Jednorożec LeCaro mam dwa szpalery krzaków jeżyn. Jeden w ogrodzie to dość stara odmiana, ma drobne owoce bardzo słodkie. Drugi rośnie tuż przy domu, wygląda przepięknie, owoce są spore a liście okazałe. Dla mnie jednak zdecydowanie za kwaśne, mają dodatkowo winną nutę w smaku. Jemy więc te drobniejsze- słodsze, a zaprawiam głównie te większe- kwaśniejsze. Zawsze robię kompot. Można również zrobić sok w parowniku bo są soczyste. Wrzucam umyte jeżyny do słoika, prawie do pełna, bo po zagotowaniu "usiądą". Zalewam je lukrem, te słodsze 1:2, czyli szklanka cukru dwie szklanki wody, te kwaśniejsze 1:1,5 czyli szklanka cukru, półtorej szklanki wody. Zalewam ciepłym lukrem i słoiki gotuje około 30-40 minut. Na zdjęciu otwarłam zeszłoroczne jeżyny, by pokazać jak wygląda sok i zaprawione owoce.
Dodaję jeżyny do ciasta, na świeżo miksuję do budyniu czy kaszki. Moja mama skuszona przepisem z gazety zrobiła trzy lata temu nalewkę z jeżyn. Zalewała owoce spirytusem, niestety nie wiem w jakich proporcjach. Potem zlewała sok w butelki. Ponieważ nie jest amatorem trunków, ta nalewka spokojnie przeleżała u mnie w piwnicy dwa lata. Znalazłam ją w zeszłym roku, przecedziłam przez muślin, bo pływały w niej drobne wąsiki z jeżyn. Gdy córka urządzała grilla poczęstowała grupę znajomych, wypili wszystko na raz ( a były tego sporo
) podobno bardzo smakowała.