Buddyzm Diamentowej Drogi
#1

"Buddyzm ma dwa i pół tysiąca lat. Stanowi ścieżkę rozwoju zawierającą elementy religii, filozofii i psychologii. Różni się od chrześcijaństwa i innych światopoglądów, które zakładają istnienie osobowego Boga i opierają się na wierze oraz dogmatach. Celem praktyki buddyjskiej jest osiągnięcie pełnego rozwoju umysłu - oświecenia. Każdy może je urzeczywistnić, dlatego buddyzm jest nazywany religią doświadczenia.

Zgodnie z naukami Buddy wszelkie cierpienie pozostaje efektem błędów popełnionych w przeszłości. Zrozumienie tego, że wszystkie zjawiska są współzależne, pozwala podejmować działania, które przynoszą szczęście i unikać tych, które prowadzą do cierpienia.

W buddyzmie zawsze istniało wiele różnych tradycji, szkół i stylów praktyki. Pomimo funkcjonującego na Zachodzie stereotypu mnicha ubranego w kolorowe szaty, większość europejskich buddystów to osoby świeckie, prowadzące normalne życie. Ich praktyka nie jest oparta na ślubowaniach. Esencję Diamentowej Drogi stanowi wykorzystywanie potencjału tkwiącego w każdej sytuacji.

Po wielu latach medytacji Budda zrozumiał, że umysł w swej esencji pozostaje otwarty jak przestrzeń i pełen radości. Doświadczył tego, że nie jest on rzeczą- nie ma koloru, smaku, zapachu, formy ani ciężaru. Jednocześnie istnieje, ponieważ wszystko się w nim przejawia - myśli i uczucia wewnątrz, a na zewnątrz - sytuacje i światy. To nie żaden dogmat. To jedynie pewien pogląd, który można odrzucić jako zbyt abstrakcyjny albo uznać go za logiczny i sprawdzić we własnym życiu. W pierwszym przypadku jednak wszelkie trudności pozostają realne i dotkliwe, w drugim zaś postrzegamy je coraz mniej osobiście - pozwalamy im po prostu się wydarzać.

Poczucie oddzielenia pomiędzy nami a innymi ludźmi i światem traci wówczas rację bytu. Przestajemy być uwikłani w gniew, zazdrość, dumę i inne przeszkadzające emocje. Umysł zaczyna przejawiać swoje naturalne właściwości: nieustraszoność, radość i współczucie. Każda sytuacja w życiu staje się pełna znaczenia - możemy skutecznie i w rozluźnieniu działać dla pożytku innych i własnego. Wreszcie - w momencie śmierci - zamiast trafić po prostu na cmentarz, zobaczymy, że oto coś, co jakiś czas temu wyłoniło się z przestrzeni, teraz do tej przestrzeni powraca. Do przestrzeni, którą jesteśmy.

Diamentowa Droga to najwyższe nauki Buddy. Opiera się na trzech filarach: na poglądzie, że wszystkie istoty i zjawiska są całkowicie czyste i doskonałe, na medytacji przekształcającej ten pogląd w bezpośrednie doświadczenie oraz na skutecznym działaniu wypływającym z uzyskanego w ten sposób zrozumienia.


Linia Karma Kagyu jest jedną z czterech głównych szkół buddyzmu tybetańskiego - trzy pozostałe to Njingma, Siakja i Gelug (szkoła Dalaj Lamy). Linia ta bierze swój początek od historycznego Buddy. Przez 1500 lat nauki z nią powiązane przekazywane były w Indiach, przez wielkich joginów, takich jak Tilopa, Naropa czy Maitripa, a w XI wieku wraz z Marpą dotarły do Tybetu. W XII wieku dzierżawcą nauk został I Karmapa. Dzięki kolejnym inkarnacjom Karmapy linia Karma Kagyu zachowała żywy przekaz do dzisiejszego dnia. Zawiera ona, jako jedna z niewielu tradycji buddyjskich, nauki Diamentowej Drogi


Karmapa jest głową szkoły Karma Kagyu. Linię Karmapów zapoczątkował Dysum Czienpa żyjący w latach 1110 -1193. Uczeń IV Karmapy byt nauczycielem I Dalajlamy (głowy szkoły Gelug). Jednym z największych mistrzów medytacji naszych czasów był XVI Karmapa Rangdziung Rigpe Dordże. W 1952 roku opuścił on Tybet z powodu chińskiej agresji. Kilkakrotnie odwiedził Zachód udzielając nauk w wielu krajach. Zmarł w 1981 roku w Chicago.

