Nastek, każdy indywidualnie musi odpowiadać sobie na takie pytania. Są to pytania filozoficzne, z samej swojej natury skłaniające do refleksji.
W moim światopoglądzie wiele rzeczy – dla mnie – jest bardzo spójnych, ale aby wyjaśnić mój sposób interpretowania zjawisk, bardzo dużo słów musiałoby popłynąć
Pisząc o modlitwie, nie miałam na myśli żadnej konkretnej religii. Poczucie boskości wpisane jest w naturę ludzką, ludzie od tysięcy lat na ogół rozumieją, czują istnienie czegoś większego i pełniejszego – ową boskość – tam upatrują pewnego celu, sensu. Podobnie jak intuicyjnie dobrze rozpoznajemy dobro od zła.
Religia ma zawsze kontekst kultury, w jakiej wyrosła. Żadna religia nie tworzy uniwersalnych prawd, jedynie na nich bazuje. Pełne, prawdziwe miłosierdzie czy przebaczenie ma wartość niezależnie od religii czy kultury. Jeżeli więc potrafisz głęboko przebaczyć jako chrześcijanin, to przecież jako chrześcijanin czujesz, że postępujesz właściwie. Uniwersalne prawdy działają niezależnie od sztandaru.
Cóż z tego, że Najwyższy Inkwizytor modlił się i biczował, i pościł, i 6 tys. razy dziennie robił znak krzyża, skoro pozostawał ślepy i głuchy na wartości uniwersalne, nadużywał danej mu władzy.
Więc uwolnienie się – po chrześcijańsku – od trudnych emocji, „bólu duszy”, poprzez przebaczenie czy modlitwę nie jest ani lepsze, ani gorsze od innych technik. Potencjał jest, jak wszędzie.
Co do zwierząt – akurat termin „dusza” jest szalenie nieprecyzyjny i różne rzeczy można przez niego rozumieć, ale: kluczowa jest świadomość. Świadomość rozumiana energetycznie, nie biologicznie. Jesteś istotą duchową, posiadasz duszę, ponieważ posiadasz świadomość. Świadomość, czyli celowość istnienia. Duchowa świadomość wciela się, tworząc określone poziomy przejawiania się. Między człowiekiem a różnymi zwierzętami w moim odbiorze istnieje różnica w tej duchowej świadomości – człowiek ma możliwość doświadczać szerszego poznawania (siebie, świata materialnego, emocji, abstrakcji, rzeczywistości duchowej itd.), zwierzę ma ten zakres zawężony. Ale w istocie człowiek
także jest zwierzęciem, i tak samo wśród innych gatunków zakres możliwości jest zróżnicowany. Szerszą świadomość mają ssaki, mniejszą owady; mamy jeszcze rośliny, nie wspominając o całym bogactwie mikroorganizmów. Dla mnie każda forma życia jest formą przejawiania się pewnej duchowej świadomości czy dążenia do uzyskania duchowej świadomości (w kontekście bardzo prymitywnych form żywych).
Czy zabijając zwierzę, nie tworzymy złej karmy? I tak, i nie. Tak jak napisałam – ja na to patrzę jak wpływy we wpływach. Zwierzęta dzisiaj hodowane na masowy ubój – to jaskrawy przykład obciążenia i braku równowagi energetycznej na Ziemi. Zatruwanie planety, zanieczyszczenie i skażenie środowiska w postępie geometrycznym – w konsekwencji skazywanie życia na planecie – wszystkiego, co pozostało dzikie, wolne, zwłaszcza powolna śmierć oceanów – tak, to olbrzymia karma. Ale to jest bardzo szeroki wpływ, wielogatunkowy. To obraz głębokiej dysharmonii energetycznej, w której nie chodzi o to, kto jest ofiarą, kto jest katem – to zaburzenie jest faktem. Zniewolenie poprzez zawłaszczenie.
Ryby, które umrą na nowotwory w skażonych wodach lub zatrują się plastikiem – każda konkretna ryba nosi w sobie obciążenie energetyczne, które akurat ją „prowadzi” w takie, nie inne środowisko. Ale jej indywidualne obciążenie, kiedy jest wcielona, przejawia się poprzez bycie ofiarą globalnej dysharmonii skażenia – to nie jej decyzje prowadzą ją do nieszczęścia, ona tylko jako forma duchowa sama jest osłabiona, obciążona, rezonuje z innym obciążeniem. Gdyby sama była w pełni wolna energetycznie, nie wcielałaby się w środowisku, które ją niszczy, lub też nie rezonowałaby z tym. Ale tu znowu muszę dodać, że moim zdaniem sam fakt, że wcielamy się w określone formy, nie mając zbytnio wpływu na okoliczności, jest również przejawem ograniczeń, których doświadczamy jako gatunki.
Krótko mówiąc – czy Ziemia jest miejscem harmonii i miłości? Nie. Każde życie, jakie na niej się pojawiało, skazane jest na walkę. Biologia zmusza do zadawania śmierci, sama naturalnie także jej podlega. Możesz dawać miłość, dobro, możesz go doświadczać, ale zawsze tylko w określonych ramach. Bardzo łatwo kierunkować te uczucia z zewnątrz poprzez zmianę sytuacji życiowej czy zmianę w środowisku.
Z drugiej strony czy sama śmierć jest karmicznym obciążeniem? To strach i lęk są obciążeniem. Co jest bardziej destrukcyjne dla duszy – strach przed życiem czy obawa przed śmiercią?
Człowiek ma tę przewagę nad wspaniałym delfinem czy szympansem, że dzięki rozwiniętemu intelektowi lepiej uświadamia sobie pewne procesy, zjawiska, lepiej kontroluje swoje uczucia i łatwiej mu nad nimi panować. Krótko mówiąc – ma po prostu większą świadomość za życia, kiedy doświadcza manifestacji energii.
Jeżeli więc doświadczasz cierpienia, nieszczęścia, starasz się zrozumieć, dlaczego. Starasz się rozwiązać ten problem, uwolnić od niego. Ale zarówno fakt, dlaczego się znalazłeś w takiej, a nie innej sytuacji, jak i to, jak się możesz z tej sytuacji uwolnić, jest zawsze kwestią indywidualną i osobistą. Brak wglądu we wcielenia, brak holistycznego oglądu rzeczywistości tego nie ułatwia.
Tak jak napisałam wcześniej, dla mnie kluczową kwestią jest intencja. Moją kluczową intencją jest uwolnić się od obciążeń, które w sobie rozpoznaję. Wierzę, że w odpowiednim momencie znajdzie się odpowiedni, właściwy sposób na to, „jak”. Przy czym akceptuję pewną „falowość” działań, nie zawsze jest dobry czas, czasem pewien wpływ musi przeminąć, osłabić swoje działanie. Czasem po prostu nie można nic zrobić, na pewne rzeczy potrzeba czasu i cierpliwości.
Sama uznaję, że nie zawsze trzeba wybaczyć, aby się uwolnić. Kiedy piszesz o dobrych relacjach z oprawcą, rozumiem to jako wymianę negatywnej karmy na pozytywną karmę. A można też uwolnić się, czyli opuścić to, odejść.
To, że ktoś ma żal do Ciebie jako oprawcy nie jest już Twoją karmą. Twoja karma to poczucie winy, jeżeli go doświadczasz. Twoje obciążenia to skłonność do zadawania cierpienia czy ograniczania wolności drugiej istoty (relacja oprawca-ofiara). Czy uwalniając się od karmy możesz sprawić, że druga osoba zmieni swój stosunek do Ciebie? Nie.