Karty a alkohol
#89

LeCaro, ja nie chcę abyś poczuła się w żadnym stopniu nie wiem, urażona, przywoływana do porządku. Jak chcesz na ten temat rozmawiać, to oczywiście mogę to zrobić, ale po prostu wydaje mi się, że to byłaby rozmowa już w/na inny temat. Załóż taki lub może już istnieje tutaj na forum ... Jeśli tam dojdziemy do jakiś wniosków na temat alkoholu, zawsze możemy to już tylko podlinkować, a nie koniecznie się powtarzać ...
Użyłam słów, że nie chcę brnąć w to, w takim kierunku, w jakim to teraz idzie, właśnie pod tym kątem, że odbiegamy od tematu.
To czy każdy człowiek ma/nie ma, zdolności parapsychiczne, myślę, że już jest innym tematem. Ja podając ten link, chciałam pokazać iż nie tylko ja w ten sposób myślę o alkoholu, w ogóle o środkach chemicznych zmieniających naszą świadomość ... nasza rozmowa nie co odbiegła od tematu, ponieważ ty od razu stwierdziłaś, jak sama przyznałaś - tylko po przeczytaniu kilku zdań, iż artykuł, cytuję ciebie: " można by streścić w jednym zdaniu: jeśli ktoś chce doskonalić swoje zdolności parapsychiczne powinien się skupić na sobie - na higienie swojego życia psychicznego i fizycznego."
Ja się z tym w zupełności zgadzam, nawet jeśli patrzeć na ten artykuł w jednym zdaniu, a więc po co mi alkohol?, a tam jest nie co więcej zdań napisanych, niż tylko kilka - no ale jak się coś czyta wybiórczo, można czasami odnieść mylne wrażenie. Mnie natomiast zdziwiła twoja postawa, czytając tylko kilka zdań, od razu dokonałaś swojego osądu, cytuję: "Problem w tym, że autor już na wstępie stawia błędną tezę że każdy posiada podobne predyspozycje/zdolności parapsychiczne." ciekawe stwierdzenie, ale ja mam inne zdanie jeśli chodzi o ten aspekt i o tym możemy w innym temacie porozmawiać.
Czasami czuję się zdezorientowana, ponieważ kiedy ja staram się wypowiadać w kontekście nauki (wychodzi mi to lepiej lub gorzej), to posądzana jestem, że nie odnoszę się do życia codziennego, wywyższam się, ale jak podaję link na forum, gdzie w ten sposób się rozmawia, to automatycznie stwierdza się, że trzeba się pogodzić z tym iż tutaj tak nie można rozmawiać (pierwszy podany link). Tam też można się doszukać osobistych "wycieczek", ale nikt się nie obraża, tylko swoją wiedzą stara się pokazać w czym czyjaś teza, wnioski lub teorie mają błędne założenia. Kotek
Odpowiedz
#90

Artur napisał(a):Kieliszek wina, szklanka whiskey, kieliszek nalewki z pigwowca do obiadu lub po obiedzie a przed kartami w moim świecie niczego nie zmienia, niczego nie niszczy, niczego nie zaciemnia, niczemu nie przeszkadza. Jest zwyczajnym elementem życia i prędzej bym się powstrzymał od rozkładania kart nażarłszy się jak młode prosię, niż w konsekwencji wypicia po posiłku szklanki piwa. Tak jest w moim świecie toteż uważam to za naturalne lub też nie dostrzegam w tym niczego nieprawidłowego.
Dokładnie tak jest jak piszesz, a więc po co w ogóle pić przed rozłożeniem kart? Jeden kieliszek wina, drink - niczego nie zmienia (co pisałam wcześniej), a i tak zakładam, ponieważ są osoby, które już po nie wielkiej ilości alkoholu, wykazują niewielki stan upojenia. W naszej rozmowie LeCaro zasugerowała, że po niewielkiej ilości alkoholu, być może wróż ma lepsze odczyty, ja się z tym nie zgadzam. Z kolei większa ilość wypitego alkoholu, dla mnie jest tylko pijackim bełkotem i tyle, to nic nie ma wspólnego z prawidłowym odczytem z kart.

Artur napisał(a):Czy ktoś mógłby poczuć ode mnie alkohol? Nie wykluczam. Czy oznaczałby to, że rozkładam karty pijany? Nie. A jednak w określonych okolicznościach osoba, która do mnie na karty wpadła mogłaby uznać, że nie podoba jej się to co mówię i szukając powodu niechęci wskazałaby wyczulonym zmysłem powonienia na alkohol jako przyczynę. Czy to możliwe? Nie wykluczam.
Ja w swojej pracy z kartami, zawsze staram się być profesjonalna ... czyli reprezentować coś z sobą, oczywiście zawsze jestem wystawiona na krytykę innych osób, ale ja już nie chcę dokładać do tego alkoholu. To stwierdzenie już dotyczy się naszej etyki ...

