20-03-2017, 10:26
W nieustannym oczopląsie zjaw
Rozsypuję na głowę biały proch
Obieram drogę niezmiennych pomyłek
Znając kierunek i linię mety
Kończę maraton rwąc taśmę zguby
Na piedestale mnie nie chcą
Zwycięzcy nic tutaj nie znaczą
Przecież to tylko przegrani siłacze
Oddalam się nie zadając pytań
Wyszukuję tamtej dobrej rutyny
Jestem już spowrotem w domu
W ścianach pobrudzonych obrzydzeniem
Wymeblowałem się eskalacją rządz
Rozsypuję na głowę biały proch
Obieram drogę niezmiennych pomyłek
Znając kierunek i linię mety
Kończę maraton rwąc taśmę zguby
Na piedestale mnie nie chcą
Zwycięzcy nic tutaj nie znaczą
Przecież to tylko przegrani siłacze
Oddalam się nie zadając pytań
Wyszukuję tamtej dobrej rutyny
Jestem już spowrotem w domu
W ścianach pobrudzonych obrzydzeniem
Wymeblowałem się eskalacją rządz