Obecnie żyjący XVII Karmapa Trinlej Taje Dordże urodził się w 1983 roku. Opuścił potajemnie Tybet, gdy miał jedenaście lat. Obecnie mieszka w Indiach, gdzie trwa jego edukacja - zarówno tradycyjna, buddyjska, jak i nowoczesna - europejska. Udzielał nauk w Stanach Zjednoczonych, Azji oraz w Europie, w tym dwukrotnie w Polsce (w roku 2000 i 2004). W czasie każdej z wizyt na Zachodzie spotykało się z nim po kilkanaście tysięcy osób. Kontakt z Karmapą jest zetknięciem się z żywym, trwającym nieprzerwanie od dwu i pół tysiąca lat przekazem nauk, pochodzących od Buddy.


Lama Ole Nydahl od ponad trzydziestu lat naucza buddyzmu Diamentowej Drogi na prośbę swojego nauczyciela XVI Karmapy Rangdziung Rigpe Dordże. Założył na całym świecie ponad 400 ośrodków medytacyjnych. Trudno znaleźć przykład nauczyciela, który w tak dużym stopniu przyczynił się do przeniesienia buddyzmu na Zachód. Pozostaje on rzadkim przykładem buddyjskiego lamy, który nie jest mnichem. Jego nauki dotyczą wszystkich dziedzin życia. Znany jest ze swej bezpośredniości i braku poprawności politycznej.



Lama Ole Nydahl po raz pierwszy odwiedził Polskę w 1976 roku. Od tej pory buddyzm Diamentowej Drogi wciąż się rozwija. Obecnie istnieje 40 ośrodków w większych miastach oraz dwa ośrodki odosobnieniowe - w Kucharach koło Warszawy i w Ropkach w Beskidzie Niskim. Odbywają się tam regularnie medytacje, w których każdy może wziąć udział nieodpłatnie."


źródło: internet Oczko opisane w najprostszej wersji jaką znalazłam , w dużym skrócie Uśmiech






zapraszam chętnych do podzielenia się wiadomościami oraz kontynuowania tematu Uśmiech
Odpowiedz
#2

To fascynujacy temat. Mam nadzieje, ze znajdzie sie wiecej osob na naszym dobrym forum , ktore maja cos do przekazania o buddyzmie. W jednej z malych ksiazeczek,byla taka seria wydanie Osho, na temat buddyzm czytalam o tym jak Budda przezyl swoje oswiecenei. To bylo niesamowite. Bylam pod takim wrazeniem, ze kiedys spacerujac do samochodu po pracy zamyslilam sie tak gleboko, chyba wpadlam w jakas medytacje czy cos w tym stylu, ze przez chwile(nie wiem jak dlluga) mialam wrazenie iz sie znajduje w jakiejs "czasoprzestrzeni, jakbym zawisla gdzies w powietrzu...nie wiem nawet jak to wyrazic i opisac...to bylo takie dziwne...Jesli odnajde te ksiazeczke, to wkleje tutaj ten opis o oswieceniu Buddy, ona byla chyba zatytulowana "Oswiecenie".
Odpowiedz
#3

[Obrazek: web_budda.jpg]
Jedno z obliczy Buddy. Asakusa

Swietnie, ze zaczęłaś ten temat...mnie również fascynuje...
Mała prośba...
Jeśli korzystasz z tekstów z netu...podawaj źródło... samo słowo internet...nie wystarczy...

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#4

Krystyna , dziękuję za poprawienie Oczko i przepraszam za nie podane do końca źródła informacji Uśmiech tak , to jest ze stronki <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.lublin.buddyzm.pl/buddyzm.php">http://www.lublin.buddyzm.pl/buddyzm.php</a><!-- m -->
Odpowiedz
#5

Rudalilia ogólnie polecam medytacje Uśmiech daje niesamowite odczucia , harmonizuje wnętrze a do tego pozwala na wszystko spojrzeć inaczej Uśmiech i nie musi być to tylko i wyłącznie medytacja buddyjska (jeśli ktoś nie jest buddystą , albo nie jest przekonany) lecz różne inne medytacje na formę Oczko polegające na wizualizacji światła Uśmiech

oświecenie pierwszego Buddy Siakjamuni jest fascynujące Oczko jak wszystkie oświecenia Uśmiech jeśli zainteresowała Cię jego historia uważam że zaciekawi Cię również dojście do oświecenia Milarepy Uśmiech
Odpowiedz
#6

a co myślisz o zen ?
Odpowiedz
#7

Jaki masz stosunek do nauczania Lamy Olego?
Odpowiedz
#8

Zen zupełnie do mnie nie przemawia , i nie podoba mi się ich szkoła Oczko ale każdy wybiera drogę względem siebie Uśmiech
Odpowiedz
#9

bardzo szanuje to co robi Ole, jest niesamowitą osobą , obiektywnie przyjmuje jego poglądy i na pewno nie wszystkie Uśmiech nie jestem ślepą fanatyczką , Ole bardzo neguje Islam i wszystko co z nim związane, co do mnie nie przemawia bo są tak samo dobrzy ludzie praktykujący Islam, z dobrym przekazem swojej religii Uśmiech a pro po Olego to jutro jadę do Kuchar na letni Kurs z nim i Szerabem Dzialtsenem Rinpocze Uśmiech już nie mogę się doczekać Uśmiech
Odpowiedz
#10

Malinowa, koniecznie nam po powrocie o tym napisz...
czytam, że Lama Ole Nydahlem będzie również obecny do zakończenia kursu. Oczko

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#11

wróciłam Oczko było pięknie ... tam jest nie do opisania atmosfera, panuje wzajemna harmonia i zaufanie , nic nie ginie i nikt nikomu nic nie kradnie pomimo że jest ok 2000 tyś osób Oczko ludzie nawet jak coś znajdują oddają sobie bardzo drogocenne rzeczy . zawsze wracam po takich wyjazdach z nowymi cudownymi znajomościami . organizacja kursu była rewelacyjna, super zorganizowana . w tym roku było poważnie ponieważ miały miejsce dwie inicjacje Mahakali i białej parasolki Uśmiech z tych 4 dni chyba spałam maksymalnie 15 godz także dochodzę jeszcze do siebie Oczko
Odpowiedz
#12

Szerab Dzialtsen Rinpocze - cudowny człowiek , bardzo ciepły i oddany . straasznie kochający ludzi a w szczególności małe dzieci Oczko mogę śmiało go przyrównać że jest jak Jan Paweł II w tym co robi i w tym ile ma w sobie ciepła i współczucia . cały czas uśmiechnięty, bardzo skromny. ogólnie nie da się tego opisać słowami Uśmiech myślę że będzie częściej odwiedzał Polskę jak będzie miał czas Oczko
Ole jak zwykle Uśmiech niezniszczalny ... jest to człowiek który pracuje 19 - 20 godzin na dobe, nie wiem jak on to robi, ale kto nie wierzy to może po prostu zobaczyć Oczko miał czas dla każdego na rozmowę i odpowiadał na każde zadane mu pytanie , widać że ludzie są jego prawdziwą pasją i fascynują go Oczko jak to powiedział : "uwielbiam się przyglądać ludziom , w każdym człowieku dostrzegam jego najmocniejszą stronę ponieważ każdy ją ma " .
Odpowiedz
#13

no i nie wiem co jeszcze napisać Oczko zbyt wiele wrażeń Oczko bardzo pozytywnych . i tak naprawdę jeśli miała bym do wyboru darmowe wczasy na majorce a kurs w kucharach wybrałabym bez zastanowienia kurs w kucharach Uśmiech
Odpowiedz
#14

A ja jestem Karma Kagju - ale nie od Olego Oczko
Z zafascynowaniem czytałam niegdyś jego książki ale dzisiaj z wielu względów do mnie nie trafia Bezradny
A zainteresowanym tematyką polecam książkę Lamy Surya Dasa ( nowojorskiego Żyda, który stał się buddystą Tak) " Przebudzić Buddę w sobie". Podkreśliłam jego pochodzenie, bo chyba dzięki niemu w niezwykle łatwostrawny dla Europejczyka sposób przedstawia i objaśnia całą koncepcję buddyjskiego światopoglądu...
I jeszcze moja ukochana książka, która przeczytać powinien każdy - bez względu na system wierzeń - "Tybetańska ksiega życia i umierania" Sogjala Rinpoche...
Książka, która uczy ... umierania...
I zabiera strach przed nim...
Piękna i mądra...
Odpowiedz
#15

Goya , muszę koniecznie przeczytać . obecnie przeczytałam "o śmierci i odrodzeniu " Olego , i zamierzam się zabrać do tybetańskiej księgi umarłych , słyszałam , że jest niesamowita... a mam lekki niedosyt po książce Olego Oczko jak się przeczyta coś takiego to potem już nie może się doczekać "tego momentu " Oczko a każdy już przecież "przeżywał " śmierć tyle razy...
Odpowiedz
#16

Sytuacja w szkole Kagju nie jest prosta....

Cytat:Od 1981 roku, po śmierci XVI Karmapy Rangdziung Rigpe Dordże, trwały wieloletnie, obfitujące w polityczne podchody i intrygi, poszukiwania jego kolejnego wcielenia. Ze względu na duży stopień skomplikowania tych poszukiwań i wielość faktów im towarzyszących nie jest możliwe przedstawienie w skrócie na łamach "Cyber S@ngi" ich przebiegu bez pominięcia istoty sprawy. Zainteresowanych szczegółami tej historii odsyłam do książki T.Lehnerta "Oszuści w szatach", która jest dostępna w księgarni Wydawnictwa Czerwony Słoń.

Ostatecznie poszukiwania doprowadziły do tego, że na początku lat dziewięćdziesiątych na arenie szkoły Kagyu pojawili się dwaj kandydaci na XVII Karmapę. Są nimi Taje Dordże, który został odnaleziony przez Szamara Rinpocze, drugiego lamę w hierarchii szkoły Kagyu, oraz Urdzien Trinley, potwierdzony przez XIV Dalajlamę i Tai Situpę drugiego po Szamarpie regenta szkoły Kagyu oraz zaakceptowany przez komunistyczny rząd w Pekinie. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na istotny fakt. Otóż Dalajlamowie, będący zwierzchnikami szkoły Gelug nigdy nie brali udziału w oficjalnym potwierdzaniu Karmapów, sukcesorów szkoły Kagyu, rolę tą spełniali powiernicy Karmapy - Szamarpowie. Abstrakcyjność całej sytuacji może unaocznić przykład, kiedy to zamiast przez konklawe kardynałów, katolicki papież zostaje zatwierdzony mocą głosów zgromadzenia prawosławnych popów, działających w dodatku pod ścisłą kontrolą Kremla. Potwierdzenie przez XIV Dalajlamę Urdziena Trinleya jako siedemnastej inkarnacji Karmapy nie posiada więc żadnej wiążącej mocy.

Smaczku aferze z Karmapami dodaje także posądzenie Tai Situpy o sfałszowanie listu XVI Karmapy, zawierającego wskazówki, które miałyby być pomocne przy odszukaniu jego następcy. Tai Situpa nie zgodził się na przeprowadzenie grafologicznych badań listu, które potwierdziłyby bądź zdementowały jego autentyczność. Okazuje się, że w religii podobnie jak w polityce zasady fair-play nie zawsze obowiązują.

Schizma nie ominęła również buddyjskiego środowiska w naszym kraju. Polscy buddyści praktykujący w szkole Kagyu byli przez wiele lat zrzeszeni w Stowarzyszeniu Buddyjskim Karma Kagyu, działającym od początku lat osiemdziesiątych i powstałym na bazie ośrodków medytacyjnych zakładanych przy dużym udziale Olego Nydahla, buddyjskiego nauczyciela pochodzącego z Danii, odwiedzającego Polskę od połowy lat siedemdziesiątych. Pod koniec lat sześćdziesiątych Ole Nydahl i jego żona Hannah zostali pierwszymi zachodnimi uczniami XVI Karmapy Rangdziung Rigpe Dordże i na jego prośbę nauczali na Zachodzie buddyzmu Diamentowej Drogi, zręcznie oddzielając azjatyckie naleciałości kulturowe od esencji Nauk Buddy. Takie nieschematyczne podejście do nauczania oraz niejasna sytuacja z siedemnastą inkarnacją Karmapy doprowadziły parę lat temu do rozłamu w Stowarzyszeniu Buddyjskim Karma Kagyu.

Taje Dordże, podróżujący obecnie po Europie i udzielający publicznych nauk wielu tysiącom buddystów, jest popierany przez Związek Buddyjski Karma Kagyu (<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.buddyzm.pl">http://www.buddyzm.pl</a><!-- m -->), natomiast Związek Buddyjski Tradycji Karma Kamtzang (<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.benchen.org.pl">http://www.benchen.org.pl</a><!-- m -->) wsparł kandydata Tai Situpy czyli Urdzien Trinleya. Ponieważ ostatnie wydarzenia media przedstawiają w dość stronniczym stylu, dlatego też zachęcam do zapoznania się z artykułem Adama Szostkiewicza, dziennikarza "Polityki", p.t. "Niesłuszne wcielenie".
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=154

Cytat:Buddyzm tybetański pojawił się w Polsce w drugiej połowie lat siedemdziesiątych. Powstawały wówczas nieformalne grupy praktykujących, związanych z tradycją jednej z czterech głównych szkół buddyzmu tybetańskiego, Karma Kagju. Działalność tę zalegalizowano w 1983 roku, rejestrując Stowarzyszenie Buddyjskie Karma Kagyu.

Z początkiem lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia wśród polskich buddystów, praktykujących według tej tradycji, nastąpił rozłam. Wielu ludzi chciało studiować i praktykować Dharmę zgodnie z naukami urzeczywistnionych tybetańskich lamów, takich jak czcigodni: Tenga Rinpocze, Bokar Rinpocze, Thrangu Rinpocze czy Khenpo Tsultrim Gjamtso Rinpocze. Uznawali też w pełni autorytet takich postaci, jak Jego Świątobliwość Dalajlama, Jego Świątobliwość XVII Gjalłang Karmapa czy Jego Eminencja Tai Situ Rinpocze. Dalsze działanie w ramach jednej organizacji z tymi, którzy autorytet powyższych lamów kwestionowali, było niemożliwe. W efekcie wielka część członków Stowarzyszenia Buddyjskiego Karma Kagyu - w tym niemal wszyscy założyciele - opuściła szeregi tej organizacji.

Uczniowie czcigodnego Tengi Rinpoczego założyli Związek Buddyjski Tradycji Karma Kamtzang. 15 czerwca 1994 roku organizacja ta została formalnie zalegalizowana jako związek wyznaniowy. Mniej więcej w tym czasie powstały też inne buddyjskie związki wyznaniowe, zakładane przez byłych członków Stowarzyszenia Karma Kagyu.

W październiku 1994 roku, na zaproszenie nowopowstałego Związku Karma Kamtzang, przyjechał do Polski Tenga Rinpocze. W trakcie tej wizyty zarząd wyraził gorącą prośbę, by Rinpocze zechciał objąć duchową opieką członków i sympatyków Związku. Rinpocze zgodził się. Wkrótce potem Jego Eminencja Sangje Njenpa Rinpocze - najwyższy w hierarchii lama klasztoru Bencien - także wyraził zgodę bycia naszym opiekunem. Dzięki akceptacji ze strony obu opatów, Związek nasz zaczęto uważać za filię klasztoru Bencien.