Artur napisał(a):Karty i alkohol? Nie dostrzegam sprzeczności tak długo, jak długo rozmawiamy o tym połączeniu uwzględniając umiar (i to zarówno w odniesieniu do alkoholu jak i do kart). Skłaniam się przy tym do teorii pozytywnego wpływu niewielkiej ilości alkoholu na interpretację rozkładu a pisząc to nie sugeruję, że ktokolwiek miałby po przeczytaniu mojego wpisu nabyć wino za 3,14 zł i po wypiciu w bramie (brama jest konieczna) wróżyć z łapanki przechodzącym w jej okolicach z hasłem na straganie: za jedyne 'pińćset' złotych 'cyganka' prawdę Ci powie! Uśmiech
Ja nie skłaniam się do twojej teorii, twierdzę, że nawet zachowany umiar w piciu alkoholu, nie ma tutaj żadnego wpływu na odczyt (patrz wyżej co napisałam), a jedynie na stan psychiczny osoby rozkładającej karty, nie na jej świadomość. Odczyt nie będzie lepszy, nie zobaczymy więcej, a jedynie możemy odważniej coś ubarwić np. dawać nadzieję tam gdzie jej nie ma lub zasiać strach, gdzie go nie powinno być, już nie wspomnę jeśli po jednym czy dwóch kieliszkach ogarnie cię taki stan nadający się pod miano melancholii lub lekkiej depresji, każdy z nas inaczej reaguje na alkohol i nie zawsze tak samo. To wszystko zależy od tego, w jakich okolicznościach sięgamy po ten alkohol.
Odpowiedz
#91

U mnie osobiscie, kieliszek wina jest iloscia ktora z mojego wlasnego doswiadczenia wplywa tylko dobrze na moje samopoczucie. Na sam odczyt kart, nie wplywa. Ale to ja. Ktos inny moze miec inaczej.

Nikt z nas tutaj nie mowi, ze alkohol pic nalezy aby miec lepszy odczyt. Nikt nie mowi, ze to dobre witac klienta w oparach alkoholu. Nikt takze alkoholizmu nie popiera.

Sama mam mocne historie zwiazane z alkoholem we wlasnym otoczeniu (dziadek umarl po pijaku, dlawiac sie wlasnym jezykiem, piersza zona mojego taty zabila meza w amoku, moja wspolokatorka to juz historia na forum znana), i napewno mnie to nauczylo tyle, ze alkohol potrafi zabijac. Czy wobec tego przestane pic? Nie, bo nie jestem pierwsza zona mojego taty, i po alkoholu moge co najwyzej wysciskac osobe z ktora przebywam. Nie jestem tez moim dziadkiem i nie pije alkoholu sama celem upicia sie. Nie jestem tez moja byla wspolokatorka, i mam w miare poukladane w glowie. Lubie smak wina, smakuje je, i bynajmniej nie ma ono na mnie negatywnego wplywu. I nie bede odmawiala wrozby, tylko dlatego, ze mam w rece kieliszek. Nie bede takze przed kazdym rozlozeniem kart biegala do kuchni celem otworzenia butelki Oczko

To jest moja historia. Joasia napisala, ze nie spozywa alkoholu. W jej przypadku, kieliszek to juz duzo. Ty masz Basiu inne przyczyny aby nie pic, i super, to Twoj system.

Kazdy z nas pracuje i operuje inaczej. Jest innym czlowiekiem. Inaczej reaguje na uzywki. Wydaje mi sie, ze nasza droga jest droga poznania, siebie i innych. To jak reagujemy na uzywki, czy nam one pomagaja czy nie, jest czescia tego poznania. Nakladanie z gory jakis ograczen bez poznania samego siebie i tego jak operujemy, dla mnie przeczy tej sciezce, bo ja poznaje zycie poprzez dzialanie. Ktos inny woli isc drogami wyznaczonymi przez innych, ktos inny jeszcze inaczej.
Odpowiedz
#92

Woah, powiem szczerze, że zgadzam się z madrugadą. Kieliszek wina jest dla mnie nieznaczący i nie miałabym problemów by czytać karty po nim. Przy drugim i kolejnym kieliszku do kart nie siadam. Ktoś wcześniej napisał o zaburzaniu energii i z tym się zgadzam.

Pracując z kartami trzeba panować nad tym co się robi i jak się robi. Zatem jeśli wieje od kogoś alkoholem, to raczej mało wiarygodne źródło rady Oczko a konkretniej, niezaburzona percepcja jest tu ogromnie ważna Oczko To samo tyczy się narkotyków i wszelkich innych używek. (?)
Odpowiedz
#93

Dobrze. Porozmawialiśmy o używkach, ale nie wyczerpaliśmy tematu relacji odmiennych stanów świadomości do pracy z kartami (przez pojęcie 'pracy z kartami' rozumiem coś więcej niż tylko rozkładanie ich w celach 'wróżkarskich').

Wpływ środków chemicznych omówiliśmy dość starannie na przykładzie alkoholu.

Wpływu czynników fizjologicznych nie omówiliśmy w połowie tak dobrze jak powinniśmy (tak to oceniam). Ominęliśmy choroby somatyczne, choroby psychiczne; celowe zabiegi fizyczne i psychologiczne mające na celu planową/systemową zmianę świadomości.

Pominęliśmy wszystkie źródła środowiskowo-kulturowe wpływające na świadomość.

Rozmawiamy dalej czy kończymy na aqua vitae? Uśmiech
Odpowiedz
#94

Arturze, ja myślę, a więc to są tylko moje przypuszczenia, że ten temat nie musi się na tym kończyć, ktoś może jeszcze chce sobie przemyśleć, jakieś kwestie lub być może ktoś inny doda coś więcej od siebie. Jednak idąc dalej twoim tokiem myślenia, przyznaję ci rację, można poszerzyć naszą rozmowę o kolejne aspekty, o kolejne zagadnienia, ale równocześnie nie sadzę, aby to odnosiło się do tego tematu ... To jest tylko moja sugestia, ale mogę się dostosować Kotek
Odpowiedz
#95

Czyli pomilczymy chwilowo. Szkoda, bo temat rozwojowy Uśmiech
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości