Po wizycie u wróżki - wątpliwości
#89

AFRA
Co do czasu - wrozka powiedziala, ze wrozba powinna sprawdzic sie do roku czasu. Owszem sprawdzila sie, ale minely 3 lata....
Odpowiedz
#90

no własnie.... mnie mowila (/ta sama ) różnie. znaczy czas mowila ten sam , na ostatniej wizycie tylko powiedziala że będę z nim PO smierci matki, nie mowila juz czasu.... Ale inne czasy, że tak powiem jej się nie sprawdziły... Wydarzenia owszem
Odpowiedz
#91

No wlasnie, czas jest bardzo trudny do okreslenia w Tarocie. Tu trzeba brac `poprawke`na to...

Pozdrawiam Buziak
Odpowiedz
#92

Tak jak powiedziałam dziewczyny- karty to nie kalendarz. Nie patrzmy na czas, bo to może sie przesunąc..nawet przykładowo o 2 lata. Jakoś mnie nigdy czas nie interesował, bardziej wydarzenia Uśmiech
Odpowiedz
#93

Witam .
Kiedyś byłam u wróżki,która jak mi stawiała karty ,powiedziała coś o latach. Pamiętam tylko,że ponoć pierwszy rok ( liczony od urodzin,nie od nowego roku) jest najlepszym rokiem, rokiem nowego życia,a ostatni tym najgorszym ( z tego co pamiętam to jest 5 lat takich,a później to od początku rusza)
Słyszeliście kiedyś o czymś takim ? Jak to się fachowo nazywa ?
Jeśli tak, to co oznaczają te poszczególne lata ?
Przepraszam,że trochę chaotycznie napisałam,liczę że ktoś zrozumiał Uśmiech

Łzy nie są oznaką słabości, lecz dowodem, że nasze serce nie wyschło i nie stało się pustynią.
Odpowiedz
#94

mi na myśli przychodzi tylko "system" 7 letni który jest związany z czakrami. o 5 letnim nie słyszałam. może ktoś będzie wiedział coś o tym, bo sama z chęcią się dowiem o co może chodzić
Odpowiedz
#95

a może wróżka wyliczyła rok numerologiczny - tyko, że ich jest 9 Bezradny
Odpowiedz
#96

Hmmm... możliwe ,że chodzi o ten system,albo o ten rok numerologiczny. Do tej piątki nie byłam pewna. Pamiętam tylko,że rok ostatni miał być najgorszym,a później to już nowe życie Uśmiech

Łzy nie są oznaką słabości, lecz dowodem, że nasze serce nie wyschło i nie stało się pustynią.
Odpowiedz
#97

Ponoć co 7 lat stajemy się "nowymi" ludźmi, czyli w ciągu tych lat zmieniamy się w ten sposób, że większość naszych cech jest różniąca się. I faktycznie, podobno ten siódmy - ostatni rok jest najcięższy - mamy największy bagaż doświadczeń. Zmiany te dotyczą sposobu myślenia, podejścia do życia i różnych spraw. O tym mówi nie tylko ezoteryka, ale też psychologia rozwojowa. Może Twoja wróżka do tego nawiązała?
Odpowiedz
#98

Mam takie pytanie, a może raczej problem, w zeszłym roku byłam u wróżki, nawet u dwóch i obydwie powiedziały mi mniej więcej to samo....niestety do dnia dzisiejszego rzecz, na której najbardziej mi zależało nie spełniła się.......
Czy wróżba tarota ma jakąś datę ważności i od czego zależy sprawdzalność ?
Odpowiedz
#99

Hmm np ja zupełnie przypadkowo spotkałam staruszkę która mi powróżyła, użyła wtedy kart klasycznych i wszystko mi się sprawdza. Czasami sama stawiam sobie tarot, gdy coś mnie naprawdę bardzo nurtuję i mimo tego, że w praktyce tarota jestem "świeża" to coś uda mi się wyczytać i mi się sprawdza. Codziennie stawiam kartę dnia i jeszcze ani razu mi się nie zdarzyło, aby mi się nie sprawdziło. Ja ufam swoim kartom i wiem, że mnie nie zawiodą Uśmiech
Odpowiedz

Kwestia sprawdzalnosci tarota, czy innego systemu karcianego, zalezy od wielu czynnikow, niektore z nich sa po stronie osoby pytajacej inne tarota.