Od chwili założenia Związku było oczywiste, że potrzebujemy miejsca, gdzie będziemy mogli wspólnie praktykować i organizować spotkania z zapraszanymi Rinpoczami. Kilka osób zadeklarowało spore darowizny pieniężne na zakup odpowiedniej nieruchomości. Po intensywnych poszukiwaniach wytypowaliśmy pewne gospodarstwo wiejskie, oddalone o 40 km od Warszawy. Jesienią 1994 roku Tenga Rinpocze odwiedził to miejsce i stwierdził, że o ile nie ma przeszkód formalnych, można ustanowić tam siedzibę Bencien w Polsce. Ale przeszkody były. Potężne długi hipoteczne czekały na uregulowanie. Niemal przez rok właściciel zwodził nas, zapewniając, że "najpóźniej za dwa tygodnie wszystko będzie przygotowane do transakcji". Czas mijał, a członkowie Związku niecierpliwili się. W końcu podjęliśmy decyzję o poszukaniu innego miejsca.

Kolejny wysiłek zaowocował odkryciem pięknej nieruchomości, leżącej w podobnej odległości (40 km) od Warszawy, lecz z dużo lepszym dojazdem. Gospodarstwo okazało się wystarczająco odosobnione, a w dodatku obejmowało 4,5 hektarowy teren, stwarzający doskonałe możliwości rozwoju. Poinformowaliśmy o tym telefonicznie Tengę Rinpoczego i wkrótce otrzymaliśmy od niego zapewnienie, że wszelkie wróżby i oznaki dla tego terenu są sprzyjające. I tak oto 27 października 1995 roku podpisaliśmy notarialny akt zakupu gospodarstwa w Grabniku.

Właściciele poprosili o miesiąc czasu na przeprowadzkę. Zgodnie z umową, w środę 22 listopada 1995 roku wprowadziliśmy się do opustoszałego domu. W zimnym pokoju, zastawionym kartonami i pierwszymi podarowanymi przez buddyjską społeczność meblami, zapaliliśmy kadzidło i wyrecytowaliśmy Riło Sangcie, by usatysfakcjonować pierwotnych gospodarzy tego terenu - bóstwa ziemi i lokalne duchy. Następnego dnia od rana zabraliśmy się do pracy, tak że w najbliższy weekend możliwe było odprawienie pierwszego rytuału w nowym ośrodku Dharmy - tsok pudży Amitabhy. Mimo mroźnej pogody, na ceremonię zjechało wiele osób z Warszawy. Każdy wiózł coś ze sobą: naczynia, sztućce, pościel, obrusy itp. Tak rosło wyposażenie Ośrodka.

Pierwszym lamą, którego mieliśmy zaszczyt tu ugościć, był Jego Eminencja Tai Situ Rinpocze. Na początku grudnia postawił swoje stopy na naszej ziemi i odprawił rytuał jej poświęcenia. Przy tej okazji powiedział: "W przyszłości powstanie tu bardzo dobry ośrodek Dharmy, ale trzeba będzie w to włożyć wiele, wiele pracy".

Rzeczywiście, Centrum w Grabniku z roku na rok rozwija się coraz bardziej. W tym czasie odwiedziło nas wielu wspaniałych tybetańskich lamów i odbyły się tutaj liczne seminaria medytacyjne (zob. Historia seminariów), w tym Wielka inicjacja Kalaczakry, przeprowadzona przez czcigodnego Tengę Rinpoczego na dziesięciolecie Centrum.

W roku 1998 powstał pierwszy projekt zbudowania tu świątyni, która służyłaby także jako miejsce spotkań w czasie wizyt Rinpoczów. Niestety z różnych względów projekt odłożono i powrócono do niego dopiero w 2011 roku.

W 2005 r. została podjęta decyzja o wybudowaniu w Centrum w Grabniku międzynarodowego ośrodka trzyletnich odosobnień (drubkangu), który rozpoczął swą działalność w roku 2009.

W 2010 roku, współfinansowane przez Unię Europejską, powstało tu Centrum Kultury Buddyjskiej, które ma za zadanie promować kulturę i twórczość buddyjską, organizować wystawy, wykłady i konferencje.
http://www.benchen.org.pl/index.php?opti...22&lang=pl

I za WIKIPEDIĄ:

Cytat:Linia Karmapów jest szczególnie ważna dla uczniów szkoły Karma Kagyu, jednej z czterech naczelnych szkół buddyzmu tybetańskiego, której Karmapa jest głównym nauczycielem. Proces rozpoznania XVII inkarnacji Karmapy zrodził wiele kontrowersji[1], w wyniku których nastąpił rozłam w szkole Karma Kagyu.
Po śmierci XVI Karmapy Rangdziung Rigpe Dordże (1924-1981), w latach 90. odnaleziono dwóch kandydatów na XVII Karmapę:
Trinlej Taje Dordże jest synem III Miphama Rinpocze, lamy ze szkoły Ningma i został rozpoznany przez Szamarpę, drugiego po Karmapie lamę szkoły Kagyu. Po ucieczce z Tybetu w marcu 1994 roku zamieszkał w północnych Indiach w Kalimpongu, w tym samym roku został intronizowany w Karmapa International Buddhist Institute w New Delhi. Pod jego duchowym przewodnictwem działa na całym świecie ponad 850 ośrodków i klasztorów[2] prowadzonych przez Szamarpę, Dzigme Rinpocze, Szangpa Rinpocze, Trungrama Gjaltrula Rinpocze, w tym prawie 600 świeckich ośrodków[3] założonych na całym świecie przez Lamę Ole Nydahla. Taje Dordże odwiedzał wielokrotnie Europę (ostatnio latem 2009 roku) i USA, podróżuje także po krajach południowo-wschodniej Azji. Jako Karmapę uznali go również Drikung Kjabgon Czetsang Rinpocze – zwierzchnik szkoły Drikung Kagyu, Czogje Triczen Rinpocze – zwierzchnik tradycji Tsar szkoły Sakja, oraz Ludhing Khenczen Rinpocze – zwierzchnik tradycji Ngor szkoły Sakja.[1]
Ogjen Trinle Dordże (Urdzien Trinlej Dordże) – odnaleziony przez Situ Rinpocze, ważnego lamę szkoły Karma Kagyu, zaaprobowany następnie przez Dalajlamę (szkoła Gelug) oraz przez rząd Chińskiej Republiki Ludowej i koronowany w Tsurphu w Tybetańskim Regionie Autonomicznym. Jako Karmapę uznali go również J.Św. Sakja Trizin – zwierzchnik szkoły Sakja oraz J.Św. Mindroling Trichen Rinpocze – zwierzchnik szkoły Ningma.[4]. Po ucieczce z Tybetu w roku 2000 osiadł w Dharamsali w Indiach, gdzie mieszka w klasztorze Gyuto należącym do szkoły Gelug, przygotowywany do pełnienia politycznej roli. W maju 2008 roku odbył pierwszą zagraniczną podróż do USA. Popiera go wielu lamów szkoły Kagyu (m.in. Gyaltsab Rinpocze, Tenga Rinpocze, Thrangu Rinpocze).
Jeden z ważnych lamów szkoły Kagyu – Beru Czientse Rinpocze – formalnie nie opowiada się po żadnej ze stron i postrzega obu kandydatów jako Karmapów. Mimo tego jest on zapraszany jedynie przez ośrodki wspierające Taje Dordże [5]. Podobne stanowisko prezentował Tulku Urdzien Rinpocze [6].
Inaczej Khandro Rinpocze, która mimo że formalnie popiera Ogjena Trinleja Dordże, to jednak dystansuje się od polityki i jest zapraszana także przez ośrodki wspierające Taje Dordże
[7].
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kontrowersj...II_Karmapy

Myśli Mnie osobiście odpowiada postawa trójki ostatnio wymienionych lamów...

Sympatyzuję bardziej z Rinczenem (i jego uwazam za swojego "proboszcza") niż z Olem.
Mam 55 lat,pamiętam XVI Karmapę, mam też lata własnych doświadczeń, wiele działo sie na moich oczach i z czasem przestało mi się podobać to, co Ole robi.
Bo zrobił sie trochę taki ole-buddyzm...
Jest charyzmatyczny - fakt.
Ale...
Budda powiedział, ze jeśli spotkasz Buddę, to masz go zabić Oczko
Rzec można, że "zabiłam Olego" i - nic nie zostało... Bezradny
Dlatego mój wybór jest taki a nie inny...
A Karmapów cenię obu...
Co dalej - czas pokaże...
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości