Nie chcę straszyć ale dla mnie tamten rok to był jeden wielki crash- test :violence-rapidfire: :violence-pistoldouble: :violence-hammer: :violence-duel: :violence-stickwhack: :violence-torch: OTO CO SIĘ DZIAŁO !!!
Jednak Kochanie NIE MARTW SIĘ, przeczytaj całość
1. Zgonił mój jedyny ukochany brat 11 września
2. Listopad- Napadnięto mnie w lombardzie w którym pracowałam
3. Grudzień rozeszłam się z moim partnerem z którym byłam 5 lat, ojcem mojego dziecka
4.Marzec- szef mojego lombardu z niewyjaśnionych dla mnie przyczyn pojechał "na wakacje" miałam do wyboru albo poprowadzić to sama albo odejść...
5.Maj zmarła moja Babcia
6.Czerwiec- odeszłam z pracy, jak się dowiedziałam "co tak na prawdę się tam wyprawia "
7. Musiałam wrócić do rodziców bo nie stać mnie już było na samodzielne mieszkanie z synem. Ryczałam jak wariatka, po 8 latach niezależności musiałam wrócić do swojego pokoju i mam i taty.
ALE...
ad.1 zrozumiałam że, człowiek nie umiera. Zmieniło się moje podejście do śmierci... Mój brat otacza mnie opieką, czuje to, nie raz np. pomaga mi w czymś od czego był specem a ja byłam zielona... Przychodzi w moich snach, rozmawiamy, daje mi wskazówki. Jest taki spokojny, wesoły...
ad.2 Nic mi się nie stało a zrozumiałam że, lombard to nie miejsce dla kobiety złodzieje i policja na przemian...
ad.3 Każdego dnia dziękuję Bogu że, się z nim rozeszłam. Ten człowiek mnie niszczył, był balastem w moim życiu.
ad.4 Przekonałam się z kim pracuję i zobaczyłam że sama świetnie bym coś poprowadziła. To był świetny sprawdzian własnych sił.
ad.5 Kobieta się strasznie męczyła w życiu, to było dla Niej ukojenie. Tęskniła bardzo za dziadkiem który już był Tam..
ad.6 Znalazłam z czasem Swoją drogę i prawdziwe powołanie. Zerwałam z pewnym środowiskiem które doprowadzało moją psychikę do ruiny
ad.7 Moi rodzice stali się dla mnie podporą, przyjaciółmi, rozpieszczają mnie bardziej niż jak byłam mała. Pomagają przy dziecku, wspierają w dążeniu do celu. Jest mi tu tak dobrze że, nie chciała bym nigdy już się wyprowadzić
Mam nadzieję że, Cię nie wystraszyłam
, nie to było moim celem, na własnym przykładzie pokazuję Ci że, to co jest ciężkie i bolesne dziś jutro okazuje się "błogosławieństwem" dla nas. Nawet jak coś się będzie działo, czego Ci nie życzę, zaciśnij mocno ząbki, zapal białą świecę, wyrycz się wniebogłosy i powiedz Panu Bogu że rozumiesz iż tak musi być, że jest w tym większy sens którego dziś niestety nie pojmujesz i poproś Swojego Anioła żeby Ci pomógł w tych trudnych chwilach.
Życzę Ci wszystkiego najlepszego