Po pierwsze nalezy pamietac, ze my sami tworzymy wlasne zycie. A nie tarot. To nie wyrocznia. Wiec sprawdzalnosc uzalezniona jest dla mnie dzialania po stronie osoby pytajacej. Ja sobie wyobrazam nasze zycie, jako swego rodzaju korytarz, mozna to tez przyrownac do "kostki" takiej jak w filmie Cube. Co chwila podejmujemy decyzje w ktora strone isc. Tarot pokazuje ta najbardziej prawdododba, i wynikajaca z pozycji w ktorej znajduje sie osoba pytajaca w chwili obecnej. Ale bardzo czesto wybieramy inne drogi i tymsamym do spelnienia przepowiedni moze nie dojsc. Dlatego w zadawaniu pytan najlepiej sie skupic na teraz, na tym co ty mozesz zrobic, i czy co robisz robisz dobrze. Takze astrologie czy numerologie uwazam czesto za znacznie trafniejsza, jesli chodzi o prognozy dlugoterminowe. A takze okreslenie miejsca w ktorym obecnie osoba jest i tymsamym jakie decyzje moze podejmowac w danym okresie.

Po drugie, jak powiedzialam, my tez nie jestesmy osobami nieomylnymi. Na prognoze i jej trafnosc, wplywaja takie czynniki jak wyciszenie, wlasciwe "podlaczenie" sie pod sytuacje czy osoby. Nastepnie moze zajsc problem interpretacji tarota po naszej stronie, kazda karta, ma wiele znaczen. Intuicja a takze nasza chec pomocy powoduje, ze mozemy cos zle zintepretowac. Dlatego, nalezy zachowac dystans i nie oceniac innej osoby czy jej postepowania, nie interpretowac tak "aby bylo dobrze" albo jak powinno byc.

No i kolejne to slynne naduzywanie wrozb.
Mam tez wrazenie ze czasami lepiej swojej przyszlosci zwyczajnie nie znac, i wtedy karty nie udzielaja doslownych informacji.

To tyle ode mnie, nie wiem czy nie bylo juz takiego tematu na forum?
Odpowiedz

No właśnie jakie są wtedy Wasze odczucia? Czy jeszcze raz zerkacie do rozkładu i analizujecie.
Do wróżek - jak często Wam się zdarza ,że wróżba po prostu się nie sprawdziła ?

Tylko mi tu nie piszcie ,że tarot to tylko prognoza,że każdy jest kowalem swojego losu,bo nie o to mi chodzi.

Korzystamy z kart ,żeby uzyskać poradę,sprawdzić ewentualność, ale czy chcemy czy nie czasem zdarza się ,że wróżba się nie sprawdza. Ja sama miałam tak ,gdy prosiłam wróżki o radę .
Co możecie mi na ten temat napisać ?
Odpowiedz

Dzina napisał(a):Tylko mi tu nie piszcie ,że tarot to tylko prognoza,że każdy jest kowalem swojego losu,bo nie o to mi chodzi.
A ja właśnie napiszę, a mianowicie tarot nie jest ostatecznością, wyrocznią, kropką i koniec. To porada, analiza i możliwe szanse lub możliwości przebiegu wydarzeń.
Właśnie każdy sam ma wolną wolę by decydować o swoim życiu, tarot ani osoba wróżąca nie przeżyją tego życia za pytającego.
Oczywiście nie każda wróżba się sprawdza, składa się na to wiele czynników, takich jak: działania pytającego, działania osób trzecich czy sytuacje, na które czasem nie mamy wpływu.
Ja i moje wróżby też nie jesteśmy idealni i nieomylni, z resztą zawsze powtarzam, że nigdy bym się nie odważyła powiedziać, iż moja wróżba spełni się na 100%, koniec i kropka, tak będzie, bo jak pisałam wyżej i jak głoszą słowa pewnej piosenki "wszystko się zdażyć może".
Tylko w TV wróżby sprawdzają się na 100%, a jak nie to i tak to i tak się sprawdzają Rotfl ]
Nie liczę odsetek swoich niesprawdzomych ani sprawdzonych, wróżę bo lubię, bo choć tak mogę innym powmóc, wróżę jak potrafię i nie interesują mnie szacunki za i przeciw ani na tak czy na nie.
Nie mam jakichś kompleksów czy doła jak ktoś mi napisze, że wróżba się nie sprawdziła, poinieważ ja ze swej strony wiem, że zrobiłam co mogę, co potrafię by przeanalizować problem, przekazałam rady z kart tarota, a co dalej pytający z tym zrobi, albo jak dalej się sprawa potoczy, niestety nie mam wpływu na to.
Jeśli zaś ktoś pisze, że się wróżba sprawdziła, to w zależności czy była pozytywna czy negatywna cieszę się wraz z pytającym lub próbuję pocieszyć.
To tyle Uśmiech
Odpowiedz

Dzina napisał(a):Tylko mi tu nie piszcie ,że tarot to tylko prognoza,że każdy jest kowalem swojego losu,bo nie o to mi chodzi.
A ja właśnie napiszę, a mianowicie tarot nie jest ostatecznością, wyrocznią, kropką i koniec. To porada, analiza i możliwe szanse lub możliwości przebiegu wydarzeń.
Właśnie każdy sam ma wolną wolę by decydować o swoim życiu, tarot ani osoba wróżąca nie przeżyją tego życia za pytającego.
Oczywiście nie każda wróżba się sprawdza, składa się na to wiele czynników, takich jak: działania pytającego, działania osób trzecich czy sytuacje, na które czasem nie mamy wpływu.
Ja i moje wróżby też nie jesteśmy idealni i nieomylni, z resztą zawsze powtarzam, że nigdy bym się nie odważyła powiedziać, iż moja wróżba spełni się na 100%, koniec i kropka, tak będzie, bo jak pisałam wyżej i jak głoszą słowa pewnej piosenki "wszystko się zdażyć może".
Tylko w TV wróżby sprawdzają się na 100%, a jak nie to i tak to i tak się sprawdzają Rotfl ]
Nie liczę odsetek swoich niesprawdzomych ani sprawdzonych, wróżę bo lubię, bo choć tak mogę innym powmóc, wróżę jak potrafię i nie interesują mnie szacunki za i przeciw ani na tak czy na nie.
Nie mam jakichś kompleksów czy doła jak ktoś mi napisze, że wróżba się nie sprawdziła, poinieważ ja ze swej strony wiem, że zrobiłam co mogę, co potrafię by przeanalizować problem, przekazałam rady z kart tarota, a co dalej pytający z tym zrobi, albo jak dalej się sprawa potoczy, niestety nie mam wpływu na to.
Jeśli zaś ktoś pisze, że się wróżba sprawdziła, to w zależności czy była pozytywna czy negatywna cieszę się wraz z pytającym lub próbuję pocieszyć.
To tyle Uśmiech
Odpowiedz

