27-07-2015, 21:54
Witajcie.
Zalogowałam się na tym forum, bo mam dość dziwny, powtarzający się sen...
Wszystko zaczęło się cztery lata temu - przyśnił mi się okropny sen. Szłam jakąś ulicą i czułam się w niepewnie. Weszłam na cmentarz, na którym było cicho, ale już ciemnawo, taka szarówka. I w tym momencie już wiedziałam, że śpię. Chciałam się obudzić, wiedziałam, że śpię, ale nie mogłam się obudzić. I wtedy zaczął się senny horror. Zobaczyłam swojego ówczesnego narzeczonego. Chciałam, żebyśmy sobie poszli. I wtedy usłyszałam tykanie. Nie jestem w stanie Wam powiedzieć, czego to było tykanie... Ale to nie był zegar, odgłos taki bardziej mechaniczny, ale miarowy. Wiem, że go znam, ale nie mam pojęcia skąd. I jak usłyszałam to tykanie już byłam przerażona. Powiedziałam do swojego narzeczonego: "Ona zaraz przyjdzie". I poczułam powiew zimna, obejrzałam się od tyłu i widziałam tylko kogoś między drzewami. A jak odwróciłam się w stronę mojego byłego narzeczonego to zaczął się rozpadać. Po prostu rozpadać, kawałki ciała zaczęły mu odpadać, no masakra. Obudziłam się z płaczem, zlana potem, roztrzęsiona, nie mogłam zasnąć. Rozstaliśmy się.
Mój drugi związek również zakończył się po identycznym śnie. Ale tym razem śnił mi się obcy mężczyzna. Nie potrafię Wam powiedzieć, gdzie to było, ale znowu to mechaniczne tykanie i znowu to przerażenie, że ona przyjdzie, znowu rozpadające się ciało.
Mój ostatni związek również się rozpadł po takim właśnie śnie. Ale teraz, kiedy poczułam tą panikę i wiedziałam, że sen się nie skończy uparłam się, że rozpoznam to tykanie. Tykanie nie daje mi spokoju. I to leżę w łóżku, wiem, że śpię i wiem, że będzie tykać! Ale ten trzeci sen był najgorszy. Śnił mi się mój tata, stojący w parku obok domu nad stawem. I prosiłam go, żebyśmy uciekali, ale tym razem, jak usłyszałam tykanie i powiew to się odwróciłam. Znowu te drzewa, ten wiatr, to tykanie i ta panika. Ale tym razem zobaczyłam postać wysokiej kobiety daleko od nas. Odwróciłam się do taty z krzykiem, że musimy uciekać, a on wtedy zaczął się rozpadać. Znowu obudziłam się spanikowana.
I mój ostatni sen z ową postacią śnił mi się w okolicach lutego. Przyśniło mi się, że się obudziłam, mimo że po raz kolejny wiedziałam, że nadal śpię. W śnie w pokoju palił się telewizor, a kiedy otworzyłam oczy obok mnie na łóżku, twarzą do mnie, leżała ona. Blada, z ciemnymi włosami, szczuplutka, ale taki chłód czułam, że aż tygotałam w tym łóżku. I pytam się jej, czego ode mnie chce? A ona mi na to: Nazywam się Morgan.
I się obudziłam. Znowu nie spałam do rana i takie to...
Od tamtego czasu, ten sen mi się nie śnił. Może dlatego, że nie zaplątałam się w żaden związek. Zdaję sobie sprawę, że sen z rozpadającym się ciałem, ciemnym parkiem, chłodem, cmentarzem może świadczyć o informacji o bolesnym zakończeniu jakiegoś etapu w życiu. Ale kim jest Morgan z mojego snu? Moim alter ego, urojeniem?
Powiem jeszcze, że kilka miesięcy temu, byłam u popularnej wróżki. Starszej Pani, która przeżyła śmierć kliniczną i od tamtej pory ma dar, wróży z kart, itd. Po zakończonej już wróżbie, powiedziała, że ciąży na mnie klątwa i żebym napiła się wody święconej. Zrobiłam oczy jak pięć złotych, ale stwierdziłam, że nie zaszkodzi. I mam wrażenie, że w tamtym momencie jakoś wszystko spokojniej zaczęło się układać, ale na obecną chwilę znowu jest jeden wielki kociokwik... Czy to może być jakoś ze sobą powiązane?
Zalogowałam się na tym forum, bo mam dość dziwny, powtarzający się sen...
Wszystko zaczęło się cztery lata temu - przyśnił mi się okropny sen. Szłam jakąś ulicą i czułam się w niepewnie. Weszłam na cmentarz, na którym było cicho, ale już ciemnawo, taka szarówka. I w tym momencie już wiedziałam, że śpię. Chciałam się obudzić, wiedziałam, że śpię, ale nie mogłam się obudzić. I wtedy zaczął się senny horror. Zobaczyłam swojego ówczesnego narzeczonego. Chciałam, żebyśmy sobie poszli. I wtedy usłyszałam tykanie. Nie jestem w stanie Wam powiedzieć, czego to było tykanie... Ale to nie był zegar, odgłos taki bardziej mechaniczny, ale miarowy. Wiem, że go znam, ale nie mam pojęcia skąd. I jak usłyszałam to tykanie już byłam przerażona. Powiedziałam do swojego narzeczonego: "Ona zaraz przyjdzie". I poczułam powiew zimna, obejrzałam się od tyłu i widziałam tylko kogoś między drzewami. A jak odwróciłam się w stronę mojego byłego narzeczonego to zaczął się rozpadać. Po prostu rozpadać, kawałki ciała zaczęły mu odpadać, no masakra. Obudziłam się z płaczem, zlana potem, roztrzęsiona, nie mogłam zasnąć. Rozstaliśmy się.
Mój drugi związek również zakończył się po identycznym śnie. Ale tym razem śnił mi się obcy mężczyzna. Nie potrafię Wam powiedzieć, gdzie to było, ale znowu to mechaniczne tykanie i znowu to przerażenie, że ona przyjdzie, znowu rozpadające się ciało.
Mój ostatni związek również się rozpadł po takim właśnie śnie. Ale teraz, kiedy poczułam tą panikę i wiedziałam, że sen się nie skończy uparłam się, że rozpoznam to tykanie. Tykanie nie daje mi spokoju. I to leżę w łóżku, wiem, że śpię i wiem, że będzie tykać! Ale ten trzeci sen był najgorszy. Śnił mi się mój tata, stojący w parku obok domu nad stawem. I prosiłam go, żebyśmy uciekali, ale tym razem, jak usłyszałam tykanie i powiew to się odwróciłam. Znowu te drzewa, ten wiatr, to tykanie i ta panika. Ale tym razem zobaczyłam postać wysokiej kobiety daleko od nas. Odwróciłam się do taty z krzykiem, że musimy uciekać, a on wtedy zaczął się rozpadać. Znowu obudziłam się spanikowana.
I mój ostatni sen z ową postacią śnił mi się w okolicach lutego. Przyśniło mi się, że się obudziłam, mimo że po raz kolejny wiedziałam, że nadal śpię. W śnie w pokoju palił się telewizor, a kiedy otworzyłam oczy obok mnie na łóżku, twarzą do mnie, leżała ona. Blada, z ciemnymi włosami, szczuplutka, ale taki chłód czułam, że aż tygotałam w tym łóżku. I pytam się jej, czego ode mnie chce? A ona mi na to: Nazywam się Morgan.
I się obudziłam. Znowu nie spałam do rana i takie to...
Od tamtego czasu, ten sen mi się nie śnił. Może dlatego, że nie zaplątałam się w żaden związek. Zdaję sobie sprawę, że sen z rozpadającym się ciałem, ciemnym parkiem, chłodem, cmentarzem może świadczyć o informacji o bolesnym zakończeniu jakiegoś etapu w życiu. Ale kim jest Morgan z mojego snu? Moim alter ego, urojeniem?
Powiem jeszcze, że kilka miesięcy temu, byłam u popularnej wróżki. Starszej Pani, która przeżyła śmierć kliniczną i od tamtej pory ma dar, wróży z kart, itd. Po zakończonej już wróżbie, powiedziała, że ciąży na mnie klątwa i żebym napiła się wody święconej. Zrobiłam oczy jak pięć złotych, ale stwierdziłam, że nie zaszkodzi. I mam wrażenie, że w tamtym momencie jakoś wszystko spokojniej zaczęło się układać, ale na obecną chwilę znowu jest jeden wielki kociokwik... Czy to może być jakoś ze sobą powiązane?