadny, ale dobrze że im przechodzi
Osobiście uważam że patriotyzm trzeba kultywować przede wszystkim na wyjeździe, emigracji, i to raczej w formie szeroko pojętej kultury polskiej i niezapominania języka, (już w drugim pokoleniu np.) a tak, to jestem za otwartością i mieszaniem się doświadczeń i kultur
*
Jeszcze tak dopiszę, że to musiały być bardzo fajne takie wakacje - z tego jak opisujesz
*
jeszcze raz przyszłam
bo tak mnie zaciekawiło, jak im się teraz tam żyje, na tej Litwie? U nas to tak całkiem, zwłaszcza młodzież, po zachodniemu.
*
Poczytałam o tych Ponarach (z linku)
w komentarzach dużo tam się żalą, że nie jest sprawa nagłośniona
Wojna, to chyba - najgorsze zło