Dzina napisał(a):Tylko mi tu nie piszcie ,że tarot to tylko prognoza,że każdy jest kowalem swojego losu,bo nie o to mi chodzi.
A ja właśnie napiszę, a mianowicie tarot nie jest ostatecznością, wyrocznią, kropką i koniec. To porada, analiza i możliwe szanse lub możliwości przebiegu wydarzeń.
Właśnie każdy sam ma wolną wolę by decydować o swoim życiu, tarot ani osoba wróżąca nie przeżyją tego życia za pytającego.
Oczywiście nie każda wróżba się sprawdza, składa się na to wiele czynników, takich jak: działania pytającego, działania osób trzecich czy sytuacje, na które czasem nie mamy wpływu.
Ja i moje wróżby też nie jesteśmy idealni i nieomylni, z resztą zawsze powtarzam, że nigdy bym się nie odważyła powiedziać, iż moja wróżba spełni się na 100%, koniec i kropka, tak będzie, bo jak pisałam wyżej i jak głoszą słowa pewnej piosenki "wszystko się zdażyć może".
Tylko w TV wróżby sprawdzają się na 100%, a jak nie to i tak to i tak się sprawdzają Rotfl ]
Nie liczę odsetek swoich niesprawdzomych ani sprawdzonych, wróżę bo lubię, bo choć tak mogę innym powmóc, wróżę jak potrafię i nie interesują mnie szacunki za i przeciw ani na tak czy na nie.
Nie mam jakichś kompleksów czy doła jak ktoś mi napisze, że wróżba się nie sprawdziła, poinieważ ja ze swej strony wiem, że zrobiłam co mogę, co potrafię by przeanalizować problem, przekazałam rady z kart tarota, a co dalej pytający z tym zrobi, albo jak dalej się sprawa potoczy, niestety nie mam wpływu na to.
Jeśli zaś ktoś pisze, że się wróżba sprawdziła, to w zależności czy była pozytywna czy negatywna cieszę się wraz z pytającym lub próbuję pocieszyć.
To tyle Uśmiech
Odpowiedz

Dzina, ja osobiscie nie prowadze statystyk jak czesto sie sprawdzaja a jak nie. Spamietac rozklad z wszystkimi danymi to tez jest niemozliwosc. Oczywiscie, ze sie czasami nie sprawdza, i dlaczego tak sie dzieje wyjasnilam juz wyzej, a Margita pieknie to rozwinela Uśmiech
Odpowiedz

Dzino, a jakie są Twoje odczucia? Z pewnością sama także masz jakieś przemyślenia na ten temat.

Moje zdanie jest takie - o czym zresztą pisałam wielokrotnie - w ezoteryce trudno o proste rady czy wyjaśnienia, ponieważ ezoteryka jest skrajnie subiektywna i indywidualna, a "poznanie wewnętrzne" podlega rozległym czynnikom, w większości poza naszym świadomym rozumieniem i postrzeganiem.

Jak pisały wyżej Margita i Madrugada, też ciężko mi oszacować, jak często zdarzają mi się "błędne prognozy", ale oczywiście zdarzają się. Oto, nad czym ja się skupiam, kiedy życie lub druga osoba weryfikują mi mylny odczyt:
- w jakim stanie psychicznym znajdowałam się, kiedy kładłam karty
- jakie odczucia towarzyszyły mi podczas samego rozkładu
- jakie towarzyszyły mi intencje podczas pytań, czy pytam, bo informacja wniesie coś w moje życie, czy pytam na zasadzie "dobicia się, totalnej zwiechy i nurzania w emocjach", bo i tak wiem, że nic w sprawie nie zmienię, czy pytam "pomimo" - wiem, że nie powinnam, wiem, że i tak nic sensownego nie wyjdzie, a i tak to robię
- jakie emocje i stany psychiczne budzi temat, o jaki pytam; jak silnie problematyczny jest ów temat dla mnie samej, czy potrafię spokojnie rozmawiać o tym, myśleć o tym (nawet nie biorąc kart)
- jak bardzo sama oczekuję świadomie określonej odpowiedzi lub jak bardzo nie chcę przyjąć innej odpowiedzi?
- jak często pytam o określoną kwestię,
- o co pytałam wcześniej, jakiego tematu dotykałam poprzednio, być może "zaburzenie" ma swoje źródło w wydarzeniu wcześniejszym
- jaka atmosfera panuje w miejscu, w którym przebywam (kładąc karty, interpretując)
- jacy ludzie mnie otaczają w tym momencie
- komu kładę karty, jakie mechanizmy ma druga osoba?
- jaki temat badam, jak silne są wzajemne powiązania - np. pytając o romans mężatki, jaka jest w tym momencie podświadoma reakcja zaborczego męża i jego podświadomy wpływ na mój rozkład/mój wgląd w temat?
- nigdy nie zaprzątam sobie głowy gdybaniem "czy to moja talia..." (jest "nie oczyszczona", "zmęczona", "obrażona"), nigdy nie przerzucam problemu z odczytem na talie (chociaż zmieniam talie podczas "sesji" dla "odświeżenia" umysłu i sposobu spojrzenia na karty)
- zawsze zastanawiam się nad energetycznymi powiązaniami, moją swobodą działania w przestrzeniach energetycznych, na ile blokada wglądu leży we mnie, na ile związana jest z wpływem zewnętrznym
- no i naturalnie o ile rozkład mam zapisany, wracam do niego, staram się ponownie zanalizować, staram się zauważyć w nim raz jeszcze albo wydarzenie, albo informację, że jednak "coś w kartach na stole nie gra"; analizuję, czy może moja interpretacja była po prostu mylna, czy raczej same karty "pokazały inny przebieg"

