Magiczne drzewa...
#23

   
Zabite drzewo
Z ciemnych mojego lasu drzew jedno najcichsze
Ukochałem, najbardziej smutne i najwiotsze:
Brzozę, co nie szumiała w najszaleńszym wichrze,
Zawsze niema, choć wiatru wiew się o nią otrze.

Wszystkich innych drzew znałem najlżejsze poszumy,
Tylko to jedno tajni swej mi nie otwarło...
Próżno je ma tęsknota wśród bladej zadumy
Oplata, by w nim duszę ożywić zamarłą.

Nie wiał wicher, któremu obudzić je dano...
I gniew wstał we mnie... Dłońmi chwyciłem włos brzozy
I targnąłem, by wydrzeć choć skargę, jęk grozy...

Milczała... Mocą dziką, szaleństwem wezbraną,
Połamałem ją... - Leży zabita mą dłonią...
Nie wyszumiała tajni swej... A wichry gonią...
Leopold Staff

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#24

   
Do leszczyny
Nie poznajesz mnie, ale to ja, ten sam,
Który wycinał na łuki twoje brunatne pręty,
Takie proste i śmigłe w biegnięciu do słońca.
Rozrosłaś się, ogromny twój cień, hodujesz pędy nowe.
Szkoda, że tamtym chłopcem już nie jestem.
Chyba kij sobie bym wyciął, bo widzisz, chodzę o lasce.

Kochałem twoją korę, brązową z białym nalotem,
Koloru najzupełniej leszczynowego.
Radują mnie te, co przetrwały, dęby i jesiony,
Ale ty ucieszyłaś mnie najbardziej,
Jak zawsze czarodziejska, z perłami twoich orzechów,
Z pokoleniami wiewiórek, które w tobie tańczyły.

Jest coś z heraklitejskiej zadumy, kiedy tutaj stoję,
Pamiętający siebie minionego
I życie, jakie było, a też jakie być mogło.
Nic nie trwa, ale trwa wszystko: ogromna stałość.
I próbuję w niej umieścić moje przeznaczenie,
Którego, tak naprawdę, przyjąć nie chciałem.
Byłem szczęśliwy z moim łukiem, skradając się brzegiem baśni.
Co stało się ze mną później, zasługuje na wzruszenie ramion
I jest tylko biografią, to znaczy zmyśleniem.

Post Scriptum

Biografia, czyli zmyślenie albo wielki sen.
Obłoki ułożone warstwami na skrawku nieba między jasnością brzóz.
Żółte i rdzawe winnice pod wieczór.
Na krótko byłem sługą i wędrowcem.
Odpuszczony, wracam drogą niebyłą.

Szetejnie - Napa Valley, jesień 1997
Czesław Miłosz

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#25

   
***
jest takie drzewo
które nagle
spośród innych wyłoniło się z ukrycia
drzewo którego ręce - gałęzie życia
rozpinają dla mnie ciszę gwiazd
i żywiczne bursztyny na sosnach
które
na wieczoru krosnach tkają z odblasku zachodzącego słońca
rękawiczki złote

którymi ty co noc
na nieba ciemnym granacie
rozwieszać będziesz dla mnie pięcioramienne tęcze
Jerzy Stanisław Czajkowski

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#26

Limba
Wysoko na skały zrębie
Limba iglastą koronę
Nad ciemne zwiesiła głębie,
Gdzie lecą wody spienione.

Samotna rośnie na skale,
Prawie ostatnia już z rodu,
I nie dba, że wrzące fale
Skałę podmyły od spodu.

Z godności pełną żałobą
Chyli się ponad urwisko
I widzi w dole pod sobą
Tłum świerków rosnących nisko.

Te łatwo wschodzące karły,
W ściśniętym krocząc szeregu,
Z dawnych ją siedzib wyparły
Do krain wiecznego śniegu.
Adam Asnyk


Załączone pliki Obrazki
   

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#27

   
Drzewo za oknem
Drzewo za oknem, drzewo zaokienne,
Szyba nas dzieli, kiedy noc przychodzi;
Ale zasłony nie zaciągam nigdy,
Niech nigdy nas nie odgrodzi.

Snu mglista głowo, wprost z ziemi wyrosła,
Stworze niezwykły najbliższy obłokom,
Języki twoje lekkie, gadatliwe
Niezbyt sięgają głęboko.

Przecież, o drzewo, widziałem cię w wichurze,
A gdybyś ty mnie widziało śniącego,
Tobyś, jak szarpią, poznało, porywy najdziksze,
Jak ginę z dala od brzegu.

Gdy głowy nasze razem Fatum kładło,
Natchnienia dało dowody,
Twa głowa bowiem o zewnętrzną się troszczy,
Moja – wewnętrzną pogodę.
Robert Frost
tłum. z angielskiego Jan Prokop

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#28

   
Sosny w śniegu
Na pól zimowych siwiźnie,
W pustce bez kresu i brzegu,
Nadziei siostrzyce bliźnie,
Sosny zielenią się w śniegu.

Wśród chmur martwoty zastygłej,
Pod szarych niebios oponą,
Żywymi chwieją się igły,
Świeżą się kłonią koroną.

A kępa brzóz i jasieni,
Gęstwą stojąca bezlistną,
Zazdrości sosnom zieleni,
Patrząc źrenicą zawistną.

O, wy, jasienie i brzozy,
Ustańcie w płochyim wyrzucie!
Niczym wam mrozy i grozy:
Bo wywczas dal wam bezczucie.

Jak ciężko - musieć w zawiei,
W chmur trwać i przetrwać rozterce,
By blask ocalić nadziei,
Ach, o tym ty wiesz, me serce.
Leopold Staff

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#29

   
Noc jak jabłoń
Strach ma wielkie oczy
i takie ogrodowe
Ktoś jabłka idzie kraść
w ciemnym sadzie

Nie całkiem jednak
po omacku błądzi
- od drzewa do drzewa -
bo pnie bielone

A jak się dobrze wpatrzy
to dojrzy i jabłoni koronę
Ale jabłek nie widać
Noc chowa je w dłoniach
Stąd jeszcze niedojrzałe
i chłodne od rosy
Adam Ziemianin

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#30

   
Prawda o drzewach
drzewa nie mają świętej księgi
drzewa mają dość światła powietrza i deszczu
cienkich gałązek drżących ku niebu

niebo drzew jest zielone potężne pachnące
stwórca drzew jest potężny zielony jak one
stwórca drzewom nie wymyślił piekła

nie ma żadnego grzechu nie ma powinności
wystarczy istnieć szumieć dążyć
wystarczy rosnąć piąć się rozgałęziać

stwórca drzewom nie wymyślił piekła
fascynująca jest drzew obojętna czułość
z jaką małych wisielców przyjmują
Marcin Świetlicki

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#31

   
Brzoza
Brzoza nad wodą stała, młoda, szumna i piękna
brzoza w wodę spojrzała, i nagle - drżąca, wylękła -
chciała uciekać! uciekać! z rozwianym, zielonym warkoczem,
i nie mogła. I zapłakała. I nie wiedziała po czem.

Podszedłem do brzozy z nożem
i zatopiłem ostrze w białej brzozowej korze,
chciwie wypiłem z rany sok młody - krew brzozową,
i upadłem. I sen mnie zmorzył. A brzoza szumiała nad głową.

Śniłem o tym, com stracił, i o tym, do czego tęsknię,
a wtedy - o, brzozo! brzozo! - tyś zaszumiała najpiękniej...
Obudziłem się z nożem w ręku, świadomy krzywdy okrutnej.
W niebie mogło być jeszcze błękitniej, ale nie mogło być smutniej.
Władysław Broniewski

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#32

   
Lipy
Zgodzimy się z każdym
już wyrokiem Bożym,
tylko niech nie wytną
naszych lip najdroższych.

Niech wśród słońca kwitną,
niech dzwonią pszczołami.
Matko Boska Zielna,
módl się za lipami.

Oblane błękitem,
pogodą i złotem,
Panno Nieśmiertelna,
daj je nam z powrotem.

Tęsknimy za nimi
Dniami i nocami,
Królowo Pokoju,
módl się za lipami.

Niechaj ku twej chwale
trwają wciąż niezmiennie,
w południa upale
i w deszczach jesiennych.

Gdy będziemy konać,
niech szumią nad nami.
Królowo anielska,
módl się za lipami.
1943 r.
z tomiku "Kontrasty", 1958
Marian Ośniałowski

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#33

   
Cień lipy
Pod drzewem
które mądrze
rozbudowuje swoją ciszę
oddzielam myśli
od hałasu
w zapachu lipowego kwiatu
w szeleście migotliwych liści
ukryte gniazdo spokoju

(z tomiku "Zmiana wymiaru")
Leszek Wójcik

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#34

   
* * *
Brzozo złotowłosa
panno przydrożna
zapomniana przez czas

pewnie przeoczył listopad
twoje świetliste warkocze
targane przez wiatr

rozjaśniasz mroczną ścianę lasu
kaskadą złotych liści
tak jakby przez pomyłkę
wyfrunęły fajerwerki rzęsiste

spóźniona w umieraniu przed zimą
w swojej wytwornej sukni
nie potrwasz długo

upomni się o szatę
zazdrosna chmura
a jej brat -
włóczęga wiatr
porwie ją na strzępy

i rozniesie
po lesie
polach
gościńcach
miedzach

dopiero wiosną
jak inne drzewa
sprawiedliwie przyodzieje
w zieleń
Jadwiga Zgliszewska

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#35

   
* * *
Lepkością nabrzmiałych pąków
wczesną wiosnę witał w marcu

burzą białych kiści
obwieszczał
majowy czas matur

w lipcu
nadymał parasol liści
i stawał się
stołówką
salonem
miejscem spotkań rodzinnych

odkąd pamiętam –
był tu zawsze niczym opoka
i rodzenie się moich wierszy
czasem podglądał

we wrześniu
wabił wszystkie dzieciaki
lśniąco-rudymi owocami
a one zawsze się doń chętnie
po błyszczące kulki
z koszyczkami zlatywały

kiedyś go zranili
ścinając inne drzewo…
nie poddał się
nie runął
przetrwał
z niesymetryczną kopułą

teraz
jakaś rdzawa choroba
go dopadła
modlę się
żeby nie umarł przede mną

najwierniejszy druh
dobrego życia
poczciwy kasztanowiec
stojący
pośrodku ojcowego podwórka

niemy strażnik
rodzinnego gniazda

bo gdyby skonał
to jakby zgasła
najjaśniejsza gwiazda
Jadwiga Zgliszewska

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#36

   
Listopadpwe drzewa
Bezlistne drzewa
sterczą przestraszone
i zawstydzone swoją nagością
ktoś zdarł im gwałtem
przepyszne szaty
(wiatr śmieje się chytrze – listopad mu nakazał)

nieobecne i zadumane
przed zapadnięciem w zimowy letarg
poddają się skrzypiącemu wyciu
pożegnalnej kołysance

ale przecież
to tylko niebyt chwilowy
wkrótce doznają wiosennej odnowy
by znów wystrzelić ku słońcu
rzęsistą zielenią wiosny

i zapomną o lęku
i zawstydzeniu
aby powrócić
do tych samych obaw jesienią
Jadwiga Zgliszewska

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#37

   
Jałowiec
Cicho stoi przy głazie,
z wrzosem w zgodzie.
Wśród kłującego igliwia
tkwią jagody rojno
jak uwięziony strzał ze śrutu.
Jego to nic nie zmoże.
I wiatry północne szczotkuje ochoczo.
Gałęzie ma zawzięte jak ścięgna.
Choćby jałowizna, to wytrzyma,
a jeszcze pachnie, jeszcze ma powaby.
Grobom i podłogom zgotował wyściółkę
i dobrą wódką zapachniał
tam gdzie stał, silny i przyjazny,
wciśnięty między szare głazy w Thule.
Harry Martinson
przełożył ze szwedzkiego
Leonard Neuger

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#38

Bardzo mi się podoba ten wiersz o Jałowcu... dziękuję że go zamieściłaś Krystyno. Buziak
Drzewa to moja miłość - kwiatki są może wdzięczne w ogrodzie, ale... drzewa to inna liga. Oczko
Drzewa to życie. Wyrastają z Ziemi, sięgają w jej głąb korzeniami, są jej dziećmi - obejmować drzewo, to jak obejmować Ziemię.
I mam swoją własną teorię: kto skrzywdzi drzewo, ten wcześniej czy później zostanie ukarany. Więc lepiej nie zadzierajcie z drzewami. Paluszkiem
Odpowiedz
#39

   
Dąb
Bo dąb z drzewów wszystkich niepodobny wiela
Jak niedźwiedzia z gawrą - grzmot z chmurą rozdziela
Weź tę metaforę, w głąb korzeni zawęż:
W solach minerału znajdziesz dębu pawęż.

A tam małych nóżek, chitynów igrzysko,
Blaskiem kominkowym buzuje mrowisko.
Szczupłe czaszki dzwonią, młoteczki łękotek
Niebu odgwiazdują, jaki dąb jest obiekt.

Tedy Bóg się wstydzi. Grom w niebie zwisa,
A polana łysa jako pusta misa.
Ludzie tam siadają, obrusom na postój,
Rybkę smagłą dzielą dla zacnego postu.

I kiedy już bezpiecznie tłusta warga mlaska,
W ość spluniętą z wargi nagle piorun trzaska.
Nie masz poniedziałku, choć była niedziela...
Bo dąb z drzewów wszystkich niespodziany wiela.
Stanisław Grochowiak

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#40

   
Do dębu
Dębie, harfiarzu
Potęgi w wietrze,
Dumy gęślarzu,
Jakież najkrzepsze
Przydać ci miano?
Którzy z nas dojdą
Twojego wieku
W czasu pochodzie,
Co w wieczność idzie
Niepomyślaną,
Chociaż nie zajdzie?
Siły aojdo,
Mocy rapsodzie,
Hartu druidzie,
Oporu skaldzie,
Wieczności bardzie,
Co masz w pogardzie
Słabość w człowieku!
Gdy słońce zdrowe
W blasku kaskadzie
Spiżową plamą,
Staje się samo
Jak ty dębowe.
Chyba najiściej
W rdzeń twój się wgłębię,
Jeśli, swych liści
Zielonym kłębem
Szumiący dębie,
Nazwę cię dębem.
z tomu "Barwa miodu", 1936
Leopold Staff

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#41

   
Drzewa
Ten pień tak się poplątał, skłębił i zawęźlił,
że trzeba nań położyć zachwyconą rękę,
pod korą szukać mięśni, jeżeli nie pękły,
gdy je ku górze ciągnął wysiłek gałęzi.

A jak się tam korzenie skręciły w piaskowcach?
jak darły opór skały, by dotrzeć, by wytrwać?
Nie obejmę twej mocy w patetycznej strofce
o buku, drzewo silne, trudne, jak modlitwa!
”Słowo”, 1939
z tomu "Wiersze wybrane", 1961
Teodor Bujnicki*

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#42

   
Posłanie
Idź do parku rankiem
nim rydwan słońca wtoczy się na szczyt
Będziesz sam
będziesz władcą
wśród koronowanych głów topoli dębów sosen

Idź do parku rankiem jesienią
będziesz władcą sezonu
łagodnego jak pieszczota
przychylnego
między terrorem lata i zimy

Idź do parku jesiennym rankiem
Czeka na ciebie
z twarzą ukrytą w cieniu
Julia Hartwig
z tomu "Bez pożegnania",
Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2004

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#43

   
Drzewo
o ciepłe drzewo
jedyne moje w przyrodzie
nie jesteś drzewo niczym więcej

ze wszystkich szorstkich dłoni twoja kora najcieplejsza
ty jesteś drzewem mojego ukochania

liśćmi szumisz przy mej twarzy
o drzewo
pełne moich warg
Leszek Aleksander Moczulski
z tomu „Głosy powrotu”, 1981

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz
#44

   
Akacja
Wpatrzony w rozłożystą akację,
zapomniałem o świecie
Zauroczony jej pięknem,
zatrzymałem się w czasie
Dotykałem jej delikatnych listków
Zamyślony i zatopiony w marzenie...
Głośne bicie zegara na kościelnej wieży
zakończyło wizytę w świecie czarów...
Krzysztof Mrowiec

[Obrazek: attachment.php?aid=75737]
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości