Świetne hasło i święte słowa Katarinku!
Szkoda, że tak mało ludzi je rozumie... zawsze się wydaje, że: jeszcze tylko to, jeszcze tylko tamto - a będę szczęśliwa, szczęśliwy. Bzdura. Stara i mądra prawda: szczęście leży w nas. A więc jeżeli upatrujemy szczęścia w czymś lub kimś spoza nas, to automatycznie uzależniamy to czy będziemy się cieszyć swoim życiem od kogoś lub czegoś z zewnątrz. Dlaczego tak chętnie składamy swoje życie w cudze ręce? Przecież ono jest tylko jedno, należy do nas i powinniśmy je ochraniać przed wszelkim złem z zewnątrz! A nawet najbliżsi - nawet nieumyślnie - mogą nam nasze szczęście zakłócić... czy na to pozwolimy zależy często od nas samych. Nie można swojego szczęścia uzależniać od innej osoby: "jeśli mnie nie pokocha to życie straci swoje barwy", "jeśli odejdzie to moje życie jest nic niewarte", albo rzeczy :"jeśli nie uda mi się wyjechać za granicę to będzie koniec moich marzeń o lepszym życiu", "jeśli nie dostanę podwyżki to moje życie będzie bardzo ciężkie i nic mnie nie będzie cieszyć", "wybudowanie domu wreszcie sprawi że będzie się nam żyło lepiej i szczęśliwiej". Powinniśmy się przecież cieszyć tym co mamy, a nie martwić o to czego
może nie będziemy mieli. I zmienić swoje podejście, przewartościować priorytety: "jeśli mnie pokocha to będzie wspaniałe, a na razie zajmę się swoim życiem", " jeszcze jesteśmy razem, może uda się to naprawić - jeśli tak to będę się bardzo cieszyć, jeśli nie, trudno, widać nie byliśmy dla siebie idealni", "jeśli uda mi się wyjechać za granicę to będzie naprawdę super, ale jeśli nie to na pewno jest coś innego ciekawego co mogę robić tu w kraju, a przynajmniej zostanę z moją rodziną i przyjaciółmi" itd. itp.
Dla mnie - zawsze i niezmiennie - inspiracją dobrego życia są moje zwierzęta... pies i kot. Kiedy patrzę jak niewiele trzeba żeby je uszczęśliwić: miły gest, dobre słowo, przytulenie - myślę o tym jak bardzo wymagającą istotą jest człowiek. Jak daleko i głęboko człowiek sięga określając to od czego zależy jego szczęście. Zwierzę żyje codziennością, nie planuje. Pies nie myśli o tym co by było gdyby jutro pan na niego nakrzyczał - on się cieszy tym, że
teraz właśnie pan go pogłaskał.
Kochający pan, ciepły kąt do spania, pełna miska - to go uszczęśliwia i nie mąci mu jutra myśl o tym, że tego
może zabraknąć.
Jeśli zabraknie -
wtedy będzie kombinował co zrobić. A człowiek? Jak wielu ludzi potrafi się cieszyć tym co ma? Bardzo niewielu. Większość myśli raczej o tym czego mu brakuje do szczęścia, do tego by jego życie było pełne, takie jakiego by chciał. I tak oto przebiegamy przez swoje własne życie (przebiegamy - bo
życie jest naprawdę krótkie!) w poszukiwaniu naszego szczęścia... A gdy już jesteśmy starzy, to często wracamy myślą do przeżytych lat i patrząc na zdjęcia, które nam zostały myślimy sobie: jaki ja wtedy byłem szczęśliwy... to były wspaniałe czasy. Ale czy wtedy kiedy te zdjęcia były robione myśleliśmy sobie "jaki ja jestem szczęśliwy!" ... no właśnie - najczęściej nie. To najdobitniej świadczy o tym, że poczucie szczęścia zależy od punktu widzenia - dopiero sięgając pamięcią wstecz możemy wyłapać szczęśliwe chwile w naszym życiu... Popatrzcie na swoje stare zdjęcia i pomyślcie sobie z perspektywy czasu: "czy to był szczęśliwy czas w moim życiu?". Nie "czy czułem się wtedy szczęśliwy?", ale "Czy to był szczęśliwy czas w moim życiu?". Jeśli tęsknimy za tym czasem, za tamtym latami - to znaczy, że tak - to były szczęśliwe czasy, pomimo że
wtedy mogliśmy tego nie zauważać!
Dlaczego więc nie możemy być szczęśliwi
TERAZ, zamiast czekać na to aż się zestarzejemy i obecne "teraz" będzie dla nas wspomnieniem szczęśliwych chwil które odeszły i nie wrócą? Dlaczego swojego szczęścia upatrujemy najczęściej w
przyszłości o której nic nie wiemy i która może być różna - zamiast cieszyć się tym co naprawdę mamy
teraz i co jest już realne?
Taką naukę odbieram codziennie patrząc się w szczęśliwe oczy mojego kota i mojego psa.