To z grubsza kwestie, nad którymi się zastanawiam, kiedy "karty swoje, życie swoje".

Z drugiej strony, w czasach gdy ezoteryka stała się biznesem, warto przypomnieć, że hasła, jakie dzisiaj są serwowane, traktowane już niemal nagminnie jako naturalnie powiązane z tematem, a dotyczące "sprawdzalności", "przepowiadania przyszłości" na poziomie "jaki będzie jego zawód, jaką będzie miał fryzurę, w podróży czy w domu, w kraju czy za granicą..." itd., kreacji swojego życia wyłącznie w oparciu o "doradztwo kart" - wcale nie są powiązane z ezoteryczną tradycją tarota, który swoim adeptom od wieków dawał zarówno światło wglądu i zrozumienia jak i zaślepienie, zagubienie i zwątpienie. Dzisiejsza komercjalizacja kreuje wizerunek tarota jako systemu 0-1-kowego, niosącego odpowiedź nieomylną "tak/nie" na każde pytanie, pokazującego rzeczywistość w skali 1:1, a w "braku sprawdzalności" każe szukać "wirusa" lub lepszego tarocisty.

Przypomnę tylko najbardziej charakterystyczne historie, jakie mi się nasuwają, które powinny dać do myślenia każdemu, kto pyta "dlaczego trafiła mi się nietrafiona wróżba". Crowley - wniósł w historię tarota wkład szczególny, ale pomimo szczególnego talentu, który pozwolił mu zrozumieć ten system na jakimś nowym wówczas poziomie (przynajmniej tak ja go odbieram), swoje życie wiódł w sposób chaotyczny, prowadząc sukcesywnie w stronę destrukcji, przed którą przecież karty powinny były go przestrzec - nieudane związki, niezrozumienie, problemy, zwłaszcza w późniejszym życiu... Na polskim gruncie pan Suliga, który na dzień dzisiejszy obwarował system tarota zakazami i nakazami, które mają uchronić go przed ponowną "utratą steru" - taki dobry tarocista, taki znany, czego wcześniej nie "zobaczył" wydarzeń, od których długo nie mógł się uwolnić? A jeżeli zobaczył, czemu nic nie zmienił...? Kolejny dosyć bolesny przykład, porażka Rodina i ludzi, którzy z nim współtworzyli jego kanał - każdy jeden siedział w ezoteryce, dlaczego ryzykowali, czego nie widzieli?

Stąd moja konkluzja. Tarot nie jest narzędziem do "przepowiadania przyszłości". Tarot jest narzędziem samopoznania. Tylko tyle i aż tyle. Każdy zainteresowany w miarę swoich możliwości coś z tym narzędziem robi, ale jak to mówią - Praca z kartami to sztuka zadawania pytań. Można się oczywiście skoncentrować na oczekiwaniu wywróżonych wydarzeń i wypatrywać, czy z lądu czy morza nadciągną... Można też tarota traktować raczej jako podporę pomagającą zrozumieć co niezrozumiałe lub inspirację, której jednak towarzyszy realne działanie, prawdziwa aktywność, choćby tylko umysłu. Coś więcej niż tylko bierne czekanie, aż się dopełni...

Po edycji: Przypomniały mi się dwie tożsame sytuacje "niesprawdzonych rozkładów", które są dosyć znamienne. Po zdaniu prawa jazdy długo bałam się jeździć samochodem. Miałam pojechać w pierwszą dalszą trasę, chociaż do ostatniej chwili mogłam oczywiście odwołać cały temat. Po prostu chciałam się przełamać i pojechać, mimo ogromnego stresu. Dzień przed podróżą wyciągnęłam sobie dwie karty, na przebieg drogi. Do tej pory pamiętam: 10 Mieczy, 4 Mieczy. Zmroziło mnie jak nie wiem. Do samego momentu wyjazdu wahałam się, czy nie przełożyć wyjazdu. Na szczęście pojechałam, droga minęła bez przeszkód.
Mój odbiór tych kart: pokazała się tam przyszłość "znana", w której nie jeżdżę samochodem. Bardzo łatwo było mi odrzucić tamtą podróż, nic mnie nie zmuszało do wyjazdu. Karty nie pokazały "przyszłości", pokazały "większe prawdopodobieństwo". Mimo tego, że pytałam, "co powinnam zrobić, co będzie dla mnie lepsze".

Druga analogiczna sprawa, związana z takim samym dylematem i również prowadzeniem samochodu miała miejsce później, kiedy miałam wracać sama nowym dla siebie samochodem. Wcześniej zawsze jeździłam "z kimś" i przerażało mnie, że miałabym pojechać sama w trasę 100 km, a do tego dochodziło nowe auto. Przed podróżą wyciągnięte karty, na pytanie, czy powinnam jechać/co mnie czeka, jeśli pojadę: Koło Fortuny, Księżyc.
Kompletny brak wglądu. Będzie albo tak, albo tak. Albo pojadę, albo nie pojadę. Brzmiało mi to, jakby karty powiedziały: w tej chwili przyszłość zamyka się do tej decyzji. Albo pojedziesz, albo nie pojedziesz. Dopóki nie podejmiesz decyzji (czytaj - działania), dopóty przyszłość się "nie rozjaśni". W tamtym momencie tamto pytanie nie miało swojej przyszłości, ona dopiero miała zaistnieć moim działaniem, które chciałam uzależnić od kart, które tylko odbiły ten paradoks...
Na szczęście pojechałam, wszystko było w porządku... Po przyjeździe pierwsze, co zrobiłam, to rzuciłam karty na podróż, która minęła. Pokazały się Moc i Słońce.. Uśmiech
Odpowiedz

Ja wracam do rozkładów ,które mi się nie sprawdziły.
Analizuje je, szukam przyczyny biorąc pod uwagę- moje zaangażowanie, emocje itp. Tarot często odmawia mi współpracy wtedy ,gdy jestem bardzo nakręcona - pokazuje mi wtedy nie końcowy wynik sprawy , o którą pytam ,a najbliższe wydażenia nie koniecznie nawet związane z pytaniem do kart.
Odpowiedz

Zastanawia mnie jedno,czy mozna miec w sobie cos takiego,co blokuje karty. Nie wiem jak to nazwac,chodzi mi o to,ze karty pokazuja nie prawde. Od 5 lat korzystam z wrozb. Pare lat temu chodzilam do pewnej starszej pani,ktora wrozyla za 5zl,co nie co sie sprawdzalo ale malo co. 2 lata temu skorzystalam dwu krotnie z wrozby przez email u pan ktore mialy swietne opinie,w dniu dzisiejszym moge stwierdzic,ze byly to same bzdury,bo kompletnie nic sie niesprawdzilo. Od stycznia korzystam z forum ezoterycznego i nie powiem jedna trzecia z tego co tu uslyszalam bylo prawda ale niestety tylko tyle. Zastanawiam sie,ze moze ze mna jest cos nie tak,ze karty nie pokazuja prawdy.
Odpowiedz

Wredniucha, a ile z siebie dajesz aby sie wrozby sprawdzaly?
Piszesz ze masz problemy z widzeniem pozytywnym?
Moze dlatego Tobie uciekaja szanse?
Odpowiedz

Uwazasz ze te moje pesymistyczne podejscie do zycia na to wplywa? Chocbym chciala stac sie optymistka to nie potrafie. Za duzo mnie w zyciu spotkalo. S
Odpowiedz




Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości