Entliczek petliczek Miriamkowy Pamietniczek

Miruś, masz tego Iluminatti? Jak wrażenia?
Pozdrówki Buźki
MUśmiech
Odpowiedz

Cytat dnia: Bluszcz tuli się do pierwszego drzewa, jakie napotka; oto pokrótce historia miłości.
Napoléon Bonaparte


[Obrazek: 310.jpg]
Dziś Międzynarodowy Dzień Przytulania!

31 stycznia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Przytulania - wykorzystaj okazję, żeby go uczcić! Skąd bierze się niemal natychmiastowe działanie dotyku i co się dzieje, gdy z niego rezygnujemy? Sprawdź, jakie korzyści płyną z przytulania i praktykuj je jak najczęściej.
Odpowiednia dieta, regularny wysiłek fizyczny, dbanie o odpoczynek i sen- większość z nas jest w stanie bez większego problemu wyrecytować zasady, dzięki którym ciało może funkcjonować prawidłowo, części udaje się ich przestrzegać. Czy jednak zaspokojenie podstawowych potrzeb i dbanie o formę pozwoli nam cieszyć się pełnym zdrowiem i dobrym stanem ducha? Niekoniecznie. Jak powietrza czy pożywienia potrzebujemy dotyku. Bliskość drugiego człowieka umożliwia prawidłowy rozwój, wpływa na funkcjonowanie organizmu. Przytulanie- taka banalna czynność? Co się dzieje, gdy z niego rezygnujemy, skupiając się jedynie na zaspokajaniu tych "niezbędnych" potrzeb?

Pozbawieni dotyku

Liczne badania pokazują, że dzieci, które są pozbawione ciepła i kontaktu fizycznego rozwijają się znacznie gorzej niż te, których potrzeba bliskości zostaje zaspokojona. Już na początku XX wieku pewien lekarz Johns Hopkins zauważył, że brak dotyku zmniejsza szansę niemowląt na przeżycie. Odkrył, że w sierocińcach, w których koncentrowano się jedynie na potrzebach fizjologicznych trafiających tam niemowląt, większość z dzieci nie dożywała nawet roku.

Maluchy, które nie są przytulane, mimo zapewnienia im odpowiedniej diety i warunków, często cierpią na infekcje dróg oddechowych niewiadomego pochodzenia, nawracające gorączki, nie przybierają na wadze- wykazały badania przeprowadzane na oddziałach szpitalnych na przestrzeni trzydziestu lat.
Skąd się bierze bliskość?

Ludzie to istoty społeczne, nie jesteśmy stworzeni do tego, żeby żyć w samotności. Już od urodzenia nawiązujemy relacje z innymi: pierwszą z matką, później z rówieśnikami, partnerem, własnymi dziećmi. Co tworzy więź, co sprawia, że jesteśmy sobie bliscy?

To pytanie nurtowało naukowca Harry'ego Harlowa. Przed nim większość psychologów, z twórcą psychoanalizy Zygmuntem Freudem na czele, była skłonna wierzyć, że u podstaw przywiązania leżą pobudki o charakterze praktycznym i ewolucyjnym. Twierdzono, że największą potrzebą człowieka jest przeżycie. Tym samym najbardziej cenioną właściwością relacji z innymi miało być zapewnienie innym odpowiednich do przeżycia warunków. Psycholodzy uważali, że bliskość między dzieckiem a rodzicem tworzy się w wyniku dostarczania potomkowi pożywienia i zaspokajania jego potrzeb fizycznych.
Przytulić się czy zaspokoić głód?

Ponieważ Harlow nie zgadzał się z powszechnie uznanymi tezami, postanowił podjąć się pewnego eksperymentu. W chwili urodzenia oddzielił młode małpki makaki od ich biologicznych matek. Zastąpił je dwiema sztucznymi "opiekunkami": jedną drucianą, jedną z tkaniny frotte. Co się okazało? Małe małpki zdecydowanie wolały "matkę" z miękkiego materiału, nawet jeśli pokarm mogły czerpać tylko od "matki" drucianej.

Makaki szukały bliskości z opiekunką, do której mogły się przytulić, szczególnie w sytuacjach, w których odczuwały strach: słyszały niepokojące hałasy, widziały zagrażające przedmioty. Badacz zaobserwował, że gdy małpki zaczynały wykazywać chęć poznawania świata wokół, co jakiś wracały do znanego przyjemnego w dotyku przedmiotu. Sama możliwość przytulenia, nawet do nieożywionego obiektu, działała kojąco na zwierzęta. Kontakt z nim był, jak uważał Harlow, źródłem pocieszenia, którego makaki potrzebowały w chwilach niepewności.

Eksperyment wykazał, że to co ma wpływ na tworzenie się więzi, to w dużym stopniu utrzymywanie bliskości fizycznej. Czy my ludzie różnimy się bardzo od małych makaków? Tak samo odczuwamy potrzebę ciepłego kontaktu. Świadomość tego, że jest ktoś, do kogo możemy się przytulić, sprawia, że świat staje się bezpieczniejszym miejscem, a my zyskujemy siłę i odwagę, żeby odkrywać nowe lądy.

Korzystaj z dobrodziejstw bliskości

Mówi się, że przytulanie to taka forma kontaktu fizycznego, która ma same zalety. Rzeczywiście lista korzyści wynikająca z wymiany uścisków jest imponująca, a wad jak dotąd nikt się nie doszukał.

Podczas tej prozaicznej z pozoru czynności wydziela się hormon zwany oksytocyną, która zwana jest również hormonem przywiązania. Hormon wydziela się między innymi u świeżo upieczonych mam i ułatwia kobiecie nawiązanie bliskiej relacji z nowo narodzonym dzieckiem. Przytulanie się zbliża więc nas do siebie i sprawia, że darzymy się większą sympatią. Brzmi zachęcająco? To nie wszystko.
Masz zszargane nerwy? Jak najczęściej się przytulaj! Gdy to robisz, obniża się poziom kortyzolu, hormonu towarzyszącego odczuwaniu stresu. Prawda, że przyjemny sposób na uwolnienie się od zgromadzonego napięcia?

Gdy się przytulamy, serce zwalnia tempo, spada ciśnienie krwi. Organizmy osób, które doświadczają bliskości innych są bardziej odporne, lepiej radzą sobie z wirusami, a nawet komórkami nowotworowymi. Przytulanie nie tylko wpływa na odporność i działa jak tabletka przeciwbólowa, może być także skutecznym środkiem ułatwiającym zasypianie i głęboki sen.
Gazeta zdrowie.
Miłego  przytulania! Buźki  
[Obrazek: misie002.gif]
Odpowiedz

Zachęcamy do celebrowania!
31 stycznia to Międzynarodowy Dzień Przytulania - powinniśmy skorzystać z okazji, bo mroźna aura sprzyja uściskom! Skąd wzięło się to sympatyczne święto?

Pomysł na ten światowy ruch zrodził się w Australii. Wracający do domu młody Australijczyk na lotnisku w Sydney stwierdził, że nikt nie przyszedł go przywitać. Zaczął zatem rozdawać uściski przypadkowo spotkanym osobom. Nagle świat dostrzegł zalety bezinteresownego przekazywania sobie pozytywnej energii. Powstał też ruch dzięki któremu od 2004 roku cyklicznie czcimy przytulanie.
Odpowiedz

Cytat dnia:
"Pamięć serca unicestwia złe wspomnienia,
wyolbrzymiając dobre,
dzięki temu mechanizmowi
udaje nam się znosić ciężar przeszłości."

Gabriel García Márquez – "Miłość w czasach zarazy

Chłopiec i pies - historia prawdziwa

Młody mężczyzna szedł przez park, lekko powłócząc nogą. Obok szedł pies, bardzo stary, co było widoczne – pies powoli i niepewnie stawiał łapy, miał całkiem siwy pysk i załzawione oczy. Szli sobie i widać było, że są razem.

- Mamo! Spójrz, piesek! – głosik dziecka był donośny i uparty. – Czy mogę dać mu swoją kanapkę?
Mama westchnęła. Zaczyna się. Synek od dawna błaga ją o psa. Mama jednak była absolutnie przeciwna. Szczeniak będzie najpierw siusiał w domu, potem będą kłaki… potem… cała opieka nad psem – spacery, karmienie, szczepienia – wszystko spocznie na jej głowie. Chłopiec był za mały, by opiekować się żywym stworzeniem.
- Kochanie, wiesz przecież, że nie ma kto się zajmować psem. Ja jestem cały dzień w pracy, a ty jesienią idziesz do szkoły. Jesteś jeszcze za mały na takie poważne obowiązki.
Chłopiec spochmurniał. Mama ponownie westchnęła, wyciągnęła z plecaka kanapkę i dała synkowi. Mały podszedł do leżącego, bezdomnego psa i położył kanapkę obok jego pyska…
Kilka dni później mama znów przyszła z chłopcem na plac zabaw. Dzieci biegały, krzyczały, ganiały się. Jej synek biegał wraz z nimi, śmiał się, wspinał się na drabinki.
- Zobacz, mamo! – krzyknął do niej, stojąc na samej górze wielkiej, wygiętej w łuk konstrukcji. Spojrzała dokładnie w chwili, gdy się przechylił. Widziała jak spada do tyłu, uderza plecami o ziemię. Trzy miesiące później zabrała go ze szpitala do domu. Kupiła wózek inwalidzki. Lekarze mówili, że nic jeszcze nie jest przesądzone, ale prawdopodobnie chłopiec nigdy nie będzie chodził. Patrzyła na swojego synka na wózku… był taki cichy i poważny…

Mama wciągnęła wózek z chłopcem do mieszkania.
Westchnęła.
Otworzyła drzwi do pokoju.
Z pokoju wytoczył się puszysty rudy szczeniak. Śmiesznie się zataczał, marszczył czoło i trącał chłopca mokrym, czarnym nosem.
- Obiecałeś, że będziesz sam wychowywał szczeniaka, - powiedziała mama. Nadszedł czas, żebyś spełnił swoją obietnicę.

Po pół roku chłopiec wstał z wózka. Był jeszcze słaby i szybko się męczył, ale mógł zrobić kilka kroków. Po kolejnych paru miesiącach sam wyszedł na spacer ze swoim psem. Szedł powoli, ale szedł. Samodzielnie.

Minęło 15 lat. Pies się zestarzał i teraz z trudem stawiał łapy. A chłopiec – obecnie młody mężczyzna – szedł obok psa, przygotowany na to, by w każdej chwili móc go podtrzymać. Mężczyzna wiedział: zawdzięcza psu to, że może chodzić. Szli obok siebie. Młody, powłóczący nogą mężczyzna i stary pies. Było im dobrze razem…

©Po Pierwsze Ludzie
Odpowiedz

No tak... Pokrzepiające. piękne i prawdziwe. Dzięki, że to napisałaś.
Odpowiedz

Buźki Pociesza
Odpowiedz

Cytat dnia:  Rzadko kiedy zdarza nam się mówić to, co naprawdę myślimy.
Dlatego ludzie, których dotknął w życiu kryzys, prawdziwy,
wielki kryzys, stają się bardziej otwarci.
Scott Spencer
[Obrazek: obraz-matka-z-dzieckiem-gustaw-klimt.jpg]
Zamknij oczy
i zobacz w swoim wewnętrznym obrazie
Twoją Mamę.
Taką, jaka Ona jest, albo jaka była.
Oddychaj.
Po prostu patrz.

Zwyczajna kobieta, jak miliony innych kobiet
i nadzwyczajna zarazem,
bo to Twoja Mama.
Dokładnie taka dana Ci przez Los.
Dokładnie taka przez ten Los chciana.
Najwłaściwsza.

Z tym wszystkim, co powiedziała, albo czego nie powiedziała.
Z tym wszystkim, co zrobiła, albo czego nie zrobiła.
Tak.
Tak było, kochana Mamo.
Tak.
Tak jest, kochana Mamo.
Wiele mnie bolało.
Bardzo bolało.
Do teraz, kiedy sobie przypomnę, jest mi ciężko i czuję żal.
Jednak dziś, będąc dorosłym człowiekiem,
zwyczajną kobietą / zwyczajnym mężczyzną,
wiem, że jesteś moim darem od Życia.
Tym najcenniejszym.
Tym, przy którym musiałam / musiałem wzrastać.

Dziękuję Ci za moje życie.
Cóż jest ponad?
Dziękuję Ci, że jesteś.
Nadal ze mną tu na ziemi,
albo już tam w niebie,
jak mój Anioł Stróż.
Nic nie może być na darmo Mamo.
Nic nie będzie na darmo Mamo.

Przecież cała istota naszej miłości, kochana Mamo,
zawiera się w cichym
i pełnym nabożności zdaniu:
„Moja Mama, moja kochana Mama”...
A potem wyobraź sobie,
jak podchodzisz do niej, a ona bierze Cię w ramiona,
jak kiedyś.
Leżysz przy jej sercu wzruszony i radosny zarazem.

Pozwolić sobie pójść ku niej,
to jak dać sobie prawo do pełni życia...
Oddychaj więc i czerp.

I tak trwaj przy Niej
Pełna / pełen uzdrawiającego zapomnienia
i uleczającej obecności.

Pobłogosław mnie proszę Mamo
na moją nową drogę życia.
Pobłogosław siłą Twojej matczynej Mocy,
abym poszła / poszedł spokojna / spokojny dalej,
przepełniona / przepełniony Twoją miłością,
tak zwyczajną
i nadzwyczajną zarazem.

Ty i ja.
Tu i teraz.
Od teraz już Tak,
Mamo.
Tak Tobie
i Tak mojemu Życiu...

Bert Hellinger
Opracowanie: Anna Choińska
(medytacja ta złożona została z fragmentów wykładów, ustawień i medytacji prowadzonych przez Berta Hellingera podczas warsztatów i spotkań w Niemczech na podstawie zapisków i notatek)

[
Odpowiedz

bardzo mądre Kwiatek
Odpowiedz

ano... Pociesza Buziak
Odpowiedz

Az sie wzruszylam jak przeczytalam historie o chlopcu i psieUśmiech
co pieknegoo i kto mowi ze piees to nie jest prawwdziwy przyjaciel jest w bleddzie
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 29 gości